Takim składem reprezentacja Polski zagra z Ukrainą. Dwa debiuty w kadrze Jerzego Brzęczka

Takim składem reprezentacja Polski zagra z Ukrainą. Dwa debiuty w kadrze Jerzego Brzęczka
Piotr Matusewicz / Press Focus
Reprezentacja Polski zmierzy się dziś z Ukrainą w meczu towarzyskim w Chorzowie. To ostatnie takie spotkanie przed mistrzostwami Europy, gdzie Jerzy Brzęczek może przyjrzeć się zawodnikom w spotkaniu bez stawki. Dopiero w czerwcu następne sparingi, ale to będzie już ostatnia prosta przed EURO.
Po październikowym zgrupowaniu selekcjoner mógł spojrzeć z optymizmem na postęp w budowaniu zespołu. Nie dość, że wyniki były dobre - zwycięstwa z Finlandią i Bośnią oraz remis z Włochami - to w drużynie wytworzyła się atmosfera dużej rywalizacji. Co zobaczymy na Stadionie Śląskim?
Dalsza część tekstu pod wideo

Zostało niewiele wolnych miejsc

Nowe twarze, zwłaszcza Jakub Moder, dały bardzo pozytywny sygnał, i wybudziły z letargu kilku pewniaków. Z kolei inni, na przykład Karol Linetty, otworzyli dla siebie nową reprezentacyjną kartę.

Brzęczek wpuścił dużo świeżego powietrza i ten przeciąg wyszedł kadrze zdecydowanie na plus.
Nagle mamy sytuację, w której nawet przy sporej rotacji jedenastka Biało-czerwonych wydaje się co najmniej solidna. Wypadnięcie pojedynczych ogniw nie burzy układanki. Oczywiście z małymi wyjątkami. Ludźmi wciąż nie do zastąpienia są wciąż Robert Lewandowski czy Kamil Glik, ale na wielu pozycjach mamy niezłych dublerów lub rywalizację, w której nie ma jasnego lidera.
Jednocześnie kadra nie jest z gumy. Na mistrzostwa Europy pojedzie tylko 23 piłkarzy. Jak mówił Brzęczek na poniedziałkowej konferencji prasowej: „Podczas ogłaszania składu ktoś na pewno przeżyje rozczarowanie”. Dla niego taka rywalizacja i kłopot bogactwa to świetna wiadomość. Piłkarze muszą bowiem ciągle udowadniać swoją wartość, co podświadomie staje się elementem zwiększania jakości.
Wolnych biletów na EURO zostało już naprawdę niewiele. Jeden, może dwa? Reszta miejsc, jeśli zdrowie będzie dopisywało, jest zajęta. Dlatego dziś w Chorzowie być może ostatnia szansa, żeby jeszcze polepszyć swoje notowania. Jeszcze wzbudzić wątpliwości. Przekonać do siebie selekcjonera do wysyłania powołań także w przyszłym roku.

Plan podobny do października

Roku dziwnym, bo pierwszy raz w historii rozpoczniemy eliminacje do mistrzostw świata zanim zostaną rozegrane ME. Wszystko przez kalendarz skurczony skutkami pandemii koronawirusa.

W marcu nie będzie więc szans na wielkie eksperymenty. Dostać się na mundial jest znacznie trudniej niż na EURO. Tym bardziej trzeba od razu zacząć grę na poważnie. Stąd dziś ostatnia szansa na testy bez większych konsekwencji, z której z pewnością skorzysta selekcjoner.
Brzęczek nie ukrywa, że najbliższe trzy spotkania rozegra w sposób podobny do październikowych roszad. Z troską o zdrowie i przygotowanie fizyczne zawodników. Nie rzuci wszystkich debiutantów na głęboką wodę - bez wsparcia zawodników z podstawowego składu. Słusznie, bo gra jedenastką zupełnie oderwaną od prawdziwej koncepcji, byłaby pozbawiona realnych wniosków - kto się nadaje, a kto nie.
Miesiąc temu Łukasz Skorupski był jedynym zawodnikiem, który nie otrzymał szansy od trenera. Każdy z bramkarzy zagrał po jednym meczu. Swoją szansę z Finami otrzymał Bartłomiej Drągowski. Teraz nieobecny więc w najmniej istotnym spotkaniu z listopadowego kalendarza zobaczymy między słupkami golkipera Bologny. Rywalizacja o bramkarska trójkę dawno nie wyglądała na tak zaciętą. Na ME pojedzie Skorupski lub Drągowski. A jest przecież jeszcze Rafał Gikiewicz.
Maciej Rybus, którego z gry wykluczył ostatnio koronawirus, ma zameldować się w podstawowym składzie. Jako najbardziej doświadczony z zawodników (56 występów na koncie) najprawdopodobniej założy opaskę kapitana. Boczny obrońca Lokomotiwu Moskwa ma pecha do reprezentacji. Jak nie choroba to kontuzje - w konsekwencji u Brzęczka zagrał tylko w trzech meczach przez dwa lata.
Kolejną szansę dostanie Sebastian Walukiewicz, na dziś w hierarchii stoper numer trzy, ale z perspektywami na zajęcie w przyszłości miejsca doświadczonego Glika. Stoper Cagliari ustabilizował swoją pozycję w Serie A. Jest podstawowym zawodnikiem klubu z Sardynii i na środku obrony może uczyć się od prawdziwego mistrza - Diego Godina.
20-latek szczególnie dobrze zaprezentował się przeciwko silnym Włochom w Gdańsku. Jeśli wszystko będzie szło po jego myśli, za 2-3 lata na stałe powinien stworzyć duet z Janem Bednarkiem. Natomiast z naszych informacji wynika, że dziś na początku wyjdzie w parze z Pawłem Bochniewiczem. Tym, który wciąż musi umacniać swoją pozycję. Przeciwko Finlandii jego błąd doprowadził do straty gola. Chcąc wywalczyć bilet dla czwartego stopera, musi się poprawić.

Minuty dla Milika. Niespodziewana szansa Płachety

Skoro wspomnieliśmy o pierwszym październikowym meczu, Brzęczek powinien ponownie ustawić dziś zespół w formacji z dwoma napastnikami. Skoro odpoczywa Robert Lewandowski, minuty w kadrze będą łapać Krzysztof Piątek i Arkadiusz Milik. Zwłaszcza ten drugi tego potrzebuje, bo co najmniej do stycznia nie powącha boiska w Napoli.
Podobne problemy ma Kamil Grosicki w WBA. Skrzydłowy nie zagrał ani minuty od września. Jego sytuacja miała się poprawić, co sugerował Slaven Bilić, ale na razie to tylko puste słowa. Mecze Premier League ogląda w telewizji. Transfer w styczniu wydaje się nieunikniony. To dla niego trudny czas, bo selekcjoner sygnalizował, że 32-latek ma lekkie problemy zdrowotne, dlatego to może zatrzymać go przed grą w pierwszym spotkaniu.
Wraz z upływem minut trener będzie dokonywał zmian w składzie. Tak by oszczędnie zarządzać minutami reprezentantów, którzy mają po brzegi wypełniony kalendarz rozgrywek w swoich ligach. Na debiut może liczyć nie tylko Robert Gumny, ale też powołany awaryjnie Przemysław Płacheta, który wskoczył na miejsce Damiana Kądziora.
To zupełny nowicjusz w obozie reprezentacji więc warto zwrócić uwagę choćby na skrzydłowego Norwich City. Akurat na bokach pomocy można postawić znak zapytania. Tak jak Grosicki, Jóźwiak i Szymański to raczej pewniacy, o czwarte miejsce może toczyć się zacięty bój.
Czy mecz z Ukrainą może przynieść nam jakieś głębsze odpowiedzi? Drużyna Andrija Szewczenki wygrała swoja grupę eliminacyjną. Była jedną z rewelacji. Ma młode pokolenia zdolnych zawodników. Ale też problemy związane z koronawirusem.
Do wyniku, jakikolwiek by on nie był, nie ma więc co zbyt mocno się przywiązywać. Ważne będą pojedyncze obserwacje. Kto zyska i kto straci przed ostateczną selekcją.
Skład reprezentacji Polski na mecz z Ukrainą:

Skorupski - Gumny, Walukiewicz, Bochniewicz, Rybus - Płacheta, Góralski, Klich, Zieliński - Milik, Piątek
Skład na Ukrainę
własne

Przeczytaj również