Oto XI sezonu I ligi! "Totalny kozak, przerasta wszystkich"
Najlepsi z najlepszych, którzy w zakończonym właśnie sezonie brylowali na zapleczu Ekstraklasy. Oto jedenastka sezonu I ligi według Meczyki.pl.
Nie znamy jeszcze trzeciego beniaminka PKO BP Ekstraklasy sezonu 2025/26, ale zakończył się już sezon zasadniczy Betclic 1 Ligi. To dobra okazja, by go podsumować, m.in. wyborem jedenastki najlepszych z najlepszych. Poziom rozgrywek rośnie z roku na rok, więc spodziewaliśmy się tutaj pozytywnego bólu głowy. I faktycznie - najchętniej zmieścilibyśmy w tym składzie dwa razy tyle piłkarzy. Tłok był szczególnie w bramce i formacjach ofensywnych. Niech świadczy o tym fakt, że finalnie zabrakło miejsca dla takich znakomitych gwiazd I ligi, jak Radosław Majewski, Julius Ertlthaler czy Kamil Zapolnik.
Jedenastkę sezonu ustawiliśmy w systemie 1-3-4-3. Najwięcej, bo trzech reprezentantów, ma w niej Arka Gdynia. W składzie znajduje się dziewięciu Polaków i dwóch piłkarzy zagranicznych.
Damian Węglarz (Arka Gdynia)
Odkąd w ósmej kolejce wszedł między słupki, Arka rozpoczęła marsz w górę tabeli, zakończony awansem. Węglarz wydatnie przyczynił się do sukcesu swojej drużyny. Oczywiście, miał przed sobą bardzo solidną, szczególnie pod wodzą Dawida Szwargi, linię obrony, ale powierzone mu zadania wykonywał doskonale. Trudno sobie przypomnieć, by zawalił jakąkolwiek bramkę. 25 występów, 14 czystych kont (najwięcej i tylko 15 wpuszczonych goli - to są znakomite statystyki. Ponadto w kluczowych momentach dawał coś ekstra, wystarczy wspomnieć o jego kapitalnych interwencjach w meczach wagi ciężkiej z Miedzią i Termaliką. To wszystko złożyło się na obecność w jedenastce sezonu, choć konkurencja była naprawdę silna. W Polonii świetnie bronił Mateusz Kuchta, w Tychach błyszczał 20-letni Marcel Łubik (co za kot w grze nogami!), Kotwicę długo przy życiu trzymał Marek Kozioł. Każdy z nich zasłużył na słowa uznania.
Jakub Budnicki (GKS Tychy)
W bramce miejsce jest tylko jedno, więc Łubik się tam nie zmieścił, ale doceniamy innego piłkarza kapitalnej wiosną ekipy Artura Skowronka. Sezon wcześniej Jakub Budnicki dał się głównie zapamiętać jako kolekcjoner-rekordzista żółtych kartek. Teraz wyszło, że to nie tylko twardy, ale i naprawdę bardzo solidny stoper. Kartek łapał mniej, był za to przydatny pod bramką rywali, bo strzelił aż siedem goli. Przy tym pokazał bezkompromisową i skuteczną grę w defensywie. Nie ma przypadku w tym, że tylko Arka i Wisła Kraków straciły mniej bramek od GKS-u. Łubik i linia obrony z Budnickim jako jej mocnym punktem robiła robotę. Naszym zdaniem 23-latek może być latem łakomym kąskiem dla wielu klubów Ekstraklasy. Trzeba jednak za niego zapłacić, bo jego kontrakt wygasa dopiero w przyszłym roku.
Michał Marcjanik (Arka Gdynia)
Najlepszy obrońca ligi i jeden z jej najlepszych piłkarzy. Wychowanek Arki piąty raz próbował wrócić z nią do Ekstraklasy i wreszcie się udało, przy jego ogromnym udziale. Cały sezon trzymał równy, wysoki poziom - jak mawia klasyk, zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Oto bowiem Marcjanik zakończył sezon z bilansem sześciu goli i czterech asyst. Znakomity w powietrzu i z piłką przy nodze, kluczowy przy napędzaniu akcji Arki, potrafiący zagrać “na nos”. Osiągnął prawdopodobnie życiową formę. W tyłach imponował “kasowaniem” akcji rywali i przewidywaniem sytuacji - wybijał, przecinał, wygrywał pojedynki. W pełni zasłużenie po latach przerwy znów zamelduje się w najwyższej lidze. Szukając wśród beniaminków zawodników gotowych sportowo na Ekstraklasę, zdecydowanie wskazalibyśmy “Marcjana”.
Marcin Flis (Pogoń Siedlce)
Nie będziemy Was oszukiwać - jeszcze przed ostatnią kolejką w naszej jedenastce umieścilibyśmy Dawida Gojnego z Arki Gdynia. Wydarzenia finiszu sezonu skłoniły nas jednak do zmiany i rzutem na taśmę "Goja" zastępujemy Marcinem Flisem. Nie dlatego, że kapitan Arki coś złego zrobił - absolutnie, doceniamy jego kolejny, świetny, równy sezon i wkład w awans. Niemniej, wyczyn Flisa zasługuje na specjalne wyróżnienie. Po tym, jak był on pół roku bez klubu, zimą dołączył do Pogoni Siedlce. Pogoni będącej w sytuacji beznadziejnej, z dziewięcioma punktami po rundzie jesiennej.
Wiosną Pogoń zdobyła tych punktów 21 i w trybie last minute, w doliczonym czasie gry ostatniego meczu sezonu, zapewniła sobie utrzymanie - po dwóch golach Flisa z rzutów karnych (drugiego sam wywalczył). Żaden w tym przypadek, bo 31-latek całą rundę grał pierwsze skrzypce w orkiestrze Adama Noconia. Nie dość, że znacznie przyczynił się do poprawy gry siedlczan w obronie, to jeszcze był potężnym zagrożeniem pod bramką rywali. Łącznie zdobył osiem bramek. Można się zastanowić, czy gdyby grał od początku sezonu, to nie wspiąłby się na podium klasyfikacji strzelców. Jako środkowy obrońca. Czapki z głów, kosmiczna runda.
Damian Hilbrycht (Bruk-Bet Termalica)
Król pierwszoligowych asyst i jeden z architektów sukcesu Termaliki. Damian Hilbrycht, podobnie jak Gojny, będzie mógł latem zadebiutować w najwyższej lidze. Zrobi to po najlepszym sezonie w karierze, w którym uzbierał według różnych źródeł od 13 do 15 asyst. Hojnie obdarzał kolegów doskonałymi piłkami, czy to z akcji, czy ze stałych fragmentów gry, dzięki czemu Bruk-Bet nałapał sporo punktów do tabeli. 27-latek doskonale odnalazł się w roli wahadłowego, choć przecież wcześniej kojarzyliśmy go raczej jako środkowego pomocnika. Zastanawialiśmy się, jak w naszej jedenastce ułożyć wahadła/boki pomocy, ale co do obecności Hilbrychta w niej nie było wątpliwości. Zasłużył. A jego największy atut może być na wagę złota także w nadchodzącym sezonie - tym razem przeciwko lepszym zespołom w Ekstraklasie.
Filip Kocaba (Arka Gdynia)
Bez wątpienia odkrycie sezonu. Kocaba dołączył do Arki w końcówce sierpnia na wypożyczenie z Zagłębia Lubin i błyskawicznie wskoczył do składu jako żelazny młodzieżowiec. Od początku wyglądał fantastycznie i chyba nawet gdyńscy kibice nie spodziewali się, jak wielki wpływ będzie miał na grę zespołu. Dał się poznać jako idealna w pierwszoligowych warunkach “szóstka”. Ze świetnym odbiorem, motoryką, wyjątkową inteligencją boiskową. Wszędobylski, nieprzyjemny dla rywali, z dobrą techniką. 20-letni młodzieżowy reprezentant Polski zrobił furorę i będziemy z dużą uwagą śledzić jego dalsze losy. Szczególnie, że ma jeszcze rezerwy, choćby w grze do przodu. Zobaczymy, jaki zespół będzie reprezentował w nowym sezonie, bo na ten moment wraca do Lubina. Nie zdziwimy się, jeśli trafi do lepszej ekipy i od Arki, i Zagłębia. “Miedziowi” mają karty w ręku - kontrakt pomocnika obowiązuje do 2027 roku.
Dani Pacheco (Wisła Płock)
Nieoczywisty ruch byłego zawodnika Liverpoolu, który spędził ponad dwa lata w Górniku Zabrze. Wisła Płock skusiła go wysokimi zarobkami i ciekawą wizją projektu, a ten udowodnił, dlaczego w przeszłości wiele lat występował na wysokim poziomie. Czy ustawiony nieco wyżej, czy niżej, grał pierwsze skrzypce u Mariusza Misiury. Rozdzielał piłki, napędzał akcje, często dawał coś ekstra, ten magic touch, często niewidoczny w najprostszych statystykach. Jednym podaniem czy strzałem (co za gol w ostatniej kolejce!) potrafił zmienić bieg wydarzeń na boisku. Efektowny i efektywny Hiszpan z miejsca, co nie było zaskoczeniem, wkroczył do grona najlepszych piłkarzy I ligi. Zobaczymy, czy wraz z Wisłą ponownie zamelduje się w Ekstraklasie.
Rafał Mikulec (Wisła Kraków)
Kocabę uhonorowaliśmy mianem odkrycia sezonu, a Mikulec śmiało może pretendować do zwycięstwa w kategorii zaskoczenia. Gdy latem ubiegłego roku po latach gry w Resovii meldował się przy Reymonta, oczekiwano raczej, że będzie uzupełnieniem składu, zabezpieczeniem na obu bokach obrony. Okazał się tymczasem drugim najlepszym po Angelu Rodado piłkarzem Wisły. Wyrósł na jednego z najciekawszych zawodników w lidze, brylował na lewej flance, idealnie odnajdując się w ofensywnej grze zespołu. Uzbierał pięć goli i sześć asyst, rzadko obniżał loty. Jasne, momentami wychodziły jego braki defensywne, to piłkarz lepszy do przodu niż tyłu, niemniej, zaliczył imponujący rok. Po burzliwych dyskusjach znaleźliśmy dla niego miejsce, przesuwając wyżej Kamila Antonika, o którym zaraz.
Angel Rodado (Wisła Kraków)
Szczególnie w pierwszej fazie sezonu ciągnął całą Wisłę na swoich plecach. Gdy ta cieniowała, zanim objął ją Mariusz Jop, Rodado robił swoje - strzelił sześć goli w pierwszych pięciu kolejkach. U Jopa zaczął od dwóch bramek i trzech asyst w dwóch spotkaniach. Potem zdjął nogę z gazu, miał słabszy okres, brylowali inni, ale wiosną znów wjechał na odpowiednie tory. Zaliczył chyba najlepszy indywidualny występ sezonu, nokautując Ruch na Stadionie Śląskim. W końcówce dawał drużynie kluczowe gole, gdy te były najbardziej potrzebne, a robił to grając z kontuzją barku. Lider i bohater “Białej Gwiazdy”, ulubieniec trybun, nadzieja na sukces w barażach. Totalny kozak, piłkarz po prostu przerastający tę ligę. Oglądanie go to czysta przyjemność. Gracias, Angel.
Kamil Antonik (Miedź Legnica)
Najlepszy piłkarz Miedzi i jeden z najlepszych w lidze. Był blisko double-double, osiągając wynik dziewięciu goli i dziesięciu asyst. Jeden z tych zawodników, dla których przychodzi się na stadiony. Efektowny, szybki skrzydłowy, ze świetnym dryblingiem i coraz lepszym wykończeniem. Wielokrotnie byliśmy świadkami akcji z Antonikiem mijającym kolejnych rywali jak tyczki slalomowe. Co istotne, - w przeciwieństwie do reszty zespołu - trzymał on fason cały sezon, regularnie dorzucał do klasyfikacji kanadyjskiej kolejne punkty. Gdyby nie on, w Legnicy mogliby zapomnieć o barażach. A tak szansa na awans wciąż jest i jeśli słaba ostatnio Miedź ma w nich coś ugrać, to musi liczyć na najlepszą wersję Antonika. Natomiast niezależnie od rozstrzygnięć, wydaje nam się, że w przyszłym sezonie miejsce 26-latka jest w Ekstraklasie.
Łukasz Zjawiński (Polonia Warszawa)
Jako jedyny rzucił wyzwanie Angelowi Rodado w walce o tytuł króla strzelców ligi. 23 gole napastnika Polonii - to naprawdę warto docenić, szczególnie że w ostatnich latach, czy to dla Widzewa, czy Lechii, “Zjawa” nie strzelał. U Mariusza Pawlaka odnalazł się jednak wyśmienicie. Dorobek bramkowy otworzył w dziewiątej kolejce i od tego czasu, uwaga, rozegrał tylko sześć meczów bez trafienia na koncie!
Po drodze miał serię siedmiu występów z minimum jednym golem. Imponujący rozwój zawodnika, który wyspecjalizował się w golach głową, ale pokazał też, że nie jest wyłącznie lisem pola karnego.
- Cały czas pracuję, staram się udoskonalać, dużo rozmawiam z trenerem Pawlakiem, co mógłbym robić lepiej, co poprawić. (...) Timing i ruchliwość w polu karnym jest powtarzalny, a bramek mogło by być jeszcze więcej, gdyby chłodnej głowy było więcej - opowiadał nam pod koniec marca. - Czy możemy awansować? Jesteśmy na dobrym miejscu i na pewno jako Polonia chcielibyśmy zagrać w barażach i pokazać się z dobrej strony - dodawał.
W barażach Polonia już jest. Z tak skutecznym Zjawiński może tam sporo namieszać. A co dalej? Napiszemy tylko, że agentem 23-latka jest Mariusz Piekarski.
