Niebywały popis reprezentanta Polski. Urban będzie zachwycony. "Można oglądać bez końca"
Małe odrodzenie Piotra Zielińskiego to jedna z najlepszych informacji dla reprezentacji Polski. Podczas poprzedniego zgrupowania wielu zastanawiało się, czy 31-latek powinien zostać w Interze, gdzie grał rzadko albo wcale. Teraz przyjechał na kadrę po najlepszym okresie w stolicy Lombardii.
W futbolu trzeba możliwie jak najlepiej wykorzystać każdą nadarzającą się okazję. 25 października odbył się mecz, który być może zmienił trajektorię kariery Piotra Zielińskiego w Interze. Nie jest to tak oczywiste, bowiem “Nerazzurri” przegrali wówczas z Napoli 1:3, a Polak zagrał przeciętnie po wejściu z ławki. Ważne jest jednak to, że zmienił wtedy kontuzjowanego Henricha Mchitarjana, który przegapił cztery kolejne spotkania i dopiero za kilka tygodni wróci do gry. Pod jego nieobecność “Zielu” wyraźnie podskoczył w hierarchii pomocników. I od momentu porażki w Neapolu gra po prostu znakomicie. Już dawno nie rozpoczynał przerwy reprezentacyjnej po serii tak dobrych występów w Mediolanie.
Historia pewnego gola
W całym poprzednim sezonie Zieliński nie zdobył ani jednej bramki z gry dla Interu. Zebrał jedynie dwa trafienia za sprawą dubletu z rzutów karnych przeciwko Juventusowi. To zmieniło się w niedawnym starciu z Hellasem, kiedy zanotował trafienie, o którym mówił cały Półwysep Apeniński. Wraz z Hakanem Calhanoglu udowodnili, że rozegranie rzutu rożnego potrafi być prawdziwą sztuką. Turek posłał perfekcyjnie mierzone podanie, a Polak wykończył akcję cudownym strzałem z powietrza pod poprzeczkę. Minęło już trochę czasu od tego gola, emocje dawno opadły, ale wciąż trudno nie zachwycać się takim kunsztem.
- Ćwiczyliśmy to na jednym treningu. Trener Palombo ogląda mnóstwo meczów i gdzieś zobaczył podobną akcję. Mogę podziękować Hakanowi za takie podanie. Wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwy mecz, więc najważniejsze jest zwycięstwo - skromnie ocenił w rozmowie z DAZN.
- Zieliński wrócił. Ustawiony w środku po lewej stronie. Zapewnia jakość, szybkość i niebezpieczeństwo w ataku. Strzelił kilka pięknych goli w swojej karierze, ale ten będzie trudny do pobicia. Jego wolej prawą nogą zza pola karnego to arcydzieło - opisał portal Llego. - Wspaniały gol Zielińskiego. Po roku przerwy ponownie trafił dla Interu. Idealnie wykorzystał ciętą piłką od Calhanoglu z rożnego, cudowne trafienie - wtórowała La Gazzetta dello Sport.
- Gol Zielińskiego był fenomenalny. Dawno nie widziałem tak pięknego trafienia. Jakość podania, jakość wykończenia, to wszystko złożyło się na rewelacyjną akcję - zachwycał się Giampaolo Pazzini, cytowany przez FCInter1908.it. - Podoba mi się praca trenera Chivu. Objął drużynę w trudnym momencie, w szatni były pewne problemy. Niełatwo było zacząć wszystko od nowa. Ale teraz widać, że ma odpowiednie relacje z zawodnikami, sam był piłkarzem i rozumie pewne mechanizmy. Jest bardzo empatyczny, a to robi różnicę - dodał były gracz mediolańczyków.
Nikt nie wątpi w to, że Zieliński strzelił jednego z najładniejszych goli w karierze. Ważne jest też jednak to, co nastąpiło po nim. Trzy dni później ponownie zagrał od pierwszej minuty. Po raz pierwszy za kadencji Cristiana Chivu dostał szansę w dwóch kolejnych meczach w wyjściowym składzie. I ponownie nie zawiódł. Przeciwko Kajratowi Ałmaty zaprezentował się solidnie, zaliczył 51 celnych podań, cztery wygrane pojedynki, wywalczył dwa rzuty wolne, jego zagranie zainicjowało akcję bramkową Lautaro Martineza.
Zaufanie kluczem do sukcesu
- Ważne jest zaufanie, jakim obdarza mnie trener Chivu. Im więcej meczów rozgrywam, tym odczuwam większą pewność siebie, więc mogę jeszcze bardziej pomóc drużynie. Coraz lepiej poznajemy trenera, podążamy za jego pomysłami. Ważne jest to, aby słuchać szkoleniowca i nadal wygrywać - powiedział Zieliński na antenie Prime Video.
Z powyższych słów można spokojnie wywnioskować, że 31-latek nie płakał za Simone Inzaghim. Pod wodzą poprzedniego trenera nie potrafił złapać rytmu, wysłać sygnału gotowości do walki o pierwszy skład. Wyglądało to tak, jakby wszystkie zainteresowane strony pogodziły się z tym, że Barella, Calhanoglu i Mchitarjan będą grać zawsze, a reprezentant Polski czasem wejdzie na pięć minut, a czasem wcale.
Po letnim transferze Petara Sucicia konkurencja w drugiej linii Interu stała się jeszcze mocniejsza, ale notowania Zielińskiego stoją wyżej. Już przy kilku okazjach chwalił możliwość współpracy z Chivu, podkreślał, że ten szkoleniowiec dba o to, aby każdy gracz czuł się ważnym elementem kadry. Liczby potwierdzają, że pomocnik skorzystał na trenerskiej roszadzie. Względem poprzedniego sezonu notuje więcej oczekiwanych asyst na 90 minut (wzrost z 0,09 xA do 0,15 xA), kluczowych podań (z 1,35 do 1,67) i progresywnych zagrań (z 5,56 do 7,5). Nadal utrzymuje średnią celność podań w okolicach 90%. Zalicza nieco mniej kontaktów z piłką na mecz, ale są one bardziej konkretne. W ostatnim starciu z Lazio tuż po wejściu z ławki ładnym strzałem skierował piłkę do siatki. Bramkę zabrało mu zagranie rękę Dimarco na wcześniejszym etapie akcji.
- Zieliński był tym, który najchętniej i najlepiej szukał gry wertykalnej. Pod nieobecność Mchitarjana starał się wejść w jego buty - opisał ostatnio portal Tuttomercatoweb. Zieliński od razu po wejściu włączył się do gry, był aktywny. Pierwszy strzał zakończył się golem anulowanym po interwencji VAR - dodało Corriere dello Sport po meczu z Lazio.
Reprezentacja w potrzebie
Podczas poprzedniego zgrupowania jednym z tematów wiodących była trudna sytuacja Zielińskiego w Interze. W niektórych meczach nie dostawał nawet “ogonów”. Nic dziwnego, że zaczęto zastanawiać się, czy kontynuowanie kariery na Giuseppe Meazza na pewno jest najlepszym dostępnym rozwiązaniem. Jan Urban został zapytany o to, czy doradziłby transfer w zimowym okienku.
- Nie uważam, że jestem nie wiadomo kim, żeby mu doradzać, co ma robić w życiu. Dorosły chłopak powinien wiedzieć, czego chce, natomiast wszyscy wiemy, że jeżeli ktoś przez długi okres nie gra w klubie, to jego szanse na powołanie do reprezentacji maleją. Grając w klubie Piotrek jest takim zawodnikiem, że nie miałby z tym żadnego problemu, natomiast organizmu się nie oszuka, jeśli ktoś długo nie gra - mówił Urban na konferencji 11 października.
Na szczęście sytuacja się zmieniła. Między wrześniowym i październikowym zgrupowaniem pomocnik rozegrał 105 minut w Interze, trzy z sześciu meczów przesiedział w całości na ławce. Przed obecną przerwą reprezentacyjną zagrał w każdym spotkaniu, zbierając łącznie 345 minut. Różnica jest ogromna. Oczywiście, że wpływ na to miała absencja Mchitarjana. Jednak kluczowe było to, aby zapewnić odpowiedni poziom w zespole walczącym o Scudetto. Zieliński to zrobił. A uspokojenie sytuacji klubowej może czy wręcz powinno wpłynąć też pozytywnie na postawę w reprezentacji.
W środku pola polskiej kadry próżno szukać innych pewniaków. Pozycja numer sześć na mecz z Holandią pozostaje zagadką ze względu na zawieszenie Bartosza Ślisza i brak powołania dla innych defensywnych pomocników. Miejsce w pierwszym składzie pewnie utrzyma Sebastian Szymański, który nie znajduje się jednak w najlepszym momencie kariery. Z Litwą zagrał kapitalnie, ale w Fenerbahce jego rolę ograniczono do bycia opcją z ławki. Kacper Kozłowski zbiera dobre noty w Turcji, ale nie zdał poprzedniego egzaminu w kadrze. W sparingu z Nową Zelandią zagrał co najwyżej średnio. Jak trwoga, to do Zielińskiego. Tak było, jest i najprawdopodobniej będzie.