Niewiarygodne, co zrobił Lewandowski. Hiszpanie znaleźli idealne słowo

Niewiarygodne, co zrobił Lewandowski. Hiszpanie znaleźli idealne słowo
IPA / PressFocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz JankowskiDzisiaj · 18:21
Jesteśmy świadkami historii. Robert Lewandowski sprawił, że Polska już na zawsze będzie wiązała się z powrotem Barcelony na odnowione Camp Nou. Popis weterana sprawił, że Hiszpanie znów mogli użyć przydomka, który doskonale do niego pasuje. To boiskowy kiler.
Barcelona wróciła na Camp Nou po 909 dniach rozłąki. Tego typu okazje zawsze wiążą się z różnymi historycznymi momentami. Tylko raz możesz coś zrobić pierwszy raz, parafrazując Pezeta. Robert Lewandowski postanowił zatem za jednym zamachem zapisać się w paru wyjątkowych kategoriach. Pierwszy kapitan “Blaugrany” na odrestaurowanej świątyni? Polak. Strzelec premierowej bramki? Polak. Mówimy o czymś nieśmiertelnym, to już na zawsze pozostanie w katalońskich annałach. A my możemy tylko czuć dumę, wiedząc, że urodziliśmy się w tym samym kraju, co napastnik, który wciąż potrafi w takim stylu oszukiwać metrykę.
Dalsza część tekstu pod wideo

Nowy stadion, stary “Lewy”

Oczywiście, że Lewandowski nie wyszedłby na Camp Nou z opaską, gdyby nie splot różnych okoliczności. Ter Stegen i Pedri są kontuzjowani, Frenkie de Jong pauzował za czerwoną kartkę, a Ronald Araujo i Raphinha zaczęli spotkanie z Athletikiem na ławce. To jednak didaskalia. Najważniejsze pozostaje to, że właśnie 37-latek był zwarty i gotowy, aby wyprowadzić zespół w roli lidera. Co więcej, jego rola przywódcza nie ograniczyła się do dumnego prezentowania katalońskiej senyery na ramieniu.
Lewandowski od samego początku sobotniego meczu był aktywny, emanował energią, ciągle starał się stwarzać zagrożenie w polu karnym “Los Leones”. Już w pierwszej minucie miał okazję na oddanie strzału, ale nieco zagubił się z piłką. Kilkadziesiąt sekund później popisał się już skutecznym uderzeniem. Tym samym podtrzymał kapitalną passę meczów z udziałami przy bramkach. Licząc starcie z “Los Leones”, zebrał aż siedem punktów w klasyfikacji kanadyjskiej w ostatnich czterech występach. Stary napastnik i może.
- Lewandowski strzelił pierwszego gola na nowym Camp Nou. Polak to prawdziwy kiler. Niewątpliwie to jedna z najbardziej wyjątkowych bramek w jego karierze, patrząc na okoliczności - opisał kataloński Sport. - Brawo “Barca”, brawo Lewandowski. Przy akcji bramkowej Polak pomógł odzyskać piłkę, a później nie spudłował. Jego potężny strzał przełamał rękawice Unaia Simona - wtórowało Mundo Deportivo. - To musiał być on, to musiała być zabójcza “dziewiątka”. Pierwszy gol po powrocie Barcelony na Camp Nou był dziełem Lewandowskiego, który zaskoczył Simona strzałem przy bliższym słupku - dodała Marca.

Niezmiennie topowy

Portal LiveScore wyliczył, że od momentu debiutu Lewandowskiego w Barcelonie tylko Erling Haaland zdobył od niego więcej bramek w TOP5 ligach Europy. Norweg ma ich 99, Polak 77. “Lewy” w tym sezonie zaczął pięć meczów ligowych w wyjściowym składzie, co nie przeszkodziło mu w strzeleniu ośmiu goli. W bieżącej kampanii La Liga trafia do siatki średnio co 67 rozegranych minut.
W wyścigu o Trofeo Pichichi ustępuje jedynie Kylianowi Mbappe, który zebrał 13 trafień. Dogonienie lidera Realu Madryt z pewnością będzie bardzo trudnym wyzwaniem, ale w przypadku Lewandowskiego nigdy nie można powiedzieć nigdy. Sama pozycja wicelidera klasyfikacji strzelców jest jednak małym powodem do dumy. Julian Alvarez czy Etta Eyong regularnie są przymierzani do “Blaugrany” jako potencjalni następcy 37-latka. Ale doświadczony wilk wciąż góruje nad młodymi członkami watahy.
- Jeśli Lewandowski zaakceptuje, że nie zawsze będzie niekwestionowanym członkiem pierwszej XI i nieco obniży swoją pensję, to może zostać w Barcelonie jeszcze nawet przez dwa kolejne lata - stwierdził w trakcie meczu Joan Maria Pou na antenie RAC 1.
Na razie możemy jedynie spekulować nad kwestią przyszłości weterana. Sam zainteresowany kilkakrotnie podkreślał, że na tę chwilę nie przejmuje się wygasającą umową. Nie podejmuje żadnej decyzji, ponieważ najzwyczajniej nie wie, co będzie dla niego najlepsze za np. pół roku. Liczy się bieżący sezon i chęć wyciśnięcia z niego absolutnego maksimum. Pewnie bliżej rundy wiosennej przyjdzie pora, aby faktycznie ustalił, które rozwiązanie dla niego jest najlepsze. Do tego czasu naturalnie pojawi się pewnie sporo doniesień o możliwym odejściu, pozostaniu, zwrotach akcji itd. To już jednak zupełnie inna para kaloszy.
Na razie kluczowa kwestia jest jedna - Robert Lewandowski z powodzeniem pozostaje zawodnikiem Barcelony. Co więcej, nadal zasługuje na miano jednego z boiskowych liderów. Cieszmy się chwilą. Jeszcze za nią zatęsknimy.

Udane święto

Lewandowski był częścią prawdziwego spektaklu, w którym na wyróżnienie zasługuje więcej aktorów. Ferran Torres zmarnował dwie okazje, ale skończył mecz z dubletem. Przy obu jego trafieniach asystował Lamine Yamal, na którego brakuje już określeń. Czy jest spektakularny? Tak. Rewelacyjny? Pewnie. Wybitny, kapitalny i tak dalej, i tak dalej. Najlepszym świadectwem 18-latka są po prostu kolejne zagrania, po których trzeba szukać szczęki w okolicach podłogi.
Na tym nie koniec pozytywów. Joan Garcia wrócił między słupki i po raz pierwszy od dwóch miesięcy "Barca" zagrała na zero z tyłu. W końcówce na murawie pojawił się kolejny rekonwalescent, czyli Raphinha, który został przywitany przez kibiców prawdziwą burzą oklasków. Śledząc triumf 4:0 nad Athletikiem, można było odnieść wrażenie, że na Camp Nou powoli rodzi się coś większego. Wcześniej w tym sezonie ekipa Flicka nie przypominała samej siebie z poprzedniej kampanii, była niechlujna, ponosiła zasłużone porażki nie tylko z Realem i PSG, ale nawet z przeciętną Sevillą.
Być może powrót do swojej świątyni okaże się punktem zwrotnym dla "Dumy Katalonii". Obecnie jest ona liderem tabeli, mając tyle samo punktów, co drugi Real Madryt. "Królewscy" spróbują wrócić na fotel lidera w niedzielnym starciu z Elche. Czy im się uda? Tego nie wie nikt. La Zabawa na szczycie hiszpańskiej ekstraklasy dopiero się rozpoczyna.

Przeczytaj również