Polacy pokonali San Marino, ale stracili gola. Po zejściu Roberta Lewandowskiego zaczęły się problemy [WIDEO]

Polacy pokonali San Marino, ale stracili gola. Po zejściu Lewandowskiego zaczęły się problemy [WIDEO]
MB Media/BPA / Pressfocus
Reprezentacja Polski nie miała większych problemów z pokonaniem San Marino w niedzielnym meczu eliminacji do mistrzostw świata w Katarze. Cieniem na występie naszej kadry kładzie się jednak stracony z outsiderem gol. Ostatecznie "Biało-Czerwoni" zwyciężyli 7:1.
Dalsza część tekstu pod wideo
Paulo Sousa od pierwszej minuty posłał na boisko jedynie trzech graczy, którzy od początku wystąpili przeciwko Albanii - Wojciecha Szczęsnego, Jakuba Modera oraz Roberta Lewandowskiego. Ten ostatni błyskawicznie otworzył wynik.
Już w czwartej minucie wykorzystał dogranie Karola Linettego. Obrońcy San Marino próbowali zastawić pułapkę ofsajdową, ale w efekcie zostawili "Lewego" samego w polu karnym. A 33-latek nie zwykł marnować takich okazji.
Przewaga "Biało-Czerwonych" była bezdyskusyjna i na początku drugiego kwadransa spotkania przyniosło to drugiego gola. Tymoteusz Puchacz wyłożył piłkę Karolowi Świderskiemu, któremu pozostało z bliska umieścić piłkę w siatce.
Po chwili dublet skompletował Lewandowski. Tym razem napastnik Bayernu wykorzystał podanie Świderskiego. Wszystko było jeszcze analizowane przez VAR, ale żaden z Polaków nie był w tej akcji na spalonym.
Do przerwy Polacy prowadzili 4:0. Pod koniec pierwszej połowy z asysty Lewandowskiego skorzystał Karol Linetty. Wynik mógł być jeszcze wyższy, ale w doliczonym czasie gry świetne okazje zmarnowali Świderski i Puchacz, który trafił w słupek.
Przed rozpoczęciem drugiej połowy Paulo Sousa dokonał trzech zmian, ściągając z boiska Lewandowskiego, Modera i Szczęsnego. Tego ostatniego zastąpił Łukasz Skorupski, który po chwili musiał niespodziewanie wyciągać piłkę z siatki.
Golkiper nie ponosi jednak winy za straconego gola. Piłkę Nanniemu jak na tacy wyłożył Kamil Piątkowski, który bardzo źle dogrywał w kierunku Michała Helika.
Druga część spotkania wyglądała znacznie gorzej po naszej stronie nie tylko ze względu na straconego gola. Większe problemy polski zespół miał także w ataku.
W 67. minucie ofensywną niemoc naszej kadry przełamał jednak Adam Buksa, który skorzystał z podania Michała Helika. Później arbiter podyktował rzut karny dla naszej kadry, ale po analizie VAR zmienił decyzję, zarządzając rzut wolny.
Już w doliczonym czasie gry Buksa dorzucił jeszcze dwa gole i skompletował hat-tricka. Ostatecznie "Biało-Czerwoni" wygrali więc całe spotkanie 7:1.

Przeczytaj również