Najodważniejszy klub w Polsce. Ta kadra to ewenement i wielkie ryzyko

Wielu klubom zarzuca się, że niewystarczająco odważnie stawiają na młodych Polaków. Pierwszoligowa Stal Rzeszów nie tylko wymyka się takiemu stwierdzeniu, ale wręcz tworzy własne reguły. Jej kadra to absolutny ewenement w skali rodzimego futbolu. Ale czy w tym szaleństwie jest metoda?
Już w poprzednim sezonie Stal Rzeszów była zdecydowanie najmłodszą drużyną na zapleczu Ekstraklasy. Średnia wieku wyjściowej jedenastki wyniosła zaledwie 23,1, będąc znacznie niższą niż w przypadku GKS-u Tychy (24,0) czy Stali Stalowa Wola (24,6). Pomagały w tym transfery - z 11 ściągniętych lub przeniesionych z drugiej drużyny zawodników zaledwie jeden zawyżał średnią, natomiast wśród 17 pożegnanych takich "starych" piłkarzy było aż ośmiu.
- To nie tyle kwestia rynkowej konieczności, co przede wszystkim efekt konsekwentnej pracy, którą realizujemy od blisko dwóch lat – zgodnie ze strategią nakreśloną przez naszego Szefa Strategii, Sebastiana Krzepotę. Taka konstrukcja kadry jest wynikiem wielu świadomych decyzji: stopniowego odmładzania zespołu, uważnego monitorowania potencjału zawodników z regionu, jak i budowania stabilnych fundamentów pod dalszy rozwój sportowy i finansowy klubu. W tle tych działań toczyły się dziesiątki procesów: zmiany w strukturze pionu sportowego, precyzyjna selekcja zawodników, rozwój metod oceny potencjału, a także ściślejsze powiązanie pierwszej drużyny z akademią - tłumaczy nam Jarosław Fojut, dyrektor sportowy Stali.
Ta odważna taktyka wystarczyła, aby rzeszowianie utrzymali się na poziomie I ligi, chociaż końcówka sezonu w ich wykonaniu była dramatyczna. Od marca nie tylko nie wygrali żadnego meczu, ale wręcz przegrali dziesięć z jedenastu. Finalnie mieli sześć punktów zapasu nad strefą spadkową. Marek Zub utrzymał posadę, chociaż wielu spodziewało się zwolnienia doświadczonego szkoleniowca. W klubie uwierzono jednak w sens ciągłości pracy, a jednocześnie wyznaczono ambitne cele. Bo niezmieniająca swego kursu Stal zamierza walczyć o znacznie więcej niż dolna połówka tabeli.
Odwaga, odwaga i jeszcze raz odwaga
Po zakończeniu sezonu w Rzeszowie znów zrobiło się gorąco, jeśli chodzi o kształtowanie kadry. Kolejny raz postanowiono podjąć szeroko zakrojone działania. Ich efektem było stworzenie wyjściowego składu z średnią wieku 22,1. Absolutny ewenement w skali całej polskiej piłki. Dla porównania lider takiej klasyfikacji w Ekstraklasie, czyli Lechia Gdańsk, ma średnią na poziomie 24,9. Wciąż to drużyna młoda, ale bez podjazdu względem Stali.
Ekipa z Podkarpacia robiła swoje w letnim okienku. Pożegnała dwunastu zawodników, siedmiu było starszych niż ostateczna średnia. Co więcej, zdołała w końcu zarobić, Raków Częstochowa wykupił Jesusa Diaza. 500 tysięcy euro, podawane przez Transfermarkt, to rekord sprzedażowy dla Stali. Część tej sumy została reinwestowana w nowych piłkarzy, ale nie w kwoty odstępnego. Rzeszowianie sprowadzili dziewięciu graczy a sześciu z nich obniżało średnią.
Ogólna średnia wieku w ekipie pierwszoligowca ledwo przekracza 20 lat. Zub musi zdawać się na niemalże juniorów. W gronie pięciu najstarszych zawodników ma 37-letniego Marka Kozioła, 31-letniego Sebastiena Thilla, 26-letniego Jonathana Juniora, 25-letniego Dominika Połapa i 24-letniego Arsena Grosu. Dzielą oni szatnię z między innymi 16-letnim Jakubem Kucharskim, i 17-letnimi Dominikiem Gujdą, Jakubem Kaczowką czy Filipem Sonntagiem.
- Dziś to przemyślany model, a nie reakcja na wyzwania – choć oczywiście realia rynku również bierzemy pod uwagę. To jednak nasz kierunek, nie kompromis. Potwierdzeniem tego jest obecna kadra: średnia wieku 20,9, aż 13 młodzieżowców i 13 wychowanków - to nie przypadek, a efekt świadomego procesu. To dla nas zdecydowanie powód do dumy - choć oczywiście mamy pełną świadomość wyzwań, jakie się z tym wiążą. Młodość oznacza energię, ambicję i duży potencjał rozwojowy, ale też momenty, w których trzeba będzie wykazać się cierpliwością i wsparciem. Wierzymy jednak, że jeśli stworzymy tym zawodnikom odpowiednie warunki do pracy i jasno wyznaczymy kierunek, to ta odwaga w stawianiu na młodych przyniesie realne efekty – nie tylko dla klubu, ale i dla całego środowiska - przekonuje Fojut.
To wszystko brzmi piękne i stanowi powód do chwalenia Stali, ale jednocześnie wciąż w głowie kołacze się myśl, czy to nie sztuka dla sztuki. Czy jednak I liga nie jest zbyt mocna na tak bezkompromisowy eksperyment. Wątpliwość zasiała już inaugurująca kolejka i porażka z Pogonią Grodzisk Mazowiecki (1:2). Porażka niezasłużona w tym sensie, że karny dla Pogoni wziął się z powietrza, ale jednak sprawiająca, że punktów może finalnie brakować.
W klubie sądzą inaczej, a nawet uważają, że obecna kadra jest wystarczająca, aby bić się o czołowe lokaty. Rynek transferowy wciąż jest przez Stal monitorowany, jednak na ewentualne wzmocnienia trzeba będzie poczekać do drugiej połowy sierpnia. Jednocześnie musi się wtedy pojawić realna potrzeba - bez tego nikt do portfela nie sięgnie.
Marzenia kontra rzeczywistość
Stal, stawiająca sobie za punkt honoru rozwój młodych zawodników, wcale nie skupia się na tym, aby wygrać w tabeli Młodzieżowiec 2.0. Przypomnijmy, że model ten zastąpił poprzednie rozwiązanie i ma na celu gratyfikowanie, a nie karanie drużyn, które stawiają na początkujących piłkarzy. Na ten moment Stal jest liderem takiego zestawienia - zapunktowało u niej aż dziewięciu graczy, a w wypadku części rywali jeden - ale w klubie nie myślą jedynie o zwycięstwie w programie PZPN-u. Równie ważny ma być wynik sportowy.
- Wynik sportowy w sporcie zawodowym zawsze jest najważniejszy - to on ostatecznie weryfikuje wszystko. Jednocześnie mamy świadomość, że sama droga, czyli obrana strategia i sposób jej realizacji, jest naszym kompasem. Tabela Młodzieżowiec 2.0 to dla nas narzędzie pomocnicze, a nie cel sam w sobie. Jeśli dobrze wykonamy swoją pracę, oba te elementy - rozwój młodych i wynik sportowy - mogą iść w parze. Chcemy walczyć o najwyższe cele - taka jest natura rywalizacji i ambicji w sporcie. Ale jednocześnie twardo stąpamy po ziemi i zdajemy sobie sprawę, jak trudne i wymagające będzie to zadanie. To bardzo duże wyzwanie - zarówno sportowe, jak i organizacyjne. Dlatego skupiamy się na codziennej pracy, stabilnym rozwoju zespołu i trzymaniu się naszej drogi. Jeśli wszystko zagra tak, jak sobie to zaplanowaliśmy, będziemy chcieli być jak najbliżej czołówki - mówi Fojut.
Szkopuł w tym, że nawet wcześniej rzeszowianie mieli problem, aby znajdować się w czubie. Ostatni raz doszło do tego w sezonie 2022/23 za kadencji Daniela Myśliwca, która przyniosła szóste miejsce. Ówczesna średnia wieku wyjściowej jedenastki była o trzy punkty większa, natomiast kadrę wyceniano na przeszło 700 tysięcy euro więcej. Jednocześnie już wtedy mocno stawiano na polskość - w zespole Myśliwca było tylko dwóch graczy bez naszego obywatelstwa, Zub ma takich piłkarzy sześciu.
Mimo tego władze podkreślają chęć tworzenia klubu regionalnego. Stal to już potentat Podkarpacia, jednak chodzi o zbudowanie czegoś trwałego. Poprzez stawianie na młodych graczy rzeszowianie chcą stworzyć przyciągającą enklawę stabilną finansowo oraz sportowo. Wreszcie zaś klub, który swe rekordy sprzedażowe zacznie ustanawiać dzięki wychowankom. Wśród pięciu dotychczas najdrożej sprzedanych zawodników zaledwie jeden - Patryk Mazur - zaczynał swoją karierę w ekipie "Żurawi".
- Jestem przekonany o słuszności tej idei, bo wierzę, że klub piłkarski, który potrafi konsekwentnie budować swój fundament na młodych zawodnikach, lokalnej tożsamości i klarownym systemie rozwoju, ma większe szanse na trwałość i niezależność - sportowo i finansowo. Po pierwsze - młodzi zawodnicy grający w odpowiednio zorganizowanym środowisku szybciej się rozwijają, bo czują się częścią większego projektu, a nie jedynie elementem rotacji kadrowej. To zwiększa ich zaangażowanie, a także wartość sportową i rynkową. Po drugie - z punktu widzenia struktury klubu, taki model wymusza lepszą współpracę między działami: akademią, pierwszym zespołem, skautingiem i pionem analizy. W efekcie klub działa spójnie, a nie reaktywnie. To podejście daje realną szansę na zbudowanie tożsamości zespołu, która nie zmienia się co sezon. Jeśli zawodnik od młodych lat dorasta w klubie, zna jego wartości i oczekiwania - to później w seniorskiej piłce nie trzeba go tego uczyć od nowa. Wiem, że nie jest to droga na skróty, ale jestem przekonany, że może być skuteczna - zwłaszcza jeśli zespół ludzi wokół tej idei wierzy i pracuje z pełnym przekonaniem - podsumowuje Fojut w rozmowie z Meczyki.pl.
W gruncie rzeczy tak jak mam duże obawy, czy plan Stali ma jakiekolwiek realne szanse na powodzenie, tak ciężko mi tej idei nie kibicować. Jeśli chodzi o budowanie drużyny, to na takim poziomie w Polsce nie ma obecnie niczego porównywalnego. A odwaga w stawianiu na młodość i przebojowość jest chyba tą odwagą, którą w futbolu cenię najmocniej. Byle tylko w końcu ten młodzieńczy ogień pojawił się też na boisku. Z jego brakiem największy problem mają kibice Stali. Bo realizowanie swoich ambicji to rzecz mocna, ale nie chroni ona przed obawą spadku do II ligi.