Świetna passa Kiwiora przerwana. Pierwszy taki mecz w sezonie
Jakub Kiwior to już na stałe podstawowy środkowy obrońca Arsenalu. Wtorkowy, przegrany pierwszy półfinał Ligi Mistrzów z PSG to jednak nie będzie mecz, który, jak ten z Realem Madryt, zostanie zapamiętany na lata.
Od początku spotkania z Paris Saint-Germain obrona Arsenalu była pod sporą presją. Goście z Francji rozpoczęli bardzo mocno i od czwartej minuty prowadzili na Emirates. Trudno jednak Polaka winić za utratę gola, to nie jego stroną rywale dostali się w pole karne.
Kwaracchelia miał mnóstwo miejsca na prawej stronie, mądrze wycofał piłkę do Ousmane Dembele, a ten strzałem w pierwsze tempo pokonał Davida Rayę. Kiwior starał się jeszcze w ostatnim momencie zablokować to uderzenie, ale jak pokazały powtórki, piłka wyraźnie go minęła.
Presja jednak nie ustawała. Kilka minut później Polak zablokował strzał zza pola karnego. Później jednak obraz meczu powoli się zmieniał, coraz częściej do głosu dochodzili gospodarze. Kiwior grał dość wysoko, znacznie częściej niż William Saliba atakował i starał się odbierać piłkę na połowie przeciwnika. Raz nawet miała miejsce sytuacja, w której po ataku pozycyjnym, faulował tuż pod polem karnym PSG.
To Kiwior oddal także pierwszy celny strzał Arsenalu w tym meczu. Piłka trafiła do niego po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, ale uderzał głową z bardzo trudnej pozycji i Gianluigi Donnarumma spokojnie interweniował. W końcówce pierwszej polowy znów zapędził się w pole karne i dogrywał spod linii końcowej do Mikela Merino, któremu jednak czysto piłkę odebrał Joao Neves. Przez chwile kibice w Londynie mogli mieć nadzieje na rzut karny, ale zagranie zawodnika PSG było zgodne z przepisami.
Polakowi kilka akcentów w ataku i rozegraniu piłki mogliśmy zaliczyć, chociaż w statystykach po pierwszej części jakoś bardzo się nie wyróżniał. Miał zaledwie dziewięć podań, w tym sześć celnych. Tylko Gabriel Martinelli i Leandro Trossard mieli mniej kontaktów z piłką.
Po przerwie zespół Mikela Artety znacznie częściej grał na połowie przeciwnika, częściej był przy piłce, co też przełożyło się na większą aktywność Kiwiora w rozegraniu. Zaliczył więcej podań, sporo długich, chociaż z różnym skutkiem. Trudno stwierdzić, że gra od tylu była we wtorek atutem gospodarzy. Próbowali różnych wariantów, ale realnego zagrożenia za często nie stwarzali. Raz spróbował kopnięcia z dalekiego dystansu, ale jego strzał został zablokowany.
Trzeba też zauważyć, że 2-3 razy jego niefrasobliwość mogła przełożyć się na stratę gola. W ostatnim kwadransie tak kopnął piłkę, że trafił w partnera z drużyny, co doprowadziło do straty na własnej połowie i akcji zakończonej strzałem przez PSG. Chwile później wyszedł wyżej, żeby odebrać piłkę Bradleyowi Barcoli, a ten bez problemu go minął i miał niezłą sytuację, chociaż gdyby do bramki trafił, to niewykluczone, że gol nie zostałby uznany, ponieważ potencjalnie na spalonym był podający Goncalo Ramos. Raz też po podaniu za plecy Kiwiora uratował go wślizgiem Saliba, który zablokował strzał przeciwnika.
To był mecz, w którym absolutnie Polak nie olśnił, ale w żaden sposób też na tle mocnego przeciwnika w półfinale Ligi Mistrzów nie odstawał. Starał się rozgrywać piłkę, grać krócej, dłużej, pojawiał się na połowie rywala, atakował wyżej. We wtorkowy wieczór do lepszego wyniku Arsenalowi zabrakło skuteczności Gabriela Martinellego. Głównym problemem była niewielka liczba stwarzanych okazji, słabsza dyspozycja zawodników ofensywnych. Występ Jakuba Kiwiora można ocenić jako solidny, ale niestety wynik oznacza, że przerwana została przyjemna passa: po raz pierwszy z nim w wyjściowym składzie Arsenal w tym sezonie przegrał mecz.
Statystyki Jakuba Kiwiora przeciwko PSG:
Strzały: 2
Podania: 41
Celność podań: 85 proc.
Kontakty z piłką: 48
Podania w tercję ataku: 6
Akcje w obronie: 2
Pojedynki: 2
Pojedynki wygrane: 1
Faule: 1