Bayern. Tak Robert Lewandowski upokarzał hiszpańskie drużyny. La Liga jest dla niego stworzona
Chociaż Robert Lewandowski całą karierę spędził w Polsce i Bundeslidze, miał okazję wielokrotnie grać przeciwko hiszpańskim drużynom. I trzeba przyznać, że wyjątkowe mu one “leżą”. Historia pokazuje, że La Liga jest stworzona dla “Lewego”.
Coraz głośniej mówi się o potencjalnych przenosinach Roberta Lewandowskiego do Barcelony. Pod wieloma względami taki transfer miałby mnóstwo sensu. A jednym z nich jest właśnie doświadczenie Polaka w deklasowaniu hiszpańskich zespołów. Oto podsumowanie wszystkich występów “Lewego” w starciach z ekipami z La Liga. Było ich sporo, a większość z nich na najwyższym możliwym poziomie.
Sezon 2012/13 - dwumecz z Realem Madryt w fazie grupowej LM
Po raz pierwszy los skrzyżował drogi Lewandowskiego z hiszpańskimi ekipami w 2012 roku. Świeżo upieczeni mistrzowie Niemiec z Dortmundu mierzyli się z Realem Madryt Jose Mourinho, który miał chrapkę na zdobycie upragnionej “Decimy”. Już w fazie grupowej Lewandowski i spółka sprawili “Królewskim” gigantyczne problemy. W pierwszym meczu na Signal Iduna Park Polak pokonał Ikera Casillasa po uprzednim wyprzedzeniu Pepe i Raphaela Varane’a. BVB wygrała tamto spotkanie 2:1, pokazując aspiracje na odniesienie sukcesu w Champions League.

W rewanżu na Santiago Bernabeu Lewandowski sam nie znalazł drogi do bramki, ale zanotował asystę przy trafieniu Marco Reusa otwierającej wynik spotkania. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:2, co pozwoliło Borussii zająć pierwsze miejsce w tzw. grupie śmierci. Poza Realem podopieczni Juergena Kloppa wyprzedzili wtedy jeszcze Manchester City i Ajax Amsterdam.
Sezon 2012/13 - dwumecz z Malagą w ćwierćfinale LM
Pierwsze spotkanie między BVB i Malagą w tamtej edycji Ligi Mistrzów było równie ciekawe, co ośmiogodzinna obserwacja topniejącego śniegu. Rewanż jednak wynagrodził wszystkie wcześniejsze braki i niedociągnięcia. Chociaż do historii przeszedł fenomenalny comeback Borussii w końcowych minutach, Lewandowski również dołożył swoją cegiełkę do awansu. I przynajmniej jego gol, w przeciwieństwie do decydującego trafienia Felipe Santany, został strzelony bez niewidzialnej pomocy niedowidzących arbitrów.
Sezon 2012/13 - dwumecz z Realem Madryt w półfinale LM
Lewandowski raz, Lewandowski dwa, Lewandowski trzy, Lewandowski cztery. Chyba każdy z nas pamięta popis Polaka, gdy ten właściwie w pojedynkę wyrzucił Real za burtę Ligi Mistrzów. To był prawdopodobnie pierwszy moment, kiedy całemu światu przemknęło przez myśl, że ten sam zawodnik, który chwilę wcześniej grał w Lechu Poznań, może walczyć o miano najlepszego napastnika globu.
- Wiedzieliśmy wszystko o Lewandowskim. Mieliśmy rozpracowany każdy szczegół na jego temat. A i tak trzy razy nie został upilnowany. Oczywiście, on zasługuje na uznanie za to, czego dokonał, ale my dziś pomogliśmy mu swoimi błędami - stwierdził wówczas niepocieszony Jose Mourinho.
W rewanżu podopieczni Portugalczyka znów mieli gigantyczne kłopoty z odpowiednim pokryciem naszego napastnika. Na Bernabeu “Lewy” jednak nie miał odpowiednio skalibrowanego celownika. Zmarnował dwie doskonałe sytuacje i było naprawdę blisko, aby “Królewscy” dokonali spektakularnej remontady. To jednak “polska Borussia”, z Lewandowskim na czele, awansowała wówczas do finału.
Sezon 2013/14 - dwumecz z Realem Madryt w ćwierćfinale LM
Podobno zemsta smakuje najlepiej na zimno. Dortmundczycy boleśnie przekonali się o tym na własnej skórze. Niecały rok po pokerowym występie Lewandowskiego zostali bowiem wyeliminowani przez żądny wendety Real. Polak z powodu zawieszenia za żółte kartki nie wystąpił w pierwszym starciu. Jego koledzy bez swojego lidera zostali rozbici 0:3. “Lewy” zagrał w rewanżu, który miał jednak innych bohaterów. Tym pozytywnym był Marco Reus, strzelec dwóch goli. Tym negatywnym można nazwać Henricha Mchitarjana. Ormianin miał na nodze piłkę na 3:0 i odwrócenie losów rywalizacji nawiązujące do historycznego cudu w Stambule. Skrzydłowy koncertowo spudłował szansę, a Real awansował i ostatecznie wygrał tamtą edycję Ligi Mistrzów.
Sezon 2014/15 - dwumecz z Barceloną w półfinale LM
W 2015 roku Lewandowski, już w barwach Bayernu, po raz pierwszy zmierzył się z drużyną, z którą, być może, zwiąże swoje ostatnie lata kariery. Wtedy również doszło do debiutu Polaka w specjalnej masce w stylu Zorro. Kilka dni przed spotkaniem na Camp Nou napastnik doznał urazu twarzy po pechowym zderzeniu z Mitchellem Langerakiem.
- Jestem po kolejnych badaniach. Zrobię wszystko, żeby zagrać na Camp Nou. Do meczu pozostało kilka dni i naprawdę wierzę, że będą w stanie pomóc drużynie - zapewniał Lewandowski.
Snajper Bayernu zdążył się wykurować, ale na Camp Nou rozegrał fatalne spotkanie. Przez 90 minut zasłynął jedynie tym, że nie przeciął piłki, po której mógłby wyjść na pojedynek sam na sam z Markiem-Andre ter Stegenem. Barcelona wygrała wówczas 3:0, a w pierwszej połowie rewanżu w Monachium ekipa Luisa Enrique dołożyła jeszcze dwa trafienia. Lewandowski nie zakończył jednak dwumeczu z pustym kontem. W końcówce drugiego spotkania Polak wrzucił Javiera Mascherano do pralki i włączył tryb wirowania. Argentyński stoper zapewne do dziś ma koszmary z “Lewym” w roli głównej.
Sezon 2015/16 - dwumecz z Atletico Madryt w półfinale LM
Co by było gdyby - te słowa tygodniami musiały kołatać się w głowach kibiców Bayernu Monachium. Bawarczycy w 2016 roku odpadli z Atletico Madryt, chociaż byli o krok od finału. W pierwszej partii dwumeczu “Los Colchoneros” wygrali 1:0, a Lewandowski zanotował prawdopodobnie jeden z najgorszych występów na arenie międzynarodowej. “Dziewiątka” Bayernu została kompletnie zneutralizowana przez rywali. Przez 90 minut Polak wymienił siedem celnych podań i oddał jeden strzał, w dodatku niecelny.
W rewanżu Diego Simeone załączył słynny już protokół “autobus”. Było jednak bardzo blisko, aby Bayern brutalnie przeparkował pojazd “Cholo”. W 31. minucie do siatki trafił Xabi Alonso, a już kilkadziesiąt sekund później arbiter podyktował karnego dla monachijczyków. I do teraz można zastanawiać się, dlaczego do piłki podszedł wtedy Thomas Mueller, a nie Robert Lewandowski. Niemiec koncertowo zmarnował jedenastkę. Z kolei Polak w drugiej połowie strzelił gola głową, ale “Atleti” awansowało przez większą liczbę bramek zdobytych na wyjeździe.
Sezon 2016/17 - dwumecz z Atletico Madryt w fazie grupowej LM
Już kilka miesięcy później obie drużyny trafiły na siebie w grupie. Na Vicente Calderon nastąpiła powtórka z rozrywki - znów Atletico wygrało 1:0, a Lewandowski spędził cały mecz w kieszeniach obrońców ze stolicy Hiszpanii. Zemścił się dopiero w Monachium. Oddał strzał z rzutu wolnego, którego nie powstydziliby się Andrea Pirlo, David Beckham czy Juninho Pernambucano.
Sezon 2016/17 - dwumecz z Realem Madryt w ćwierćfinale LM
Z powodu urazu pleców Lewandowski nie mógł wystąpić w pierwszym meczu 1/4 finału Ligi Mistrzów w 2017 roku. Bayern bez swojego snajpera przegrał u siebie 1:2, jednak w rewanżu “Lewy” do pewnego momentu był najlepszym zawodnikiem na boisku. Pewnie wykorzystał rzut karny i walnie przyczynił się do samobójczego trafienia Sergio Ramosa. Bawarczycy doprowadzili do dogrywki, gdzie rządził już wyłącznie jeden zawodnik. Cristiano Ronaldo skompletował hat-tricka i wyrzucił Bayern z europejskich pucharów.
Sezon 2017/18 - dwumecze z Sevillą i Realem Madryt w 1/8 i 1/4 finału LM
“Ale spójrzmy na Bayern Juppa Heynckesa”. Patrzymy i widzimy, że runda wiosenna sprzed czterech lat to bez wątpienia jeden z najgorszych okresów w karierze Lewandowskiego w Bayernie. O ile prawie cały zespół odżył po zatrudnieniu Heynckesa, o tyle Polak w Lidze Mistrzów był dla zespołu kulą u nogi. W dwumeczu z Sevillą oddał łącznie jeden celny strzał, nie notując żadnego kluczowego podania. Przeciwko Realowi znów rozegrał dwa skromne występy. Bayern miał wtedy sporo argumentów, by awansować, jednak głównie za sprawą znakomitej dyspozycji Joshuy Kimmicha, Jamesa Rodrigueza czy Corentina Tolisso. “Lewy” nieco odstawał od reszty.
Sezon 2019/20 - mecz z Barceloną w ćwierćfinale LM
Wróćmy teraz do meczu, który ze względu na brutalne sceny, nie powinien być nigdy transmitowany przed godziną 23:00. Bayern urządził Barcelonie piłkarską rzeź, wygrywając 8:2. Lewandowski zachował się w niezwykle humanitarny sposób, biorąc udział przy jedynie dwóch trafieniach przeciwko bezradnym Katalończykom.
- Robert Lewandowski jest świetnym piłkarzem, ale nie jest tak dobry, jak Messi - takimi słowami uraczył dziennikarzy Quique Setien na przedmeczowej konferencji prasowej. Dzień później musiał szukać sobie nowego klubu, którego do dziś nie znalazł.
Sezon 2020/21 - dwumecz z Atletico Madryt w fazie grupowej LM
W 2020 roku Lewandowski został królem strzelców Ligi Mistrzów, trafiając w każdym spotkaniu poza finałem. Kolejna edycja nie była już tak udana w jego wykonaniu. W fazie grupowej zdobył jedynie trzy bramki, wszystkie przeciwko RB Salzburg. Gdy Bayern rozbijał Atletico 4:0, “Lewy” nie brał udziału przy żadnym z goli. W rewanżu już nie wystąpił, bowiem monachijczycy wcześniej zapewnili sobie awans i największe gwiazdy mogły odpocząć.
Sezon 2021/22 - dwumecz z Barceloną w fazie grupowej LM
- Musimy trzymać Lewandowskiego z dala od naszego pola karnego. Robert jest bardzo dobrym piłkarzem. Wiemy, że im rzadziej będzie przy piłce, tym dla nas lepiej - przyznał Gerard Pique przed jesienną potyczką z Bayernem.
Katalończyk nie zdołał wprowadzić swojego planu w życie. Lewandowski nie został przytrzymany z dala od pola karnego Barcelony, ani nie pozbawiono go futbolówki. W efekcie dwukrotnie ukąsił “Dumę Katalonii”.
- Robert Lewandowski od lat robi różnicę w Bayernie. Jest jednym z najlepszych zawodników na swojej pozycji. Nie chodzi tylko o to, ile strzela, ale też o jego wkład w grę, szybkość, umiejętność odnalezienia się w polu karnym - komplementował go Xavi Hernandez.
W rewanżu “Lewy” nie strzelił gola, ale znów dał się we znaki defensorom Barcelony z Gerardem Pique na czele. Przy okazji asysty do Thomasa Muellera lider Bayernu zaprosił Katalończyka do tańca. Stoper “Blaugrany” nie znał kroków, zgubił rytm i dał się całkowicie upokorzyć.

Sezon 2021/22 - dwumecz z Villarrealem w ćwierćfinale LM
Przed tygodniem Bayern Monachium przyjechał do miasta z mniejszą liczbą mieszkańców niż Bełchatów. Podopieczni Juliana Nagelsmanna chyba aż nazbyt wzięli sobie te dane do serca, bowiem przeciwko Villarrealowi zagrali właśnie na poziomie jesiennego GKS-u. Jedynie nieskuteczność Alfonso Pedrazy i Gerarda Moreno sprawiła, że mistrzowie Niemiec przystąpią do rewanżu z zaledwie jednobramkową stratą.
Aby “Die Roten” mogli myśleć o awansie, Robert Lewandowski musi nawiązać do najlepszych występów z przeszłości. Tydzień temu 33-latek dostosował się do ogólnego marazmu w szeregach Bawarczyków. Oddał jeden strzał, siedem razy stracił piłkę i przez 90 minut wymienił jedynie czternaście podań. Nie należy jednak wyciągać zbyt pochopnych wniosków. W poprzedniej fazie “Lewy” zagrał równie słabo w wyjazdowym starciu z RB Salzburg. W rewanżu po dwóch kwadransach miał na koncie hat-tricka. Czy dziś znów mu się to uda? Mało prawdopodobne, ale z pewnością wykonalne.
Lewandowski wielokrotnie pokazywał, że wprost uwielbia rywalizować z drużynami z Półwyspu Iberyjskiego. Nokautował Real, trafiał z Atletico i upokarzał Barcelonę. Villarreal może za kilka godzin dołączyć do tej listy. A kto wie, czy nie stanie się ona jeszcze dłuższa, jeśli latem faktycznie dojdzie do hitowych przenosin na Camp Nou.