Znamy skład Polski na mecz z Włochami! Brzęczek zmieni CAŁĄ jedenastkę. Reprezentację stać na wygranie grupy?

Znamy skład Polski na mecz z Włochami! Brzęczek zmieni CAŁĄ jedenastkę. Reprezentację stać na wygranie grupy?
Pawel Andrachiewicz / PressFocus
Reprezentacja Polski już dziś może zapewnić sobie występ w turnieju finałowym Ligi Narodów. Zadanie to niezwykle trudne, bo trzeba wygrać z Włochami na wyjeździe i liczyć na potknięcie Holandii. Dla Biało-czerwonych finisz 2020 roku to prawdziwy sprawdzian.
Celem jaki postawił Zbigniew Boniek przed Jerzym Brzęczkiem w ramach Ligi Narodów to utrzymanie w najwyższej dywizji. Od wykonania tego zadania reprezentacja jest o malutki krok dzięki dwóm zwycięstwom z Bośnią i Hercegowiną.
Dalsza część tekstu pod wideo

Brzęczek zmienił taktykę

Pytanie, czy kadrę stać na coś więcej? W grupie w której nie byliśmy faworytem Polska jest liderem, ale w listopadzie poznamy faktyczny obraz sytuacji, bo do rozegrania zostały spotkania z dwoma najsilniejszymi przeciwnikami.
Cały czas narzekamy na styl. W środę zwycięstwo 2:0 z Ukrainą nie przysłoniło faktu, że wynik był lepszy niż gra, o czym mówił sam selekcjoner. Brzęczek jakby zmienił taktykę wypowiedzi. Na początku nie miał problemu z udzielaniem wywiadów, ale się na tym sparzył. Dziś przypomina bardziej Adama Nawałkę, który był oszczędny w dzieleniu się głębszymi przemyśleniami. Zawsze ostrożny w podejściu do dziennikarzy. I przede wszystkim ograniczający kontakt z mediami do konferencji prasowych.
W ostatnich miesiącach temperatura wokół trenera spadła. Krytyka ograniczyła się głównie przez dobre rezultaty, bo przecież nie można nie docenić trzech zwycięstw w czterech meczach, ale także przez prosty zabieg. Selekcjonera po prostu nie można łapać za słówka (jak te o przebudzeniu Piotra Zielińskiego), przez co on sam wytrącił argumenty do wbijania szpilek.
Sam trzeźwiej ocenia występy swoich podopiecznych. Już nie jest tak zadowolony, jak to komunikował wcześniej, lub przynajmniej nie wysyła takiego komunikatu tuż po ostatnim gwizdku, gdy wszyscy widzieli, że sporo rzeczy jednak nie grało jak trzeba. Ostrożność popłaca spokojem.

Kadra przegrywa od święta

Wciąż trudno nam zdiagnozować, na co stać tę drużynę. Punktuje, ale oprócz kilku wyjątków spacerujemy po linie. Kazimierz Górski mówił, że lepiej mieć trenera, który ma szczęście niż go nie mieć, a jeśli to szczęście powtarza się regularnie, może chodzi o coś innego?
Tak jest trochę w przypadku Brzęczka. Na palcach jednej ręki można policzyć porażki reprezentacji pod jego wodzą. Po bardzo słabym starcie w 2018 roku, gdy na sześć prób Biało-czerwoni nie wygrali ani razu, rozpoczęły się el. EURO 2020, regularne punktowanie i pewny awans.
Gdyby udało się uniknąć przegranych z Włochami i Holandią, kadra zamknie drugi rok z rzędu tylko z jednym potknięciem. Taką serią może pochwalić się w ostatnich trzydziestu latach tylko Nawałka, pod wodzą którego w latach 2013-2016 reprezentacja przegrywała raz do roku i odbudowała entuzjazm wokół drużyny narodowej.
Wydaje się, że dziś nie jest ani tak dobrze, ani tak źle z polskimi występami na arenie międzynarodowej jak głosi vox populi. Przy czym właściwą weryfikacją są zawsze turnieje finałowe - mistrzostwa świata i Europy. Przy tym stanie posiadania awanse do kolejnych dużych imprez powinny być obowiązkiem. Zwłaszcza, że coraz trudniej na EURO czy mundial nie pojechać. Reszta to czas budowy, analizy i sprawdzianów.
Dlatego warto w równym stopniu wstrzymać się z przesadzonymi zachwytami nad okazałymi zwycięstwami (Finlandia w Gdańsku), ale też zażartą krytyką w przypadku porażek (Holandia w Amsterdamie). Wystarczy spojrzeć na Włochów, którzy spotkania w Lidze Narodów traktują jak mecze drugiej kategorii.

Otwarcie na nowe nazwiska

Selekcjonerzy muszą mieć czas na budowę. Trzeba oddać Brzęczkowi, że od zakończonych kwalifikacji ME, a zawłaszcza po pandemicznej odwilży, dobrze zarządza stanem swojego posiadania. Ciągle go powiększa, o czym najpierw przekonaliśmy się w październiku (Jakub Moder, Sebastian Walukiewicz, Paweł Bochniwiecz czy Michał Karbownik) i listopadzie (Przemysław Płacheta i Robert Gumny). Choć większość biletów na EURO jest zajęta, rywalizacja o wyrwanie ostatnich wolnych miejsc zdecydowanie odżyła.
To otwarcie na nowe nazwiska uświadamia nas, że z przyszłością reprezentacji wcale nie musi być tak źle. Gdy w końcu ze sceny zejdą zasłużeni piłkarze urodzeni przed 1990 rokiem - Robert Lewandowski, Kamil Glik, Kamil Grosicki czy Łukasz Fabiański - nie zostanie po nich zupełnie spalona ziemia.
Wystarczy spojrzeć jak szybko swój potencjał w kadrze sprzedał Moder, który w błyskawicznym czasie awansował w hierarchii i dziś jest uważany za zawodnika podstawowego składu. A przecież wcześniej egzamin dojrzałości zdali Sebastian Szymański, Kamil Jóźwiak czy Krystian Bielik. Chrzest przechodzą kolejni i jak to się potocznie mówi - nie pękają na robocie.

Włosi z problemami. Nie przegrali od czterech lat

Właściwą miarę oczekiwań możemy przyłożyć w takich meczach jak dziś z Włochami. Dlatego znów lupa powędruje na przyszłego piłkarza Brighton, którym stanie się być może już na początku nowego roku. Ale też na tych, którzy muszą bronić swojej pozycji jak Grzegorz Krychowiak.
Azzurri mają przed wieczornym spotkaniem sporo problemów - głównie wywołanych przez COVID. Z ławki nie będzie dowodził chory Roberto Mancini. Na boisku zabraknie Ciro Immobile. Rywale powołali aż 41 piłkarzy, bo sami nie wiedzieli, ilu z nich będzie mogło ostatecznie wystąpić w listopadowych terminach.
To jednak nie powinno być powodem do lekkomyślnego podejścia, bo nowe pokolenie włoskich reprezentantów udowodniło potencjał, odgrywając dużą rolę w perfekcyjnych dla kadry eliminacjach.

U siebie Włosi nie przegrali od czterech lat, dlatego statystycznie trudno spodziewać się, że Polska może dziś zapewnić sobie zwycięstwo i awans do Final Four, które może zostać zorganizowane w naszym kraju.
Jeśli z Mapei Stadium kadra nie wyjedzie na tarczy, układ grupy poznamy po środowym meczu w Chorzowie.

Skład na Włochy. Jedenaście zmian!

Z naszych informacji wynika, że Brzeczek wprowadzi aż jedenaście zmian w porównaniu do meczu z Ukrainą. Czyli po prostu wymieni cały skład! Selekcjoner zapowiadał, że w związku z rozgrywaniem aż trzech meczy i napiętym kalendarzem w klubach, rotacje będą nieuniknione. Da zagrać każdemu. Słowa dotrzymuje.
Czy to obecnie najsilniejsza jedenastka? W zależności od podejścia do rywala i taktyki, można zastanawiać się tylko nad kilkoma nazwiskami. Tomasz Kędziora może spokojnie zając miejsce na prawej stronie obrony. Także JAcek Góralski udowadniał wielokrotnie, że to solidna szóstka. Do tego Kamil Grosicki, który nie gra w klubie, więc pewnie nie miałby siły na całe spotkanie, dlatego najpewniej pojawi się na murawie z ławki rezerwowych. Nie można zapomnieć o Mateuszu Klichu, który pauzuje za kartki.
Ważne, że trener ma w kim wybierać:
Skład na Włochy
własne

Przeczytaj również