Z nim Real Madryt jest niepokonany. Architekt zwycięstw, bliski perfekcji, może być najlepszy na świecie
W tym sezonie Real Madryt ma wielu bohaterów. Jeden z nich mimo upływu tygodni utrzymuje status niepokonanego. Kiedy Aurelien Tchouameni wychodzi w pierwszym składzie “Królewskich”, można niemal w ciemno zakładać, że rywal nie odniesie zwycięstwa.
Aurelien Tchouameni od momentu przybycia na Santiago Bernabeu prezentuje niezwykle wysoki poziom. Wychowanka Bordeaux zupełnie nie przytłoczyła presja związana z koniecznością zastąpienia legendarnego Casemiro. Z perspektywy czasu widać już, jak doskonały moment wybrali włodarze “Los Blancos” na przeprowadzenie wymiany pokoleniowej. Brazylijski defensywny pomocnik został sprzedany do Manchesteru United, a dopłata zaledwie 10 mln euro wystarczyła do pozyskania jego godnego następcy.
Dziś raczej nikt nie ma wątpliwości, że na tę chwilę Tchouameni jest lepszym piłkarzem niż Casemiro. I pod żadnym pozorem nie jest to jakakolwiek ujma dla obecnego gracza “Czerwonych Diabłów”. Francuz po prostu wyrasta na jednego z czołowych zawodników na swojej pozycji.
Invincible
Aurelien Tchouameni jest prawdziwym talizmanem Realu Madryt. W bieżących rozgrywkach wystąpił w 15 spotkaniach od pierwszej minuty, a zespół zanotował w nich bilans 14 zwycięstw i tylko jednego remisu. Jedynie Sevilla na własnym stadionie zdołała zatrzymać “Królewskich” z wicemistrzem świata w wyjściowej jedenastce. W międzyczasie Francuz pomagał w odniesieniu prestiżowych zwycięstw nad FC Barceloną, Gironą czy Napoli.
Jedyna porażka Realu w tym sezonie nastąpiła w momencie, gdy Carlo Ancelotti kompletnie niespodziewanie pozostawił Tchouameniego na ławce rezerwowych. Włoch zdecydował się na taki manewr podczas wrześniowych derbów z Atletico. Posłał on na Civitas Metropolitano pięciu nominalnych pomocników, ale żadnym z nich nie był gracz sprowadzony z AS Monaco. W środku pola wystąpili wówczas Toni Kroos, Luka Modrić, Fede Valverde i Eduardo Camavinga, a Jude Bellingham stworzył z Rodrygo duet napastników. Nietypowa taktyka zakończyła się kompletnym niepowodzeniem. Podopieczni Diego Simeone z łatwością wypunktowali rywali, odnosząc zasłużone zwycięstwo 3:1.
- Porażka to moja wina. Jeśli zespół nie robi tego, co powinien, to biorę za to odpowiedzialność. Wystawiłem dziś Toniego Kroosa i Lukę Modricia, żeby bardziej kontrolować środek pola. Chciałem też dać odpocząć Tchouameniemu, ponieważ rozegrał już wiele meczów, w tym w reprezentacji - tłumaczył Ancelotti po nieudanym meczu z Atletico.
Słowa trenera mogły budzić zaskoczenie, biorąc pod uwagę okoliczności. Cztery dni przed derbami Real grał z Unionem Berlin i Tchouameni zaczął tamten mecz od pierwszej minuty. Wydawało się, że nieco mniej prestiżowe starcie z Niemcami może być idealną okazją, aby pomocnik odpoczął i naładował baterie. Carletto uznał inaczej, co okazało się jego błędem. Tak doświadczony szkoleniowiec wyciągnął oczywiście wnioski, dzięki czemu Francuz ma pewne miejsce w składzie. A jego gra przekłada się na kolejne zwycięstwa liderów ligi hiszpańskiej.
Blisko perfekcji
Debiutancki rok Tchouameniego na Bernabeu był dość solidny, jednak nie należał do idealnych. W pewnych momentach czuć było, że stosunkowo młody zawodnik potrzebuje jeszcze ogrania, aby stać się filarem tak wielkiego klubu. Właśnie dlatego w fazie pucharowej poprzedniej edycji Ligi Mistrzów rozegrał łącznie jedynie 47 minut. Od kilku miesięcy obserwujemy już zupełnie innego zawodnika. Pewniejszego siebie, bardziej dojrzałego i przede wszystkim oferującego regularną grę na znacznie wyższym poziomie.
Ten sezon jest idealnym dowodem na to, jak wielki potencjał drzemie w reprezentancie “Les Bleus”. Jego średnia celność podań wynosi 93%, co jest siódmym najwyższym wynikiem w lidze hiszpańskiej spośród zawodników z pola. Aż 80% wykonanych przerzutów dociera do partnerów. Średnio wygrywa on dwa na trzy pojedynki, popełniając zaledwie 0,6 fauli na mecz. Według portalu “Fbref.com” notuje też 2,25 wygranych główek na 90 rozegranych minut. To jeden z najwyższych wyników spośród wszystkich pomocników w pięciu najlepszych ligach Europy. O jakości Francuza świadczą nie tylko suche liczby, ale też opinie ludzi, którzy na własnej skórze przekonali się o jego jakości. Choćby młodzi pomocnicy FC Barcelony wysoko cenią umiejętności przeciwnika.
- Najtrudniejszy rywal, z jakim się mierzyłem? Aurelien Tchouameni. Pod względem fizycznym gra przeciwko niemu kosztuje cię bardzo wiele - powiedział Fermin Lopez w rozmowie z Mundo Deportivo. - Bardzo lubię Aureliena Tchouameniego. Myślę, że to czołowy zawodnik na swojej pozycji - wtórował Gavi.
“Może być najlepszy”
Na uwagę zasługuje również wszechstronność Tchouameniego. Plaga kontuzji w Realu Madryt sprawiła, że wielu zawodników musi dostosować się do nagłych potrzeb drużyny. Szczególnie widoczne jest to w zdziesiątkowej linii obrony. Już na początku sezonu Eder Militao zerwał więzadło krzyżowe, a 17 grudnia identycznej kontuzji doznał też David Alaba. Z kolei Nacho Fernandez ostatnimi czasy ma problem z utrzymaniem nerwów na wodzy, co zakończyło się obejrzeniem czerwonych kartek w spotkaniach z Gironą i Deportivo Alaves. Szereg absencji sprawił, że Ancelotti musiał znaleźć eksperymentalne rozwiązanie na środku obrony. Włoch trafił w dziesiątkę, wystawiając na tej pozycji nominalnego defensywnego pomocnika.
- Oczywiście, że bardziej podoba mi się gra w środku pola. Ale zagram tam, gdzie zespół mnie potrzebuje. Postawiłem sobie wyzwanie, aby lepiej radzić sobie w meczach, w których gram jako obrońca - mówił Tchouameni cytowany przez dziennik Marca.
Chrzest bojowy na pozycji stopera nastąpił przeciwko Osasunie. Tchouameni zanotował wówczas dwa wybicia, osiem celnych długich piłek, cztery wygrane główki i dwa kluczowe podania. Kibice na Santiago Bernabeu musieli przecierać oczy ze zdumienia, ponieważ momentami Francuz przypominał rasowego defensora, który całą karierę spędził u boku Antonio Ruedigera. Później Tchouameni poradził sobie również w awaryjnej sytuacji, kiedy trzeba było wypełnić lukę po wykluczeniu Nacho w meczu z Alaves. Wszedł wtedy z ławki rezerwowych, wykonał 30 na 30 celnych podań, zablokował strzał i nie zanotował ani jednej straty. W ostatniej kolejce utrzymał poziom, rywalizując z napastnikami Mallorki. Potwierdzenie? Cztery wybicia, 95% celności podań, 100% wygranych pojedynków i trzy celne przerzuty. W skrócie, cegiełka do jeszcze jednego zwycięstwa Realu.
- Aurelien Tchouameni może być na mnie zły z tego powodu, ale uważam, że jest niesamowity jako środkowy obrońca. Potrafi grać zarówno jako defensywny pomocnik, jak i stoper. Ma wszystkie cechy, aby być jednym z najlepszych obrońców na świecie. Gra na bardzo wysokim poziomie, niewielu zawodników potrafi w taki sposób wyprowadzać piłkę od tyłu, pod względem taktycznym też jest bardzo dobry - zachwalał Ancelotti cytowany przez portal Goal.com.
Sam piłkarz nie ukrywał, że znacznie bardziej woli występować w środku pola. Proces adaptacji do nowego wyzwania nastąpił jednak błyskawicznie. Dziennik AS szczegółowo poinformował o metodach Tchouameniego, który używa gogli VR, aby lepiej przystosować się do gry na nietypowej dla siebie pozycji. Korzysta on ze specjalnie przygotowanych scenariuszy boiskowych sytuacji, dzięki którym ćwiczy odpowiednie zachowania jako środkowy obrońca. Wirtualna rywalizacja miała wpłynąć na poprawę takich aspektów gry, jak umiejętność ustawiania się, czytania gry i podejmowania decyzji w ułamkach sekund. Jest to kluczowe, będąc stoperem, czyli niejednokrotnie ostatnią instancją w defensywie. Połączenie naturalnego talentu z rozwojem technologii sprawiło, że Real otrzymał prawie idealnego zawodnika.
Liczą się tylko trofea
- Ulubiony moment sezonu? Wszystkie mecze są dla mnie wyjątkowe. Ale dobrze wiemy, że w Realu Madryt najważniejsze rzeczy dzieją się od stycznia do końca sezonu. Chcemy zdobyć wszystkie możliwe trofea - podkreślił niedawno Tchouameni na antenie Real Madrid TV.
W tak wielkim klubie nikt nie będzie pamiętał o udanej rundzie jesiennej i pozycji lidera na półmetku rozgrywek. Zawodnicy “Królewskich” dobrze wiedzą, że to właściwie od teraz zaczyna się prawdziwa zabawa i faktyczna walka o zapełnienie gablot na Santiago Bernabeu. Pierwsza okazja nadarzy się już w środowy wieczór, kiedy Real rozpocznie zmagania o Superpuchar Hiszpanii. Przed rokiem tytuł ten wpadł w ręce Barcelony, która wygrała finałowe El Clasico 3:1. Tchouameni nie mógł wówczas pomóc drużynie z powodu kontuzji. Aktualnie Francuz jest zdrowy i gotowy do podtrzymania passy niepokonanego piłkarza w tym sezonie.
Los chciał, że w półfinale krajowego Superpucharu podopieczni Ancelottiego zmierzą się z Atletico. Z przekonaniem graniczącym z pewnością można stwierdzić, że tym razem włoski trener nawet nie pomyśli o posadzeniu francuskiego pomocnika na ławce rezerwowych. Z 23-latkiem w składzie “Los Blancos” grają swój najlepszy futbol. Punktują, dominują rywali, kroczą od wygranej do wygranej. I nie zamierzają przerwać swojego zwycięskiego marszu.