Reprezentant Polski w ogniu krytyki. Czy Jan Bednarek ma aż tak fatalny okres w Premier League?

Reprezentant Polski w ogniu krytyki. Czy Jan Bednarek ma aż tak fatalny okres w Premier League?
Dziurek / Shutterstock.com
Każdy zdaje sobie sprawę, że ostatnie tygodnie dla Jana Bednarka to istne, piłkarskie piekło. W meczu z Manchesterem United Polak jako pierwszy piłkarz historii Premier League strzelił samobója, sprokurował rzut karny i wyleciał z boiska. Niezły dorobek jak na 90 minut… niecałe 90 minut gry. Przeanalizowaliśmy, czy dla naszego rodaka tamten mecz był wypadkiem przy pracy czy tylko wierzchołkiem góry lodowej…
Southampton dzisiejszym meczem przeciwko kiepsko dysponowanej Chelsea przerwało serię sześciu porażek z rzędu. Remis, nawet z czołową drużyną w Anglii, może cieszyć, ale nie napawa szczególnie optymizmem. 5 goli strzelonych i aż 21 straconych bramek w siedmiu kolejkach ligowych to skandaliczny bilans.
Dalsza część tekstu pod wideo
Mecz z Chelsea nie powiedział nam, czy w szeregach Southampton nastanie przełom. Ekipa ’’The Blues” była dziś tak nijaka, że nie wiadomo, czy remis 1:1 to dla drużyny Bednarka przełamanie i teraz krok po kroku będzie coraz lepiej. Wiemy natomiast, że ostatnia wygrana miała miejsce 4 stycznia. I to, co ciekawe, z liderującym wtedy Liverpoolem.
W tym wszystkim najbardziej interesuje nas oczywiście, jak wygląda Jan Bednarek. Dzisiaj nie został szczególnie przetestowany przez ofensywę Chelsea, ale w głowie został nam taki oto obrazek...
A jak spojrzymy szerzej - no, Jan nie wygląda najlepiej. Krytyki jest dużo. Nie jest absolutnie najgorszym zawodnikiem Southampton, a po prostu wtapia się w fatalnie prezentujący się tłum. Jednak mimo że cała drużyna wygląda tak sobie, Bednarek ma tego pecha, że często jest tam, gdzie coś się sypie. Dziwnym byłoby, gdyby któreś gole przy 0:9 z Manchesterem United nie były jego winą, to wynika choćby z prawdopodobieństwa, ale nawalał przecież też z Newcastle, gdzie przegrał choćby w sumie kluczowy dla losów całego meczu pojedynek główkowy z Saint-Maximinem.
Najbardziej pechowe dla Polaka były właśnie spotkania z ’’Czerwonymi Diabłami" czy Newcastle, kiedy był zamieszany w utratę goli, ale Janek - jak cały zespół - obniżył loty już od momentu zwycięstwa nad Liverpoolem.
Co w ostatnich tygodniach można zapisać w grze Bednarka na plus, a co na minus?
Polak czasem ma problem z wyprowadzeniem piłki, Jego spory problem to wąska kadra. Czasem sprawia wrażenie przemęczonego, w tym sezonie grał nawet w mniej ważnych meczach pucharowych. Ralph Hassenhuttl nie daje mu odpocząć, gdyż w kadrze znajduje się tylko czterech stoperów. W tym - mający wcześniej problemy z kontuzjami Mohammed Salisu. Trener ’’Świętych” operuje wśród Bednarka, Jacka Stephensa i Jannika Vestergaarda, czyli pole do manewru jest niewielkie.
Jeśli chodzi o plusy - z pewnością możemy napisać, że nieźle czuje rywala i rzadko zostawia mu dużo przestrzeni. Oczywiście w meczu z United Martial ograł go jak dzieciaka, ale zazwyczaj to się nie dzieje.
Największym problemem Douthampton jest liczba niewymuszonych błędów. Southampton stało się ofiarą własnej broni. Zawsze był to zespół będący trochę mini-Liverpoolem. Grający gegenpressingiem, wysoko odbierający piłkę. Teraz sam popełnia mnóstwo niewymuszonych błędów tracąc futbolówkę na własnej połowie. Tyczy się to nawet bramkarza McCarthy'ego, który zawalił na przykład gola z Newcastle. Bednarkowi również proste błędy przy wyprowadzeniu nie są obce.
W ofensywie też zawodzili Danny Ings czy Che Adams, zbiegło się to z kontuzjami Walcotta oraz Walkera-Petersa. Po spotkaniu z Aston Villą Ralph Hassenhuttl powiedział, że gdyby miał fundusze to chętnie kupiłby nawet 10 nowych graczy. Trochę hiperbola, ale to pokazywało ich problemy z wąska kadrą.
A patrząc na ten najgorszy mecz z United, który będzie jeszcze długo wspominany… Od pewnego momentu było jasnym, że ekipa Solskjaera pogoni za tym niechlubnym 0:9 Southampton z Leicester. Stąd pojawiła się rezygnacja, brak pomysłu, odliczanie do ostatniego gwizdka. Później mecz z Newcastle i kolejny cios w morale, no bo jak inaczej to nazwać, gdy gonisz wynik, masz jedną bramkę do odrobienia, grasz 11 na 9 (czerwona kartka + kontuzja przy braku zmian rywali), a nie potrafisz czegokolwiek ugrać. Patrzy się na twarz Hasenhuttla i widzi się tę rezygnację w oczach. A trudno, żeby inne nastawienie przybrali patrzący na to piłkarze.
Z jednego podobnego kryzysu ten szkoleniowiec ich już wyprowadził, ma więc kredyt zaufania, ale pytanie, czy nie jest to wyczerpująca sytuacja zarówno dla niego, jak i dla piłkarzy.
Tyle mówiło się jakiś czas temu, że o ile Jan Bednarek nie jest nowym Virgilem van Dijkiem, to i tak zaraz trafi do czołowego klubu Premier League. A więc - czy Janek w Anglii nadal ma opinię gościa, który może iść do topowego zespołu czy na teraz to mrzonka? Cóż. Na pewno ma na to potencjał, bo nadal jest w sile wieku i nie należy zapominać o tym, że gra właściwie od dechy do dechy w solidnym jednak angielskim klubie. Zanim zaczęła się ta zawierucha był też ważną częścią obrony, a ta w 6 meczach straciła 2 gole.
Jest jednym z najlepiej rozwijających się stoperów w lidze w ostatnich latach i jak ten progres w pewnym momencie nie stanie, to zdziwimy się, jeśli Southampton będzie najmocniejszą ekipą w jego CV.
Stawiamy, że prędzej czy później może trafić do klubu pokroju Chelsea, Tottenhamu czy zwłaszcza Arsenalu, ale raczej jeszcze nie w najbliższym okienku. Chyba że coś in plus zmieni Euro 2021. A tego byśmy sobie akurat bardzo życzyli.

Przeczytaj również