Wielki talent przepadł. 120 mln funtów? Brzmi jak żart

Wielki talent przepadł. 120 mln funtów? Brzmi jak żart
IMAGO / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz JankowskiDzisiaj · 19:00
Był odkryciem Premier League, miał kosztować astronomiczne pieniądze, a dziś znajduje się na największym zakręcie kariery. Evan Ferguson nie ma już marginesu błędu, jeśli chce stać się topowym napastnikiem.
Osiem meczów, 151 minut na murawie, zero goli. Żaden piłkarz nie byłby zadowolony po rozegraniu takiej rundy. A dokładnie tak wygląda podsumowanie dorobku Evana Fergusona w West Hamie. W zimowym okienku przeniósł się on na London Stadium w nadziei, że wyjdzie na prostą. Pomóc mu w tym miał trener, którego poznał wcześniej w Brighton. Czarodziejskie moce Grahama Pottera okazały się jednak zbyt słabe, aby proces odrodzenia Irlandczyka doszedł do skutku. Dla niego to był sezon do zapomnienia. Nie pierwszy zresztą. Czas pokaże, czy ostatni.
Dalsza część tekstu pod wideo

Dzieciak w elicie

Wonderkid. To słowo wymyślono dla takich przypadków, jak Evan Ferguson. Jego kariera rozpoczęła się w bardzo, ale to bardzo młodym wieku. Już jako 14-latek miał szansę sprawdzić się na tle zawodników z doświadczeniem w Premier League. W 2019 roku ekipa Bohemians zatrzymała Chelsea, remisując 1:1 w meczu towarzyskim. Bohaterem sparingu został chłopiec, który absolutnie nie wyglądał, jakby stawiał dopiero pierwsze kroki w profesjonalnej piłce.
- Kiedy Evan miał osiem lat, po raz pierwszy powiedział, że chce w przyszłości grać w Premier League. Gdy jako 14-latek zagrał z Chelsea, nie widać było po nim oznak presji czy strachu. Był bardzo bezpośredni, nie bał się wejść w drybling. Myślę, że piłkarze Chelsea mogli nawet nie wiedzieć, że jest tak młody i traktowali go tak, jak każdego innego zawodnika - opowiedział na antenie Sky Sports trener Karl Lambe, który pracował z młodym Evanem.
W wieku 14 lat i 11 miesięcy Evan zadebiutował w lidze irlandzkiej przeciwko Derry City. Jako 15-latek już trafiał do siatki dla Bohemians. Szybki rozwój fizyczny sprawiał, że zupełnie nie odstawał od boiskowych wyjadaczy. Początkowo chciał być skrzydłowym, jednak był zbyt wysoki i postawny, aby marnować jego potencjał bliżej linii. Trenerzy w Irlandii oraz później w Brighton widzieli, że lepszym rozwiązaniem będzie uczynienie z niego rasowej “dziewiątki”. Silnej, sprawnej i zabójczo skutecznej.
Ferguson był jednym z największych odkryć angielskich boisk w sezonie 2022/23. Wystarczyło mu nieco ponad 2000 rozegranych minut, aby zebrać aż 16 goli i pięć asyst. W pewnym momencie tylko Erling Haaland miał w Anglii lepszy współczynnik trafień do minut spędzonych na murawie. Rewelacyjny Irlandczyk potrafił błyszczeć na tle Arsenalu czy Liverpoolu, z jego pomocą Brighton doszło do półfinału FA Cup. A to wszystko przed 19. urodzinami.

Evan wszechmogący

Na początku rozgrywek 2023/24 Ferguson skompletował hat-tricka przeciwko Newcastle. Miał wówczas 18 lat i 318 dni. Wcześniej jedynie Michael Owen, Robbie Fowler i Chris Bart-Williams w młodszym wieku strzelali po trzy gole w jednym meczu Premier League. Idąc dalej, został on pierwszym nastolatkiem od czasów Wayne’a Rooneya, który zdobył dziesięć bramek na poziomie angielskiej ekstraklasy w jednym roku kalendarzowym. Na boisku niemal wszystko przychodziło mu z naturalną łatwością.
- Prawa noga, lewa, gra głową, ten chłopiec ma wszystko. Jest wyjątkowym talentem. Widać to po jego ruchach na boisku, technice, tym, jak obchodzi się z piłkę. W jego grze trudno dostrzec wyraźnie słabsze elementy. A będzie coraz lepszy - chwalił dwa lata temu Alan Shearer na łamach The Athletic. - Może zostać jednym z najlepszych napastników w Europie. Ma dopiero 18 lat, niewielu zawodników w tym wieku potrafi z taką łatwością trafiać do siatki - wtórował Roberto De Zerbi, ówczesny trener Brighton.
W 2023 roku Ferguson był rozchwytywany na rynku transferowym. Wiele źródeł informowało wówczas o zainteresowaniu ze strony Tottenhamu i Manchesteru City. “Spurs” potrzebowali napastnika po sprzedaży Harry’ego Kane’a, z kolei “Obywatele” chcieli być gotowi na potencjalne odejście Erlinga Haalanda, którego kusił Real Madryt. Trudno było wówczas znaleźć na rynku lepszego i bardziej perspektywicznego snajpera. Za jakością idzie jednak cena. Dziennikarze Sky Sports podawali, że Brighton jest gotowe sprzedać wschodzącą gwiazdę za 120 mln funtów. Wszystkie niższe oferty miały być z miejsca odrzucane. Dobrze wiemy, że do transferu nie doszło. Włodarze “Mew” mogą żałować, że nie poszli na pewne ustępstwa.

Między młotem a kowadłem

Ferguson zaczął karierę wcześnie, być może nawet aż nazbyt. Jego proces dojrzewania został przyspieszony, co niestety zaczęło odbijać się czkawką. Od początku 2024 roku zaczęły go prześladować problemy z plecami i kostką. Początkowo nie były to może kontuzje, a jedynie dolegliwości. Problem w tym, że wraz z kolejnymi rozegranymi meczami ból się nasilał. W końcu piłkarz musiał poddać się operacji więzadeł w stawie skokowym.
Liga angielska nie znosi próżni, a wczorajszy bohater może stać się jutrzejszą ciekawostką. Ferguson przestał być idolem trenerów i ekspertów, ponieważ jego licznik goli stanął. Przytrafiła mu się niechlubna passa 33 meczów bez zdobytej bramki. Złożyło się na nią kilkanaście meczów zarówno przed, jak i po zabiegu uszkodzonej kostki. W międzyczasie nowym bohaterem The Amex został Joao Pedro. Napastnik o zupełnie innej charakterystyce niż wychowanek Bohemians, ale być może dysponujący nawet większą skalą talentu.
W rundzie jesiennej mijającego sezonu Ferguson nie był wartością dodaną dla ofensywy “Mew”. Strzelił raptem jednego gola, tylko dwa razy udało mu się wywalczyć miejsce w podstawowym składzie na mecz ligowy. Przegrywał rywalizację zarówno ze wspomnianym Pedro, jak i Dannym Welbeckiem. Fabian Huerzeler wspierał podopiecznego na konferencjach, ale za słowami nie szły efekty.
- Chciałbym nadal pracować z Evanem, ale ważne jest to, aby zrozumieć, co będzie najlepszym rozwiązaniem dla jego rozwoju. Chcemy mu pomóc. On nie zapomniał jak się gra, pokazuje to na każdym treningu. Jednak małe problemy mogą sprawić, że trudno jest złapać stabilność i rytm w trakcie meczów. Wiemy, jaki ma potencjał i na pewno jeszcze to pokaże na boisku - przyznał w styczniu Huerzeler, przywoływany przez BBC. Kilka dni później Ferguson był już w West Hamie.
- Bardzo chciałem tu trafić. Znam trenera Pottera i wiem, że miło będzie znów pracować pod jego okiem. Kiedy zmieniasz klub w styczniu, ważne jest to, aby szybko się zadomowić. Znając ludzi w nowym miejscu, ten proces jest znacznie łatwiejszy. Jakim zawodnikiem jestem? Myślę, że mogę nazwać się "dziewiątką", chcę przede wszystkim strzelać gole - powiedział po podpisaniu kontraktu z WHU.

Stracone półrocze

Ferguson debiutował w Premier League pod okiem Grahama Pottera. Owocny czas w Brighton nie przełożył się na udane efekty współpracy w Londynie. Napastnik został wypożyczony tuż po wyleczeniu kolejnej kontuzji kostki. Chwiejny stan zdrowia sprawił, że nie mógł od razu zacząć regularnie grać w nowych barwach. Musiał zadowalać się ogonami z ławki. Mijały tygodnie, a sytuacja nie ulegała zmianie.
- Wiemy, w jakim momencie do nas trafił, dopiero wracał po urazie. W takich przypadkach cierpliwość jest bardzo ważna. Dobrze spisuje się na treningach, zawsze jest gotowy, aby pomóc drużynie. Myślę, że trudno jest po powrocie do zdrowia i zmianie klubu od razu wejść z marszu do podstawowego składu. Jednak jestem szczęśliwy, że mam go do dyspozycji - tłumaczył Potter, cytowany przez Hammers.news.
Dziś wiemy już, że wybór West Hamu okazał się błędem. W ciągu pół roku Irlandczyk strzelił tylko jednego gola i to przeciwko Bułgarii podczas marcowej przerwy reprezentacyjnej. W ekipie z Londynu zebrał osiem występów, z czego żaden tak naprawdę nie mógł szczególnie zapaść kibicom w pamięć. Potwierdziło się, że “Młoty” zdecydowanie nie są idealnym miejscem dla klasycznych napastników. Tylko w ostatnich latach Gianluca Scamacca, Sebastien Haller czy Niclas Fuellkrug okazali się mniejszymi lub większymi wpadkami transferowymi. Zmieniają się nazwiska, ale koniec końców cała ofensywa od dawna opiera się na barkach Jarroda Bowena. Ferguson wpisał się w ten trend.
- To trochę zaskakujące, że Evan gra tak mało, biorąc pod uwagę, że trener bardzo dobrze go zna. Ale w każdej ekipie z Premier League konkurencja jest bardzo duża. Nieważne, czy dostanie pięć minut, dziesięć czy 20. Musi wykorzystać każdą nadarzającą się szansę, aby pokazać, że jest gotowy - przyznał dla The Irish News John O'Shea, legenda irlandzkiej piłki. - Każdy gracz przechodzi przez trudniejsze momenty. Evan jest bardzo młody, po jednym znakomitym sezonie narzucono na niego sporą presję. Problemy ze zdrowiem na pewno nie pomagają mu w odzyskaniu formy. Ale jestem przekonany, że wróci. Wciąż może być topowym piłkarzem - dodał Shane Duffy.
West Ham oczywiście nie był zainteresowany zatrzymaniem Fergusona na dłużej. Wrócił on do Brighton, jednak raczej tylko chwilowo. W brytyjskich mediach już spekuluje się na temat kolejnego odejścia, tym razem do Celtiku. Może zmiana otoczenia i rywalizacja w mniej wymagającej lidze pozwoliłyby odzyskać dawno utraconą formę.
Na korzyść Fergusona z pewnością działa metryka. Ma dopiero 20 lat, wciąż mówimy o bardzo młodym zawodniku. Wczesne rozpoczęcie kariery sprawiło, że zdążył już zaliczyć sporo wzlotów i upadków. Nieudane półrocze w West Hamie i wcześniejsza posucha strzelecka w Brighton wcale nie muszą definitywnie go przekreślać. Kluczowy będzie odpowiedni wybór następnego klubu. Może jeszcze przyjdzie pora na "Fergie Time".

Przeczytaj również