Tak Brzęczek radził sobie jako trener w Ekstraklasie. Wykręcał solidne wyniki. Teraz uratuje Wisłę Kraków?
Jerzy Brzęczek został nowym szkoleniowcem Wisły Kraków. Dla 50-latka to powrót do Ekstraklasy po ponad trzech latach. Zapomnijmy na moment o jego pracy w roli selekcjonera reprezentacji Polski i skupmy się na tym, jak urodzony w Truskolasach trener radził sobie do tej pory w klubach z najwyższego szczebla naszej ligi. Bo radził sobie naprawdę solidnie.
Brzęczek debiutu w Ekstraklasie jako szkoleniowiec doczekał się w 2014 roku. W listopadzie przejął wówczas Lechię Gdańsk. Biało-Zieloni zajmowali wtedy dopiero 14. miejsce w tabeli (na 16 drużyn). Kilka tygodni wcześniej zwolniony został Quim Machado, a przez kilka meczów zastępował go następnie Tomasz Unton. W końcu jednak klub podjął decyzję o zatrudnieniu Brzęczka.
Przejął na 14. miejscu, zakończył na piątym
Początkowo Lechia pod wodzą nowego trenera grała w kratkę. Nie było efektu nowej miotły, bo w czterech meczach przed zakończeniem zmagań zaplanowanych na 2014 rok, gdańszczanie zdobyli tylko cztery punkty. Ale już po solidnym przepracowaniu zimy i kilku mocnych transferach zespół wskoczył na dużo wyższe obroty. Trudno nie łączyć tego z pracą Brzęczka, który miał nieco więcej czasu na wprowadzenie swoich założeń.
Rundę wiosenną Lechia zaczęła wtedy od sześciu meczów z rzędu bez porażki. Wygrała cztery z nich, a dwukrotnie dzieliła się punktami. Co istotne, straciła w tym czasie zaledwie jednego gola. Aż czterokrotnie wygrywała po 1:0. Nie grała może pięknie dla oka, ale wyjątkowo skutecznie. Coś wam to mówi? Przyznacie, że w trochę podobnym stylu reprezentacja pod wodzą Brzęczka przedzierała się przez eliminacje do EURO 2020.
Zespół, który Brzęczek przejmował na 14. miejscu w tabeli, ostatecznie awansował do grupy mistrzowskiej Ekstraklasy i zakończył sezon na niezłej piątej lokacie. Gdyby nie kilka gorszych wyników na samym finiszu, Lechia mogłaby nawet załapać się do europejskich pucharów. I, żeby nie było tak kolorowo, brak tego awansu mimo wszystko wypomina się dziś Brzęczkowi. Nawet jeśli zespół pod jego wodzą i tak poszedł mocno w górę
Falstart
Nowy sezon Biało-Zieloni zaczęli wyraźnie poniżej oczekiwań. W pierwszych siedmiu meczach zdobyli tylko siedem punktów. Chociaż za Brzęczkiem wstawiali się nawet piłkarze, ostatecznie mniej cierpliwi byli włodarze klubu. Po remisie z Podbeskidziem Bielsko-Biała (1:1) zdecydowali się oni na zmianę trenera. Nowym szkoleniowcem został Thomas von Heesen, który jednak nie poprawił wyników drużyny. Został zwolniony już po 93 dniach i wykręceniu średniej punktowej na poziomie 0,92. Brzęczek w trakcie pracy dla Lechii osiągnął średnią 1,40. Poprowadził zespół w 30 meczach. Wygrał 11 z nich, zremisował 9, przegrał 10.
Spośród trenerów, którzy prowadzili Lechię w latach 2008-2015, a więc od momentu powrotu Biało-Zielonych do Ekstraklasy (przynajmniej 10 meczów w roli szkoleniowca), Brzęczek wykręcił najlepszą średnią punktową. Gorsi byli m.in. Jacek Zieliński, Tomasz Kafarski, Paweł Janas, Bogusław Kaczmarek czy Michał Probierz. Lepsze czasy dla Lechii przyszły dopiero później, gdy pieczę nad zespołem sprawowali już Piotr Nowak i Piotr Stokowiec, a ostatnio także Tomasz Kaczmarek.
Przerwa na pierwszą ligę
Brzęczek wypadł wówczas z ekstraklasowej karuzeli trenerskiej. Zdecydował się jednak na innego rodzaju wyzwanie. Przejął pierwszoligowy GKS Katowice. Miał poprowadzić zespół do oczekiwanego awansu. To nie udało mu się podczas dwóch sezonów pracy. Najpierw “GieKSa” zakończyła rozgrywki na czwartym miejscu, a rok później była siódma. Brzęczek sam podał się wówczas do dymisji na dwie kolejki przed końcem kampanii 2016/17. Po meczu, którego jego zespół zdecydowanie nie powinien przegrać.
Swoją przygodę z katowickim klubem Brzęczek zakończył na 56 meczach. Wykręcił w nich średnią punktową na poziomie 1,59. Zespół pod jego wodzą wygrał 25 spotkań, 14 razy zremisował, a po 17 meczach schodził z murawy pokonany.
Świetny okres w Płocku
Chociaż misja w Katowicach zakończyła się niepowodzeniem, Brzęczek już kilka tygodni później dostał ofertę z klubu Ekstraklasy. Przejął Wisłę Płock i tym samym rozpoczął najbardziej udany etap w swojej karierze. “Nafciarzy” prowadził przez całe rozgrywki 2017/2018 i omal nie zakończyło się to dla klubu z Mazowsza miejscem premiowanym grą w eliminacjach do europejskich pucharów.
Ostatecznie Wisła zakończyła sezon na piątym miejscu w Ekstraklasie. Gdyby nie bardzo kontrowersyjne decyzje sędziowskie z ostatniego meczu sezonu przeciwko Jagiellonii, podopieczni Brzęczka mogliby wylądować na czwartej lokacie. Ale wynik i tak poszedł w świat. Klub z Płocka zaliczył najlepszy sezon na boiskach Ekstraklasy od kampanii 2004/05, gdy zajmował w elicie czwarte miejsce.
Wisła Płock była prawdziwą rewelacją ligi, a Brzęczek znalazł się w gronie trzech szkoleniowców nominowanych do nagrody najlepszego trenera sezonu w Ekstraklasie. Ostatecznie wyróżniony został jednak Marcin Brosz z Górnika Zabrze.
Przygoda Brzęczka z “Nafciarzami” zapewne trwałaby dalej, ale Zbigniew Boniek podjął wówczas decyzję o mianowaniu go selekcjonerem reprezentacji Polski. Ciąg dalszy historii już z pewnością znacie. Brzęczek wypełnił co prawda plan minimum, wywalczając z kadrą awans na EURO 2020, ale styl tego awansu, słabe wyniki w Lidze Narodów i wszechobecna krytyka w kierunku selekcjonera sprawiły, że jeszcze przed turniejem ówczesny prezes PZPN zdecydował się na zmianę. Brzęczka zastąpił więc Paulo Sousa.
***
Teraz, po ponad roku odpoczynku, Brzęczek powraca na ławkę trenerską. Stało się to, co prędzej czy później chyba musiało się stać. 50-latek przychodzi do klubu zarządzanego w dużej mierze przez swoich siostrzeńców, Jakuba Błaszczykowskiego oraz Dawida Błaszczykowskiego. Ma zastąpić zwolnionego Adriana Gulę i utrzymać zespół w Ekstraklasie, bo sytuacja po serii kiepskich wyników stała się naprawdę bardzo niebezpieczna. “Biała Gwiazda” ma zaledwie punkt przewagi nad strefą spadkową i prezentuje się ostatnio tragicznie.
Umowa Brzęczka będzie obowiązywała do końca sezonu. Jeśli “Biała Gwiazda” zapewni sobie byt w Ekstraklasie na kolejny sezon, kontrakt będzie mógł być przedłużony.
Czy to dobra decyzja klubu z Krakowa? Czas pokaże. Wydaje się jednak, że jak na standardy Ekstraklasy, Brzęczek to naprawdę solidny trener. Udowadniał to początkowo w Lechii Gdańsk, pokazał to jako szkoleniowiec innej Wisły, tej z Płocka. Teraz staje przed kolejnym bardzo wymagającym zadaniem.