"Nie wiadomo, kogo będzie mógł powołać". Miesiąc do debiutu Santosa, wysyp kontuzji reprezentantów

Za równy miesiąc reprezentacja Polski rozpocznie grę w eliminacjach do EURO 2024. I o ile wobec kadencji Fernando Santosa można mieć duże oczekiwania i nadzieje, o tyle jej start zapowiada się niełatwo. Absolutnie nie z winy nowego selekcjonera.
24 marca Polacy otworzą kwalifikacje do mistrzostw Europy 2024 wyjazdowym meczem z Czechami. Będzie to debiut Fernando Santosa w roli selekcjonera “Biało-czerwonych”. Debiut, o który, mimo niższej niż przed laty klasy i renomy przeciwnika, możemy się obawiać. Na miesiąc przed potyczką w Pradze pod znakiem zapytania stoi forma i stan zdrowia wielu kadrowiczów. Nie wiadomo, kto za kilka tygodni będzie do dyspozycji Santosa.
Szpital
Nie zazdrościmy trenerowi startu w nowej roli. Już wiemy, że Portugalczyka czekają ograniczenia przy wysyłce pierwszych powołań. Wśród reprezentantów Polski nastąpił istny wysyp kontuzji. Przy wielu z nich są wątpliwości, jeśli chodzi o dostępność na marcowe zgrupowanie. Z problemami zdrowotnymi zmagają się lub ostatnio zmagali:
- Jakub Moder
- Adam Buksa
- Arkadiusz Milik
- Sebastian Szymański
- Kamil Glik
- Szymon Żurkowski
- Dawid Kownacki
- Michał Karbownik
- Krystian Bielik
- Jakub Kamiński
- Kamil Piątkowski
- Bartłomiej Drągowski
Moder i Buksa leczą urazy od dawna i nie są jeszcze w pełni sił. Milik i Szymański po raz ostatni wybiegli na boisko 29 stycznia. Nawet jeśli wrócą do zdrowia w najbliższych kilkunastu dniach, trudno powiedzieć, czy zdążą złapać optymalną formę przed przerwą reprezentacyjną, Podobnie weteran, Kamil Glik, który niedawno przeszedł zabieg uszkodzonego kolana i jest w trakcie rehabilitacji. Do zdrowia musi też wrócić Szymon Żurkowski. Piłkarz Spezii po przenosinach z Fiorentiny zagrał jedynie raz, bo szybko doznał kontuzji. Jak informował TUTAJ nasz dziennikarz Tomasz Włodarczyk, pomocnikowi dolegał powracający ból pleców na odcinku lędźwiowym, który nie pozwalał mu w stu procentach grać i trenować. 25-latek także jest po zabiegu, ćwiczy indywidualnie i nie wiadomo, kiedy dojdzie do siebie.
Urazy dopadły również mających świetny sezon w Niemczech Dawida Kownackiego i Michała Karbownika. “Kownaś” 12 lutego uszkodził włókno mięśniowe w udzie, o czym Fortuna Duesseldorf poinformowała w oficjalnym komunikacie. Marcin Borzęcki z “Viaplay” uspokajał jednak, że przerwa napastnika nie potrwa długo. I miał rację.
Karbownik z kolei zmagał się z kłopotami mięśniowymi, ale w ostatnich dniach wrócił do treningów. To ważna wiadomość dla Santosa, który szukając lewego obrońcy, powinien przychylnie spojrzeć na zbierającego dobre recenzje w 2. Bundeslidze “Karbo”.
W ostatni weekend do listy kontuzjowanych dołączyli także Bartłomiej Drągowski (pachwina) oraz Krystian Bielik, zniesiony z boiska na noszach w meczu Birmingham. Na szczęście tym razem udało im się uniknąć poważniejszych urazów. Ich absencja potrwa raczej krótko, tak jak i Jakuba Kamińskiego, wykluczonego z poprzedniego spotkania Wolfsburga z uwagi na chorobę. Do zdrowia wraca też Kamil Piątkowski. Obrońca Gent nie dokończył rozgrywanego 11 lutego starcia z Westerlo, ale według naszych informacji może zagrać już w nadchodzącej rywalizacji przeciwko Club Brugge (w najbliższą niedzielę). Jeśli nie, to w kolejnej, z Anderlechtem 5 marca. Na kadrę ma być gotowy.
Niemniej, szpital w reprezentacji jest dość spory, a trzeba jeszcze zauważyć, że niedawno kontuzje doskwierały Pawłowi Dawidowiczowi i Michałowi Helikowi, którzy dopiero wracają do regularnej gry.
Znaki zapytania
Selekcjoner przy wielu nazwiskach musi więc postawić znak zapytania. Dotyczy to zresztą nie tylko piłkarzy z perypetiami zdrowotnymi, ale też tych mających kłopoty z regularną grą z przyczyn sportowych oraz grających, lecz poszukujących optymalnej formy.
Po zmianie klubów do ławki przyspawani są Jakub Kiwior i Bartosz Bereszyński. Obaj raczej nie mają co liczyć na podstawowy skład, a jedynie łapanie minut jako elementy rotacji menedżerów Arsenalu i Napoli. W USA na rozpoczęcie nowego sezonu czekają Mateusz Klich i Karol Świderski, którzy do zgrupowania rozegrają maksymalnie cztery mecze. Co więcej, “Świder” ostatnie występy o stawkę zanotował jeszcze na mistrzostwach świata. Jego dyspozycja to zatem spora zagadka. Podobnie jak Tomasza Kędziory, pełniącego marginalną rolę w kadrze u Paulo Sousy i Czesława Michniewicza, ale wcześniej rzadko zawodzącego z orzełkiem na piersi. W tym sezonie “Kendi” niewiele grał w Dynamie Kijów, zimą przeszedł do PAOK-u Saloniki, lecz tam nie przebił się jeszcze do wyjściowego składu. W Grecji znajdziemy też Tymoteusza Puchacza. “Puszka” regularnie dostaje minuty od trenera Panathinaikosu, ale świeżo po wypożyczeniu grywał więcej, ostatnio może liczyć jedynie na “ogony”. Choć to i tak lepiej niż Jacek Góralski w VfL Bochum.
- Jeśli utrzymamy się w Bundeslidze, to mój kontrakt zostanie przedłużony o kolejny rok. Jeśli nie, no to będę szukał jakiejś innej opcji. Czekam jednak na kolejne spotkania, jak moja sytuacja będzie wyglądała. Jeśli nawet się utrzymamy, ale ona się nie zmieni, to na pewno będę chciał coś zmienić [po sezonie] - mówił ostatnio “Góral” na antenie “Viaplay”.
Pozytywy
Aby nie było tak pesymistycznie, warto poświęcić również kilka słów tym radzącym sobie lepiej. Wśród lewych obrońców niezmiennie pewniakiem do gry jest Arkadiusz Reca w Spezii. Kadra w przeszłości negatywnie go weryfikowała, ale jednak mówimy o piłkarzu dźwigającym ciężar rywalizacji w Serie A z solidnym skutkiem, szczególnie ostatnio.
Na podstawowy skład w mocnej lidze może też liczyć Robert Gumny, choć wydaje się, że obrońca Augsburga zatrzymał się na pewnym poziomie, którego na razie nie przeskakuje. Duży progres zaliczył za to we Francji Mateusz Wieteska. Stanowi ważny punkt defensywy Clermont, nawet jeśli ta w minionych tygodniach wygląda słabiej niż we wcześniejszej fazie sezonu. Inny stoper, Jan Bednarek, wreszcie złapał rytm meczowy po powrocie do Southampton. Na razie gra w kratkę, ostatni jego występ był jednak udany, i to na Stamford Bridge z Chelsea. Wśród defensorów plusy stawiamy również przy nazwiskach Pawła Bochniewicza i Maika Nawrockiego, mogących odświeżyć kadrę za kadencji nowego selekcjonera. Wprawdzie za przyszłość reprezentacji możemy uznać jedynie młodszego Nawrockiego, ale szanowany w Heerenveen Bochniewicz, ograny na poziomie Eredivisie, z problemami zdrowotnymi za sobą i lewą nogą, zasłużył choćby na szansę.
Dobrze również rokuje dyspozycja skrzydłowych. O dziwo to ta pozycja, o której przyszłość latami martwiliśmy się, licząc na wieczność piłkarską duetu Błaszczykowski-Grosicki, wygląda dziś okazale. Rozwijający się w Bundeslidze Jakub Kamiński, uwielbiany przez Jose Mourinho Nicola Zalewski, czołowy wahadłowy Ligue 1 Przemysław Frankowski, do tego lider Lecha Michał Skóraś i nadal pełen jakości “Grosik”, autor dziewięciu bramek w tym sezonie Ekstraklasy. Naprawdę trzeba docenić ten wybór, którym dysponuje Fernando Santos.
Ogólnie jednak Portugalczyk ma o czym myśleć przez najbliższy miesiąc. Przed nim pierwsze decyzje, w tym wysłanie premierowej listy powołań, co nastąpi już za kilkanaście dni. Oby było tylko lepiej. Misja EURO - czas start.