Oto baraże "marzeń" i "śmierci" dla Polski. Wcale nie Włochy! Czas na losowanie

Już w najbliższy czwartek około godziny 13.00 rozpocznie się losowanie par barażowych w europejskich eliminacjach do przyszłorocznego mundialu. Półfinałowego rywala, a także potencjalnych przeciwników w finale, pozna reprezentacja Polski. Przeanalizowaliśmy najlepsze i najgorsze scenariusze.
Rzutem na taśmę biało-czerwoni wypadli niestety z pierwszego koszyka przed losowaniem baraży, bo w ostatnich minutach meczu Szkocja zdobyła zwycięską bramkę w rywalizacji z Danią. W efekcie przeskoczyła ją w grupowej tabeli, wywalczyła bezpośredni awans na mistrzostwa świata, a ekipa ze Skandynawii, notowana w rankingu FIFA wyżej niż Polska, uzupełniła grono najwyżej rozstawionych reprezentacji, które w swoich grupach zajęły drugie lokaty.
Biało-czerwoni wylądowali zatem w drugim koszyku, podobnie jak Walia, Czechy i Słowacja. Tych rywali na pewno zatem unikniemy, I w półfinale, i w ewentualnym finale. Barażową rywalizację rozpoczniemy bowiem od starcia z przeciwnikiem z koszyka trzeciego. Będzie to ktoś z grona: Irlandia, Albania, Bośnia i Hercegowina, Kosowo.
Wiemy już, że na tym etapie na pewno zagramy u siebie. Jeśli wygramy (pojedynczy mecz, nie ma rewanżów), to w wielkim finale czekać będzie zwycięzca którejś z par pomiędzy przedstawicielem pierwszego i czwartego koszyka. O tym, na zwycięzcę którego meczu możemy trafić w finale (wówczas gospodarz jest już losowany) również dowiemy się podczas czwartkowego losowania.
Podział na koszyki przed losowaniem baraży:
- I koszyk: Włochy, Dania, Turcja, Ukraina;
- II koszyk: Polska, Walia, Czechy, Słowacja;
- III koszyk: Irlandia, Albania, Bośnia i Hercegowina, Kosowo;
- IV koszyk: Rumunia, Szwecja, Macedonia Północna, Irlandia Północna.
Losowanie “marzeń”
Jakie losowanie byłoby dla Polski w teorii najlepsze? Chociaż nazwy potencjalnych rywali półfinałowych nie rzucają na kolana, to wbrew pozorom nie ma tu przeciwnika, który byłby do pokonania bez większych problemów. Wydaje się natomiast, że korzystne może być trafienie na Albanię. To co prawda rywal, który nie tak dawno zaszedł nam za skórę, ma też doświadczenie z gry na wielkich turniejach, ale kadrowo wygląda najsłabiej z drugiego koszyka. Zrobił też najmniejsze wrażenie w eliminacjach
Albańczycy zajęli w grupie drugie miejsce, tracąc 10 punktów do najlepszej Anglii, z kolei trzecią Serbią wyprzedzając o jedno oczko. Nie porywali jednak swoją grą. Kilka dni temu okrutnie męczyli się z Andorą, wygrywając 1:0 po golu z 67. minuty. Taki sam wynik zanotowali podczas domowej rywalizacji z Łotwą, a już na wyjeździe tylko zremisowali z tym przeciwnikiem. Zrobili zatem swoje, trzeba docenić ich zwłaszcza za wyprzedzenie zawsze groźnych Serbów, ale na dziś Albania to rywal z dużymi ograniczeniami.
Pomyślicie pewnie - łatwiejsze byłoby Kosowo! No… niekoniecznie. Może to rywal mniej doświadczony na międzynarodowej scenie (w struktury FIFA wszedł w 2016 roku, nigdy nie grał na wielkim turnieju), ale ma on naprawdę bardzo ciekawą kadrą (wycenianą na 131 mln euro, u Albańczyków to 88 mln euro). Rrahmani gra w Napoli, Zhegrova w Juventusie, mamy ciekawy tercet z Hoffenheim, a potrzebną rutynę do składu wnoszą Milot Rashica z Besiktasu czy Vadat Muriqi z Mallorki.
Co ważniejsze - zazębia się to na samej murawie. Kosowo w grupie eliminacyjnej bez większych problemów wyprzedziło Słowenię (o siedem punktów) i Szwecję (o dziewięć), a z ostatecznie najlepszą Szwajcarią rywalizowało niemal do samego końca, gromadząc trzy oczka mniej.
Kto natomiast byłby dla Polski potencjalnie najmniej wymagającym rywalem w finale? Wymarzony scenariusz to pewnie liczenie na to, że ktoś z czwartego koszyka nawet szczęśliwie ogra rywala z koszyka pierwszego, a co za tym idzie zostanie dokoptowany do biało-czerwonych. W najniższej puli zdecydowanie najsłabsza wydaje się być Macedonia Północna, która na zakończenie fazy grupowej przegrała z Walią… 1:7. Wątpliwe jednak, by przedarła się do finału.
Jeśli nie dojdzie do niespodzianek i trzeba będzie zmierzyć się w finale z przedstawicielem pierwszego koszyka, to najlepiej trafić na Ukrainę. Jest ona oczywiście groźna, ma sporo jakości, ale wydaje się najbardziej “bezpieczną opcją”. Nawet jeśli wylosujemy ją na wyjeździe, to… mecz i tak odbędzie się w Polsce. To też spory atut. Sportowo nasi sąsiedzi nie mają zresztą za sobą szczególnie imponujących eliminacji. Długo drżeli o miejsce w barażach, ale ostatecznie rzutem na taśmę pokonali Islandię i wypchnęli ją na trzecią lokatę. W sześciu meczach zdobyli 10 punktów. Nie mieli większych szans z Francją.
Losowanie “śmierci”
Kogo natomiast najlepiej uniknąć? W przypadku półfinału, gdzie czekał będzie przeciwnik z trzeciego koszyka, w teorii najbardziej pechowe byłoby trafienie na Irlandię. Widzieliśmy, co ten zespół potrafił zrobić na finiszu grupowych eliminacji. Chociaż był już w arcytrudnej sytuacji, to ostatecznie wyrwał drugą lokatę, bo na przestrzeni kilku dni najpierw pokonał Portugalię (2:0), a potem na wyjeździe Węgry (3:2). Absolutnym objawieniem stał się Troy Parrott, napastnik grający na co dzień w holenderskim AZ. To on w dwóch wspomnianych spotkaniach zdobył aż pięć bramek i właściwie w pojedynkę wprowadził Irlandczyków do rywalizacji barażowej. Po tak imponującym come-backu są oni niezwykle nabuzowani, a piłkarskiej jakości też im nie brakuje. Mają choćby liczną kolonię w Premier League. Wśród ekip z trzeciego koszyka to też reprezentacja najbardziej doświadczona na wielkich turniejach.
A jeśli wielki finał i “losowanie śmierci” to… wcale nie Włochy. Załóżmy, że obędzie się bez niespodzianek, a przedstawiciele pierwszego koszyka wygrają swoje półfinały. Jeden z nich trafi wtedy na Polskę, o ile ta oczywiście wcześniej wygra swój mecz. Patrząc na nazwy, strach się bać Italii. Ale czy na pewno? W bardzo mocnych słowach o kadrze “Squadra Azzurra” wypowiadał się ostatnio znający doskonale tę reprezentację Mateusz Święcicki. I nie robił tego bez powodu. Podopieczni Gennaro Gattuso męczyli się nawet z Mołdawią, potrafili stracić cztery gole z Izraelem, a na koniec zmagań przegrali u siebie 1:4 z Norwegią, która zresztą wcześniej pokonała ich też 3:0 u siebie.
Na ten moment mistrzostwie Europy z 2021 roku to przypadkowa zbieranina, która prezentuje się fatalnie. Ma oczywiście w składzie gwiazdy, ale kadrowo też nie wygląda już tak imponująco jak jeszcze kilka lat temu. A w roli selekcjonera kompletnie nie radzi sobie wspomniany Gattuso. Do tego nad Italią wisi mundialowa klątwa, bo ostatni raz w mistrzostwach świata zagrała w… 2014 roku. Potem potrafiła m.in. wyłożyć się na Macedonii w barażach. Presja będzie więc gigantyczna.
Groźniejszym przeciwnikiem z pierwszego koszyka bez wątpienia może być Turcja. W eliminacjach pokazała się bardzo solidnie. W ostatniej kolejce potrafiła zremisować na wyjeździe z piekielnie silną Hiszpanią (2:2), wcześniej nie dała też większych szans Gruzji, która przecież była rewelacją ostatniego wielkiego turnieju, czy Bułgarii. Zdarzyła się też duża wpadka, bo tak trzeba określić porażkę 0:6 z Hiszpanią u siebie, ale szybko została zamazana zdecydowanie lepszymi wynikami i grą. Największe gwiazdy tureckiego zespołu? To oczywiście Arda Guler z Realu Madryt i Kenan Yildiz z Juventusu. Młodzi, piekielnie utalentowani, wspierani przez starszych, ale też jakościowych graczy. Lepiej ich uniknąć.
Losowanie "marzeń": Albania w półfinale, w finale rywal z IV koszyka lub Ukraina z I koszyka (najlepiej u siebie)
Losowanie "śmierci": Irlandia w półfinale, w finale Turcja (ewentualnie Włochy) na wyjeździe
Baraże odbędą się pod koniec marca 2026 roku.