"Prawie wszędzie mamy lepsze przychody niż Raków". Właściciel Widzewa Łodź spokojny o przyszłość klubu

"Prawie wszędzie mamy lepsze przychody niż Raków". Właściciel Widzewa spokojny o przyszłość klubu
Norbert Barczyk/Pressfocus
Tomasz Stamirowski skomentował sytuację finansową Widzewa Łódź. Obecny właściciel klubu z Ekstraklasy zdradził, że obecnie drużyna funkcjonuje bez żadnego długu, co jest świetnym wynikiem w skali Polski.
W minionym sezonie Widzew Łódź awansował do Ekstraklasy. Powrót do elity okazał się jednak trudną przeprawą - po rewelacyjnej pierwszej rundzie przyszedł kryzys i obawa o utrzymanie. Ostatecznie jednak cel ten udało się zrealizować.
Dalsza część tekstu pod wideo
Niemniej nie wszystkie osoby związane z zasłużoną drużyną utrzymały swoje stanowiska. Sporo mówiono o możliwym zwolnieniu Janusza Niedźwiedzia, lecz z pracą pożegnał się Mateusz Dróżdż, czyli prezes klubu. Nieoficjalnie wiadomo, że działacz nie dogadywał się ze szkoleniowcem, ale też właścicielem, Tomaszem Stamirowskim.
Różnice dotyczyły przede wszystkim kwestii finansowych. Dróżdż podkreślał bowiem, że Widzew nie znajduje się w dobrej kondycji i nie może wykładać dużych pieniędzy na wzmocnienia. Właściciel podchodzi do tej sprawy zupełnie inaczej.
- Mieliśmy przed rundą pewne priorytety. Zakończyliśmy na trzecim miejscu. Mówimy sobie: chcemy ofensywnego pomocnika. Choćby tego Daniego Ramireza. Nagle dowiaduję się z wywiadu, że nie realizujemy transferów, bo mamy problemy finansowe. Nawet jeśli pojawiają się napięcia, to po prostu się dzwoni i informuje radę nadzorczą o przyczynach. Puszczenie w świat hasła "mamy problemy finansowe" jest zwyczajnie złym pomysłem. Powoduje pewien chaos. A problemów nie było. Wydawanie dostępnych środków i funkcjonowanie bez długów to nie jest problem. Prezes sam to później stwierdził - ocenił w rozmowie dla "Weszło.com".
- Kto jednak ma stabilnie funkcjonować w polskiej piłce, jeśli nie Widzew? Przypomnę: czternaście ekstraklasowych klubów ma nadzór finansowy. Nadchodzą trudne czasy. Niektórym otworzą się oczy. Wciąż duże jest prawdopodobieństwo nadejścia kolejnego "Czarnego Łabędzia", jak COVID czy wojna na Ukrainie. W coraz trudniejszej sytuacji są samorządy. Zwiększyło się ryzyko, że kluby zaczną upadać. Można podjąć szereg działań, żeby naszej piłce pomóc, na przykład wprowadzenie zwolnień podatkowych, które sprawiłby, że wynagrodzenia dla zawodników na boiskach Ekstraklasy stałyby się atrakcyjne na tle innych krajów. Wymaga to refleksji - dodał.
- W prawie wszystkich sektorach mamy lepsze przychody niż Raków. Wyjątek jest jeden: przychody ze sportu, które składają się z wyników, zdobywanych trofeów i transferów wychodzących. W swoim pierwszym sezonie w Ekstraklasie zajęli dziesiąte miejsce, ale już pół roku później sprzedali Kamila Piątkowskiego do Austrii za pięć milionów euro. To są naprawdę duże pieniądze. Tak samo w innych przypadkach. Anglicy kupili Kacpra Kozłowskiego za jedenaście milionów euro i widać było korelację między tym transferem a większą odwagą Pogoni w działaniach rynkowych - podkreślił.
- Prawda jest taka, że jestem pewnie w pierwszej dziesiątce inwestujących największe pieniądze wśród prywatnych właścicieli polskich klubów. Jest jedenaście klubów prywatnych w Ekstraklasie, w I lidze też kilka czołowych – Wisła, ŁKS czy Bruk-Bet. Można dywagować, absolutnie nie chodzi tu jednak o ściganie się, panuje między nami szacunek, bo to bardzo trudna materia - podsumował.
Redakcja meczyki.pl
Hubert Kowalczyk25 May 2023 · 09:51
Źródło: Weszło.com

Przeczytaj również