Prawdziwa rewelacja Premier League. Strzela jak Ronaldo, wcześniej szokował kibiców Realu Madryt

Prawdziwa rewelacja Premier League. Strzela jak Ronaldo, wcześniej szokował kibiców Realu Madryt
Darren Woolley/Focus Images/MB Media/PressFocus
Dopiero co jego wartość leciała na łeb, na szyję i był skonfliktowany z klubem. A dziś jest rewelacją Premier League i nadzieją Watfordu na utrzymanie. Emmanuel Dennis wyważył drzwi do najlepszej ligi świata w wyjątkowo imponujący sposób.
Siedem goli (tyle co Cristiano Ronaldo), pięć asyst i obecność na podium naszego rankingu TOP10 transferów lata Premier League, który znajdziecie TUTAJ. Dennis rozgościł się na angielskich salonach nadzwyczaj efektownie.
Dalsza część tekstu pod wideo

Snajper z duszą

Ta historia rozpoczyna się w nigeryjskiej szkółce "Academy Abuja", która ostatnio współpracuje między innymi z AS Romą. Błyskotliwy napastnik Watfordu spędził w niej sześć lat, chociaż na początku wcale nie chciał zostać piłkarzem.
- Dorastałem w rodzinie, która jest bardzo wierząca, więc jako młodego chłopaka rodzice co tydzień zabierali mnie do kościoła. Zawsze byłem tam pod wrażeniem jednego z kapłanów. Kiedy miałem 13-14 lat, pomyślałem więc, że chcę zostać księdzem. Później zacząłem jednak odnosić sukcesy w sporcie, a część rodziny zmobilizowała mnie do dalszej nauki. W ten sposób jestem teraz tu, gdzie jestem - powiedział w wywiadzie dla “Sky Sports”.
Fanem piłki nożnej był jednak od dziecka. Nie miał możliwości oglądania wszystkich spotkań, ale znał najlepsze kluby oraz zawodników. W jego przypadku, pierwszą miłością był Arsenal. O kibicowaniu "Kanonierom" także wypowiadał się w ciekawy sposób.
- Kiedyś byłem kibicem Arsenalu. Muszę przyznać, że uwielbiałem Cesca Fabregasa. Po jakimś czasie, przestałem ich jednak dopingować. Po prostu za bardzo się w to angażowałem. Zdarzało się, że płakałem, gdy usłyszałem o ich porażce. To nie było dla mnie dobre - dodał.
Jego przygoda z europejską piłką rozpoczęła się w lidze ukraińskiej, która jest dość częstym przystankiem dla utalentowanych, ofensywnych graczy. Nigeryjczyk spędził rok w Zorii Ługańsk, grając dla niej nawet w europejskich pucharach. Zdobył sześć bramek w 22 ligowych występach, a następnie przeniósł się do nieco silniejszej, również kojarzonej z promocją talentów ligi. Wyścig o jego podpis wygrało belgijskie Club Brugge.

Błysk na salonach

To był przemyślany ruch. W Brugii napastnik doświadczył pierwszych momentów chwały. Podczas premierowego sezonu ligowego zdobył siedem bramek, lecz największym echem odbiły się jego występy na boiskach Ligi Mistrzów. Tam strzelił trzy gole, w tym dwa przeciwko Realowi Madryt. Wtedy przedstawił się szerszej publiczności. Październik 2019 roku, Santiago Bernabeu. Dennis pokonał Thibaut Courtoisa już w 9., a następnie 39. minucie meczu, przy okazji kopiując ikoniczną cieszynkę Cristiano Ronaldo. Na dodatek, dokonał tego w dzień ważnego dla siebie święta niepodległości Nigerii.
Kibice "Galacticos" byli zszokowani nawet bardziej niż wtedy, gdy oglądali w telewizji bramkę, którą kilka lat temu pakował im na Łazienkowskiej Thibault Moulin z Legii Warszawa. Najciekawsze w tej sytuacji było jednak tłumaczenie Nigeryjczyka, który przez wspomnianą cieszynkę chciał im coś przekazać.
- Ronaldo jest moim ulubionym piłkarzem. Nie byłem zbyt zadowolony, gdy opuszczał Real. Zrobiłem jego celebrację, aby pokazać fanom, że w Madrycie będzie go bardzo brakować.
W ten sposób zagościł na okładkach dzienników sportowych z całego świata. Najtrudniejszym zadaniem dla sportowca nie jest jednak samo wejście na szczyt, ale utrzymanie się na nim. W przypadku 24-latka akurat brakowało tego drugiego elementu. Tuż po pamiętnym spotkaniu, jego problemy zaczęły się nawarstwiać, czemu nie pomagała strzelecka posucha.

Zakręt

Kolejne 16 miesięcy, które nastąpiły po meczu z Realem, były dla niego bardzo dołujące. Swoją gablotę uzupełnił co prawda o kolejne mistrzostwo Belgii, ale była to jedynie nagroda pocieszenia. Prawie jak dyplom za wzięcie udziału w szkolnych zawodach.
Nastąpił niezwykle trudny okres w jego karierze. Musiał poradzić sobie ze śmiercią brata, w międzyczasie wysłano go na półroczne wypożyczenie do FC Koeln. Efekt? W sezonie 2020/21 zanotował aż 18 spotkań bez zdobytej bramki. Słaba końcówka w Belgii, rozczarowujący ruch do Kolonii. Jedną z ostatnich rzeczy, których spodziewali się po nim kibice, był transfer do Premier League. Wydawałoby się, że w dobie pandemii nikt nie ma przecież czasu ani pieniędzy, aby zaufać nieskutecznemu napastnikowi po przejściach. Nic bardziej mylnego.

Katharsis

Patrząc na jego krótką i rozczarowującą przygodę w Koeln, mało kto się spodziewał, że będzie tak regularnie błyszczał w lidze angielskiej. Na piłkarzy, którzy nie poradzili sobie w silniejszych rozgrywkach, patrzymy bowiem bardzo stereotypowo. Był za słaby, zweryfikowano go. Czasami na dobry transfer składa się jednak szereg różnych czynników. Większość z nich jest bardzo trudna do wyłapania. Nawet gdy najmniejszy element nie wypali, reszta może się posypać.
Właśnie dlatego kariera Dennisa to podróż po sinusoidach. Gdy coś nie zatrybiło, było fatalnie. Natomiast gdy odnalazł się w systemie gry Claudio Ranieriego w Watford, zapracował na miano rewelacji Premier League. Włoski szkoleniowiec już po kilku meczach od przejęcia sterów “Szerszeni” wypowiadał się o nigeryjskim snajperze w samych superlatywach.
- Jestem pod wrażeniem wielu z jego ostatnich występów. Jest bardzo szybki, a na dodatek już zaczął zdobywać bramki oraz asystować. To wciąż młody chłopak, mam nadzieję, że utrzyma aktualną dyspozycję na dłużej. Muszę przyznać, że uwielbiam tego typu zawodników. Jest uniwersalny i mogę zmieniać mu pozycję w trakcie spotkania. To dla mnie bardzo wygodne.
Watford oddzielił grubą kreską wady i zalety Dennisa. Jego trudną przeszłość i obiecującą przyszłość. Zaryzykował, ale w walce o utrzymanie czasami trzeba zagrać "va banque", aby być krok przed rywalem. W tym przypadku ryzyko opłaciło się bardzo szybko.
W debiucie na boiskach Premier League, jeszcze pod okiem Xisco, Dennis zdobył bramkę oraz zaliczył asystę przy trafieniu Ismaila Sarra. Został także wybrany zawodnikiem meczu. Już wtedy było widać, że to liga idealnie skrojona pod jego warunki fizyczne. Szczególnie, że 24-latek jest piłkarzem, który dobrze czuje się w dynamicznych akcjach oraz grze z kontrataku. To gracz silny, przebojowy i robi różnicę. W pięciu ostatnich spotkaniach ligowych trafił do siatki aż czterokrotnie. Nieźle jak na zawodnika, który przez pół roku nie zdobył ani jednej bramki w Bundeslidze. Snajper wyborowy narodził się na nowo.
Przykład Dennisa pokazuje, że rok w futbolu to tak naprawdę wieczność. Jeżeli snajper Watfordu utrzyma dobrą formę, już wkrótce będzie mógł błyszczeć podczas Pucharu Narodów Afryki. Gdybyśmy przekazali mu tę wiadomość kilkanaście miesięcy temu, kazałby nam wyłączyć konsolę. Dzisiaj sam jest graczem rodem z PlayStation.

Przeczytaj również