Tak gra najskuteczniejszy bramkarz w Europie. Sensacyjny bohater, wcześniej grzał ławkę. "W stylu Neuera"
Kilka miesięcy temu zadebiutował na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Teraz jest najskuteczniejszym bramkarzem w pięciu topowych ligach Europy. Alvaro Valles wyrasta na rewelację, której nikt się nie spodziewał.
Las Palmas robi prawdziwą furorę po powrocie do hiszpańskiej ekstraklasy. Ekipa Garcii Pimienty zajmuje ósme miejsce w tabeli, tracąc tylko cztery punkty do strefy europejskich pucharów. Tak wysoka pozycja nie byłaby możliwa bez perfekcyjnie spisującego się bramkarza. Po 21. kolejce jedynie Real Madryt ma mniej straconych goli w La Lidze od ekipy z Wysp Kanaryjskich. Punkty regularnie ratuje Alvaro Valles. Golkiper muruje dostęp do bramki i nie daje się pokonać kolejnym rywalom.
Bardzo późny rozwój
Przed startem sezonu Valles zdecydowanie nie był piłkarzem, który pukał do piłkarskiego mainstreamu. Przez całą dotychczasową karierę miał bowiem problem z regularną grą. W pierwszych latach na seniorskim poziomie nie był nawet bliski debiutu w La Lidze. Wychowywał się w akademii Betisu, ale ustąpił Pedro Lopezowi w walce o miano trzeciego bramkarza “Verdiblancos”. Z braku perspektyw na Estadio Benito Villamarin szukał szczęścia w czwartoligowym CD Gerena. Bez większego powodzenia.
- Klub zdecydował, że Pedro Lopez zostanie, ponieważ Quique Setien uwielbiał jego talent. Alvaro odszedł na wypożyczenie do Gereny, gdzie, szczerze mówiąc, nie rozegrał dobrego sezonu. Po powrocie rozwiązano z nim kontrakt i przeniósł się do Las Palmas. Mogę stwierdzić, że przebił się do elity głównie dzięki swojej głowie, a niekoniecznie warunkom. To dzieciak, który ma straszliwą chęć pracy i samodoskonalenia - opowiedział Jose Juan Romero, były trener rezerw Betisu, w wywiadzie z Relevo.
Valles trafił do Las Palmas w lipcu 2018 roku. Dziś jest filarem drużyny, ale jego początki wcale nie należały do najłatwiejszych. W pierwszych sezonach przegrywał rywalizację kolejno z Josepem Martinezem, obecnym golkiperem Genoi, a później z Raulem Fernandezem, aktualnie zmiennikiem w Granadzie. Od 2018 do 2020 roku rozegrał tylko 46 meczów, korzystając z okazji, kiedy jego konkurenci byli kontuzjowani. W połowie 2022 roku wychowanek Betisu sam uszkodził łąkotkę, co mogło na dobre zahamować jego karierę. Miał wtedy 25 lat, nie był pewny miejsca w składzie i nigdy nie otarł się o najwyższy poziom. Wielu na jego miejscu mogłoby się poddać. Ale on wykazał się gigantycznym charakterem. Po doznaniu urazu zainwestował w siebie, zmieniając styl życia. Wdrożył nową dietę, skorzystał z pomocy prywatnych fizjoterapeutów, zaczął korzystać z komory hiperbarycznej, aby lepiej regenerować stawy i mięśnie. Jako piłkarz narodził się na nowo.
- Alvaro miał swoje obawy w okresie przygotowawczym ze względu na wszystko, co kosztowało go dostanie się do hiszpańskiej elity. Pracowaliśmy dość ciężko, on ma obsesję na punkcie pracy, jest bardzo zdyscyplinowany, dba o dietę. Rozpoczął sezon poniżej zakładanej wagi, chociaż jego masa mięśniowa wzrosła - wyznał Victor Hugo w rozmowie z Alonso Rivero. Hugo jest współwłaścicielem Instituto OMNES, ośrodka zajmującego się pomocą w rehabilitacji i fizjoterapii.
Z drzwiami
Na sukces Vallesa złożyły się wola walki oraz przybycie do klubu Garcii Pimienty. Trener ten momentalnie uczynił z niego bezdyskusyjną “jedynkę”. Kibice Las Palmas mogli przecierać oczy ze zdumienia, gdy widzieli popisy dotychczasowego rezerwowego. Hiszpan wskoczył do składu, emanując jakością i pewnością siebie. W poprzednim sezonie zachował 19 czystych kont w 34 spotkaniach. Ekipa z Estadio Gran Canaria miała najszczelniejszą defensywę na zapleczu La Ligi, dzięki czemu uzyskała bezpośredni awans. Kręta droga doprowadziła 26-latka na wyżyny hiszpańskiej piłki.
Od początku tego sezonu Valles jest prawdziwym stróżem między słupkami. Jego pierwszy wielki występ miał miejsce w siódmej kolejce na Santiago Bernabeu. Real Madryt wygrał wtedy 2:0, ale Las Palmas spokojnie mogło przegrać różnicą czterech czy pięciu trafień. “Królewscy” z łatwością kreowali kolejne sytuacje, jednak wielokrotnie przegrywali decydujące starcia z bramkarzem. W kolejnych tygodniach normą stały się sytuacje, w których rywale podopiecznych Pimienty tworzą sporo okazji, ale nie przekładają się one na strzelane gole.
Niedawno portal StatsBomb przekazał, że Alvaro Valles jest najlepszym golkiperem w pięciu topowych ligach, jeśli chodzi o ratowanie swojej drużyny przed utratą bramek. Według modelu expected goals rywale powinni strzelić Las Palmas ponad 11 goli więcej. Drugi w tej klasyfikacji Michele Di Gregorio uratował Monzę przed dziesięcioma trafieniami. W porównaniu z nim nawet topowi bramkarze pokroju Gianluigiego Donnarummy czy Alissona Beckera wyglądają blado. Chociaż przecież nie można odmówić im jakości. Według danych Fbref.com gracz beniaminka obronił w tym sezonie 75 strzałów przy skuteczności na poziomie 84,9%. Najwyższej w Hiszpanii i drugiej najwyższej w Europie. Liderem pozostaje Yann Sommer, który wyjął 85,7% uderzeń lecących w światło bramki. Klasa światowa.
- Alvaro Valles udowadnia, że jest świetnym bramkarzem, gotowym na poziom pierwszej ligi. Jestem bardzo zadowolony z jego występów - chwalił podopiecznego Garcia Pimienta na konferencji po meczu z Realem Madryt.
- Nigdy nie spodziewałem się, że ten sezon będzie tak dobry w naszym wykonaniu. Mamy nadzieję, że utrzymamy ten poziom. W naszej grze nie ma żadnej tajemnicy, jest wielu zawodników, którzy grali w tym zespole już w poprzednim sezonie. Tworzymy wspaniałą rodzinę, zespół ma wielką osobowość, a nasz styl pozostaje taki sam, niezależnie od rywala. Wiedzieliśmy, że uzyskaliśmy awans, ponieważ nie traciliśmy tak wielu bramek i nadal doskonalimy się w tym aspekcie - analizował piłkarz na łamach dziennika AS.
Ostatnia instancja, pierwszy rozgrywający
Las Palmas straciło zaledwie 17 bramek w 21 kolejkach. Wpływ golkipera na drużynę nie ogranicza się jednak wyłącznie do znakomitej postawy w fazie defensywnej. Taktyka Garcii Pimienty zakłada, że bramkarz ma być inicjatorem większości akcji w ataku pozycyjnym. Tym samym Valles notuje średnio 41 celnych podań na mecz przy zachowaniu skuteczności na poziomie 77,5%. Dodatkowo jest on bardzo aktywny na przedpolu, grając czasem w stylu Manuela Neuera. W tym sezonie zaliczył 445 kontaktów z piłką poza polem karnym. Żaden inny bramkarz w Hiszpanii nie ma na koncie nawet 200 takich zagrań. Jego konkurenci nie są tak odważni, tak pewni własnych umiejętności, a jednocześnie tak efektywni.
- Poprawił się w wielu aspektach, praca nóg sprawia, że jest niemal pomocnikiem. Zawsze wie, jak znaleźć podaniem niekrytego zawodnika. Chciałbym też podkreślić jego osobowość. To sprawia, że zachowuje ogromny spokój, grając nogami. W tym sezonie wielokrotnie ratował nasz klub. To nie przypadek, że może walczyć o Trofeo Zamora - powiedział Daniel Carnevali, były bramkarz Las Palmas, w rozmowie z dziennikiem MARCA.
Niecałe dwa lata temu Garcia Pimienta podjął spore ryzyko, powierzając zaufanie Vallesowi. Na papierze mógł on uchodzić za niespełniony talent, który nie wyściubi nosa poza drugą ligę hiszpańską. Trener dostrzegł jednak jego nieprzeciętne umiejętności. Ze świecą szukać bramkarza, który jest pewny na linii, świetnie rozgrywa piłkę i czuje grę, interweniując daleko poza polem karnym. Jeśli podtrzyma tę formę, nie będzie zdziwieniem nawet możliwe powołanie do reprezentacji Hiszpanii. Szczególnie, że Kepa Arrizabalaga notuje niezbyt udany okres w Realu Madryt. Gra niepewnie, popełnia błędy i sportowo ustępuje Andrijowi Łuninowi. W międzyczasie Valles jest bezkonkurencyjny w całej lidze.
- Jeśli Luis de la Fuente będzie chciał mnie powołać, to jestem dostępny. Mogę zagrać, jeśli tylko będę potrzebny. A jeśli nie otrzymam powołania, to nadal będę walczył, aby spełnić swoje marzenie - powiedział ostatnio Valles na antenie stacji DAZN.
Historia ta dowodzi, że właściwie nigdy nie jest za późno na zrobienie kariery. Oczywiście, że szczególnie w Hiszpanii dominuje trend stawiania na bardzo młodych piłkarzy, którzy już jako nastolatkowie potrafią grać pierwsze skrzypce. Czasem zbieg okoliczności może jednak sprawić, że naprawdę utalentowany zawodnik nie przebije się do pierwszego składu. W takiej sytuacji jedni rzucają ręcznik, a drudzy zakasają rękawy i jeszcze mocniej harują na swoją szansę. Nie ulega wątpliwości, do której grupy należy San Valles, mąż opatrznościowy Las Palmas.