Prezes Ruchu Chorzów zaskoczony wpisem premiera Morawieckiego. "Cud by się musiał wydarzyć" [NASZ WYWIAD]

Prezes Ruchu Chorzów zaskoczony wpisem premiera Morawieckiego. "Cud by się musiał wydarzyć" [NASZ WYWIAD]
fot. Marcin Bulanda/Pressfocus.pl
Premier Polski wchodzący w sprawę meczu pierwszej ligi? Takiego obrotu spraw się nie spodziewaliśmy i nie byliśmy jedynymi. Na temat hitu zaplecza Ekstraklasy porozmawialiśmy z prezesem Ruchu Chorzów Sewerynem Siemianowskim.
W pierwszej lidze dojdzie do piłkarskiego święta. 22 kwietnia Ruch Chorzów zagra z Wisłą Kraków, a oba te kluby mocno walczą o awans do Ekstraklasy. Święto miało być obchodzone na tyle hucznie, że długo trwała walka o zorganizowanie tego spotkania na Stadionie Śląskim w Chorzowie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Ruch wydał tydzień temu oświadczenie, to jego fragment:
- Stadion Śląski wyszedł naprzeciw oczekiwaniom Ruchu, a złożona oferta najmu została zaakceptowana przez Zarząd Klubu. Niestety Strony nie były w stanie osiągnąć kompromisu w zakresie rozkładu ciężaru odpowiedzialności związanej z ewentualnymi uszkodzeniami Stadionu Śląskiego, które mogłyby zagrozić organizacji wcześniej zaplanowanych imprez lekkoatletycznych, co w konsekwencji rodziłoby konieczność poniesienia potencjalnie wielomilionowych kosztów związanych z przeniesieniem tychże imprez. Ani Ruch, ani Stadion Śląski nie są w stanie przyjąć na siebie takiego ryzyka i takiej odpowiedzialności. Ruch od kilku lat jest mozolenie odbudowywany, dlatego narażanie Klubu byłoby wielką nieodpowiedzialnością.
Organizację imprezy masowej należy zgłosić miesiąc przed terminem, czyli jest już po sprawie. Jednak teraz do akcji wkroczył premier Mateusz Morawiecki. Zapytaliśmy o to prezesa Ruchu Chorzów.
SAMUEL SZCZYGIELSKI: Ruszyliście dzisiaj ze sprzedażą biletów na mecz Ruch - Wisła Kraków i te bilety są na stadion w Gliwicach, prawda?
SEWERYN SIEMIANOWSKI, PREZES RUCHU: Tak. Na teraz gramy w Gliwicach. To musiałoby się coś wydarzyć… Cud by się musiał stać. Nie wiem co by się musiało stać. Na pewno zakupione bilety idzie zawsze przerzucić na ten większy obiekt, ale wątpię, że to się zdarzy.
Sprzedaż ruszyła i dbając o kibiców, którzy chodzą regularnie: najpierw jest ona dostępna dla tych, którzy byli 3 razy na meczach w Gliwicach, później 2 razy, raz i dopiero ruszy otwarta sprzedaż. Napaliło się wielu kibiców na ten mecz.
Był pan dziś zaskoczony wpisem premiera Mateusza Morawieckiego na temat Waszego meczu z Wisłą czy nie, bo rozmawialiście już o tym?
Byłem zaskoczony... troszeczkę. Nie jest dobrze, jak tyle polityki kręci się wokół klubu. Ale ja patrzyłbym jednak na to szerzej. Celem nie jest rozegranie jednego meczu z Wisłą na Stadionie Śląskim. My nie mamy swojego stadionu, na który dostaniemy licencję. Mamy ograniczone środki. Ja bym się raczej skupił, żeby ponadpartyjnie - spiąć budżet na stadion i móc go budować. A nie na ten jeden mecz, żeby fajnie się na nim pokazać. Myślę że jedna czy druga partia jak pomoże bez podziałów wybudować stadion dla tak zasłużonego klubu, to wszyscy na tym tylko zyskają.
Chcecie jeszcze spróbować zagrać z Wisłą na Stadionie Śląskim?
Temat się rozlał. Pracowaliśmy ponad miesiąc nad tym tematem i szacunek dla naszej ekipy, że tak działaliśmy. Jednak cała robota poszła w piach i ciężko byłoby to jeszcze pobudzić. Za dużo tam jest takich szczegółów, które od początku trzeba byłoby dopracowywać. Trzeba takie rzeczy robić dobrze, profesjonalnie, nie ma co patrzeć na ten mecz z Wisłą, tylko otworzyć wrota do tego, żeby Ruch miał rozwiązany problem na dłużej. Może uda nam się zagrać na Śląskim z Wisłą w Ekstraklasie, do tego z Widzewem, z tymi wielkimi markami. Mam nadzieję że na Stadionie Śląskim będzie można takie topowe spotkania rozegrać. Teraz w kwestii meczu z Wisłą w kwietniu to troszeczkę 15 minut po 12:00, a nie za 5 minut 12:00.
Jesteście fenomenem ligi i walczycie o bezpośredni awans z ŁKS-em czy Wisłą Kraków.
Każdy chce jak najwyżej te wielkie kluby, bo to pełne trybuny, mocno zaludnione, dobra atmosfera. Pokazujemy, że jest na co patrzeć, bo na boisko jest i jakościowo i emocjonalnie. Nasze firmy są faktycznie słynne, jakby awansowały te właśnie kluby, to zyska Ekstraklasa, straci pierwsza liga, ale te zespoły walczą o to, żeby grać jak najwyżej.
Jak trzymacie ciśnienie tej rywalizacji?
Jako czarny koń, beniaminek, staramy się dorównywać innym zespołom. Mamy tylko dwa przegrane mecze, poziom gry utrzymujemy. Co będzie na koniec sezonu? Jest jeszcze 10 kolejek, jak się uda awansować to będzie rewelacja, to coś historycznego.
Na ten moment mamy zakontraktowane Gliwice.
Emocje u nas są, z ŁKS-em pokazaliśmy, że nie warto wychodzić ze stadionu czy przełączać kanału w 90 minucie. Ten wynik 3:3 i cały przebieg spotkania to najlepsza reklama dla pierwszej ligi.
Przed sezonem nie mieliście raczej awansu za cel?
Cel minimum, czyli utrzymanie już jest. A awansować każdy chce. Nie mówię, że nie ma presji. Nie można teraz spocząć na laurach. Trzeba w tych 10 meczach udowadniać swoje. My na kolejne mecze idziemy z pokorą, stąpamy twardo po ziemi. Liderem tego zespołu jest siła, którą wytwarza ten kolektyw i konkurencja.

Przeczytaj również