Raków oddał go bez żalu, on błyszczy po zmianie barw! Papszun może żałować?

Raków oddał go bez żalu, on błyszczy po zmianie barw! Papszun może żałować?
Mateusz Porzucek / pressfocus
Antoni - Obrębski
Antoni Obrębski02 Nov · 11:30
Pod koniec okna transferowego został wypchnięty z Rakowa, teraz strzela jak natchniony. Leonardo Rocha pokazuje, jak bardzo nielogiczne było postępowanie klubu z Częstochowy na wszystkich etapach pobytu napastnika pod Jasną Górą. 28-latek w imponujący sposób pracuje na to, by Zagłębie Lubin wypożyczenie już niebawem zamieniło w transfer definitywny.
Po nieudanym okresie w Częstochowie Leonardo Rocha odszedł na wypożyczenie do Zagłębia Lubin. Tam odżył, w sześciu meczach ligowych meczach zdobył póki co pięć bramek, zanotował też asystę. Już mówi się o wykupie 28-latka przez “Miedziowych”, którzy zagwarantowali sobie taką możliwość w umowie z “Medalikami”.
Dalsza część tekstu pod wideo

Drugie życie

Portugalczyk notuje właśnie serię pięciu kolejnych spotkań ligowych z golem. Żeby znaleźć taką serię w jego karierze, trzeba się cofnąć aż do września 2018 roku, kiedy w pięciu kolejnych meczach trafiał do siatki sześć razy. Miał wówczas 21 lat i grał na zapleczu ligi belgijskiej. Ani w Radomiaku, ani, tym bardziej, w Rakowie, nie był w stanie powtórzyć tego wyczynu. Teraz, jako gracz Zagłębie, może go nawet przebić.
W Lubinie w pierwsze trzy tygodnie po transferze wyrównał już swój wynik strzelecki z dziewięciu miesięcy w Częstochowie. Piłka, którą proponuje Zagłębie, idealnie odpowiada Portugalczykowi. Choć Rocha też ma pewne zadania w przerywaniu akcji rywali i notuje odbiory, to jest to zupełnie inny styl gry niż w Rakowie. Wiadomym było, że ten napastnik nie należy do tytanów biegania, a przecież Marek Papszun od swoich atakujących oczekuje aktywnego udziału w pressingu. Rocha w tym sezonie średnio na 90 minut przebiega 7,26 kilometra, czyli o cztery i pół kilometra mniej niż ligowy lider - Jarosław Kubicki. Portugalczyk pod tym względem plasuje się na 182. pozycji.
Również i gra w ataku różni się w obu drużynach. Było wiele spotkań, w których po wejściu z ławki Rocha nie oddawał ani jednego uderzenia lub robił to w doliczonym czasie gry. W meczu z Termalicą, który częstochowianie wygrali 3:2, a Rocha strzelił gola, napastnik Rakowa oddał jedną trzecią wszystkich swoich uderzeń w Ekstraklasie w barwach “Medalików”.
W Zagłębiu najważniejsze jest zwyczajnie to, aby Rocha zdobywał bramki. No i to robi, nawet na dość różne sposoby, choć mianownik widać jeden - skuteczność. 28% jego wszystkich strzałów (w barwach Zagłębia) to bramki, co należy docenić. Dla porównania w przypadku Milety Rajovicia skuteczność wynosi zaledwie 11%, a Filipa Stojilkovicia 23%. Jesus Imaz, będący liderem klasyfikacji strzelców, ma 28%, jak Leonardo Rocha.
- Jeśli weźmiemy pod uwagę skuteczność, Zagłębie dawno nie miało tak bramkostrzelnej dziewiątki. Myślę, że jeżeli Rochy dopisze zdrowie, powinien zagwarantować lubinianom kilkanaście trafień. Dawid Kurminowski miał przebłyski, ale był chimeryczny. Reszta napastników „Miedziowych” w ostatnich latach zawodziła. Ostatnim piłkarzem występującym na szpicy, który spełnił oczekiwania, był chyba Jakub Świerczok w sezonie 2017/18. To pokazuje, jaka posucha panowała w Lubinie w ostatniej dekadzie, jeśli chodzi o dziewiątki z prawdziwego zdarzenia - mówi nam Filip Trokielewicz, dziennikarz Piłki Nożnej, zajmujący się Zagłębiem Lubin.
- Raczej nie podpisałbym się pod stwierdzeniem, że Zagłębie jest uzależnione od Leonardo Rochy. Oczywiście w ostatnich spotkaniach Portugalczyk imponował skutecznością i trudno przejść obok serii pięciu ligowych występów z rzędu z golem obojętnie. Myślę jednak, że pion sportowy lubińskiego klubu wykonał w letnim oknie transferowym całkiem dobrą pracę, sprowadzając zarówno Rochę, jak i jego zmiennika - Michalisa Kosidisa. Grek może nie jest aż tak bramkostrzelny, ale myślę, że jeśli otrzyma więcej minut, kilka trafień „Miedziowym” zagwarantuje. Sądzę, że warto zwrócić uwagę m.in. na to, że wreszcie lubinianie mają dwie dziewiątki o dość podobnej charakterystyce. Wcześniej Zagłębie miotało się z kolei od ściany do ściany – raz szukało napastnika mobilnego, innym razem - typowego lisa pola karnego. Na próżno było szukać w działaniach włodarzy „Miedziowych” konsekwencji - dodaje.

Papszun nie wie, czego chce

Teraz Leonardo Rocha zachwyca w Zagłębiu, jednak wcale nie było to takie oczywiste. Choć w Rakowie nie był przewidziany do gry, istniała opcja, że będzie musiał zostać w Częstochowie. W końcu transfer dopięty został w ostatnim dniu okienka transferowego, a i nie od razu było jasne, że Portugalczyk wyląduje akurat w Lubinie. Blisko zakontraktowania zawodnika miała być także Termalica. O przebiegu transferu opowiadał niedawno sam zainteresowany.
- Kiedy jeszcze byłem na wakacjach, Raków zakomunikował mi, że muszę odejść. Gdy znalazłem klub, zmieniono zdanie i powiedziano, że muszę zostać. Sytuacja zmieniła się w ostatnich dniach okna transferowego, kiedy Raków sprowadził Imada Rondicia i przekazano mi, że będę miał bardzo małe szanse na grę, więc mogę odejść - opisał sytuację Rocha w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.
- No to wyjaśnijmy od razu, że ja nie opuściłem Rakowa, tylko nie miałem innego wyjścia. Nie dano mi szansy pozostania. Odkąd pojawił się temat Zagłębia i zacząłem rozmawiać z działaczami klubu, od razu poczuliśmy tzw. „feeling”. Od tego momentu dołączenie do ekipy z Lubina było dla mnie priorytetem, ale historia jest bardziej skomplikowana - kontynuuje 28-latek.
Sytuacja Portugalczyka była więc burzliwa. Przez pewien czas nawet wydawało się, że Marek Papszun będzie chciał na niego postawić w większym wymiarze czasowym niż miało to miejsce dotychczas. Były gracz Radomiaka opuścił na początku sezonu zaledwie jedno z 11 spotkań. Do tego trzy z pięciu w Ekstraklasie rozpoczął od pierwszej minuty, a mecz z Wisłą Płock był dla niego debiutem w pierwszym składzie Rakowa. Z drugiej strony, Rocha wciąż był jedynie zmiennikiem Brunesa i grał, gdy Norweg musiał odpoczywać, lub gdy “zgłaszał brak gotowości do gry”, co tyczyło się łącznie trzech spotkań, w tym dwóch z Maccabi Hajfa. Papszun, mimo braku Brunesa, na dwumecz z izraelskim rywalem dwukrotnie skompletował wyjściową jedenastkę bez Rochy i w jednej rywalizacji nawet nie wpuścił go z ławki. Wszelkie nadzieje były więc tylko złudzeniem.
O ile sam wątek wykorzystania Rochy w tym sezonie oraz jego odejścia jest mocno niezrozumiały, o tyle jeszcze dziwniejsze było to w poprzednich rozgrywkach. Papszun dobrze wiedział, jakiego zawodnika pozyskuje, jakie ma ten piłkarz umiejętności i jak z nich korzystać. Albo przynajmniej wydawało się, że powinien o tym wiedzieć. Usilnie jednak próbował przerobić Rochę na swoją modłę, zamiast wykorzystać jego atuty, zmieniając zadania dla napastnika, co oczywiście się nie udało. Jednocześnie nie dawał mu wiele szans. Piłkarz z Almady w rundzie wiosennej otrzymał zaledwie 189 minut i ani razu nie wyszedł w pierwszej jedenastce. Ciężko w takiej sytuacji oczekiwać efektów.
- Nie żałuję jego odejścia. Marek Papszun nie miał na Rochę żadnego pomysłu. Ten zawodnik zwyczajnie nie pasował do tego systemu. Rocha świetnie odnajduje się w takich zespołach jak Radomiak i Zagłębie, ale w Rakowie napastnik ma kompletnie inne zadania. Musi biegać, jest tak naprawdę pierwszym obrońcą. Rocha jest mocny w innych aspektach. To nie mogło się udać. Mówiło się, że spróbuje się z Rochy zrobić typowego „Rakowskiego” napastnika, ale okazało się to niemożliwe - mówi nam z kolei Kamil Głębocki, redaktor naczelny serwisu “Na wylot”
- Wątpię, że wróci. Gdyby był w Rakowie, pewnie dalej siedziałby na ławce, a jakby grał, to nic by to nie zmieniło. Napastnik Rakowa musi spełniać określone warunki, żeby w tym systemie mógł odpalić. Rocha nigdy nie będzie napastnikiem, który służy do rozbijania ataków rywala, jak np. Patryk Makuch. Dla niego idealne są zespoły, które grają na niego, a on ma za zadanie wykończyć akcję - dodaje Głębocki.
Sytuacja Rochy frustrowała wielu i ciągnęła się tak długo, że odejście kolegi z zespołu zdecydował się skomentować Ivi Lopez.
- Bracie, jak bardzo będę za tobą tęsknić. Byliśmy razem krótko, ale zawsze będziemy razem. Dzięki za wszystko, bracie. Czego nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem, to jak można podejmować tak złe decyzje i że nie pozwolili ci na radość i odnosić sukcesów w tej drużynie. Z tak wspaniałym napastnikiem, jakim jesteś. Próbowałeś dać z siebie wszystko, ale ci nie pozwolili. Przez te kilka minut, kiedy pozwolili nam grać razem, przynajmniej się tym cieszyliśmy. Teraz czas, abyś cieszył się tym sportem i uszczęśliwił kolejną rzeszę fanów. Kocham cię, bracie - napisał Hiszpan na swoim profilu na Instagramie.

Przyszłość

Nic jednak nie zmienia faktu, że Rocha przebywa w Lubinie jedynie na wypożyczeniu, a kontrakt z Rakowem obowiązuje go do połowy 2028 roku. Tak fakty prezentują się przynajmniej na ten moment, ponieważ Zagłębie ma opcję wykupu i jeżeli Portugalczyk będzie tak grał przez dłuższy czas, zapewne lubinianie z niej skorzystają.
- Zobaczymy, o co będziemy grali. Jego wykupienie może być realne i na to liczę, ale jest również uzależnione od tego, kto i za ile odejdzie - przekonuje prezes Zagłębia, Paweł Jeż, w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.
- W mojej opinii istnieje naprawdę duża szansa, że Rocha pozostanie na Dolnym Śląsku na dłużej. Klauzula wykupu portugalskiego napastnika z Rakowa Częstochowa nie należy do najniższych, ale powinna być w zasięgu Zagłębia. Tym bardziej, że wiele wskazuje na to, iż latem „Miedziowi” zarobią bardzo dobre pieniądze na Marcelu Regule. Spodziewam się, że część środków ze sprzedaży perspektywicznego skrzydłowego może zostać zainwestowana właśnie w wykup Rochy - mówi nam Filip Trokielewicz.
- Nie jest spalony w Rakowie, bo nie zrobił nic złego, ale piłka jest po stronie Zagłębia. “Miedziowi” mają atrakcyjną opcję wykupu, która nie będzie dla nich problemem. Uważam, że wykupią go i na stałe zostanie zawodnikiem Zagłębia - dodaje Głębocki.
I, patrząc logicznie, wydaje się, że wykup powinien być zadowalający dla wszystkich stron. Zagłębie będzie miało napastnika, na którego czekało bardzo długi czas. Raków pozbędzie się nieszczególnie ważnego dla siebie piłkarza, z kolei sam Rocha po prostu będzie mógł realizować się na murawie.

Przeczytaj również