Problem z Robertem Lewandowskim? To niedorzeczne stawianie sprawy

Problem z Robertem Lewandowskim? To niedorzeczne stawianie sprawy
IMAGO / pressfocus
Janusz - Basałaj
Janusz Basałaj28 Sep · 11:45
O Robercie Lewandowskim i jego pozycji w ostatnim plebiscycie Złotej Piłki, Jerzym Brzęczku, któremu znowu przypomniano stare czasy, a także przeciągającym się w nieskończoność procesie wyboru nowego szefa polskich sędziów - pisze Janusz Basałaj w kolejnym odcinku swojego cyklu na Meczyki.pl.
Kroniki Piłkarskie Janusza Basałaja to zbiór felietonów, w których doświadczony dziennikarz Meczyki.pl komentuje bieżące wydarzenia ze świata futbolu.
Dalsza część tekstu pod wideo

Lewandowski tylko i aż 17. w Złotej Piłce

Czy mamy problem z Robertem Lewandowskim? Niedorzeczne, na pozór, stawianie tej sprawy. Najlepszy środkowy napastnik ostatniego dziesięciolecia nie tylko w Polsce od dawna stał się pomnikową postacią. Wybitny w Borussii Dortmund, także w Bayernie Monachium, a i w Barcelonie też. Dyskusje są zbędne i nie prowadzą do niczego. O boskości się nie dyskutuje, boskość się wyznaje i otacza szczególnym kultem. To dotyczy największych gwiazd futbolu. Robert swoją grą, trofeami i liczbami już dawno do boskości przynależy i tylko w reprezentacji Polski trochę tego nimbu RL9 brakuje. Bo zbyt wiele lat ,,ciągnął” drużynę narodową, strzelał jak na zamówienie i jej kapitanował. Nie bylibyśmy narodem szyderców, gdyby nie ukuto powiedzenia (autor, autor?!): "Laga na Robercika i jakoś to będzie…". Wojtek Szczęsny to powiedział? A może jakiś pomysłowy felietonista czy komentator? Nieważne.
Bez urazy i lekceważenia jego kolegów z pierwszej jedenastki biało-czerwonych, wiele razy ratował reprezentację, strzelał niesamowite gole, dawał punkty i awanse. Przyzwyczaił nas do boskości i sukcesów kadry? Z pewnością. Ale kiedy reszta drużyny przestała (z różnych względów) dorównywać klasą Robertowi, to i kapitan naszych Orłów nie był tak efektowny i efektywny jak kiedyś. Dlaczego nie warto dyskutować o tym, czy powinniśmy nadal korzystać w reprezentacji z usług Roberta, mężczyzny pod czterdziestkę, ale mającego ciągle oskomę na kolejne bramki?
Po pierwsze nie mamy innych, lepszych, skuteczniejszych, choć młodszych. Po drugie, "majstrowanie z kapitanem Lewym w kadrze" może skończyć się skandalem i dymisją selekcjonera. Zapytajcie Michała Probierza… Po trzecie popatrzcie na pięknych czterdziestoletnich Cristiano Ronaldo i Lukę Modricia. Robert ma dopiero 37 lat, można patrząc na jego formę liczyć na kilka lat wielkiej gry dla reprezentacji. Nawet kiedy po miesiącu nowego sezonu widzimy jak trener Barcy, Hansi Flick, rozumie i dość dysponuje siłami Roberta (nasz as wchodzi często na plac z ławki, opuszcza boisko wcześniej niż kiedyś), a ten strzela jak strzelał. Dlatego przy moim "polskocentrycznym" podejściu do Lewandowskiego specjalnie się nie przejmuję 17. miejscem w konkursie Złotej Piłki. I co z tego? Nie doceniają napastnika Barcelony? To problem elektorów klasyfikacji France Football. Kibica reprezentacji Polski powinno interesować to, co może zagrać "Lewy" dla biało-czerwonych. Parafrazując stare powiedzenie amerykańskich prezydentów, warto zaapelować do Lewandowskiego: "Robert Ty nie mów co zrobisz dla Barcelony, Ty powiedz co jeszcze zrobisz dla reprezentacji Polski".

Brzęczek się skarży?

Zupełnie nie rozumiem amby (a może imby?) spowodowanej zwolnieniem kilka lat temu, a dokładnie w 2021 roku, Jerzego Brzęczka - wtedy selekcjonera reprezentacji Polski. Zwolnienie trenera (jak chcecie selekcjonera, menedżera - niepotrzebne skreślić) to stały fragment gry w tym zawodzie. Grasz, wygrywasz, czasami przegrywasz, awansujesz i… nagle potrzeba zmiany. Okrutna i głupia logika, którą kierują się właściciele, prezesi. "Przecież nie zwolnię 11 piłkarzy naraz, łatwiej i taniej wyjdzie mi zwolnić jednego człowieka – trenera" – opowiadał mi kiedyś bardzo ważny prezes bardzo ważnego klubu. Można wtedy współczuć takiemu szkoleniowcowi, ale z drugiej strony: są dobrze zabezpieczeni kontraktem i przez następne co najmniej kilka miesięcy mogą dumać o niesprawiedliwym losie i meandrach futbolu.
No więc prezes Zbigniew Boniek zwolnił Brzęczka, choć ten pięknie punktował w eliminacjach mistrzostw Europy. Dlaczego to zrobił? To nie był kaprys, to raczej ocena kierunku, w jakim zmierzała tamta kadra. Jakoś tego reprezentacyjnego wózka nie pchano równo – myślę o sztabie i samych kadrowiczach. I oto dziś Tomasz Hajto ujawnia w Polsacie sensacje sprzed czterech lat, a sam Boniek w Prawdzie Futbolu pytany przez Romana Kołtonia na okoliczność tamtych czasów musi się jeszcze raz tłumaczyć… Może to i ciekawe, ale na miejscu Brzęczka raczej bym się dystansował od takich tematów. Trener reprezentacji młodzieżowej nie może żyć wspomnieniami dawnych frustracji i krzywd. Może i nawet nie chce tego, ale mógłby swych serdecznych przyjaciół poprosić, by nie wracali do tamtych czasów. Chyba że lubi, w co nie wierzę, żyć tamtym bólem i niesprawiedliwością, jaka go spotkała. Zawsze można też założyć, że ci, którzy kilka miesięcy temu mianowali Jurka selekcjonerem U-21, chcieli jeszcze raz pokazać, że przed laty, prezes Boniek wtedy się pomylił. W kraju, gdzie kwitną teorie spiskowe taka koncepcja może się spodobać. Mi też…

Sędziowie bez przewodnika

Czy polscy sędziowie nie potrzebują szefa? Przydałby się człowiek, który umiałby zarządzić niesforną, pełną ambicji i planów taką gromadką. Bardzo stara prawda powtarzana przed laty: "Piłka nożna to piękny sport, tylko sędziowie ją psują". To oczywiście przesada i koronny argument dla nieudaczników, którzy nie potrafią wygrywać, za to zawsze znajdą winnego porażki. Tego pana z gwizdkiem - oczywiście. Warto więc taką armią dowodzić, szkolić i przeciwstawiać, a raczej chronić przed resztą środowiska, które po każdej kolejce chce linczować arbitrów, widząc w nich główne nieszczęście polskiej piłki. Co prawda swoją niechlubną rolę odegrali w ostatniej aferze korupcyjnej, ale nie tylko oni…
Dziś od ostatnich wyborów PZPN minęły prawie trzy miesiące, ale szefa jak nie było, tak nie ma. Są ważniejsze sprawy w federacji? Pewno tak, ale warto czasami wziąć ich w obronę, dać odpór medialnej krytyce, czy nawet wytłumaczyć niektórym prezesom i właścicielom klubów, że nie wszystko, co najgorsze na polskich boiskach, to sędziowie. Prezes Cezary Kulesza nie spieszy się do nominacji nowego przewodniczącego Kolegium, wiceprezes Tomasz Garbowski, były sędzia, choć odpowiedzialny dziś w federacji za piłkarstwo amatorskie, też chyba nie ma swego kandydata. A jeśli ma, to nie potrafi go chyba przeforsować. Karuzela nazwisk (Wierzbowski, Szulc, Gil, Sokolnicki) kręci się, a po każdej kolejce zaczyna się dyskusja przede wszystkim o błędach arbitrów, nie zaś o niedoszkolonych i leniwych panach piłkarzach. Mocny, merytoryczny i wygadany szef sędziów to nie tylko wódz arbitrów, to też wiarygodny partner dla środowiska piłkarskiego, które raz na jakiś czas odpala hasło: "Wszystko przez sędziów". Otóż nie wszystko!

Przeczytaj również