PŚ w Rasnovie. Kompromitacja organizatorów piątkowego konkursu. "Mieli suszarki do włosów zamiast dmuchaw"

Kompromitacja organizatorów Pucharu Świata w Rasnovie. "Mieli suszarki do włosów zamiast dmuchaw"
Screen z Twittera
Druga seria piątkowego konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich w Rasnovie musiała zostać powtórzona ze względu na opady śniegu. Organizatorzy nie mieli bowiem odpowiednich urządzeń, aby należycie oczyścić tory najazdowe. Gdyby śnieg padał dłużej, druga seria prawdopodobnie w ogóle nie zostałaby dokończona.
Odkąd w skokach narciarskich wprowadzono przeliczniki za wiatr i zmianę belki, powtarzanie prób w konkursie należy do rzadkości. Taką sytuację mieliśmy jednak w piątek w Rasnovie, gdzie wyniki drugiej serii zostały anulowane ze względu na niesprawiedliwe warunki. Przez opady śniegu część zawodników osiągała wyjątkowo niskie prędkości najazdowe.
Dalsza część tekstu pod wideo
Za taki stan rzeczy w dużej mierze odpowiedzialni byli organizatorzy, którzy w lutym nie byli przygotowani na to, że może padać śnieg. Szkoleniowiec polskiej kadry, Michal Doleżal, podkreśla, że brakowało im odpowiedniego sprzętu.
- Dobrze, że to były przelotne opady. Gdyby nie przestało sypać, to pewnie skończylibyśmy rywalizację na jednej serii. Wszystko dlatego, że mieli takie, a nie inne urządzenia do odśnieżania torów. Zamiast dmuchaw, mieli raczej suszarki do włosów. To było śmieszne - powiedział Doleżal.
Polski obóz jest jednak zgodny, że decyzja o ponownym przeprowadzeniu serii finałowej była sprawiedliwa. Popiera ją między innymi Adam Małysz.
- To był kolejny dziwny i śmieszny konkurs, bo ta skocznia jest wyjątkowo mała. Dlatego zupełnie inaczej patrzyło się skoki niż w Predazzo, gdzie też były zawody na normalnej skoczni. Restart serii był sprawiedliwą decyzją, bo niektórzy zawodnicy mieli problem z tym, żeby dojechać do progu - przyznał były skoczek.
Redakcja meczyki.pl
Maciej Pietrasik21 Feb 2020 · 18:16
Źródło: Onet.pl

Przeczytaj również