On znów jest wielki. 35-letni Messi zachwyca i bije kolejne rekordy. "Ronaldo może stracić pozycję lidera"
Reprezentacja Polski może się obawiać. Leo Messi przed mundialem jest w kapitalnej formie i nie zawaha się jej użyć. Argentyńczyk strzela i asystuje na potęgę, bije kolejne rekordy i wysyła jasny sygnał młodszym kolegom z futbolowej sceny - “ja jeszcze żyję, wciąż musicie się ze mną liczyć”.
Pierwszy rok po transferze z Barcelony do PSG miał wyjątkowo trudny. Nie przypominał swojej najlepszej wersji, którą pokazywał światu przez dobre kilkanaście lat jako gracz ekipy z Katalonii. Gdybyśmy skupili się wyłącznie na suchych liczbach z rozgrywek 2021/22 (11 goli i 15 asyst), moglibyśmy pomyśleć, że Messi nieźle odnalazł się w Paryżu.
Argentyńczyk tak wysoko powiesił sobie jednak poprzeczkę, tak bardzo rozpieścił kibiców i obserwatorów, wskoczył lata temu na tak niebotyczny poziom, na którym w dodatku potrafił utrzymać się przez praktycznie całą dotychczasową karierę, że każdy oczekiwał od niego więcej. Więcej goli. Więcej magicznych zagrań. Więcej wkładu w grę PSG, które już z nim w składzie miało w końcu podbić Europę.
Rzeczywistość okazała się mniej kolorowa. W efekcie Messi nie znalazł się nawet w gronie 30 piłkarzy nominowanych do Złotej Piłki. Nagrody, którą otrzymywał przecież aż siedem razy. Ostatnio w 2021 roku.
To będzie jego sezon?
W poprzednim sezonie Messi pokazał, że nie zawsze może być maszyną. W obecnym jednak znów nią jest. Mimo 35 lat na karku. Może bardziej zaaklimatyzował się już w nowym otoczeniu. Przychodząc do PSG pierwszy raz od kilkunastu lat zmienił przecież barwy klubowe. Camp Nou stało się jego domem, który musiał opuścić niczym rozpoczynający studia chłopak wyjeżdżający z ukochanego miasta.
A może tak bardzo napędza go zbliżający się mundial? Nie jest wielką tajemnicą, że triumf w mistrzostwach świata to największe marzenie gracza urodzonego w Rosario. Turniej w Katarze może być ostatnią szansą na taki sukces. “Albicelestes” rok temu w końcu dopięli swego i wygrali Copa America. Mają na swoim koncie kapitalną serię 31 meczów bez porażki z rzędu, a ich lider wrócił do wielkiej formy. Kiedy, jak nie teraz?
Znakomite liczby
Chociaż nie mamy jeszcze listopada, Messi już zbliża się do pobicia swoich liczb z całego poprzedniego sezonu. Wczoraj “La Pulga” błysnął na tle Maccabi Haifa. Dwa gole, dwie asysty i oczywiście miano MVP spotkania. Po raz dziesiąty w tym sezonie.
W tym momencie Argentyńczyk może pochwalić się bilansem 11 goli i 12 asyst w 16 rozegranych meczach. Jako pierwszy gracz reprezentujący klub z grona pięciu czołowych lig Europy zanotował w obecnych rozgrywkach double-double (minimum dziesięć goli i dziesięć asyst).
Tylko klubowy kolega Messiego - Kylian Mbappe jest póki co wyżej w klasyfikacji kanadyjskiej aktualnej Ligi Mistrzów. Francuz strzelił sześć goli i zanotował dwie asysty. Argentyńczyk cztery razy wpisywał się na listę strzelców, a trzykrotnie zaliczał decydujące podanie.
Podobnie wygląda to we francuskiej Ligue 1. Tam pod tym względem Messi również jest drugi (sześć goli i dziewięć asyst), ale wyprzedza go inny gracz PSG - Neymar (dziesięć goli, siedem asyst).
Słynne paryskie trio nie ma więc obecnie słabych punktów. Błyszczy Messi, zachwyca Neymar, w znakomitej formie jest Mbappe. Szkoleniowiec mistrzów Francji, Christophe Galtier, musi mieć nadzieję, że dyspozycja jego liderów wciąż będzie tak wysoka w fazie pucharowej Champions League. To tam na PSG czeka najważniejszy i najpoważniejszy sprawdzian.
Kolejne rekordy, pogoń za Ronaldo
Wczoraj Messi dzięki znakomitej dyspozycji w meczu z Maccabi pobił kilka ciekawych rekordów i znacząco wyśrubował statystyki.
Argentyńczyk jako zawodnik mający 35 lat i 123 dni stał się najstarszym piłkarzem, który w jednym meczu Ligi Mistrzów zdobył dwie bramki i dwukrotnie asystował.
Co więcej? Messi nigdy w karierze nie miał tak długiej serii rozegranych meczów bez porażki. To już 31 spotkań. Ostatni raz drużyna z nim w składzie przegrała w marcu tego roku (z Realem Madryt). Od tamtej pory Messi strzelił 25 goli, zaliczył 18 asyst i 17 razy zgarniał nagrodę dla najlepszego zawodnika spotkania. GOAT.
Od wczoraj wychowanek La Masii dzierży też miano jedynego gracza z minimum 80 golami strzelonymi w fazie grupowej Ligi Mistrzów. A skoro już o tych rozgrywkach mowa, warto wspomnieć o bardzo ciekawej pogoni za Cristiano Ronaldo. To bowiem właśnie Portugalczyk jest w tym momencie najlepszym strzelcem w historii Champions League, mając na koncie 140 zdobytych bramek. Aktualnie nie ma jednak możliwości poprawienia tego wyniku, bo jego Manchester United gra tylko w Lidze Europy. A i sam Cristiano jest coraz starszy, nie przeżywa najlepszego okresu i trudno powiedzieć, czy wyśrubuje jeszcze rezultat na arenie Ligi Mistrzów.
Messi małymi kroczkami zbliża się więc do swojego odwiecznego rywala. Ma już 129 goli i jeśli znacząco nie obniży lotów, być może w ciągu najbliższych lat wyprzedzi Ronaldo. W tym sezonie to już się raczej nie wydarzy. Ale w kolejnym? Jest taka szansa.
Niektóre źródła twierdzą też, że Messi stał się wczoraj piłkarzem z największą liczbą goli i asyst w karierze (1127), wyprzedzając Pelego (1126).
***
Argentyńczyk z Rosario znów jest znakomity. Przed nim szereg wyzwań. Najpierw mundial w Katarze, gdzie przyjdzie mu rywalizować m.in. z reprezentacją Polski. Później walka o wyczekiwany sukces PSG na boiskach Ligi Mistrzów. Jeśli jednak Messi dalej będzie w tak znakomitej formie, może poprowadzić reprezentowane przez siebie zespoły do wymarzonych sukcesów.
Wtedy nie tylko ponownie znajdzie się w gronie piłkarzy nominowanych do Złotej Piłki, ale stanie się jednym z najpoważniejszych kandydatów, by po raz kolejny otrzymać tę nagrodę.