Polski napastnik "zniknął" po starcie sezonu. "Nie widzę powodu, bym miał stąd odchodzić" [NASZ WYWIAD]

Polski napastnik "zniknął" po starcie sezonu. "Nie widzę powodu, bym miał stąd odchodzić" [NASZ WYWIAD]
Marcin Gadomski / pressfocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz HawrotDzisiaj · 15:51
27 minut w pierwszej kolejce, 64 minuty w drugiej i po 0 minut w pięciu następnych. Kibice Arki Gdynia zachodzą w głowę, co się dzieje z Szymonem Sobczakiem, wiosną podstawowym napastnikiem zespołu, wtedy jeszcze w I lidze. 32-latek w sierpniu nie grał, ale jednocześnie też nie odszedł z klubu. Jaka czeka go przyszłość i czy rysuje się w żółto-niebieskich barwach?
Arka Gdynia przeszła po awansie do Ekstraklasy sporą rewolucję kadrową. Beniaminek ściągnął dziesięciu nowych zawodników, niemal do końca okienka aktywnie działając na rynku transferowym. Już po ostatniej rozegranej kolejce, podczas przerwy na kadrę, do ekipy Dawida Szwargi dołączyli Patryk Szysz i Nazarij Rusyn. Wcześniej zrobili to m.in. hiszpańscy napastnicy, Edu Espiau i Diego Percan. Na razie lepiej wypada pierwszy z nich, mający już na koncie dwie bramki. Przyjście duetu Hiszpanów zwiększyło rywalizację na pozycji numer “dziewięć” i wywróciło hierarchię do góry nogami. A przecież sezon w ataku zaczynali Hide Vitalucci (z Motorem na inaugurację) i Szymon Sobczak (w Lublinie zmienił Vitalucciego, po czym zagrał od początku z Radomiakiem Radom).
Dalsza część tekstu pod wideo
Obaj byli na finiszu okienka przedmiotem dyskusji kibiców Arki, czy aby na pewno nie opuszczą klubu. Nie opuścili. Szczególnie ciekawy jest przypadek Sobczaka, który zagrał tylko w dwóch pierwszych kolejkach, a potem nie dostał już ani minuty. Z Radomiakiem wyszedł w podstawowym składzie, następnie z Legią nie zmieścił się nawet w kadrze meczowej, co stanowiło spore zaskoczenie. Pytany wówczas o tę kwestię trener Szwarga mówił: - To zarówno decyzja taktyczno-sportowa (trwa rywalizacja w ataku), jak i na tle gdzieś doskwierających problemów zdrowotnych.
Postanowiliśmy dowiedzieć się u samego piłkarza, jak odniesie się do braku gry z Legią i pauzy w trzech następnych kolejkach (wrócił do kadry dopiero 29 sierpnia z Wisłą Płock) - dlaczego był nieobecny, co mu doskwierało, w jakiej formie jest dzisiaj, czy faktycznie istniała szansa jego odejścia z klubu latem i jak skomentuje przewijające się plotki o braku porozumienia czy napięciach z Dawidem Szwargą.
MATEUSZ HAWROT, MECZYKI.PL: Trochę zniknąłeś z radarów kibiców Arki. Jaka jest twoja perspektywa ostatnich tygodni, gdy nie rozegrałeś ani minuty w lidze?
SZYMON SOBCZAK, NAPASTNIK ARKI GDYNIA: To żadna tajemnica, że pierwsze dwa mecze tego sezonu grałem z kontuzją barku, odniesioną w ostatnim sparingu przed ligą. Oczywiście, to dla mnie żadne wytłumaczenie, wiem, że moja dyspozycja nie była optymalna, choć cały czas byłem w gotowości. Następnie walczyłem, by jak najszybciej wrócić do pełni zdrowia, trenowałem też indywidualnie. Teraz trzeci tydzień czuję się w pełni gotowy, pierwszy pełny mikrocykl przepracowałem przed meczem z Wisłą Płock.
Ale to nie kontuzja spowodowała, że po występie z Radomiakiem następnie znalazłeś się poza kadrą meczową na Legię? Trener mówił o decyzji także na tle taktyczno-sportowym, nie tylko zdrowotnym.
Grałem z Radomiakiem, z Legią też mógłbym zagrać. Zgłosiłem gotowość do gry, ale podjęto inną decyzję. I tyle. Z pierwszego składu poza kadrę meczową - na pewno mnie to trochę zabolało, z drugiej strony - zmotywowało do dalszej pracy. Jestem zawodnikiem, który nigdy nie odpuszcza, wiedziałem, że muszę wrócić mocniejszy.
Uraz urazem, ale po meczu z Legią nasiliły się informacje czy plotki, że nie po drodze ci z trenerem. Jak wygląda twoja relacja z Dawidem Szwargą?
Myślę, że nie jest tajemnicą, że w ostatnich dniach odbyła się moja rozmowa z trenerem. Jestem osobą, która zawsze lubi rozwiązywać sytuacje czy problemy na bieżąco, w cztery oczy. Moje przeświadczenie jest takie, że nie musimy się zgadzać w pewnych kwestiach - różnice zdań są naturalne, szczególnie przy mocnym charakterze - ale na pewno możemy sobie wzajemnie pomóc, bo w momencie, kiedy jestem zawodnikiem Arki, wiem, ile jestem w stanie dać tej drużynie. Cały czas staram skupiać się na tym, że po prostu robię swoją robotę i mam nadzieję, że będę rozliczany z tego, co będzie na boisku. Tu zawsze chcę dać maksa, przyszedłem tutaj z jasnym celem, którym była Ekstraklasa. Awans udało się zrobić od razu w pierwszym sezonie, tak jak sam sobie to założyłem. Teraz moim celem jest pokazanie jak największej jakości w Ekstraklasie - to normalne, że w niej oczekiwania rosną.
Rozmawialiście w ostatnich dniach, czyli, jak rozumiem, jeszcze zanim zamknęło się okno transferowe?
Tak. Rozmawialiśmy trzy dni przed zamknięciem okienka, ale myślę, że w kwestii odejścia ta rozmowa rozwiała wszelkie wątpliwości. Jestem zawodnikiem Arki i nie widzę żadnego powodu, bym miał stąd teraz odchodzić. Nie było sytuacji, bym został poinformowany, że mam odejść. Oczywiście, wiem jakie ruchy na rynku transferowym podjął klub, przyszli nowi napastnicy, ale to nie jest moje zmartwienie. Moim celem jest wyglądać jak najlepiej na boisku i pokazać, że zasługuje na jak najwięcej gry, że mogę być napastnikiem numer jeden.
Wiem jednak, że było zainteresowanie latem ze strony innych klubów.
Jedyny realny dla mnie temat pojawił się w lipcu, był to duży polski klub, pierwszoligowy.
Nasuwa się tu jeden klub, ale to chyba nie ten kierunek.
Nie chodzi o Wisłę Kraków, choć poza wspomnianym wyżej klubem, w Polsce rozważyłbym tylko i wyłącznie powrót do Krakowa. Po zakończeniu poprzedniego sezonu rozmawiałem zresztą z dyrektorem Wisły Vullnetem Bashą, znamy się z boiska, ale oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że to oczywiście temat bardzo ciężki do realizacji.
I tyle? W sierpniu i na początku września nie było realnej szansy odejścia?
Później były plotki transferowe i oferty, których nie brałem pod uwagę oraz opcja wyjazdu zagranicznego, ale w tej sytuacji musiałoby się wiele zgrać, bym wyjechał. Nawet jak temat zagraniczny “wisiał” gdzieś do końca okienka, to nie był konkretny ze względu na timing.
A dostałeś w Arce jasny komunikat: tak, zostań, potrzebujemy cię? Na przykład od właściciela klubu, który ciebie tutaj latem ubiegłego roku ściągał?
Z większościowym akcjonariuszem Marcinem Gruchałą mam bardzo dobre relacje, na wysokim poziomie, natomiast nie rozmawialiśmy ani razu o możliwości odejścia. Ani z nim, ani nikim innym w klubie - poza wspomnianą rozmową z trenerem przed zakończeniem okienka, która rozjaśniła całą sytuację. Po niej wiem, że mogę skupić się wyłącznie na kwestiach sportowych, na rywalizacji. Mam nadzieję, że będę mógł udowodnić swoją wartość na boisku.
Jest jednak trudniej o grę niż wiosną - zwiększyła się konkurencja, ściągnięto dwóch Hiszpanów do ataku. Jak na to patrzysz?
Nie mi jest oceniać ruchy klubu - moje zadanie to dać jak najwięcej drużynie. Nie przyszedłem tu tylko po awans, ale też po to, by jasno postawić swój krok na szczeblu Ekstraklasy. Po to tutaj jestem i tak długo jak będę, zamierzam robić wszystko, by z moją pomocą na boisku Arka prezentowała się jak najlepiej.
***
Najbliższy mecz ligowy Arka zagra w Łodzi z Widzewem (niedziela 14 września, 17:30). Aktualnie beniaminek z Gdyni zajmuje 11. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy.

Przeczytaj również