Trudny sezon dla Polaków w Premier League? Tylko trzech pewniaków. "To jeden z lepszych piłkarzy tej drużyny"

Trudny sezon dla Polaków w Premier League? Tylko trzech pewniaków. "To jeden z lepszych piłkarzy tej drużyny"
Paweł Andrachiewicz/Pressfocus
W piątek rusza nowy sezon Premier League. W kadrach 20 najlepszych angielskich klubów jest ośmiu piłkarzy z Polski, ale tylko trzech z nich może liczyć na w miarę regularną grę. Pozostali powinni poszukać tymczasowych rozwiązań.
W porównaniu do zeszłego sezonu z Premier League spadł Przemysław Płacheta, za to trafił do niej Mateusz Lis. Jego transfer do Southampton z tureckiego Altayu to był jeden z najbardziej zaskakujących ruchów z udziałem polskich piłkarzy tego lata.
Dalsza część tekstu pod wideo
Do klubów wrócili też Mateusz Bogusz czy Kacper Kozłowski, ale ich prawdopodobnie czeka kolejne wypożyczenie. Podobnie jak Mateusza Klicha, którego sytuację w Leeds dokładnie omówię poniżej. Liczymy po cichu na to, że mimo jego odejścia liczba biało-czerwonych w angielskiej ekstraklasie będzie się zgadzać, bo ofertę West Hamu zaakceptuje Piotr Zieliński. Ale na razie pomówmy o faktach.

Pewniacy

Najmocniejszą pozycję spośród Polaków w Premier League ma ten naturalizowany. W zeszłym sezonie Matty Cash wyszedł w pierwszym w składzie we wszystkich, 38 meczach. Tylko trzech nie rozegrał do samego końca (schodził w 65., 79. i 86. minucie). Wystąpił też od początku we wszystkich pięciu meczach towarzyskich. Steven Gerrard bezgranicznie mu ufa, nawet pomimo samobójczego gola w sparingu z Manchesterem United (2:2).
- To jeden z lepszych piłkarzy Aston Villi. Możemy być spokojni o to, że będziemy go oglądali w każdej kolejce - mówił o nim Jonasz Zasowski z kanału "Angielskie Espresso" w naszym programie zapowiedziowym przed nowym sezonem. A The Villans mają przed nim duże aspiracje. Po 14. miejscu w poprzednich rozgrywkach teraz celują co najmniej w pierwszą dziesiątkę.
Jeszcze wyżej mierzy siódmy w zeszłym sezonie West Ham. "Młoty" znów czeka rywalizacja w europejskich pucharach (w ostatniej edycji Ligi Europy doszli do półfinału), co może zwiastować, że - podobnie jak dotychczas - w lidze regularnie będzie bronił Łukasz Fabiański, a w Lidze Konferencji Alphonse Areola. Polak nadal jest numerem jeden, ale osiem lat młodszy Francuz będzie szykowany na jego następcę. Po to został wykupiony z PSG.
- Areola dawał już sygnały, że jest bramkarzem, na którym można polegać i że powinien dostawać więcej szans. Kibice West Hamu mają do Łukasza Fabiańskiego duży sentyment, ale po jednej stronie jest sentyment, a po drugiej interes drużyny. I myślę, że to drugie się przesuwa w kierunku Areoli - uważa Marcin Grzywacz, komentator "Eleven Sports". Latem WHU rozegrał aż siedem sparingów. Pięć z nich w bramce zaczynał Polak.
Trzecim z kategorii "pewniaków" wydaje się Jan Bednarek. Tak przynajmniej można wnioskować po okresie przygotowawczym i po dużym zaufaniu, jakim "Bedi" cieszy się u Ralpha Hasenhuettla. Był podstawowym stoperem Southampton w trzech ostatnich sezonach i tak też będzie na początku kolejnego. Polak będzie prawdopodobnie grał w środku tercetu stoperów, pomiędzy Mohammedem Salisu i kupionym z Bochum Armelem Bellą-Kotchapem.
- W sparingu z Lipskiem był nawet kapitanem Świętych. Obok Jamesa Warda-Prowse'a jest jednym z najbardziej doświadczonych piłkarzy w tym sezpole i patrząc na to, jak młodymi zawodnikami, otacza się Hasenhuettl, to Bednarek może być liderem w tyłach - uważa Adrian Olek z "Viaplay". Głównym rywalem reprezentanta Polski powinien być znów Jack Stephens.

Będą mieli ciężko

W tej grupie znajdują się trzej Mateuszowie: Bogusz, Klich i Lis oraz Kacper Kozłowski. Nie ma w niej Michała Karbownika, bo z nim Brighton od początku nie wiązało przyszłości i dostał zgodę na wypożyczenie do Fortuny Duesseldorf.
Na jakieś minuty, ale raczej z ławki i to w Pucharze Ligi, ewentualnie w Pucharze Anglii, może liczyć Kacper Kozłowski. Gdyby 18-latek jesienią dostał szansę debiutu w Premier League, to byłoby to bardzo duże, pozytywne zaskoczenie.
Ciekawie zapowiada się rywalizacja o miejsce w bramce Southampton. Latem do Alexa McCarthy'ego i Willy'ego Caballero dołączyli Gavin Bazunu i Mateusz Lis. Irlandczyk kosztował aż 14 milionów euro, a Polak przyszedł za darmo i, co tu kryć, ma z tej czwórki raczej najmniejsze szanse na grę. Czekają go występy w drużynie rezerw, tak jak pod koniec okresu przygotowawczego.
Kozłowski i Lis powinni pomyśleć nad wypożyczeniem, tak jak zrobił to Mateusz Klich. Marcelo Bielsa był fanem Polaka, ale nowy menedżer, Leeds, Jesse Marsch ściągnął swoich ludzi - Tylera Adamsa i Marca Rocę. W hierarchii przed Klichem jest też Adam Forshaw. Były piłkarz Cracovii nie wyszedł w pierwszym składzie w żadnym z pięciu przedsezonowych sparingów.
- Marsch ewidentnie dał do zrozumienia, że Klich nie będzie miał miejsca w pierwszym składzie i będzie tylko uzupełnieniem kadry. I on bierze to do siebie. Jest intensywne poszukiwanie opcji. Prawdopodobnie wypożyczenie, sporo mówi się o opcji holenderskiej - Eredivisie. Klich jest bardzo świadomy swojej pozycji na rynku - powiedział Łukasz Wiśniowski z "Canal+" w naszym programie "International Level".
Dzień później Tomasz Włodarczyk zdradził w "Oknie Transferowym", że chodzi o Utrecht. "Kliszi" był tam już na wypożyczeniu wiosną 2018 roku, gdy miał trudne początki w drugoligowym jeszcze Leeds. Wydaje się więc, że będziemy mieli jednego Polaka mniej w Premier League.
Oficjalnie do kadr odpowiednio Liverpoolu i Leicester zostali też zgłoszeni Fabian Mrozek i Jakub Stolarczyk, ale tych młodych bramkarzy czeka gra w drużynach młodzieżowych i co najwyżej treningi z pierwszym zespołem. Podobnie jak 18-letniego Mateusza Musiałowskiego.
W nieco innej sytuacji niż Klich jest jego kolega z Leeds, Mateusz Bogusz. Pomocnik, który 22 sierpnia skończy 21 lat, wrócił z wypożyczenia do Ibizy z kontuzją więzadła krzyżowego. Nadal przechodzi rehabilitację, ale, jak sam mówi, w ciągu czterech do pięciu tygodni powinien wrócić do treningów z drużyną. Został też włączony do ligowej kadry na ten sezon i, według sygnałów płynących z lokalnej prasy, Marsch widzi go w swoich planach. Tli się więc nadzieja, ale na razie niech spokojnie wraca do zdrowia i treningów.

Pechowiec

Tego samego życzymy Jakubowi Moderowi, czyli największemu pechowcowi na tej liście. Po kolejnej operacji czeka go jeszcze kilka miesięcy przerwy. W tym roku na pewno nie zobaczymy pomocnika Brighton na boisku. A przecież do czasu zerwania więzadeł, którego nabawił się w kwietniowym meczu z Norwich, wystąpił w 28 na 30 ligowych meczów w Premier League.
- Bardzo go szkoda, bo to był modelowy przykład tego, jak młody, polski piłkarz może wejść do ciekawego w klubu w najsilniejszej lidze świata - mówił Maciej Łuczak w naszej zapowiedzi sezonu. Moder pasuje idealnie do Premier League - dużo biega, dobrze porusza się bez piłki, świetnie nad nią panuje, jest silny i umie uderzyć z dystansu. Oby te wszystkie atuty zachował do powrotu, już po mistrzostwach świata.

Przeczytaj również