Zaliczyli nieudany start, ale teraz rządzą. Jeden zasłużył na powołanie do kadry, drugi w końcu jest sobą

Zaliczyli nieudany start, ale teraz rządzą. Jeden zasłużył na powołanie do kadry, drugi w końcu jest sobą
Rafał Rusek / Adam Starszyński / PressFocus
Ich letnie transfery do klubów Ekstraklasy wywołały zdecydowanie największe poruszenie. Lukas Podolski dotrzymał słowa danego wiele lat temu i faktycznie wylądował w Górniku Zabrze, a Kamil Grosicki w poszukiwaniu regularnej gry zamienił West Bromwich na Pogoń Szczecin. Obaj mieli być gwiazdami i przerastać ligę. Obaj początkowo zawodzili. W końcu jednak, praktycznie w tym samym momencie, wrócili do bardzo wysokiej formy i dziś bawią się na polskich boiskach.
Gdy do Ekstraklasy przychodzą piłkarze z taką przeszłością, oczekiwania są ogromne. Z jednej strony były mistrz świata i gracz takich klubów jak Bayern, Inter czy Arsenal. Z drugiej zawodnik, który niewiele wcześniej zaliczał jeszcze występy w Premier League, a przez lata wyrósł na czołowego zawodnika reprezentacji Polski. “Poldi” i “Grosik” wywołali poruszenie, ale nastawili się też na błyskawiczną ocenę. Problem w tym, że na starcie sezonu obaj nie byli odpowiednio przygotowani do gry na wysokim poziomie. Potrzebowali przetarcia, czasu, a gdy ten płynął i płynął, bez pozytywnych efektów, wystawiali się na ostrzał.
Dalsza część tekstu pod wideo

Falstart

Grosicki w swoich pierwszych sześciu meczach ligowych nie pokazał praktycznie nic. Jego bilans goli i asyst opisać trzeba było dwoma zerami, a o zastrzeżeniach do gry skrzydłowego głośno mówił nawet szkoleniowiec Pogoni, Kosta Runjaić.
- Musi wygrywać więcej pojedynków. Wiem, że on potrafi to zrobić, znam jego jakość - słyszeliśmy.
“Grosik” wziął sobie chyba te słowa do serca, bo dzień po słowach trenera i dwa dni po naszym artykule, w którym wypomnieliśmy mu kiepskie występy, w końcu zagrał na miarę swoich możliwości. Strzelił gola przeciwko Jagiellonii Białystok. Pech chciał, że nabawił się też wówczas urazu i musiał zejść z boiska, opuszczając jeszcze dwa kolejne mecze.
To nie wybiło go jednak z rytmu. Gdy wrócił po kontuzji, rozpoczął się jego czas.
  • 15. kolejka - asysta vs Śląsk Wrocław
  • 16. kolejka - trzy asysty vs Lechia Gdańsk
  • 17. kolejka - gol vs Termalica
  • 18. kolejka - gol vs Górnik Zabrze
Zimą “Grosik” solidnie przepracował jeszcze okres przygotowawczy, czego ewidentnie brakowało mu przed startem sezonu. I po pierwszej kolejce w 2022 roku wiemy już, że dalej jest w świetnej formie. W Gliwicach to on otworzył wynik meczu, zdobywając swoją czwartą bramkę w tym sezonie ligowym. Warto też wspomnieć, że liczby zawodnika Pogoni mogłyby być większe, gdyby lepszą skutecznością wykazywali się jego koledzy. Grosicki stworzył im bowiem aż 12 okazji. Przed rozpoczęciem trwającej aktualnie kolejki był to najlepszy wynik w całej Ekstraklasie.
Dobrą dyspozycję Grosickiego, jeszcze z końcówki 2021 roku, dostrzegło też francuskie Lorient, która było zainteresowane jego sprowadzeniem, ale sam zawodnik postanowił zostać w Pogoni mimo atrakcyjnej oferty. Chce walczyć o mistrzostwo Polski i zwiększyć swoje szanse na powrót do reprezentacji. I bądźmy szczerzy, dziś “Grosik” to zawodnik, który na powołanie do kadry zasługuje. Jeśli do marca dalej będzie utrzymywał tak wysoką dyspozycję, Czesław Michniewicz zapewne o nim nie zapomni. Nowy selekcjoner głośno mówi zresztą, że skrzydłowy “Portowców” jest w kręgu jego zainteresowań.

Podolski został w blokach, ale teraz nadrabia

O ile Grosickiemu dojście do odpowiedniej formy zajęło tak naprawdę kilka kolejek, Podolski był cieniem samego siebie nieco dłużej. On, w przeciwieństwie do zawodnika Pogoni, nie wylądował w Ekstraklasie w trakcie sezonu, a jeszcze kilka tygodni przed jego startem. Od lipca do drugiej części listopada Górnik nie miał jednak z niego praktycznie żadnego pożytku sportowego, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ.
Od początku w wielu zagraniach “Poldiego” widać było dużą jakość. Brakowało jednak odpowiedniego przygotowania fizycznego. Doszły do tego problemy zdrowotne, a sporo pisało i mówiło się także o tym, że były mistrz świata skupia się na wszystkim innym, tylko nie na grze w Ekstraklasie. Chodzi tu oczywiście m.in. o rolę jurora w niemieckiej wersji słynnego “Mam Talent”.
Do 21 listopada Podolski miał na swoim koncie 10 rozegranych spotkań i zanotował w nich bilans 0+1. Kolejne kilka opuścił z powodów zdrowotnych. Ale w końcu przyszło przełamanie. “Poldi” strzelił gola Legii Warszawa i poszło. Rozwiązał się worek z bramkami i naprawdę solidnymi występami.
  • 16. kolejka - gol vs Legia Warszawa
  • 17. kolejka - gol vs Górnik Łęczna
  • 18. kolejka - gol vs Śląsk Wrocław
A niektóre jego trafienia można było przy okazji umieścić w gronie kandydatur do gola sezonu.
W końcu przyszła zima, “Poldi” mógł spokojnie doszlifować swoją formę, zwłaszcza tę fizyczną, i wiemy już, że w nowy rok były gwiazdor Bayernu czy Arsenalu wchodzi na odpowiednich obrotach. W poprzednią sobotę to on zapewnił Górnikowi zwycięstwo nad Stalą Mielec. Wyjście na pozycję, perfekcyjne minięcie bramkarza i gol. Jak rasowy snajper.
***
Pozostaje cieszyć się, że Grosicki i Podolski znów są sobą. Musieliśmy chwilę na nich poczekać, dać im się porządnie rozgrzać, ale teraz już wiemy. To wciąż piłkarze, jak na warunki polskiej Ekstraklasy, z bardzo wysokiej półki.

Przeczytaj również