Największe rozczarowanie letniego okienka w Polsce? Ten klub zaskoczył, zabrakło hitów

Największe rozczarowanie letniego okienka w Polsce? Ten klub zaskoczył, zabrakło hitów
Ireneusz Wnuk / pressfocus
Antoni - Obrębski
Antoni ObrębskiWczoraj · 14:38
Motor Lublin ma za sobą niesamowite lata, na czele z siódmym miejscem w zeszłym sezonie Ekstraklasy. Teraz być może nadszedł czas na spuszczenie nogi z gazu, bo, choć w Lublinie oficjalnie wszystko idzie zgodnie z planem, to nie zapowiada się na to, by Motor znowu nas zachwycał.
Motor Lublin jeszcze we wrześniu 2022 roku obrał kurs na spadek do III ligi. Półtora roku później świętował drugi z rzędu awans, do Ekstraklasy, gdzie na starcie finiszował jako siódmy w tabeli. Wiele wskazywało na to, że teraz pójdzie za ciosem, szczególnie biorąc pod uwagę spore możliwości finansowe. Jednak nieoczekiwanie przeciętne okno transferowe każe sądzić, że ambicje o europejskich pucharach, których nikt w Lublinie nie kryje, trzeba będzie odłożyć na jakiś czas.
Dalsza część tekstu pod wideo

Słabsi niż przed rokiem?

Zakończone ostatnio letnie okno transferowe w naszej lidze będzie wspominane latami, nawet jeżeli kolejne okna przyniosą podobny szał. To pierwszy rok, w którym polskie kluby wydały tak dużo. Suma wydatków na transfery przekroczyła 40 milionów euro (więcej niż w takich ligach jak austriacka, szwajcarska czy czeska). Do tego osiem ekip przeznaczyło na transfery milion euro lub więcej, a sam Raków prawie przebił granicę dziesięciu milionów. Także aż dziewięć klubów (połowa ligi!) pobiło swój rekord transferowy. I choć w tym gronie znajduje się Motor Lublin, który za Karola Czubaka belgijskiemu Kortrijk zapłacił 400 tysięcy euro, to na papierze nie możemy powiedzieć wiele dobrego o oknie transferowym dyrektora Pawła Golańskiego.
Motor potrzebował wzmocnień, zwłaszcza że inne drużyny nie próżnowały. Walka o europejskie puchary, a nawet miejsca w górnej części tabeli, będzie bardzo zacięta. I wydaje się, że w Lublinie zrobili dość mało w porównaniu do konkurencji. Z klubem pożegnało się dziewięciu graczy pierwszej drużyny, z których pięciu odgrywało istotną rolę. W ich miejsce przyszło również dziewięciu zawodników, z których do tej pory jakkolwiek wykazali się Karol Czubak oraz Ivo Rodrigues. Pierwszy z nich zdobył bramkę i zanotował dwie asysty, natomiast drugi dołożył gola.
- Sprawdzaliśmy bocznych obrońców i stoperów. Tylko teraz jest bardzo jasna odpowiedź, co my chcemy? Czy chcemy tylko kogoś ściągnąć, żeby pokazać, że Motor robi transfery do obrony, czy chcemy, żeby ten zawodnik przyszedł i był Ivo Rodriguesem (kimś, kto da jakość - przyp. red.) w obronie? To są ważne rzeczy. Było paru kandydatów, jeśli chodzi o kwestię obrony - powiedział Mateusz Stolarski, cytowany przez stronę Transfery.info.
Właśnie ta kwestia obrony, którą przy Motorze porusza się bardzo często, nie została w minionym okienku rozwiązana w optymalny sposób. Mateusz Stolarski ma do dyspozycji czterech stoperów, co przy urazie któregokolwiek z nich już stwarza problem. A warto dodać, że zeszły sezon Motor rozpoczynał z sześcioma graczami na tę pozycję. W styczniu jednak odszedł Sebastian Rudol, a pół roku później Kamil Kruk. Wprawdzie Bright Ede był dopiero wprowadzany do zespołu, a dzisiaj jest podstawowym graczem, natomiast wciąż mówimy o deficycie na poziomie jednego gracza.
Lepiej wyglądają dobrze obsadzone boki defensywy. Trener Stolarski często tam rotuje, ma czterech piłkarzy, którzy są na dzisiaj brani do pod uwagę przy ustalaniu składu. Do tego w lecie sprowadzono 20-letniego Paskala Meyera, o którym sam trener mówił jako o “projekcie na przyszłość”. Reszta piłkarzy na tych pozycjach była w Motorze już w zeszłym sezonie. Środek pola również wygląda solidnie. Tutaj do dyspozycji trener ma sześciu graczy przy grze na trzech środkowych pomocników. Rywalizację przegrywa jak dotąd Sergi Samper, którego ocenialiśmy przecież pozytywnie.
W ataku w miejsce Mraza, Ceglarza, Simona i Wełniaka pojawili się Czubak, Dadashov, Haxha, Ronaldo i młodziutki Kacper Plichta. Oczywiście, nikomu nie zabraniamy strzelać i notować asysty, ale wydaje się, że któremukolwiek z tych zawodników trudno będzie się zbliżyć do 16 bramek i czterech asyst, jakie wypracował w zeszłym sezonie Samuel Mraz. A swoje, w postaci 11 kolejnych punktów do klasyfikacji kanadyjskiej, dołożyli pozostali nieobecni już w lubelskiem piłkarze.
- Powiedziałem Mrazowi uczciwie, że został zbudowany w Motorze przez nasz sztab. To, że zdobył 16 bramek, jest zasługą bardzo konsekwentnej, wyćwiczonej do bólu taktyki drużyny. Jeśli Motor ma sięgać po wyższe cele, to potrzebujemy napastnika “z innej półki” w stylu Efthymiosa Koulourisa, który został królem strzelców Ekstraklasy czy Iviego Lopeza - powiedział Zbigniew Jakubas w rozmowie z Radiem ZET.
Jeżeli wierzyć w te słowa Jakubasa, to Czubaka, naszym zdaniem, nie będzie tak łatwo zbudować.

Brak hitów

Właściwie, cytat o Samuelu Mrazie, który przeczytaliście przed chwilą, moglibyśmy wrzucić także tutaj. Motorowi brakuje bowiem kogoś z najwyższej półki. Rzecz jasna, że niewielu spodziewało się takiego wystrzału po Słowaku, jednak zastąpienie go kimś, kto też nie wiąże się z efektem wow, nie musi przynieść podobnego rezultatu
W przeciwieństwie do czołówki klub z Lublina nie zrobił tego lata transferu z najwyższej półki. Duże kwoty na robiące wrażenie nazwiska płaciły przecież w tym oknie Pogoń Szczecin, Legia Warszawa, Lech Poznań czy Raków. Ale to przecież nie tylko najwięksi gracze zrobili świetne ruchy. Widzew Łódź również nie szczędził na nowe wzmocnienia, Korona Kielce jest po bardzo ciekawym oknie, ogrom pochwał za swoją politykę transferową zebrał Górnik Zabrze. Tanio też się da, bo Jagiellonia Białystok za małe pieniądze ściągnęła Dimitrisa Rallisa czy Bernardo Vitala, a na wypożyczenie bez opłaty przyszli choćby Bartłomiej Wdowik czy Alex Pozo. Hitowy transfer była w stanie dopiąć między innymi także Wisła Płock, bo beniaminek w swoje szeregi prosto z Schalke ściągnął Marcina Kamińskiego.
Nie można powiedzieć, że Motor zrobił złe transfery, czy że ma bardzo cienką i słabą jakościowo kadrę. Problem tkwi w tym, że prawie cała liga zrobiła transfery na podobnym poziomie lub lepsze. To nawet nie chodzi o pieniądze, których Motor wydał mało. Po prostu Ekstraklasa się przebudziła, a Motor przespał ten moment.
- Wczoraj zakończyliśmy letnie okno transferowe. Zrealizowaliśmy ustalony wewnętrznie plan. Jedyne co nas zweryfikuje to boisko, wierzę i mam nadzieję, że tylko pozytywnie i zrealizujemy nasz cel, czyli ustabilizowanie pozycji w ESA. Osobiście nie brakuje mi marzeń i ambicji, ale nie zapominam o czymś w mojej ocenie kluczowym - pokorze - napisał na portalu X Łukasz Jabłoński, prezes Motoru.

Falstart

Motor słabo zaczął obecne rozgrywki. Miejsce w tabeli to nie dramat, natomiast na boisku wygląda to gorzej. Zespół mało strzela i słabo broni. Stracił więcej goli, niż strzelił. Do tego, w oczekiwanych bramkach na mecz jest dopiero 13., a w oczekiwanych golach straconych - szósty. Średnio na mecz pozwala rywalom na dokładnie tak samo jakościowe okazje, co w zeszłym sezonie, a powinien się w tej kwestii poprawić. Z kolei w konstruowaniu okazji obniżył loty, bo w rozgrywkach 2024/25 dochodził do lepszych sytuacji, w tej klasyfikacji wyprzedziły go tylko drużyny Legii, Lecha, Pogoni i Jagiellonii.
Jak trener patrzy na początek sezonu?
- Ta drużyna nie zawodzi w trudnych momentach, w skali od jednego do sześciu na teraz oceniłbym ją na trzy z minusem. Na sześć spotkań mamy po dwie przegrane, zwycięstwa i remisy. Myślę, że mogło być lepiej, przynajmniej zwycięstwo u siebie z Piastem Gliwice. Trzeba też spojrzeć na to, że cztery mecze graliśmy na wyjeździe. W dwóch meczach u siebie zdobyliśmy cztery punkty, nasza siła tkwi w meczach domowych. Dużo też się mówi o naszej obronie, a to jest trzeci mecz na zero z tyłu. Jasne, że z Lechią i Pogonią straciliśmy za dużo goli, ale połowę spotkań zakończyliśmy bez straconej bramki - powiedział trener Mateusz Stolarski na konferencji prasowej po spotkaniu z Górnikiem Zabrze.
Gorzej było w trakcie przerwy na kadrę, kiedy to Motor został rozbity w sparingu przez pierwszoligową Stal Rzeszów.
- To nie był taki sobie występ, tylko bardzo słaby. Dla mnie to jest kompromitacja przegrywać z pierwszoligowcem 1:4 i to jeszcze z drużyną, która miała w składzie praktycznie samych młodych zawodników. Nie przystoi nam tak wyglądać, tak grać i schodzić z boiska pokonanym trzema bramkami. Nie wiem, z czego to wynikało, ale na pewno zaangażowanie nie było na takim poziomie, jak zwykle. To nie powinno mieć jednak znaczenia, bo naszą jakością i umiejętnościami piłkarskimi powinniśmy górować nad takim przeciwnikiem - stwierdził po meczu Jakub Łabojko.
Oczywiście, wyniki sparingów nie muszą się przekładać na oficjalne mecze (tutaj przywołamy po raz tysięczny przykład Jagiellonii i 1:7 od Widzewa), ale w kontekście Motoru nie dają pozytywnych sygnałów.

Na miarę możliwości

Absolutnie nie chcemy, żeby ta krytyka była odebrana jako strzał w Mateusza Stolarskiego. Właściwie to użycie słowa “krytyka” nie jest nawet do końca zasadne. To bardziej trzeźwa ocena potencjału. Trudno byłoby przecież krytykować zespół, który ma kadrę na środek tabeli Ekstraklasy, że gra jak zespół, który ma kadrę na środek tabeli Ekstraklasy. Nie wiadomo, jak wysoko mierzy obecnie Zbigniew Jakubas, jednak Motor to zespół ani zbyt wąski kadrowo, ani za słaby jakościowo, by wplątać się realnie w walkę o utrzymanie. Pojawiały się już głosy, że Mateusz Stolarski powinien zostać zwolniony, ale byłby to dla klubu strzał w kolano - wydaje się, że to nie trener jest winny za przeciętny start rozgrywek, a prędzej przeciętne okno transferowe.
- Kluczem do sukcesu jest też mądrze prowadzona polityka transferowa i organizacja. Organizacyjnie jesteśmy gotowi w stu procentach. Jeśli chodzi o kadrę, potrzebujemy około pięciu wzmocnień. Wysłaliśmy oferty, dyskusje trwają - zaznaczał Jakubas w czerwcu, cytowany przez Radio Plus. - Realna moja nadzieja to zajęcie co najmniej ósmego miejsca. Podchodzę jednak do tego spokojnie, bo przed nami dużo pracy. Przyjdą nowi zawodnicy, którzy muszą zgrać się z resztą składu. Motor wywalczył awans do Ekstraklasy ciężką pracą. Wszystko powyżej ósmego miejsca będzie in plus. Ciężką pracą i mądrymi transferami damy sobie szansę walki o wyższe cele w przyszłości.
Czy w Motorze ciężko pracują? Na pewno. Czy transfery Motoru są mądre? Być może. To jednak, jak widać, nie musi oznaczać walki o wyższe cele. Może sufitem w tym sezonie powinna być czołowa ósemka, czy zwyczajnie ustabilizowanie pozycji w Ekstraklasie, o czym mówił Łukasz Jabłoński. Motor nie musi się wstydzić - ale na europejskie puchary to jeszcze nie czas.

Przeczytaj również