Przemiana Igi Świątek kluczem, by przeszła do historii tenisa? "To może być decydujące"

Przemiana Igi Świątek kluczem, by przeszła do historii tenisa? "To może być decydujące"
Xinhua / Pressfocus
Jedenaście wygranych meczów z rzędu, dwa triumfy w turniejach i awans na pozycję wiceliderki światowego rankingu. Ostatnie tygodnie to świetny czas w karierze Igi Świątek.
W tym sezonie zagrała pięć turniejów i tylko w jednym nie dotarła przynajmniej do półfinału. Do stabilności, regularności, które prezentowała w poprzednim roku dorzuciła kilka cech, które pomagają wygrywać w najważniejszych momentach.
Dalsza część tekstu pod wideo

Umiejętność odwracania meczów

W ubiegłym sezonie rozegrała bardzo mało trzysetowych spotkań. Scenariusz jej meczów najczęściej wyglądał tak, że albo wygrywała w dwóch setach, albo w dwóch przegrywała. Oczywiście zdarzały się pojedyncze trzysetówki, ale na tle rywalek rozgrywała ich znacznie mniej. Rzadko też odwracała losy meczów, gdy pierwszą partię wygrywała przeciwniczka. Za to w 2022 roku rozstrzygnęła na swoją korzyść aż pięć takich pojedynków. Dla porównania w całym sezonie 2021 było ich zaledwie trzy.
Nie dość, ze to bardzo istotna umiejętność, to jeszcze każda kolejna taka wygrana wzmacnia pewność siebie i wiarę w to, że mimo niekorzystnej sytuacji można zejść jako zwyciężczyni. Wspomniała nawet o tym sama tenisistka, że teraz w trudnych momentach zachowuje więcej spokoju, nie panikuje i to pomaga jej odwracać losy spotkań. To może być decydujące przy próbie ataku pozycji numer jeden w rankingu WTA, o czym niżej.

Najlepszy odbiór w tourze

Nie ma w światowym tourze tenisistki, która lepiej radzi sobie przy serwisie rywalki. Świątek nie tylko znakomicie wykorzystuje momenty, w których przeciwniczka podaje "dwójką", w trakcie jej zwycięskiej serii żadna z nich nie wygrała choćby 40 proc. punktów po drugim serwisie, ale potrafi przełożyć to na wygrywane gemy. Ma najlepszy procent, dokładnie 53, gemów zdobytych przy serwisie przeciwniczki. Żadna inna zawodniczka tak często nie wygrywa pojedynczych punktów w momencie gdy odbiera serwis.

Finałowy potwór

Od jednej z osób, która od lat obserwuje z bliska Polkę usłyszałem kiedyś, że to zawodniczka, która największą radość i motywację czerpię z najważniejszych meczów, że jak przebrnie przez pierwsze rundy, to w kolejnych się napędza i jest tylko groźniejsza. W karierze zagrała w pięciu finałach turniejów o randze wyższej niż WTA 250.
Nie dość, że wszystkie wygrała, to nie straciła w nich nawet seta. Tylko w dwóch z dwunastu rozegranych partii przegrała więcej niż dwa gemy. To były wygrane odniesione w pewny, przekonujący i bezdyskusyjny sposób.

Dobry moment na atak

W najbliższych tygodniach Świątek stanie przed wielką szansą na zaatakowanie pozycji liderki światowego rankingu. Na razie wyrównała wynik Agnieszki Radwańskiej, która też była wiceliderką. Ashleigh Barty wyprzedza ją aż o ponad 2000 punktów, ale ze względu na to, że Australijka nie weźmie udziału w zawodach w Miami i Charleston to nie obroni zdobyczy z poprzedniego sezonu, co realnie dystans znacznie zmniejsza.
Będzie miała też do obrony sporo punktów ze Stuttgartu, gdzie w 2021 roku wygrała i Madrytu, w którym awansowała do finału. Świątek w Niemczech nie grała, a w Madrycie odpadła na dość wczesnym etapie. To wszystko sprawia, że realnie różnica jest znacznie mniejsza. Jeśli Świątek miałaby zostać światową "1", to musi tego dokonać przed zawodami w Rzymie. W stolicy Włoch to ona będzie musiała bronić tytułu i wielu punktów.

Przeczytaj również