Za nim najlepszy rok w reprezentacji. Teraz może przejść do historii. "Musi wziąć kadrę na barki"

Za nim najlepszy rok w reprezentacji. Teraz może przejść do historii. "Musi wziąć kadrę na barki"
Marcin Karczewski / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik Budziński04 Jun · 08:30
Wszystko wskazuje na to, że w ciągu kilku najbliższych dni Piotr Zieliński przekroczy magiczną barierę 100 meczów rozegranych w reprezentacji Polski. Dokona tego jako kapitan i piłkarz, który pod nieobecność Roberta Lewandowskiego będzie musiał wziąć na swoje barki odpowiedzialność za kadrę. Czy udźwignie ten ciężar? Optymizmem napawa jego ostatni rok w kadrze. Pesymizmem sytuacja w klubie.
99 razy Piotr Zieliński wychodził na murawę w koszulce z orzełkiem na piersi. Grał na mundialach i mistrzostwach Europy, wielokrotnie zawodził, ale potrafił też rozgrywać w reprezentacji naprawdę dobre mecze. Od lat zmagał, i wciąż zmaga się, z ogromnymi oczekiwaniami. Każdy bowiem wie, że to po prostu piłkarz o wielkiej jakości. Byle kto przez lata nie gra przecież dla Napoli. Byle kto nie przechodzi do Interu Mediolan.
Dalsza część tekstu pod wideo

Najbardziej konkretny rok

Reprezentacyjna kariera “Ziela” to póki co słodko-gorzki rollercoaster. Jeśli podzielimy ją natomiast na pewne etapy, choćby roczne, dostrzeżemy pewien przełom. W 2024 roku, całościowo dla kadry nieudanym, pomocnik z Ząbkowic Śląskich zaczął dawać w końcu sporo konkretów. Do kręconych na murawie kółeczek, liczonych w setkach podań czy pokazów technicznych umiejętności, dorzucił w końcu też te najważniejsze liczby - gole i asysty.
Pod tym względem był to jego najlepszy rok w przygodzie z zespołem narodowym. Sam trafiał do siatki czterokrotnie, a dwa razy notował ostatnie podania przy golach kolegów. Zdobył bramkę w barażu z Estonią, kolejną dorzucił w sparingu z Ukrainą, a potem polepszał swój bilans już na tle naprawdę mocnych rywali - Portugalii oraz Chorwacji. Do dziś pamiętamy też jego dogranie na głowę Adama Buksy, który przynajmniej na kilkanaście minut wprowadził nas w euforię podczas pamiętnego starcia z Holandią na mistrzostwach Europy.
“Zielu” miał oczywiście w tym okresie słabsze mecze, jednak zdecydowanie częściej zbierał pozytywne noty. Wybijał się ponad zespołową przeciętność, nawet wtedy, kiedy nie dawał liczb. Przykład? Mecz z Francją. W pomeczowych ocenach pisaliśmy wówczas tak:
- Lider kadry na boisku, po prostu. Odważne podania - były, strzały z dystansu - były, próby otworzenia gry jednym ruchem - były. Oczywiście, Piotr Zieliński potrafi jeszcze więcej, ale to jego optymalna wersja, którą chce się oglądać.
Wracając natomiast do statystyk, na tak konkretny okres Zieliński czekał w zasadzie od 2017 roku. Wtedy co prawda goli nie strzelał, ale imponująco mnożył asysty. Zaliczył ich, tylko w ośmiu meczach, aż sześć. Wszystkie w starciach o punkty. Przy jego wydatnym udziale biało-czerwoni awansowali wówczas na mundial w Rosji.

W roli kapitana i lidera

Na pierwszym zgrupowaniu w 2025 roku Zielińskiego nie było. Zmagał się z urazem, ominął mecze z Litwą i Maltą, a kadra wyglądała bez niego wyjątkowo niemrawo, długimi fragmentami męcząc się z outsiderami. Teraz 31-latek wraca, zaś ciążąca na nim presja została jeszcze spotęgowana przez… Roberta Lewandowskiego. Napastnik Barcelony zrezygnował z udziału w zgrupowaniu, a co za tym idzie nie zagra w arcyważnym meczu z Finlandią. “Zielu” nie wejdzie oczywiście w jego buty na murawie, wszak jest piłkarzem grającym na zupełnie innej pozycji, natomiast zapewne przejmię opaskę kapitańską. Będzie liderem. I w szatni, i na boisku. A przynajmniej tego byśmy chcieli.
Pod dużym znakiem zapytania trzeba natomiast niestety pozostawić formę pomocnika Interu, bo w klubie zaliczył on przeciętny, by nie powiedzieć po prostu słaby sezon. Zazwyczaj był tylko zmiennikiem, miał niewiele przebłysków, walczył też z kontuzjami. W 39 meczach na wszystkich frontach zdobył tylko dwie bramki (obie z rzutów karnych) i zaliczył zaledwie trzy asysty. Na zgrupowanie przyjechał raczej wypoczęty, bo w trzech ostatnich spotkaniach zagrał łącznie minutę.
Czy problemy w klubie przełożą się na problemy w kadrze? Wielokrotnie przekonywaliśmy się już, że wcale nie musi tak być. Być może Zieliński, jeszcze bardziej głodny gry, nieszczególnie wyeksploatowany po sezonie klubowym, tym bardziej pokaże wszystkim wokół, że wciąż można na niego liczyć.

Prestiżowe grono

Jeśli nie wydarzy się jakiś kataklizm, “Zielu” rozegra przeciwko Mołdawii lub Finlandii 100. mecz w reprezentacji Polski. Stanie się tym samym dopiero siódmym piłkarze, który przekroczy tę niewątpliwie imponującą granicę. Dołączy do Roberta Lewandowskiego, Jakuba Błaszczykowskiego, Kamila Glika, Michała Żewłakowa, Grzegorza Krychowiaka i Grzegorza Lato.
100 meczów w reprezentacji Polski
Łączy Nas Piłka
A w nieco dłuższej perspektywie, choć wcale nie aż tak odległej, wychowanek Zagłębia Lubin wskoczy zapewne w tym rankingu na drugą lokatę. Póki co rozegrał tylko 10 spotkań mniej niż aktualny wicelider, czyli wspomniany już Błaszczykowski. Warto przy tym pamiętać, że Zieliński to jeszcze nie weteran. Ostatnio świętował 31. urodziny. Przed nim, tak się przynajmniej wydaje, dobre kilka lat grania.
Na nadchodzące mecze reprezentacji Polski czekamy trochę przestraszeni, bo ostatnie miesiące nie napawały optymizmem. Mamy jednak nadzieję, że biało-czerwoni nie zawiodą. Przede wszystkim w eliminacyjnym meczu z Finlandią, na papierze być może kluczowym w walce o awans na mundial. Skoro odpowiedzialność za losy kadry nie chce wziąć Lewandowski, musi to zrobić Zieliński. Wspierany przez kolegów z zespołu.

Przeczytaj również