Tyle legend, że wszystkie się nie zmieściły. Najlepsi piłkarze w historii Realu Madryt

Tyle legend, że wszystkie się nie zmieściły. Najlepsi piłkarze w historii Realu Madryt
Matt Trommer/shutterstock.com
Real Madryt może się pochwalić zdobyciem największej liczby Pucharów Europy czy krajowych mistrzostw na Półwyspie Iberyjskim. Klubowe muzeum na Santiago Bernabeu pęka w szwach od kolejnych zdobyczy, a w dużej mierze jest to dziełem naszych dzisiejszych bohaterów, najlepszych zawodników w historii “Królewskich”. Po ich odwiecznych rywalach z Katalonii, przyszedł czas na absolutny top topów Realu.
Zespół ze stolicy Hiszpanii dzieli i rządzi na futbolowej mapie świata od niepamiętnych czasów, zatem nie było łatwo wskazać tych jedenastu najwybitniejszych graczy, którzy zakładali charakterystyczny biały trykot. Przez Madryt przewinęło się multum graczy z czołówki, a stworzenie madryckiego crème de la crème to ciężki orzech do zgryzienia. Sami oceńcie, czy nasz wybór przypadł Wam do gustu.
Dalsza część tekstu pod wideo

Bramkarz: Iker Casillas

Na pozycji “jedynki” nie ma i raczej jeszcze przez długi czas nie będzie żadnych kontrowersji i miejsca na polemikę. Iker Casillas jest bezapelacyjnie najlepszym golkiperem w historii Realu oraz prawdopodobnie jednym z najbardziej utalentowanych w dziejach piłki. Aby rozegrać 16 pełnych sezonów na Santiago Bernabeu, po prostu trzeba się wyróżniać ponadprzeciętnymi umiejętnościami.
Iker od zawsze wiedział, że chce odnieść sukces w stolicy Hiszpanii. Do akademii Realu, słynnej La Fabrica, został zapisany w wieku 9 lat. Szturmem przedzierał się przez kolejne sekcje młodzieżowe, dostając szansę debiutu już w 1999 r.
- Byłem w klasie z kolegami, gdy moja mama przyszła i powiedziała mi, że lecę z drużyną do Norwegii na mecz Ligi Mistrzów. Miałem zagrać przeciwko Rosenborgowi. Od siedzenia obok mojego kumpla, Julio, do samolotu, gdzie byli Morientes, Seedorf, Raul. Nie dowierzałem - opowiadał po latach Hiszpan.
Casillas otrzymał możliwość debiutu, ponieważ pozostali bramkarze złapali urazy, jednak młody wychowanek prezentował się tak spektakularnie, że z miejsca wywalczył miejsce w wyjściowym składzie. Już kilka miesięcy później wyszedł na pierwszy zwycięski finał Ligi Mistrzów. Miał wtedy zaledwie 19 lat i 4 dni.
Triumf przeciwko Valencii zapoczątkował niezwykle obszerną listę tytułów, które Iker zdobył, broniąc barw “Los Blancos”. 2 kolejne Puchary Europy, 5 mistrzostw czy 2 Puchary Króla to tylko wycinek osiągnięć Casillasa na Santiago Bernabeu.

Lewy obrońca: Roberto Carlos

Marcelo czy Roberto Carlos, Roberto Carlos czy Marcelo. Dylemat na lewej flance spędzał sen z powiek, ale ostatecznie wybór padł na emerytowanego już reprezentanta “Canarinhos”. Głównym czynnikiem przemawiającym za 47-latkiem był jego niepodważalny wpływ na przyszłe pokolenia. Udowodnił, że boczny defensor bez problemu może odgrywać pierwsze skrzypce w linii ataku, zrewolucjonizował pozycję, która niegdyś kojarzyła się z zawodnikami skupiającymi się wyłącznie na szczelnym kryciu skrzydłowych.
W 372 spotkaniach La Liga brał udział przy okrągłej setce (48 bramek, 52 asysty) trafień “Królewskich”. W sumie dla Realu rozegrał ponad 500 meczów, a do historii przeszły pamiętne trafienia z rzutów wolnych w El Clasico czy bramka z zerowego kąta przeciwko Teneryfie.
Roberto Carlos stanowił podstawę “Galacticos”, którzy na przełomie wieków zdominowali zarówno rozgrywki krajowe, jak i europejskie. Brazylijczyk udowodnił, że forma jest chwilowa, a jakość pozostaje wieczna. Żaden inny obcokrajowiec nie rozegrał na Santiago Bernabeu większej liczby spotkań.

Środkowy obrońca: Fernando Hierro

Gdy jako nastolatek trafił pod oko szkoleniowców Malagi, usłyszał, że jego warunki fizyczne to kpina i nie ma żadnych, nawet najmniejszych szans na przebicie się w poważnej piłce. Jakież zdziwienie musiało spotkać włodarzy “Boquerones”, gdy młody Fernando zaczął odnosić sukcesy i to nie w podrzędnym klubie, lecz wielkim Realu Madryt.
Hierro spędził na Santiago Bernabeu 14 lat, w trakcie których rozkochał w sobie prawdopodobnie każdego sympatyka “Los Blancos”. Hiszpan teoretycznie występował na pozycji obrońcy i doskonale radził sobie z obroną dostępu do swojej bramki, ale równie dobrze prezentował się po przeciwległej stronie boiska.
Choć trudno to sobie wyobrazić, w trakcie kampanii 1991/92 Hierro zanotował aż 21 bramek i to tylko w rozgrywkach La Liga. Aby uzmysłowić sobie klasę Hiszpana i jego instynkt, wystarczy dodać, że bariery 20 trafień w pojedynczym sezonie ligowym nigdy nie przekroczyli tak wybitni napastnicy, jak choćby Michael Owen czy Patrick Kluivert.

Środkowy obrońca: Sergio Ramos

Ekipa “Królewskich” słynie z bramkostrzelnych defensorów, bo przecież Ramos z powodzeniem próbuje dogonić Fernando Hierro. Obecny kapitan na razie ma na koncie 91 goli. Wybór tej najważniejszej w wykonaniu madryckiej “czwórki” raczej nikomu nie sprawiłby kłopotów.
- Cały Madryt trzyma się za głowę Trzecia doliczona minuta właśnie dobiega końca. Modrić, dośrodkowanie, strzał, GOOOOL, GOL, RAMOS, SERGIO RAMOS, 1-1 - każdy polski kibic na pewno kojarzy głos Przemysława Pełki, który żywiołowo opisywał, jak hiszpański stoper już na zawsze zadomowił się w historii Realu Madryt, prowadząc klub do upragnionej “La Decimy”.
Triumf w Lizbonie to tylko preludium do kolejnych trzech Pucharów Europy z rzędu. Ramos jako kapitan Realu sięgnął po dosłownie wszystkie trofea i to kilkukrotnie. Chociaż piłkarskie szlify zdobywał w Sevilli, przez kilkanaście ostatnich lat wyrósł na żywy symbol stołecznej ekipy. Pierwszy napastnik, ostatni obrońca, kapitan, gladiator i dusza “Los Blancos”.

Prawy obrońca: Chendo

Gdyby zapytać kibica Barcelony o synonim futbolowej wierności, zapewne podałby nazwisko Carlesa Puyola. Sympatyk “Giallorossich” odpowiedziałby krótko “Totti”. Z kolei zagorzali fani Realu Madryt powinni przywołać nazwisko Miguela Noguery, szerzej znanego jako Chendo.
Hiszpan rozpoczął swoją karierę w Castilli, rezerwach Realu, a jego debiut w pierwszej drużynie przypadł na rok 1982. Początkowo młody wychowanek pełnił jedynie rolę zmiennika Juana Jose, jednak przewlekła kontuzja etatowego obrońcy sprawiła, żewreszcie ugruntował swoją pozycję.
Przez 16 kolejnych lat bronił barw Realu, ani myśląc o jakiejkolwiek zmianie klubu. Rozpoczął karierę na Bernabeu i tam ją także skończył, mając na koncie łącznie 443 występy. Nawet jego dalsze losy są związane z madryckim klubem, ponieważ od kilku lat Chendo jest delegatem “Królewskich”. Real Madryt per sempre.

Środkowy pomocnik: Zinedine Zidane

W lipcu 2001 r. Real zapłacił za niego astronomiczną sumę 77 mln euro. Kwota tego rzędu mogła szokować, ale Florentino Perez płacił wówczas za jednego z najlepszych piłkarzy globu. I choć wydawało się to niemożliwe, broniąc barw “Los Blancos” Zidane wskoczył na jeszcze wyższy poziom.
Pod względem liczby rozegranych spotkań (227) niespecjalnie się wyróżnia. 49 bramek czy 67 to solidne liczby, jednak również nie sprawiają, że zapiera nam dech w piersiach. “Zizou” broniła tylko, a raczej aż, boiskowa jakość, magia, która objawiała się przy okazji niemal każdego kontaktu z futbolówką.
“Zizou” potrafił uczynić sztukę z tak prozaicznej czynności, jak przyjęcie piłki. Mimo tężyzny fizycznej, poruszał się z niebywałą gracją, bawił się z rywalami. Dla takich jak on kibice przychodzili na stadion. Wyczyny w roli piłkarza oraz trenera sprawiają, że Zidane już na zawsze może liczyć na miejsce wśród legend “Królewskich”.

Środkowy pomocnik: Luka Modrić

Zabrzmi to brutalnie, jednak przygoda Luki Modricia w Madrycie jest modelowym przykładem drogi “od zera do bohatera”. Chorwat, niczym bohater baśni Andersena, przemienił się w pięknego łabędzia, choć początkowo przypominał raczej Brzydkie Kaczątko. Wszak po pierwszym roku w stolicy Hiszpanii został wybrany najgorszym transferem całej ligi. Słowa krytyki płynęły z każdej strony, ale Chorwat nie złożył broni. Zagrał malkontentom na nosie.
Już w kolejnej kampanii wzbił się na znacznie wyższy poziom, dokładając cegiełkę do triumfów Realu choćby w postaci wspomnianej asysty do Sergio Ramosa. Po sprzedaży Angela di Marii to James Rodriguez miał stać się motorem napędowym środka pola, aczkolwiek wszyscy dobrze wiemy, że Kolumbijczyk nie podołał. Ciężar rozgrywania w centralnej strefie spoczął na barkach filigranowego reprezentanta “Vatreni”.
We wrześniu skończy 35 lat, jednak nadal potrafi grać ponadprzeciętnie. Kolosalny udział w czterech udanych europejskich konkwistach zapewnił Modriciowi miejsce na piłkarskim Panteonie. W madryckiej Alei Sław już zawsze widnieć będzie nazwisko wychowanka NK Zadar.

Ofensywny środkowy pomocnik: Alfredo di Stefano

Di Stefano to jedna z najważniejszych postaci w historii Realu, chociaż o mały włos, a zamiast w Madrycie, wylądowałby… w Barcelonie. Argentyńczyk podpisał nawet kontrakt z “Dumą Katalonii”, ale okazało się, że poza aktualnym klubem z Bogoty, prawa do Don Alfredo posiadało także River Plate.
W międzyczasie hiszpańska federacja wydała zakaz sprowadzania obcokrajowców, który po kilku tygodniach zniosła. Papierkowe zamieszanie poskutkowało tym, że magik z Barracas finalnie wylądował w stolicy Hiszpanii. Ten jeden transfer już na zawsze odmienił oblicze “Los Blancos”.
Przed przybyciem di Stefano klub borykał się z mnogością problemów. Real czekał na krajowe mistrzostwo aż 20 lat, a triumfy święciła głównie Barcelona i Atletico. Alfredo w pojedynkę zakończył ciemną erę “Królewskich”, doprowadzając do serii ośmiu zwycięstw w La Liga na przestrzeni dekady. Odzyskanie krajowego prymu szło w parze z podbojami na arenie europejskiej. Real z magicznym di Stefano 5 razy z rzędu wygrywał Puchar Europy.
- Niektórzy mówią, że najlepszy byłem ja albo Maradona. Nie zgadzam się. Moim zdaniem najlepszy był di Stefano - wyznał kiedyś sam Pele. 307 bramek w barwach Realu mówi samo za siebie.

Lewy napastnik: Cristiano Ronaldo

2 mistrzostwa Hiszpanii, 2 Puchary Króla, 4 triumfy w Lidze Mistrzów, 3 Złote Buty, 4 Złote Piłki, 130 asyst, ponad 300 bramek w La Liga, kolejne 100 w europejskich pucharach, większa liczba trafień, niż rozegranych spotkań. Czy trzeba dodawać coś więcej? Cristiano Ronaldo. To mówi wszystko.

Środkowy napastnik: Raul Gonzalez

Przed przybyciem Cristiano na Bernabeu, miano najskuteczniejszego strzelca Realu z dumą dzierżył Raul. Hiszpan w trakcie kilkunastoletniej kariery zdobył dla “Królewskich” dokładnie 325 bramek. Napastnik, nawet mając trzydziestkę na karku, potrafił notować sezony z minimum dwudziestoma trafieniami.
Losy Raula mogą nieco przypominać perypetie di Stefano, ponieważ snajper mógł stać się legendą odwiecznego rywala, Atletico. Ojciec Gonzaleza był ogromnym sympatykiem “Rojiblancos”, zatem zapisał syna do akademii “Materacy”. Na drodze do debiutu na Vicente Calderon stanął prezydent klubu, Jesus Gil, który w pewnym momencie rozwiązał sekcje młodzieżowe, aby zaoszczędzić kilka milionów. Ten błąd kosztował go znacznie więcej. Zakusy po utalentowanego nastolatka natychmiast poczynił Real. A jak mawiają, reszta jest historią.
W wieku 17 lat Raul został najmłodszym debiutantem w historii “Królewskich”. Przez kolejne sezony stanowił o sile ofensywy, strzelając z niebywałą regularnością. Gonzalez stał się symbolem jakości oraz boiskowej elegancji. Przez całą swoją karierę nie zobaczył ani jednej czerwonej kartki. Każdego gola dedykował swojej żonie poprzez pocałunek w obrączkę. Nie wdawał się w konflikty, unikał boiskowych scysji. Najzwyczajniej w świecie robił swoje i to wystarczyło. Żywy wzór do naśladowania.

Prawy napastnik: Francisco Gento

Osiemnaście lat w barwach Realu, które zaowocowały, uwaga, trzydziestoma trofeami. Brzmi to niewyobrażalnie, jednak właśnie tak prezentują się osiągnięcia jednego z najwybitniejszych Hiszpanów w historii.
“Paco” Gento trafił do Madrytu w 1953 r. i wraz z Alfredo di Stefano oraz Ferencem Puskasem stworzył jedną z najskuteczniejszych machin w dziejach piłki. “Królewscy” w latach 50. uczynili z La Liga oraz areny europejskiej prywatny folwark, gdzie pozostałym klubom pozostała co najwyżej rywalizacja o drugie miejsce.
Gento zajmuje dopiero 13. miejsce na liście najczęściej grających w Realu, lecz to wystarczyło, aby wyśrubował indywidualne rekordy mistrzostw (12) oraz Pucharów Europy (6).
***
Oczywiście, ilu kibiców, tyle opinii i każdy zdaje sobie sprawę, że tacy gracze, jak Guti, Manolo Sanchis, Ferenc Puskas, Michel czy Emilio Butragueño również znacznie przysłużyli się madryckiej ekipie. Liczba wybitnych zawodników, którzy przez lata bronili barw “Los Blancos”. tylko potwierdza jakość “Królewskich”. Powyższa jedenastka to kawał historii nie tyle Realu, ale całego futbolu.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również