Wychowanek Arsenalu spełnił marzenie. Transfer, który jednoczy. "Ze świecą szukać takiego chłopaka"

Wychowanek Arsenalu spełnił marzenie. Transfer, który jednoczy. "Ze świecą szukać takiego chłopaka"
IMAGO / pressfocus
Radosław  - Przybysz
Radosław PrzybyszDzisiaj · 17:17
W tym prawdopodobnie najbardziej pokręconym transferowym oknie w historii Premier League właśnie dokonuje się jeden z najbardziej pokręconych transferów. Eberechi Eze spełnia marzenie i dołącza do Arsenalu. - Ten transfer powoduje szczery uśmiech, nie tylko u niego - mówi nam Polak, który świetnie go zna.
Dla kibiców Arsenalu to był największy transferowy wystrzał dopaminy od dwunastu lat. Wtedy, w Deadline Day letniego okna transferowego przed sezonem 2013/14, Arsene Wenger zaskoczył wszystkich i niespodziewanie podpisał kontrakt z Mesutem Oezilem, gwiazdą Realu Madryt.
Dalsza część tekstu pod wideo
Teraz "Kanonierzy" ściągają nazwisko może nie takiego kalibru, ale piłkarza, który ekscytuje i jednoczy fanów jak żaden inny. Wszyscy są przekonani, że Eberechi Eze w Arsenalu da radę. Wszyscy cieszą się, że dzieciak skreślony przed laty w akademii AFC wraca do domu. Wszyscy marzyli o tym transferze. I wszyscy zdążyli pogodzić się już z myślą, że do niego nie dojdzie.

Cierpliwie czekał

Od końca sezonu i historycznego triumfu w Pucharze Anglii, do którego poprowadził Crystal Palace, Eze był łączony z przejściem do Arsenalu. Po sukcesie na Wembley wstawił nawet na Instagram tajemnicze zdjęcie z Ianem Wrightem - legendą i wielkim kibicem "The Gunners", który trafił tam przed laty właśnie z Palace. Dzisiaj czytamy, że na początku lipca porozumiał się z Arsenalem za zgodą swojego obecnego klubu. Obie strony czekały aż wicemistrzowie Anglii potwierdzą transakcję.
Potwierdzenie jednak nie nadchodziło. Po kosztownych transferach Martina Zubimendiego, Viktora Gyokeresa i Noniego Madueke, zainteresowanie Arsenalu zmalało. Najlepiej poinformowani dziennikarze podawali, że zawodnik na tę pozycję nie jest już potrzebny, bo przedłużono kontrakt z utalentowanym Ethanem Nwanerim, że priorytetem jest klasyczny, szeroko grający lewoskrzydłowy, a poza tym najpierw klub musiałby kogoś sprzedać. Generalnie - to się raczej nie wydarzy.
Wobec tego (i wobec kontuzji Jamesa Maddisona) do gry wkroczył Tottenham. Prezes Daniel Levy porozumiał się z Eze. Ten cieszył się na transfer do klubu występującego w Lidze Mistrzów, nawet jeśli nie był to Arsenal. Według Davida Ornsteina ciągle wierzył jeszcze, że "Kanonierzy" po niego wrócą. Doczekał się.
Levy za długo negocjował kwotę i warunki wypłaty odstępnego z szefem Palace, Steve'em Parishem. W międzyczasie kontuzji doznał Kai Havertz i w Arsenalu zdecydowali, że czas zaryzykować. W kilka godzin przedstawili Palace ofertę na poziomie 60 mln funtów plus siedem i pół miliona w bonusach - wyższą od tej Tottenhamu i wyższą od ustalonej kilka tygodni wcześniej. Chcieli to załatwić szybko. Porozumienie z piłkarzem nie było problemem. Odwieczny rywal Tottenhamu sprzątnął im sprzed nosa zawodnika jak kiedyś Emmanuela Petita.

Dobre serce, rozsądna głowa

Arsenal ściągnął wyjątkowego zawodnika. Ulubieńca neutralnych kibiców. "Twojego drugiego ulubionego grajka". Błyskotliwą, przebojową "dziesiątkę", kapitalnego technika, jakich brakuje w schematycznym zespole Mikela Artety. Jednocześnie kibica Arsenalu i chryzmatycznego, inteligentnego człowieka. Ten transfer pod pewnymi względami przypomina ściągniecie Declana Rice'a - na Emirates przychodzi fenomenalny piłkarz, sprawdzony w Premier League i wyjątkowa osobowość. Tylko Eze strzela więcej goli.
- Marzenia się spełniają, prawda? Ebi zawsze marzył o Arsenalu. No i ten transfer powoduje taki szczery uśmiech, nie tylko u niego. Dużo osób, które znam z mojej przygody w angielskiej piłce, życzyło i dalej życzy mu dobrze. Bo ze świecą szukać chłopaka z tak dobrym serduchem i rozsądną głową we współczesnej piłce. Ostatnio w rozmowie podkreśliłem, że jestem z niego dumny. Z tego w jaki sposób zachowuje swoja naturalność, autenczyność i dobry charakter wobec rosnącej rozpoznawalności - mówi nam Bartek Andryszak, były analityk w zespole Queens Park Rangers, gdzie w latach 2016-2020 pracował razem z Eze.
Urodzony w Londynie Eze od ósmego do trzynastego roku życia grał w akademii Arsenalu. W 2011 roku mu jednak podziękowano. Po latach prób w różnych klubach prawdziwą szansę dostał dopiero w QPR.
- W Arsenalu, Fulham, Reading i Millwall stwierdzono, że nie pasuje do ich filozofii. W QPR zachwycił wszystkich od razu. Musiał jednak uzbroić się w cierpliwość zanim dostał szansę w pierwszym zespole. A kiedy już przebił się przez ten "mur", niewielu mogło go zatrzymać. To był najbardziej nieszablonowany zawodnik od czasów Adela Taarabta. Po jakimś czasie jego odejście było nieuniknione. Crystal Palace zyskało wtedy fantastyczny charakter i wyjątkowe umiejętności - opisuje Polak, który obecnie jest analitykiem w West Ham United.
Klub z Loftus Road w 2020 roku zarobił na sprzedaży Eze blisko 20 mln funtów. To do dziś jego rekord. Teraz zarobi 15 proc. z 60 mln, które zapłaci Arsenal.

Relaks i balans

Eze to piłkarz pracowity i rozumiejący swoją rolę, ale jednocześnie ma mocno "podwórkowy" styl. Wszystko przychodzi mu z niezwykłą lekkością. Albo przynajmniej sprawia takie wrażenie. Tak sam opisuje swoje podejście do piłki:
- Dlaczego próbuję różnych zagrań? Dlaczego jestem kreatywny? Dlaczego robię rzeczy, o których piłkarze być może nawet by nie pomyśleli? Powodem są ludzie, którzy nas oglądają. Chodzi o to, jak pobudzisz ludzi na trybunach. Jak możesz ich podnieść na duchu. Na tym polega futbol.
Podobnie o swoim spojrzeniu na piłkę mówił kiedyś Arsene Wenger. Lekkość, swoboda i przebojowść Anglika są potrzebne obecnemu Arsenalowi jak świeże powietrze w dusznej sali.
- Jego naturalny balans ciała i pierwszy krok z piłką często zostawia obrońcę z tyłu. Potrafi przyjąć piłkę pod presją, a mając przestrzeń od razu kieruje się w stronę bramki. We współczesnej atletycznej piłce przypomina ten wymierający gatunek rozgrywających. Zrelaksowany, krótko prowadzona piłka, przegląd pola i niekonwencjonalne rozwiązania. A przed samą bramką obie stopy równie skutecznie użyteczne. Arsenalowi doda balansu i odciąży przewidywalną do bólu prawą stronę z Odegaardem i Saką. Mam wrażenie ze doda im element zaskoczenia. Ale jak to się sprawdzi w przypadku Artety, który kontroluje wszystko? Przekonamy się - charakteryzuje Andryszak.
Poza boiskiem to równie ciekawa osobowość. Kilka tygodni temu zaskoczył wszystkich, wrzucając zdjęcie z wakacji, na którym gra w szachy z Richardem Bransonem - brytyjskim miliarderem, właścicielem Virgin Group. Szachy są pasją Eze od ok. dwóch lat, odkąd grać w nie nauczył go Michael Olise - były gwiazdor Palace, który przed rokiem odszedł do Bayernu i dziś błyszczy w Bundeslidze. Eberechi szybko przeszedł poziom z amatora do znakomitego gracza - w maju wygrał kilkudniowy turniej szachowy online dla sportowców i celebrytów.
Fundamentem jego życia jest jednak wiara chrześcijańska. Po golach układa z palców znak krzyża.
- Człowiek bardzo refleksywny, bardzo wyważony. I nade wszystko cierpliwy. Fakt, że jest głęboko wierzącą osobą na pewno odgrywa dla niego wielką rolę. To wszystko pozwoliło mu przetrwać najgorsze kontuzje z jakimi się mierzył, ale tez podejmować dobre i świadome kroki w piłce - puentuje nasz rozmówca.
W wieku 27 lat czas na krok po trofea większe niż FA Cup.

Przeczytaj również