Wygląda jak kolos i kolosem jest. Probierz właśnie go powołał

Wygląda jak kolos i kolosem jest. Probierz właśnie go powołał
Marcin Bulanda / pressfocus
Jan - Piekutowski
Jan Piekutowski04 Jun · 18:40
Snucie się po niższych ligach, problemy zdrowotne, nieudany transfer na Węgry. Oskar Repka przeszedł długą drogę wiodącą pod drzwi reprezentacji Polski, ale w końcu mu się udało, otrzymał powołanie. To jednak dopiero początek. Czy liderowi GKS-u Katowice uda się roztrzaskać wejście do pierwszej kadry niczym kolejnych rywali stojących mu na drodze?
Przy okazji czerwcowych powołań poznaliśmy kolejnych debiutantów w kadrze. Szanse od Michała Probierza otrzymali Mateusz Kochalski oraz Oskar Repka. Większe szanse na występ ma drugi z nich. Lider GKS-u Katowice to postać nietuzinkowa w skali Ekstraklasy.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Nie spodziewałem się, że zostanę powołany i nie miałem żadnych informacji. Dowiedziałem się dopiero dzień wcześniej, gdy zadzwonił do mnie trener - stwierdził główny zainteresowany.
To jednak zbytnia skromność. Powołanie mogło zaskakiwać z perspektywy początku sezonu, ale na pewno nie ostatnich tygodni.

Wydobycie

Gdy GKS w ubiegłym roku wchodził do elity, trudno było spodziewać się, że w ciągu ośmiu miesięcy przyniesie dwóch kadrowiczów. Reprezentacja z zasady rzadko czerpie z nowych drużyn w stawce, a ponadto sam Michał Probierz bardzo ostrożnie podchodzi do tematu powołań ligowców. Dość powiedzieć, że na trwającym zgrupowaniu jest ich pięciu, przy czym Kamil Grosicki po spotkaniu z Mołdawią wróci do domu.
Tym samym rozwój Oskara Repki oraz powoływanego wcześniej, a teraz jadącego na EURO U-21 Mateusza Kowalczyka musi imponować, stanowią podwójny ewenement. Sama ich obecność w kadrze najlepiej świadczy o pracy wykonanej nie tylko przez zawodników, ale i Rafała Góraka. Opiekun GKS-u stworzył piłkarzy o reprezentacyjnym - lub bardzo zbliżonym do takowego - formacie.
- To jest ogromny, ogromny powód do satysfakcji, do dumy. I wielka radość, że z takimi zawodnikami przeciąłem się na swojej drodze - mówi nam Górak.
A przecież nic tego nie zapowiadało. Nie chodzi nawet o wspomnianą przynależność klubową, ale wcześniejsze perypetie środkowych pomocników. 21-letni obecnie Mateusz Kowalczyk boleśnie odbił się od Broendby, natomiast 26-letni Oskar Repka nigdy wcześniej nie występował w Ekstraklasie. Ba! Jeszcze dwa sezony temu nie był kluczową postacią dla pierwszoligowego GKS-u. Górak nie kryje więc, że na początku współpracy z duetem nie spodziewał się takiego rozwoju.
- Z Oskarem zaczynałem cztery lata temu w I lidze. Przychodził do nas z Pogoni Siedlce, ciężko było wtedy wyrokować, czy zawodnik aż tak się rozwinie. Myśmy mieli swoje cele - grać dobrze, ugruntować pozycję na zapleczu, nie myśleliśmy o tym, co będzie dalej. Mateusz natomiast przyszedł do nas jako zawodnik niegrający. Ciężko było jednoznacznie oceniać, że to są zawodnicy o potencjale pierwszej polskiej reprezentacji. Nie będę absolutnie ściemniał, że od razu wiedziałem, że to są akurat ci ludzie - stwierdza trener beniaminka.
Co więc przesądziło o sukcesie najpierw Kowalczyka, a ostatnio Repki? Cóż, zaskoczenia nie ma - ciężka praca okraszona talentem. Nie odwrotnie.

Strongman

Zderzenie z Oskarem Repką musi boleć. 190 centymetrów wzrostu i 100 kilogramów wagi. Parametry godne zawodnika sportów walki, bardzo rzadko spotykane w piłce na profesjonalnym poziomie. A jednak atletyzmu Repce odmówić nie można. Chociaż zaczynał jako środkowy obrońca - w takiej roli Michał Probierz mógł go ściągnąć do Cracovii - to z biegiem lat został przesunięty do środka pola, gdzie biegać trzeba przecież znacznie więcej. A Repka biega i to nie tylko na własnej połowie, ale też konsekwentnie zaczepia rywala.
- Proszę zobaczyć na rozwój Oskara. Przychodził do nas te cztery lata temu i na początku grał po 1500, 1400 minut. To nie był zawodnik, który wszedł do I ligi i ją rozwalił. Miał też problemy zdrowotne, trochę nieszczęśliwych sytuacji się skumulowało, na przykład zerwał paznokieć u palca stopy. Ale w tym trzecim sezonie, kiedy wchodziliśmy do Ekstraklasy, miał już mocną pozycję i grał. U niego zaprocentowała systematyczność, ale też cierpliwość. Naprawdę ogromna cierpliwość, którą trzeba mieć, żeby daleko zajść w sporcie - przyznaje Górak.
Reprezentacyjny debiutant w istocie pokazał wytrwałość, bo przecież jeszcze niedawno wpadł w spory zakręt. W styczniu miał się przenieść do węgierskiego Ujpestu. Uzgodnił warunki transferu, pojechał na testy medyczne. Tych nie udało mu się przejść ze względu na przeciągające się problemy zdrowotne. Repka wrócił więc do Katowic i ani myślał się załamać. Od razu wziął się do pracy, w lutym podpisał kontrakt na kolejne dwa i pół roku.
- Gdyby nie było w nim wiary, to by się cofnął. A on wrócił, porozmawialiśmy szczerze. Powiedziałem mu, że dalej wszystko przed nim, że przecież nic złego się nie stało. To rzeczywiście jest zawodnik późno dojrzewający, ale też bardzo świadomy tego, co się dzieje dookoła - konkluduje trener ekipy ze Śląska.
Taktyka GKS-u oparta jest na dużym udziale środkowych pomocników w akcjach ofensywnych. Ani Kowalczyk, ani Repka nie są uwiązani pozycji tradycyjnej "szóstki". Jeśli we współczesnym futbolu nie ma już miejsca na najbardziej stereotypowych defensywnych pomocników, którzy potrafią jedynie odebrać i podać do najbliższego, to Repka jest tego dowodem. Chociaż pozornie wygląda jak tak sprofilowany piłkarz, to oferuje katowiczanom znacznie więcej.
W oczy najbardziej rzucają się bramki. Tych Repka zdobył aż osiem, a nie wykonuje stałych fragmentów. Nigdy w karierze nie miał sezonu z taką skutecznością, co więcej, w żadnej lidze nie strzelił tylu goli. To efekt mariażu wspomnianej strategii Góraka, ale też indywidualnych umiejętności 26-latka - przede wszystkim wyczucia czasu, nieustępliwości i dobrego czucia pola karnego rywala. To nie jest gracz, który postraszy z dystansu.
Sześć z ośmiu trafień defensywnego pomocnika to efekt uderzeń z okolicy piątego metra. Głową zdobył po trzy bramki, strzałem z pierwszej dwie, strzałem z drugiej dwie, a jedną... wślizgiem. W meczu z Lechem Poznań złożył się na ziemi tak zręcznie, że kropnięta piłka przemknęła obok Bartosza Mrozka.
- Ja sobie nie wyobrażam, żeby nasze "8" były określane jako "defensywni pomocnicy". Nie mogą być przyspawani do środka boiska. Nasze pozycjonowanie i moje wymagania względem zawodników narzucają im, aby bardzo mocno atakowali pole karne rywala. Oskar na pewno korzysta ze swoich warunków fizycznych, taki wzrost i waga są rzadkością. Ale też trzeba pamiętać, że to jest piłkarz z 7% tkanki tłuszczowej. Ale broń Boże przed wyrokami, że to jest najlepszy piłkarz w Ekstraklasie, jeśli chodzi o atletyzm. Oskar świetnie się rozwija, ale jeszcze dużo pracy przed nami - podkreśla Górak.

Krychowiak?

Reprezentacja Polski wciąż nie znalazła defensywnego pomocnika zdolnego wskoczyć na poziom zbliżony szczytowemu Grzegorzowi Krychowiakowi. Repka, moim zdaniem, również nie jest odpowiedzią na takie zagadnienie. Wynika to przede wszystkich z charakterystyki zawodnika GKS-u. Mówimy o piłkarzu z silnymi inklinacjami ofensywnymi. Jeśli Michał Probierz naprawdę chce go przetestować - a kiedy, jeśli nie z Mołdawią - to powinien pomóc mu w wydobyciu wszystkich umiejętności, a nie tylko tych wyimka.
Repka bez możliwości szarżowania "szesnastki" rywala to Repka ograniczony - jeśli chodzi o liczbę wślizgów, plasuje się w piątej dziesiątce; w przechwytach i wybiciach jest w szóstej. To nie specyfika gry GKS-u, ale boiskowych zadań kadrowicza. Chociaż wygląda jak taran, to więcej pracy w destrukcji wykonuje Kowalczyk. 26-latek zaś lepiej wypada w rozegraniu i atakowaniu. Pod względem długich piłek jest 30., pod względem celnych podań 25., przy czym 30., jeśli chodzi o podania na własnej połowie, a 26., jeśli chodzi o połowę rywala.
Repka to kumulacja, zlepek kilku umiejętności, które się nie tyle równoważą, co wyciągają ponad przeciętną i tworzą zawodnika powoływanego do kadry oraz obserwowanego przez inne kluby. W styczniu był Ujpest z ofertą na poziomie 500 tysięcy euro. Teraz może być Widzew, ale kwota pójdzie w górę, trzeba liczyć się z około 800 tysiącami. Sam Górak odejścia lidera nie wyklucza, chociaż, co oczywiste, chciałby współpracować z nim dalej.
- Jeżeli Oskar miałby cokolwiek zmieniać, to uważam, że powinien zostać w Ekstraklasie. Bezapelacyjnie. Tego samego życzę zresztą Mateuszowi. Żeby liga rosła w siłę, ale też ligowcy rośli w siłę, to my ich musimy w Ekstraklasie zatrzymać. Na wszystko w życiu przychodzi odpowiedni czas i moment. To są zawodnicy, którzy powinni zostać w obecnym miejscu, nie chodzi nawet o sam GKS Katowice - podsumowuje.
Czas pokaże, co z Repką zrobi Probierz. Rzeźbić jest w czym, chociaż 26-latek już wygląda, jakby wyszedł spod ręki antycznego mistrza dłuta.

Przeczytaj również