Prosił Messiego o zdjęcie, teraz wygra z nim MŚ? Od czasów Pelego nie było takiego gracza. Guardiola miał oko

Prosił Messiego o zdjęcie, teraz wygra z nim MŚ? Od czasów Pelego nie było takiego gracza. Guardiola miał oko
Xu Zijian/Xinhua/PressFocus
Kilka lat temu był fanem Leo Messiego, dziś jest jego najlepszym partnerem na boisku. Jako dzieciak liczył na choćby jeden występ na mundialu, w niedzielę może wygrać cały turniej. Julian Alvarez żyje w wyśnionym świecie i nie zamierza się zbyt szybko wybudzać.
Julian Alvarez to jeden z największych bohaterów Argentyny na mundialu w Katarze. 22-latek zaczął mistrzostwa jako rezerwowy, lecz zbyt szybko okazało się, że tak dobrego zawodnika nie można trzymać na ławce. Napastnik Manchesteru City przez cały turniej harował na sukces zespołu, a we wtorek otrzymał za to indywidualną zapłatę. Choć po półfinale z Chorwacją najwięcej mówi się o Leo Messim, to Alvarez zasłużył na równie głośne peany. Dublet, wywalczony karny i sprawienie, że świat znów mógł zobaczyć półcień Diego Maradony. Oto dzieło piłkarza, który ugasił marzenia “Vatrenich” o kolejnym finale.
Dalsza część tekstu pod wideo

Chłopiec z marzeniem

- Każdy zawodnik spisał się dziś bardzo dobrze, ale gdybym miał wyróżnić jednego, wskazałbym Juliana. Rozegrał niesamowite spotkanie, walczył dla drużyny, strzelił dwa gole, był niezwykle ważny, jak podczas całego turnieju. Gdybym miał wybrać, komu oddałbym statuetkę zawodnika meczu, wybrałbym Alvareza - stwierdził Messi po pokonaniu Chorwacji.
Takie słowa z ust kapitana “Albicelestes” to prawdopodobnie największy dowód uznania, jaki Alvarez mógł sobie wyobrazić. Zwłaszcza, jeśli spojrzy się na historię tego wciąż młodego piłkarza, który nie tak dawno temu był tylko fanem niesamowitych poczynań Messiego. Po półfinale furorę robi zdjęcie Juliana z “La Pulgą” zrobione w 2011 roku. Jeden już wtedy był najlepszym piłkarzem globu, drugi dopiero marzył o zawodowej karierze. Dekadę później ramię w ramię poprowadzili Argentynę do finału mistrzostw świata.
- Messi od dzieciństwa był moim idolem, idolem mojej rodziny, moich braci. Dla mnie Leo jest bohaterem. Dzielenie z nim szatni, wspólne trenowanie, a teraz gra z nim w jednej drużynie to dla mnie zaszczyt i spełnienie marzeń - przyznał Alvarez cytowany przez "ESPN".
Świeże wywiady oraz materiały z przeszłości przedstawiają piękną drogę 22-latka. Historia napastnika pokazuje, że można zakochać się w futbolu, dzięki śledzeniu swojego idola, który później staje się kolegą z szatni. Kiedy Messi jechał na pierwszy mundial, Alvarez miał sześć lat. Gdy jeden kolekcjonował kolejne Złote Piłki, drugi jeszcze uczęszczał do szkoły podstawowej. Ale upór, talent i ciężka praca wystarczyły, aby dzieciak z malutkiego Calchin miał szansę gry u boku magika z Rosario.

Śladami legend

Julian Alvarez po raz pierwszy uczestniczy w mistrzostwach świata. Już zdołał jednak zapisać się w historii najważniejszego turnieju reprezentacyjnego. Został najmłodszym zawodnikiem od czasów Pelego, który skompletował dublet w półfinale mundialu. Brazylijska legenda dokonała tego w 1958 roku, co tylko pokazuje, z jak wyjątkowym osiągnięciem mamy do czynienia. Zresztą niezależnie od wieku i doświadczenia, samo strzelenie dwóch goli w tak zaawansowanej fazie mistrzostw świata nie należy do codzienności. W XXI wieku poza Alvarezem tylko dwóm zawodnikom udała się ta sztuka. Mowa o Tonim Kroosie i Andre Schuerrle, którzy w 2014 roku zdekapitowali Brazylię. Dwa mundiale później Argentyna poskromiła chorwackich pogromców “Canarinhos”.
- Julian Alvarez to bardzo dobry piłkarz. Jest szybki, ma świetną technikę, dobrze radzi sobie w Manchesterze City, chociaż musi rywalizować z Erlingiem Haalandem. To gracz, przed którym wielka przyszłość - chwalił go Virgil van Dijk przed ćwierćfinałowym starciem.
Holandia jak na razie pozostaje jedynym zespołem na MŚ, który zatrzymał Alvareza, kiedy ten wybiegał na boisko od pierwszej minuty. To spory wyczyn, jeśli weźmiemy pod uwagę regularność zawodnika City. W sumie zaliczył on już sześć bramek i jedną asystę w ośmiu tegorocznych spotkaniach Argentyny, które rozpoczynał w wyjściowym składzie. Wygląda na to, że nie robi mu żadnej różnicy, czy gra w sparingu ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi czy w półfinale mistrzostw świata. Kiedy nadarzy się okazja, niezależnie od okoliczności trafi do siatki. W historii mundialu tylko sześciu Argentyńczyków strzeliło więcej goli od Alvareza, dla którego jest to przecież pierwszy występ na turnieju tej rangi. Przy czym bycie za Diego Maradoną, Gabrielem Batistutą czy Leo Messim to żaden wstyd. Zwłaszcza, że na kolejnych mistrzostwach wychowanek River Plate będzie tylko śrubował statystyki.

Król Julian

Julian Alvarez jest odpowiedzią na wieloletnie problemy Argentyny w ofensywie. “Albicelestes” są oczywiście znani z masowej produkcji klasowych napastników. Problem w tym, że wielu z nich nie potrafiło przełożyć ogromnego talentu na reprezentacyjną formę. Sergio Aguero przez kilkanaście lat kariery nie zaliczył choćby jednego tak spektakularnego występu, jak Alvarez przeciwko Chorwatom. W przypadku Gonzalo Higuaina wszyscy mają w pamięci historyczne pudła z Niemcami czy Chile. Również Lautaro Martinez na razie zawodzi oczekiwania.
“El Toro” miał być pierwszą strzelbą Argentyny, ale do Kataru nie przyjechał z naładowanym magazynkiem, tylko saszetką kapiszonów. Statystycy portalu “Opta” wyliczyli, że jedynie Jamal Musiala i Romelu Lukaku wygenerowali na tym mundialu większy współczynnik oczekiwanych goli od Lautaro i ani razu nie trafili do siatki. Z kolei Alvarez oddał w Katarze cztery celne strzały, co dało cztery gole. Kliniczny snajper.
Argentyna po latach cierpień w końcu ma napastnika będącego odciążeniem dla Leo Messiego. Nadal niemal cała ofensywa opiera się na 35-latku, jednak wreszcie ma on u swego boku zawodnika, któremu w kluczowych momentach nie drży noga. Jeśli w finałowym meczu Alvarez dojdzie do odpowiedniej sytuacji strzeleckiej, raczej na pewno nie powtórzy popisów Higuaina z 2014 roku.

Na pierwszym planie

Chociaż liderem Argentyny pozostaje Messi, to Alvarez wreszcie może wyjść z cienia innych napastników. Jeszcze przed mundialem zarówno w klubie, jak i w reprezentacji 22-latek musiał godzić się z rolą rezerwowego. W jednej drużynie kosztem Erlinga Haalanda, w drugiej Lautaro Martineza. Ze snajperem Interu już wygrał rywalizację, a nie należy wykluczyć, że i na Etihad nadejdzie jego moment.
- Gdyby Julian Alvarez grał po 90 minut w każdym meczu, strzelałby gole. Czy tyle samo, co Haaland? Nie wiem, ale jestem pewien, że strzelałby gole. To fantastyczny chłopak, w klubie nie ma ani jednej osoby, która nie byłaby zadowolona z tego transferu - podkreślał Pep Guardiola na jednej z konferencji prasowych.
Katalończyk wielokrotnie komplementował Alvareza i trudno się dziwić, ponieważ jest to zawodnik stworzony na modłę tego trenera. Guardiola uwielbia w futbolu technikę, pressing, szybkość i inteligencję, czyli wszystko, co oferuje wychowanek River. Symbolem atutów 22-latka powinien stać się wczorajszy gol z Chorwacją. Najpierw powalczył o piłkę w defensywie, później przebiegł z nią kilkadziesiąt metrów, siłą woli ogrywał kolejnych rywali, żeby wreszcie trafić do siatki. Cały Julian Alvarez.
- To był jeden z moich pierwszy dni w Manchesterze City, kiedy siedzieliśmy w szatni i rozmawialiśmy o faworytach mundialu. Wymieniano Francję, Portugalię i innych wielkich. Ja nie powiedziałem ani słowa. Wtedy Pep Guardiola podszedł do nas, zapytał: "Wiecie, kto ma największe szanse na wygranie mundialu?". A potem wskazał palcem na mnie - zdradził Alvarez w rozmowie z Sebastianem Vignolo.
W wieku 22 lat może on osiągnąć coś, czego nie dokonali Gabriel Batistuta, Sergio Aguero czy Hernan Crespo. Ewentualne zdobycie mistrzostwa świata nie byłoby naturalnie zwieńczeniem kariery tak młodego piłkarza. Raczej stanowiłoby to ukoronowanie drogi chłopca, który marzył o reprezentowaniu kraju na mundialu i teraz czerpie z tego pełnymi garściami. W 2011 roku młody Julian Alvarez podszedł do Messiego i zapewne zapytał go, czy poświęci chwilę, na jedno zdjęcie. W niedzielę ten sam człowiek zapyta “La Pulgę”, czy może wygrają razem mistrzostwo świata. Niewykluczone, że w obu przypadkach odpowiedź okaże się twierdząca.

Przeczytaj również