Oto największy problem Realu Madryt. Xabi Alonso już to zobaczył
Miał być rock and roll, wyszedł nieco przebrzmiały letniak. Real Madryt rozpoczął erę Xabiego Alonso od remisu 1:1 z Al-Hilal. Nowy trener na własne oczy zobaczył, co konkretnie nie funkcjonuje w ekipie “Królewskich”.
- Jutro nadejdzie moment prawdy, zacznie się rock and roll. Piłkarze czują ekscytację i przyszedł czas, żeby udowodnić to na boisku. Pracujemy nad wieloma aspektami, ważne jest zachowanie odpowiednich odległości między zawodnikami, to dotyczy fazy gry z piłką i bez niej. Jeśli zespół jest dobrze ustawiony, wszystko funkcjonuje lepiej. Ciężko pracujemy nad tym elementem gry - powiedział Xabi na przedmeczowej konferencji.
Zapowiedź Hiszpana sugerowała, że zobaczymy zupełnie inny Real Madryt. Odświeżony, głodny, kipiący chęcią do gry. W praktyce występ przeciwko Al-Hilal nie różnił się wiele od meczów rozgrywanych jeszcze za kadencji Carlo Ancelottiego. I nie determinuje tego wyłącznie wynik, który mógł być nawet korzystny, gdyby w końcówce Fede Valverde zamienił rzut karny na gola. Przypomniałby się wówczas sezon 2023/24, kiedy Bayer prowadzony przez Alonso potrafił strzelić aż 15 goli w doliczonym czasie gry. Na razie Hiszpan w nowej pracy jeszcze nie zaprezentował swoich magicznych mocy. Na wszystko przyjdzie czas.
Największa wada
- Nie wystarczy po prostu czekać na piłkę. Wszyscy muszą walczyć o każdą piłkę. Kto nie będzie za nią biegał, nie będzie grał - według dziennikarzy Cadena Ser takimi słowami Alonso zwrócił się do swoich podopiecznych podczas pierwszego treningu.
Nie ukrywajmy, że Real dysponuje piekielnie mocną kadrą. Pod względem skali potencjału być może nawet najlepszą na świecie. Sama jakość nigdy nie stanowiła problemu. Kluczową kwestią jest odpowiednie ułożenie elementów, aby funkcjonowały dla wspólnego dobra. W ostatnim sezonie misja ta przerosła Carlo Ancelottiego. Madrytczycy przez wiele miesięcy wyglądali jak zbieranina jednostek, w której jedni odpowiadają wyłącznie za ofensywę, drudzy wyłącznie za obronę, a ich boiskowe powiązania są tylko teoretyczne. Xabi ma to zmienić.
Nowy trener zdążył już kilka razy podkreślić, że zespół pracuje nad strukturą pressingu oraz zachowaniem odpowiedniej odległości między formacjami i poszczególnymi zawodnikami. Celem jest zbudowanie zgranej drużyny, która razem odbiera piłkę, konstruuje akcję i stara się ją sfinalizować. Wypracowanie pewnych automatyzmów będzie jednak wymagało wielu tygodni konsekwentnej pracy. Tymczasem przed pierwszym meczem Klubowych Mistrzostw Świata 43-latek zdążył poprowadzić tylko parę sesji treningowych. Nie należało zatem oczekiwać cudów.
I cuda faktycznie nie nadeszły. Początek meczu z Al-Hilal był mizerny w wykonaniu wicemistrzów Hiszpanii. Po 12 minutach to ekipa z Arabii oddała aż sześć strzałów. W pierwszej połowie miała na koncie więcej uderzeń, celnych podań, wyższe posiadanie piłki i współczynnik oczekiwanych goli. Nie wyglądało to tak, jak oczekiwano po starciu 15-krotnego triumfatora Pucharu Europy z drużyną z Bliskiego Wschodu.
- Al-Hilal potrafi dominować z piłką nad Realem. Xabi już w pierwszych 20 minutach mógł zobaczyć, jaki jest największy problem tej drużyny. To gra napastników w fazie obronnej. Trener pracował tylko kilka dni, więc trudno oczekiwać więcej - ocenił Alvaro Benito w programie Carrusel.
- Real próbuje zakładać wysoki pressing, ale wychodzi to chaotycznie. Nie robił tego od tak wielu lat, że będzie potrzeba czasu, aby doskok do piłki był skuteczny - dodał MisterChip, znany hiszpański spec od statystyk.
(R)ewolucja
Real można pochwalić za reakcję po niemrawych trzech kwadransach. Po zmianie stron i wejściu na murawę Ardy Gulera gra wyglądała już znacznie lepiej. Pojawiły się okazje, a bez znakomitej dyspozycji Bono ekipie Al-Hilal trudno byłoby utrzymać w miarę korzystny wynik. Całościowo nie wyglądało to rewelacyjnie w wykonaniu “Królewskich”, jednak były pewne przebłyski.
Na pewno warto zwrócić uwagę na konkretne decyzje personalne Alonso. Nie bał się choćby zaufać 21-letniemu Gonzalo Garcii, a to może być pozytywna zmiana względem Ancelottiego, który z dość dużym dystansem podchodził do niedoświadczonych wychowanków. Na początku lutego ten sam zawodnik strzelił gola z Leganes na wagę awansu do półfinału Copa del Rey. W “nagrodę” do końca sezonu dostał od Włocha tylko 53 minuty. Hiszpan regularnie trafiał w rezerwach, ale nawet dorobek 25 bramek nie przekonał poprzedniego trenera do postawienia na niego w większym wymiarze czasowym. Xabi to zrobił i z pewnością nie mógł narzekać.
- Sam wyjazd do Stanów Zjednoczonych nie był jedyną nagrodą dla Gonzalo Garcii. Xabi chce na niego liczyć, to realna alternatywa w ofensywie. Klub szukał takiego profilu napastnika od momentu odejścia Joselu - opisał Fernando Tavero z dziennika AS.
- Projekt Realu się nie zmienia. Projekt tego klubu zawsze opiera się na wygrywaniu. Wiemy, kim jesteśmy, jak chcemy grać i nad tym pracujemy podczas każdego treningu. Jestem przekonany, że w ostatnim meczu Klubowych Mistrzostw Świata będziemy lepsi niż w pierwszym. Nasza gra będzie coraz lepsza - zapowiedział Alonso w rozmowie z DAZN.
Spokojne debiuty
Poza Garcią nowością w pierwszym składzie była obecność debiutujących Trenta Alexandra-Arnolda i Deana Huijsena. W obu przypadkach były to występy, które raczej nie przejdą do historii futbolu. Anglik pokazał próbkę możliwości w zakresie rozegrania. Posłał 34 celne podania na 38 prób, potrafił przytomnie napędzić akcję. Jednocześnie dały o sobie znać jego przywary, czyli gra w defensywie i problemy z koncentracją. W ciągu 65 minut zdążył zaliczyć 12 strat. To on zgubił z radaru Renana Lodiego, który strzelił gola anulowanego z powodu pozycji spalonej. Z kolei Huijsenowi przydarzyła się jedna niebezpieczna strata we własnym polu karnym, po której Marcos Leonardo trafił w boczną siatkę. Poza tym stoper zagrał bez zarzutu.
- Xabi to bardzo dobry trener z jasnym pomysłem na to, jak ma funkcjonować zespół. Codzienna praca z nim jego sztabem jest niezwykle owocna. Wiele od nas wymagają - mówił przed meczem Huijsen, cytowany przez The Athletic.
Ani przeciwko Al-Hilal, ani w żadnym innym spotkaniu KMŚ nie zobaczymy finalnej wersji Realu Xabiego Alonso. Ewidentnie widać, że szkoleniowiec ma pomysł na zespół, ale wdrożenie go będzie wymagało dłuższej praktyki. Gdyby “Królewscy” byli gotowym projektem, nie żegnaliby poprzedniego trenera, który przecież w przeszłości poprowadził ich do tak ogromnej liczby sukcesów. Sama zmiana na ławce nie spowoduje zaś, że drużyna jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki będzie skuteczna, efektywna i perfekcyjna w pressingu. To proces. Na razie wykonano pierwszy krok w nieznane, być może ku lepszemu.
Są podstawy ku temu, że Real będzie grał w rock and rollowym stylu. Predestynują go do tego jakość poszczególnych zawodników oraz niepodważalny warsztat trenerski Xabiego. Na razie kapela dopiero się rozgrzewa, wyciąga instrumenty z futerałów, zaznajamia z nową partyturą. Na koncerty jeszcze przyjdzie czas.