Warta wraca do Poznania? Musi dogadać się z Lechem. Wiadomo, jakie są warunki

Warta wraca do Poznania? Musi dogadać się z Lechem. Wiadomo, jakie są warunki
Paweł Jaskółka/Press Focus
Dawid - Dobrasz
Dawid Dobrasz26 Apr · 19:42
Warta Poznań otrzymała zgodę na grę w PKO Ekstraklasie w kolejnym sezonie z tzw. nadzorem infrastrukturalnym. Dostawała takie od trzech lat, ale teraz zaszła drastyczna zmiana, bo jako miejsce rozgrywania spotkań w roli gospodarza "Zieloni" zgłosili Stadion Miejski przy ulicy Bułgarskiej, czyli tam, gdzie gra Lech Poznań. Sprawdziliśmy, jak to może wyglądać i jakie będą kolejne kroki.
Komisja Licencyjna powiedziała stop. Warta Poznań od trzech lat próbowała budować swój stadion w Poznaniu, ale na razie cały czas mówimy o projektach, czy wyburzeniu głównego budynku. Postępu prac budowlanych nie ma i w najbliższym czasie nie wiadomo, czy będą. "Zieloni" chcieli dalej grać w Grodzisku Wlkp., ale na to nie chciała się zgodzić Komisja Licencyjna.
Dalsza część tekstu pod wideo
W Warcie na 30 kwietnia zwołali Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Spółki, gdzie miało nastąpić "podjęcie uchwały w sprawie zmiany statusu Spółki poprzez zmianę Siedziby z miasta Poznania na miasto Grodzisk Wielkopolski". Miał to być sposób, aby dalej móc rozgrywać spotkania ligowe w roli gospodarza w oddalonym od Poznania o 50 km Grodzisku Wlkp.
Miało to spełnić punkt 9. Kryteria Infrastrukturalne, podpunkt 9.1 Kryteria Prawno-Administaryjne, punkt 2 w Podręczniku Licencyjnym PZPN na sezon 2023/24, który brzmi tak:
"Stadion Wnioskodawcy, na którym będzie on rozgrywać mecze w ramach rozgrywek Ekstraklasy, musi znajdować się w miejscowości, w której znajduje się siedziba Wnioskodawcy. Wszelkie zmiany miejsca siedziby Wnioskodawcy mające na celu lub których skutkiem jest obejście przedmiotowego Kryterium, będą uznawane przez Organy Licencyjne za niespełnienie przedmiotowego Kryterium".



Jednak w tym punkcie jest jasno powiedziane, że próba ewentualnego "obejścia" tego przepisu będzie oznaczała "niespełnienie kryterium". Dlatego Warta musiała poszukać innego sposobu, aby nie zmieniać siedziby klubu, a przede wszystkim nazwy na "Warta Grodzisk Wlkp.". W obliczu tej sytuacji pozostała tylko kwestia gry na Stadionie Miejskim.

Mecze przy Bułgarskiej? To możliwe, ale drogie

W komunikacie Warty Poznań czytamy:
- Dzięki przychylności władz Poznania udało się uzyskać zgodę na rozgrywanie meczów domowych przez Wartę Poznań w sezonie 2024/2025 na stadionie przy Bułgarskiej, pod warunkiem zawarcia przez klub stosownej umowy najmu z dzierżawcą obiektu, czyli spółką Stadion Poznań. Zgoda dotyczy rozgrywania meczów w roli gospodarza w ramach PKO Bank Polski Ekstraklasy oraz Fortuna Puchar Polski. Ponadto władze stolicy Wielkopolski zadeklarowały swoją gotowość do tego, by w jak najkrótszym czasie dostosować największy obiekt piłkarski w mieście także do potrzeb Warty Poznań.
"Zieloni", po wyborach prezydenckich w mieście, w których na trzecią kadencję wybrany został Jacek Jaśkowiak, dopięli swego i będą mogli zagrać przy Bułgarskiej, jeśli... dogadają się komercyjnie z dzierżawcą obiektu, czyli Lechem Poznań. "Kolejorz" nieco został postawiony pod ścianą, ale zapowiada się, że ośmiokrotni mistrzowie Polski nie mają wyboru, bo spółka zarządzająca stadionem należy do miasta. Pozostała kwestia dogadania szczegółów finansowych oraz logistycznych takiego rozwiązania.
Jak Warta miałaby funkcjonować przy Bułgarskiej? To jest dobre pytanie. Jeszcze nie dawno Artur Meissner, prezes Warty Poznań S.A., na antenie telewizji WTK mówił, że aby zarządzany przez niego klub mógł grać na Stadionie Miejskim, to na trybunach musiałoby zasiąść ok. 15 tys. widzów.
I to prawda, tylko z tego, co słyszymy, jest pomysł, aby Warta Poznań wynajmowała tylko jedną trybunę. Chodzi o trybunę nr 3, która jest na wprost ławek rezerwowych i jej pojemność to 14 033 widzów. I tylko ona miałaby być otwierana na większość meczów Warty przy Bułgarskiej. Warto też pamiętać, że na spotkania derbowe czy z Legią, można by otworzyć cały obiekt, bo jest szansa, że wtedy na trybunach usiadłoby więcej niż 14 tysięcy widzów. To spowodowałoby dużo niższe koszty użytkowania obiektu.
Dodatkowo też musiałaby być w pewnym stopniu otwarta pierwsza trybuna, bo tam są stanowiska medialne oraz loże VIP i prezydencka. Są one też na trzeciej trybunie, ale Warta chciałaby korzystać z loży prezydenckiej, która znajduje się pod trybuną prasową, co też stanowiłoby dodatkowy koszt wynajmu. Jednak patrząc na takie rozwiązanie, wtedy ok. pięć tysięcy kibiców na trybunach już przyniosłoby Warcie pieniądze, które mogłyby znacząco pomóc w finansowaniu grania przy Bułgarskiej.
To wszystko jest kwestią dogadania z Lechem Poznań. Jeśli chodzi o koszty, to takie rozwiązanie mogłoby kosztować "Zielonych" plus/minus ok. 300 tysięcy złotych za jedno spotkanie. Licząc 17 meczów w Ekstraklasie, daje nam to 5,1 mln złotych.
Budżet Warty Poznań jest najniższy w lidze i wynosi około 10 milionów złotych. Pokrycie kwoty wynajęcia na poziomie ok. połowy budżetu jest mało prawdopodobne. Nawet przy zwiększonych zyskach. Dlatego za "przychylnością władz Poznania" musiałaby iść wsparcie miasta, co akurat można pochwalić, bo poznański magistrat chce sprowadzić klub z powrotem do Poznania i przestać być obiektem drwin, że Poznania nie stać na dwie ekstraklasowe drużyny w jednym mieście. Władze stolicy Wielkopolski stanęły też w pewien sposób pod ścianą, bo gdyby Warta nie otrzymała licencji, to Jacek Jaśkowiak i jego ludzie zostaliby za to obwinieni w pierwszej kolejności.
Co z szatniami i brandingiem? Chodzą plotki, że mogłoby dojść do przebudowy stadionu i dla Warty miasto zbudowałoby nowe szatnie - na trybunie nr 4. Wtedy "Zieloni" na mecze wychodziliby inaczej niż piłkarze Lecha. Mówi się nawet, że cały klub mógłby tam przenieść swoją siedzibę, gdzie są także pomieszczenia komercyjne. Sala konferencyjna pozostałaby w tym samym miejscu, co jest. Trzeba byłoby jedynie zmieniać brand sponsorów przy konferencjach trenerów Warty i Lecha.

Częstsza wymiana murawy

Droga do gry Warty przy Bułgarskiej wcale nie jest taka bliska, ale też nie znowu bardzo daleka. "Zieloni" musieliby też partycypować w kosztach amortyzacji stadionu jak wymiana murawy, która kosztuje około 500 tysięcy złotych i musiałaby być wymieniana zdecydowanie częściej, czyli przynajmniej dwa razy do roku, co generuje dodatkowe wydatki. Szczególnie gdyby Lech grał w pucharach. Wtedy w ciągu tygodnia przy Bułgarskiej mógłby się odbywać dwa, a czasami nawet trzy mecze.
Chodzi także o know-how, który ma Lech. Mowa o dystrybucji biletów, kwestii ochrony, czy wpuszczania kibiców na stadion. Jeśli Warta chciałaby korzystać z pracowników opłacanych przez Lecha, to wtedy najprawdopodobniej także musiałaby zapłacić za ich pracę. Podobna sytuacja ma miejsce w Krakowie, gdzie pracownicy Cracovii są "wynajmowani" na starcia domowe Puszczy Niepołomice grającej na stadionie przy ulicy Kałuży.
Ekstraklasa musiałby też odpowiednio dostosować terminarz spotkań ligowych, aby raz jeden klub grał przy Bułgarskiej, a drugi wtedy na wyjeździe.
Jednak wiemy jedno. Warta stanęła pod ścianą i gra przy Bułgarskiej to obecnie jedyne rozwiązanie, aby klub mógł mieć licencję na grę w Ekstraklasie. Zatem zapowiada się faktyczny powrót Warty do Poznania po blisko pięciu latach. Ostatnie mecze przy Drodze Dębińskiej odbywały się w sezonie 2018/19 jeszcze w Fortuna 1 Lidze.

Przeczytaj również