Klątwa nad Szczęsnym. Skąd się biorą jego błędy? "Tam musi tkwić problem. Wtedy się wszystko zaczęło psuć"
Wojciech Szczęsny po niedzielnym spotkaniu Juventusu jest na ustach wszystkich. Niestety z negatywnym wydźwiękiem. Polak zawalił zespołowi Massimiliano Allegriego mecz z Udinese, kompromitując się szczególnie przy bramce podarowanej rywalom.
Bramka, którą zdobył Deulofeu, jest pokazywana na całym świecie, a Wojtek Szczęsny stał się memem.
Co wstąpiło w Polaka? Zachodzimy w głowę, natomiast postanowiliśmy spytać o to kogoś, kto ukaże nam szerszy kontekst sprawy. Zadzwoniliśmy do Piotra Czachowskiego, który Serie A zna zarówno z perspektywy boiska, jak i ze stanowiska komentatorskiego.
- Co jest przyczyną takiego zachowania Szczęsnego? Jakbyśmy mieli rzutkę, lotkę w ręku i mieli rzucić w ’’dziesiątkę”, to tak jednoznacznie nie odpowiemy. Wczorajsze spotkanie to sprawa, która musi budzić bardzo duży niepokój - mówi nam były piłkarz Udinese.
Czy Wojtek jest zbyt pewny siebie i to w tym jest główny problem?
- Nie chcę powiedzieć, że to arogancja Szczęsnego, ale problem musi tkwić w głowie samego Wojtka. Ma 30 lat, wie ile spadło na niego w ostatnim czasie gorzkich, cierpkich słów. Nie mówimy o Wojtku, że zdarzają mu się błędy, tylko to już jest ciągłość błędów. Widziałem marsową minę Massimiliano Allegriego po tym golu, ona mówiła wiele - odpowiada nam Czachowski.
W barwach Romy w opinii wielu ekspertów Szczęsny był bezapelacyjnie najlepszym bramkarzem Serie A. Zachował najwięcej czystych kont w Serie A w sezonie 2016/2017, a umówmy się, że grając dla zespołu z Rzymu nie było to łatwe osiągnięcie. Zaowocowało to transferem do Juventusu, gdzie początkowo pierwszeństwo do gry miał Gianluigi Buffon, ale hierarchia dosyć szybko się zmieniła. Polak radził sobie bardzo dobrze, działacze ’’Starej Damy” byli z niego zadowoleni, a po rozgrywkach 2019/20 otrzymał nagrodę dla najlepszego golkipera w lidze.
Wojtek Szczęsny sam o sobie powiedział tak: - W Juventusie posadziłem na ławce najlepszego bramkarza w historii futbolu, czyli Gigiego Buffona. Natomiast w Romie moim rezerwowym był najlepszy bramkarz świata Alisson. Wychodzi na to, że jestem jednocześnie najlepszym bramkarzem na świecie i najlepszym w historii.
Wiadomo, to wszystko było żartobliwe, z ogromną szyderką, natomiast wtedy Szczęsny mógł czuć się topowym bramkarzem świata. Niestety od ponad roku dzieje się z nim coś złego. Czy Wojtek nagle przestał umieć bronić? Wiadomo, że nie. Natomiast poziom jego koncentracji i podejmowanie decyzji poszły totalnie w dół.
- Problem Wojtka Szczęsnego zaczął się dużo, dużo wcześniej, mimo że najgłośniej o tym jest teraz po meczu z Udinese. Przestał być pewny, Juventus może się obawiać, że będzie miał gorszy dzień. Szczególnie zaczęło się to psuć od momentu, gdy Paulo Sousa ogłosił go z góry pierwszym bramkarzem reprezentacji - opowiada nam dalej Piotr Czachowski.
Nie możemy powiedzieć, że Szczęsny już się nie podniesie. Natomiast trudno powstać, gdy ciągnie się za sobą brzemię tak nieoczywistego błędu, wręcz babola bramkarskiego.
- Wojtek jest świetny w swoim fachu, a taki mecz jak wczoraj chluby mu nie przynosi, zresztą nie pierwszy raz. I czy ostatni? - zastanawia się były reprezentant Polski.
Po meczu Polski z Senegalem na mistrzostwach świata w 2018 roku ojciec Wojtka, czyli Maciej Szczęsny, powiedział że "nasz bramkarz wybrał się na przebieżkę do kiosku z napojami wyskokowymi”. To w takim razie jak nazwać to, co jego syn zrobił w spotkaniu z Udinese?
Swoją drogą, tutaj mała dygresja. Oglądałem w towarzystwie pana Macieja Szczęsnego jeden z ligowych meczów Juventusu, to było jakieś półtora roku, może dwa lata temu. W mediach głośno było o ich chłodnych relacjach, negatywnym podejściu do siebie. Ja natomiast byłem w szoku, jak żywiołowo na mecz i dobre interwencje Wojtka reaguje jego tata. Zupełnie sprzeczne z tym, jak wypowiada się o swoim synu publicznie.
Co dalej z Wojtkiem? Nie ma co robić z niego czarnej owcy, przed nim ważny czas zarówno w barwach Juventusu, jak i jako numer jeden w drużynie Paulo Sousy.
- Wydaje mi się, że Allegri da mu jeszcze szansę, nie odstawi go. Będzie mu to siedziało w głowie, oby nie za długo. W reprezentacji potrzebujemy go ze spokojną głową - puentuje Piotr Czachowski.