Wielka feta z okazji awansu do Ekstraklasy. Szaleństwo! [WIDEO]
![Wielka feta z okazji awansu do Ekstraklasy. Szaleństwo! [WIDEO] Wielka feta z okazji awansu do Ekstraklasy. Szaleństwo! [WIDEO]](https://pliki.meczyki.pl/big700/574/682b8aa5909c3.jpg)
Tego dnia w Gdyni piłka nożna zeszła na dalszy plan. I to w pozytywnym kontekście. Ligowy mecz był tylko dodatkiem do wielkiej fety z okazji awansu Arki do Ekstraklasy. Wiele obrazków z minionej niedzieli na długo zostanie z piłkarzami i kibicami.
Choć Arka Gdynia wywalczyła awans do Ekstraklasy 4 maja, to oficjalna, uroczysta feta odbyła się dwa tygodnie później, po ostatnim meczu domowym, z GKS-em Tychy. To była wielka niedziela, która znowu pokazała, jak imponujący potencjał drzemie w gdyńskim środowisku, jeśli chodzi o “modę na Arkę”. Zjednoczona, żółto-niebieska armia zasłużenie świętowała sukces stanowiący ukoronowanie zmian w klubie na przestrzeni ostatniego roku. Jak powiedział Dawid Szwarga: “piłka nożna to momenty, a dzisiaj my mamy ten moment”. Wszystko, co dzieje się w Gdyni, daje realne podstawy ku temu, by Ekstraklasa zyskała kolejnego solidnego beniaminka opartego na mocnych fundamentach.
4 maja, po dającym awans zwycięstwie z Bruk-Bet Termaliką, radość arkowców była spontaniczna. Pitch invasion, tłumy na murawie, wspólne zdjęcia, piłkarze w wózku sklepowym, Alassane Sidibe z wielkim głośnikiem i kultowy już w drużynie wywiad Dawida Szwargi przerwany przez Joao Oliveirę. Potem oczywiście impreza przeniosła się na miasto, ale tę oficjalną fetę klub przygotował na 18 maja.
Sam mecz z GKS-em Tychy w stricte sensie sportowym stanowił jedynie dodatek do niedzielnego święta. Dało się to odczuć wsłuchując w rozmowy kibiców - próżno było tam szukać dyskusji o składzie czy ligowej tabeli. Dominował temat pomeczowej fety - skąd dokładnie odjedzie autokar z piłkarzami, o której wystartuje całe przedsięwzięcie, czy kiedy żółto-niebieska fala dotrze na Skwer Arki Gdynia, położony nad samą wodą. Piłka nożna zeszły na dalszy plan - fani, którzy sporo w ostatnich latach wycierpieli, wreszcie mogli na luzie podejść do domowego meczu. Wprawdzie po pierwszym gwizdku przebiły się głosy, że jednak “fajnie byłoby nie przegrać”, ale nawet gole dla rywali niespecjalnie wzbudziły poruszenie na trybunach. - Strzelili? No strzelili, szkoda, my też strzeliliśmy. I to jak! - mówił mi stojący obok Maciej, kibic Arki, który w tym sezonie I ligi nie opuścił na Stadionie Miejskim ani sekundy.
Jak? Ano tak:
Gdy Marc Navarro pakował piłkę do siatki tym pięknym strzałem, trybuny potężnie ryknęły. Dodajmy - nabite trybuny, bo drugi raz z rzędu kibice zrobili sold out, meldując się w liczbie ponad 14 tys. To liczby dawno w Gdyni niewidziane, stanowiące dowód, że rośnie moda na Arkę - jasne, wyniki napędzają zainteresowanie, ale klub i szeroko pojęte środowisko zrobiło mnóstwo roboty, by wiele osób wróciło na stadion po latach “szarości”.
Po zakończeniu meczu (wynik - 2:2) rozpoczęło się świętowanie. Tym razem bez wbiegania na boisko. Najpierw piłkarze odebrali pamiątkową paterę za awans do Ekstraklasy, a następnie wspólnie ruszyli pod Górkę, sektor z najbardziej zagorzałymi kibicami. Były śpiewy, były pamiątkowe fotki, wszystko to stanowiło preludium do dania głównego - startu uroczystego przemarszu spod stadionu na Skwer Arki Gdynia.
Ten wyruszył tuż po 17:30. Odkryty autokar z rozśpiewaną drużyną na jego górze przemierzał kolejne metry, otoczony tysiącami kibiców. Dodające efektu race mieli i ci na górze, i na dole pochodu. A tego dnia nawet pogoda wpisała się w żółto-niebieski obrazek, bo wbrew prognozom Gdynię owładnęło intensywne słońce. Jak idzie, to na całego.
Po kilkudziesięciu minutach żółto-niebieska fala dotarła do brzegu. Tłumy ustawiły się wokół specjalnie postawionej na tę okazję sceny. Przemawiał właściciel Arki Marcin Gruchała, którego pierwszy pełny sezon w roli większościowego akcjonariusza od razu zakończył się sukcesem. Sukcesem będącym symbolem i ukoronowaniem pozytywnych zmian, zachodzących w klubie po wyczekiwanej zmianie władzy. Szerzej pisałem o tym TUTAJ.
Brawa dostał Gruchała, którego nazwisko skandowano już w trakcie meczu. Brawa dostał dyrektor sportowy Veljko Nikitović, mogący sobie zapisać pierwszy rok pracy w Gdyni na duży plus. Fetowano słowa kapitana Dawida Gojnego i trenera Szwargi. Tak, “to był ich moment”. Cała Arka, zjednoczona jak nigdy w ostatnim czasie, mogła poświętować.
- To moja czwarta feta z okazji awansu do Ekstraklasy. I mam nadzieję, że już ostatnia! - z uśmiechem zaczepił mnie jeden ze starszych kibiców. Jego kompan podkreślił z kolei, że ucieszyły go podziękowania z trybun dla Tomasza Grzegorczyka, trenera, który jesienią dołożył wór cegieł do awansu, wyprowadzając zespół ze środka tabeli niemal na samą górę. - Nie wierzyłem w Szwargę, chyba mało kto wierzył - dodał. - Ale tak to ja się mogę mylić. To co, za rok znowu jakaś feta? - zapytał
Z kolejnymi trofeami ostrożnie, choć w Gdyni wciąż żywe są wspomnienia z lat 2017-2018, gdy Arka sensacyjnie zdobyła Puchar Polski (raz, plus raz była finalistą) oraz dwa Superpuchary. Tu jest naprawdę duży głód sukcesów. Tego nie da się załatwić w rok, dwa, trzy, ale żółto-niebieski okręt, choć nadal wymagający sporych nakładów na wielu polach, co mocno podkreślał Kapitan Szwarga, wreszcie płynie we właściwym kierunku. Grunt, by zachować obrany kurs i żeglować razem, a wtedy żaden sztorm nie powinien być straszny.
Ahoj, Ekstraklaso!