Przyszły biznesmen przyćmiewa i... denerwuje gwiazdy. "Życiowa forma. Potwierdził wielką klasę"

Przyszły biznesmen przyćmiewa i... denerwuje gwiazdy. "Życiowa forma. Potwierdził wielką klasę"
Icon Sport / PressFocus
Podbił Parc des Princes, zagrał na nosie Kylianowi Mbappe i potwierdził wielką klasę. Początek tego sezonu w Ligue 1 należy do Terema Moffiego. Jeszcze niedoszły przedsiębiorca nie kalkuluje, wystawiając rachunek kolejnym rywalom.
Terem Moffi rozpoczął swój drugi rok jako piłkarz Nicei. Chociaż już w debiutanckich rozgrywkach na Lazurowym Wybrzeżu prezentował solidny poziom, to teraz znajduje się w życiowej formie. W minionej kolejce o sile nigeryjskiego snajpera przekonali się mistrzowie Francji. Obrona PSG nie miała wiele do powiedzenia przy kolejnych popisach rosłej “dziewiątki”. 24-latek notorycznie mijał Danilo Pereirę, radził sobie z Milanem Skriniarem i nie pozostawiał złudzeń Gianluigiemu Donnarummie.
Dalsza część tekstu pod wideo

Litwo, ojczyzno moja

Dziś Moffi jest niewątpliwie jednym z czołowych napastników ligi francuskiej. Co tydzień spełnia dziecięce marzenia, rywalizując przeciwko czołowym drużynom. Jako młody chłopiec Terem chciał iść w ślady ojca i dziadka, którzy byli jedynie półprofesjonalnymi piłkarzami. Dziś Nigeryjczyk stał się prawdziwą perłą w koronie swojego rodu. Dokonał tego, chociaż droga do zawodowej kariery wiodła przez ciernie.
- W wieku 10 czy 11 lat odbył się obóz piłkarski organizowany przez Aspire Academy. Wziąłem w nim udział i usłyszałem, że jestem dobrym zawodnikiem, ale zbyt młodym. Szukali graczy w wieku 15-16 lat. Wtedy płakałem, ponieważ wiedziałem, że przepada mi szansa na to, aby rozpocząć prawdziwą przygodę z futbolem. Moi rodzice bardzo mnie wspierali, dzięki nim się nie poddałem. Kontynuowałem grę w piłkę i kiedy po raz pierwszy zostałem powołany do kadry U17, wiedziałem, że mogę zostać zawodowym piłkarzem - powiedział Moffi na łamach portalu "Punchng.com".
Seniorska kariera napastnika rozpoczęła się w niespotykanym miejscu. Jako nastolatek otrzymał on szansę gry w Żalgirisie Kowno, który wówczas pilnie poszukiwał “dziewiątki”. Nigeryjczyk wyjechał do Europy, chociaż wcześniej nawet nie wiedział do końca, gdzie znajduje się Litwa. Mimo wszystko to właśnie tam postawił pierwsze kroki jako zawodowiec.
- Nigdy wcześniej nie słyszałem o Litwie. Kiedy mój agent powiedział mi, że mam szansę tam zagrać, musiałem wyszukać w Google, gdzie to jest. Ale nie wahałem się, ponieważ to była ogromna szansa, aby rozpocząć profesjonalną karierę. Wyjechałem tam, chociaż to był trudny czas. Nie mogłem dostać wizy na Litwę, więc musiałem przejść przez ambasadę w Egipcie, a później w RPA. To było trudne doświadczenie, ale w końcu rozpocząłem prawdziwą karierę - wspominał Moffi.
Jego debiutancką bramkę przeciwko FK Jonava śledziło z trybun 300 widzów. Pewnie sam zawodnik nie przypuszczał, że kilka lat później stanie przed szansą uciszenia kilkudziesięciu tysięcy osób na Parc des Princes. Aby jednak móc brylować w topowej lidze, najpierw musiał potwierdzić jakość na Litwie. Przełomem okazał się transfer do FK Riteriai, gdzie strzelił 20 goli w 31 meczach. Po krótkim przystanku w KV Kortrijk wreszcie zawitał do Francji. Od tego czasu ugruntowuje swoją pozycję jako jeden z wyróżniających się napastników w Ligue 1.

Drybling Okochy i siła Lukaku

W 2020 roku Lorient kupiło Moffiego za 8 mln euro. Wówczas napastnik był drugim najdroższym nabytkiem w historii klubu z Bretanii. Inwestycja ta szybko zaczęła się zwracać. W pierwszym sezonie brał udział przy zdobyciu 19 bramek, w drugim przy 12. Miewał oczywiście zniżki formy, jednak jednocześnie dokładał coraz więcej zalet do swojego repertuaru. Przede wszystkim znacznie poprawił technikę i umiejętność panowania nad piłką.
- W pierwszych meczach we Francji nie było łatwo, bardzo często traciłem piłkę. To nie pasowało ani mnie, ani trenerowi, ani mojemu tacie. Wiedziałem, że muszę popracować nad siłą, muszę lepiej radzić sobie z obrońcami, aby utrzymywać futbolówkę. Nie jestem w tym perfekcyjny, ale znacznie się poprawiłem. Jestem też spokojniejszy, teraz wychodzę na boisko, żeby dobrze się bawić. Chcę po prostu cieszyć się grą i robić swoje - podkreślał Moffi w rozmowie z oficjalną stroną Ligue 1.
Na papierze Nigeryjczyk posiada wszystkie cechy potrzebne dobremu napastnikowi. Dobre warunki fizyczne łączy z naturalną lekkością i finezją. Jego idolem jest Jay-Jay Okocha, ale w swojej grze wykorzystuje elementy charakterystyczne dla Romelu Lukaku czy utytułowanego rodaka, Victora Osimhena.
- Spotkałem Okochę i powiedział mi, że futbol jest prostą grą, nie trzeba robić zbyt wiele. Wystarczy być sobą i bawić się. On sam był fantastycznym dryblerem, w dzieciństwie oglądałem filmiki z jego akcjami, sztuczkami technicznymi. Początkowo to była duża część mojej gry, ale teraz jestem trochę bardziej bezpośredni na boisku - analizował Moffi w rozmowie z “Isoccerng.com”.
- Porównania do Romelu Lukaku? To dla mnie zaszczyt. To bardzo dobry piłkarz, prawdziwy snajper, który jest jednym z najlepszych na swojej pozycji. Podoba mi się, że jestem z nim zestawiany, chociaż cały czas muszę pracować, aby być jeszcze lepszy - dodał.

Gol w stylu Haalanda i prowokacja Mbappe

Najlepszym dowodem na piłkarską jakość Moffiego był gol strzelony w kwietniu tego roku. Reprezentant Nigerii popisał się spektakularnym uderzeniem przeciwko FC Basel. Połączenie przewrotki i tzw. nożyc oczarowało wszystkich, włącznie z rywalami Nicei. Dla takich trafień wymyślono określenie “stadiony świata”.
- To był wyjątkowy gol, wyjątkowy moment. Nigdy nie przypuszczałem, że mogę zdobyć taką bramkę. Szczerze mówiąc, nie do końca wiedziałem, co robię. Zobaczyłem nadchodzącą piłkę i spróbowałem. Wcześniej widziałem, że Erling Haaland zrobił coś podobnego w ostatnim meczu, więc pomyślałem: "Dlaczego nie?" - przyznał później Moffi na antenie "Canal+".
O ile Erling Haaland jest dla niego inspiracją, o tyle drugi z wielkich, czyli Kylian Mbappe, stał się bezpośrednim wrogiem. Wspominaliśmy już o poprzednim meczu, w którym Nigeryjczyk rzucił PSG na kolana, notując dwie bramki i asystę. Po ostatnim trafieniu zdjął koszulkę, co zdecydowanie nie przypadło do gustu gwieździe PSG. Obaj wdali się w krótką pyskówkę, której dogrywka miała miejsce w mediach społecznościowych. Moffi nie przepuścił okazji, aby wbić szpilkę “siódemce” paryżan.
- Mam wielkie zaufanie do Moffiego ze względu na jego warunki i talent. Fantastyczny występ z PSG był konsekwencją jego poprzednich dobrych meczów. Niektórzy mówili, że on nie pasuje do naszego stylu, że się nie odnajdzie, ale jest zupełnie odwrotnie. To bardzo przydatny gracz - chwalił trener Francesco Farioli na antenie "RMC Sport"

Plan na przyszłość

W poprzednim sezonie Moffi był dziewiątym najlepszym strzelcem w Ligue 1. W klasyfikacji tej wyprzedził wielu uznanych zawodników pokroju Leo Messiego, Neymara czy Alexisa Sancheza. Przy obecnej formie 24-latek może pokusić się o jeszcze lepszy wynik. Właściwie trudno wytyczać granice napastnikowi, który z każdym kolejnym tygodniem jest coraz lepszy.
W przypadku Moffiego na uwagę zasługuje również jego ogromna dojrzałość. Chociaż wyrósł na świetnego piłkarza, zdaje sobie sprawę, że świat nie kończy się na zieleni murawy. Właśnie dlatego wylał fundamenty pod swoją przyszłość już niekoniecznie związaną ze sportem. W Anglii udało mu się uzyskać dyplom z zarządzania biznesem. Dzisiejsza gwiazda Ligue 1 jutro może okazać się renomowanym finansistą.
- Mam dyplom i na pewno mi się przyda, bo za kilka lat planuję pójść na studia i nadal się uczyć. Istnieje życie po karierze piłkarskiej i muszę być na to przygotowany. Mój brat był ode mnie lepszym piłkarzem, ale on zdecydował się iść na studia. Kiedy tylko będę gotowy, też wznowię naukę, chcę w przyszłości zarządzać przedsiębiorstwami - wyznał Moffi w wywiadzie dla "Score Nigeria".
Na razie Nigeryjczyk najlepiej kieruje firmą zwaną OGC Nice. Ekipa z Lazurowego Wybrzeża pozostaje niepokonana w tym sezonie, co w dużej mierze jest zasługą jej fenomenalnego napastnika. Przyszły biznesmen dodaje bramki, mnoży sytuacje i potęguje swoją piłkarską wielkość.

Przeczytaj również