Polscy siatkarze wygrali drugi mecz na mistrzostwach Europy. Holendrzy zmieceni z parkietu

Vital Heynen na początku mistrzostw Europy sporo eksperymentuje ze składem. W meczu z Estonią w ogóle nie zagrali Wilfredo Leon i Paweł Zatorski, a Michał Kubiak i Mateusz Bieniek pojawili się na parkiecie dopiero w trakcie spotkania. Przeciwko Holandii było już inaczej - od początku zagrały nasze największe gwiazdy. Obok nich na pozycji atakującego wystąpił Maciej Muzaj, który zastąpił w wyjściowym składzie Dawida Konarskiego.

Polacy wypracowali sobie kilka punktów przewagi już na początku pierwszego seta - rozpoczęli go od trzech wygranych akcji z rzędu. To właściwie ustawiło pierwszą partię, bo biało-czerwoni przez cały czas jej trwania kontrolowali grę i mieli bezpieczny zapas nad rywalem. Spotkanie nie stało jednak na wysokim poziomie. Raziła zwłaszcza duża liczba zepsutych zagrywek. Pierwszego seta wygraliśmy 25:19.

Początek drugiego seta był bardzo wyrównany. Po asie serwisowym ter Horsta było 6:6. Heynen wziął wówczas czas, który dobrze podziałał na jego siatkarzy. Polacy zdobyli dwa punkty z rzędu: pierwszy atakiem, drugi blokiem na Azizie. Od tego momentu biało-czerwoni posiadali inicjatywę i spokojnie powiększali przewagę. Po punktowej zagrywce Marcina Komendy wygrali 25:18.

Trzecią partię lepiej zaczęli Holendrzy, którzy po efektownym ataku Aziza prowadzili nawet 12:9. Od tego momentu Polacy zaczęli grać znacznie lepiej - nasz zespół w jednym ustawieniu zdobył aż sześć punktów. To całkowicie zmieniło warunki gry. Te dyktowali już Polacy, którzy pewnie wykorzystywali słabość rywali. Ważne akcje wykonywał Muzaj, który zdobywał punkty i blokiem, i atakiem. Ostatecznie trzecią partię wygraliśmy 25:19.