Robot, który nie jedzie na Euro. Najlepszy angielski obrońca na osłodę może wygrać LE. "Jego nie przejdziesz"

Robot, który nie jedzie na Euro. Najlepszy angielski obrońca na osłodę może wygrać LE. "Jego nie przejdziesz"
MDI/shutterstock.com
Aaron Wan-Bissaka nie został powołany do szerokiego składu reprezentacji Anglii na Euro 2020. Finał Ligi Europy pomiędzy Manchesterem United a Villarrealem będzie zatem dla prawego obrońcy doskonałą okazją, by udowodnić selekcjonerowi Garethowi Southgate’owi, jak bardzo ten się pomylił.
- To jeden z najlepiej grających jeden na jeden bocznych obrońców na świecie - zachwycał się już w poprzednim sezonie Wan-Bissaką były obrońca Liverpoolu, a dziś ekspert telewizyjny stacji “Sky Sports”, Jamie Carragher. - Nawet kiedy go miniesz, on zawsze zdoła wsadzić nogę. Nie wydaje mi się, by ktokolwiek był w stanie wygrać z nim pojedynek. Jego nie przejdziesz.
Dalsza część tekstu pod wideo
Zapytajcie Raheema Sterlinga.

Niedoszły “baller”

Skąd w czasach, w których od bocznych obrońców wymaga się, jak mogłoby się wydawać, przede wszystkim dobrej gry w ataku, wziął się taki, który w pierwszej kolejności doskonale radzi sobie w defensywie? Odpowiedź może zaskakiwać. Aarona Wan-Bissaki nikt nigdy nie uczył bowiem tego, jak bronić.
- Nie mam pojęcia, skąd to się bierze - powiedział sam piłkarz dwa lata temu w wywiadzie udzielonym dziennikowi “The Guardian”, jeszcze jako gracz Crystal Palace. - Jestem tak samo zdezorientowany jak wszyscy, widząc wszystkie statystyki. Jako dziecko nigdy nie odbierałem piłki. Byłem zbyt zajęty robieniem sztuczek technicznych i zwyczajnie nie przepadałem za bronieniem. Zdarzało mi się przechwycić piłkę, ponieważ byłem szybki, ale odbierać zacząłem ją prawdopodobnie dopiero w zespole do lat 23.
Wan-Bissaka urodził się w południowej części Londynu i jak każdy tamtejszy dzieciak - o czym pisaliśmy ostatnio TUTAJ - marzył o zostaniu “ballerem”.
- Graliśmy “porządne” mecze 15 na 15, a mnie wybierano do składu jako pierwszego, mimo że byłem chyba najmłodszy - wspominał dzieciństwo obecny zawodnik Manchesteru United. - Tam chodziło o triki, o free-style. Ja kochałem oglądać Thierry’ego Henry’ego oraz Ronaldinho. Ich kopiowałem.
Dzisiejszy prawy obrońca zaczynał karierę jako napastnik, zanim w wieku 11 lat przeszedł z lokalnego klubu o nazwie Junior Elite do akademii Crystal Palace. Tam grał przez lata jako skrzydłowy. Dopiero na ostatnim etapie szkolenia, czyli we wspomnianej drużynie do lat 23, po raz pierwszy postawiono na niego w roli bocznego obrońcy.
- Nie podobało mi się - wspominał debiut na nowej pozycji. - Nie mogłem wyrazić siebie w grze do przodu, a bronienie było dla mnie całkowicie nowe. Zszedłem z boiska z myślą: “to nie jestem ja”. Niczego nie powiedziałem, ale trenerzy to wiedzieli. Zaczęli ze mną pracować podczas dodatkowych treningów.
Wan-Bissaka trenował już wtedy również z dorosłym zespołem Crystal Palace, gdzie trafił na wyjątkowo sprzyjające środowisko do rozwoju. Od Wilfreda Zahy czy Yannicka Bolasiego nie uczył się jednak tego, jak zostać dobrym skrzydłowym. Przeciwnie.
- Trenowanie przeciwko nim mnie zahartowało - przyznał. - Kiedy byłem młodszy, mój styl gry był taki jak Wilfa. To dało mi pewną przewagę. Jako były skrzydłowy przeczuwałem, co mogą próbować zrobić: w którą pójść stronę, co myślą. Dzięki temu można łatwiej przewidywać. Gdy Roy Hodgson włączył mnie na stałe do pierwszej drużyny, wiedziałem, że robiłem postępy, nawet kiedy jeszcze nie grałem.

Robot

Aaron Wan-Bissaka doczekał się seniorskiego debiutu w lutym 2018 roku, w wieku 20 lat, i nie oddał już miejsca w składzie. Najpierw w Crystal Palace, a następnie - po transferze opiewającym na kwotę aż 45 milionów funtów - w Manchesterze United. W trzech ostatnich sezonach prawy obrońca za każdym razem znalazł się w czołówce najczęściej interweniujących w defensywie zawodników nie tylko w całej Premier League, ale w ogóle w najsilniejszych europejskich ligach. Odbiory, przechwyty, wybicia, zablokowane strzały, wygrane pojedynki - wybierzcie element gry, a Wan-Bissaka będzie wysoko.
Skalę eksplozji formy byłego reprezentanta angielskiej młodzieżówki jeszcze w okresie jego występów na Selhurst Park najlepiej zilustrował wspomniany Hodgson.
- Ulżyło mi, ponieważ zaczynałem myśleć, że może być robotem - powiedział menedżer Crystal Palace, kiedy Wan-Bissaka stracił piłkę podczas wygranego spotkania z Fulham. Było to w czwartej minucie doliczonego czasu gry.

Słaby przy piłce

Co sprawia zatem, że 23-letni dziś Aaron Wan-Bissaka przegrywa rywalizację o to, aby zostać w ogóle powołanym do dorosłej reprezentacji Anglii? Nie chodzi tylko o wyjątkowo mocną konkurencję w osobach Kyle’a Walkera, Kierana Trippiera, Reece’a Jamesa oraz Trenta Alexandra-Arnolda, którzy w komplecie znaleźli się w szerokiej kadrze Wyspiarzy na zbliżające się finały mistrzostw Europy.
- Wan-Bissaka jest zawodnikiem najlepiej broniącym w sytuacjach jeden na jeden - analizował kilka tygodni temu na antenie “Sky Sports” Gary Neville, porównując wspomnianych wyżej, angielskich prawych defensorów. - Jest jak pijawka. Jeśli grasz przeciwko Manchesterowi United, zapewne chcesz, żeby to jednak on znajdował się w posiadaniu piłki. To zresztą widać. Rywale nie atakują go, kiedy jest przy piłce, ponieważ wiedzą, że to jego słaba strona.
Podczas gdy doskonale znane są braki znakomitego w ofensywie Alexandra-Arnolda w grze obronnej, dla przeciwwagi, mankament świetnego w defensywie Wan-Bissaki stanowi gra w ataku. Kiedy wychowanek Crystal Palace przeprowadził się na Old Trafford, niektórzy zwracali zresztą uwagę, że nie można wymagać od niego jakości w obu tych aspektach. W poprzednim klubie pełnił on bowiem niemal wyłącznie defensywną rolę, bocznego obrońcy sporadycznie włączającego się do akcji ofensywnych. Dość napisać, że Wan-Bissaka dopiero w tym sezonie strzelił swoje dwa pierwsze gole w seniorskim futbolu.
Selekcjoner reprezentacji Anglii, Gareth Southgate, wyżej ceni na tę chwilę bocznych obrońców łączących solidną grę w obronie z jakością oferowaną w ataku. Stąd Wan-Bissaka - i niewykluczone, że ostatecznie również Alexander-Arnold - pozostanie na razie poza kręgiem jego zainteresowań.

Wymierający gatunek

Przed dzisiejszy finałem Ligi Europy dla mającego kongijskie korzenie, a nawet jeden występ w młodzieżowej reprezentacji DR Konga do lat 20, Aarona Wan-Bissaki brak powołania na Euro nie musi oznaczać jednak końca nadziei na przekonanie do siebie menedżera angielskiej kadry.
- W przeszłości drużyny zwykły pozwalać mu znajdować się w posiadaniu piłki - raz jeszcze zauważył w tym miesiącu wspomniany Neville, czyli człowiek, który rozegrał najwięcej meczów na pozycji prawego obrońcy w całej historii reprezentacji Anglii. - Powoli można jednak dojść do wniosku, że musi się to zmienić. On zaczyna wpływać również na grę ofensywną.
W zakończonym sezonie Premier League Wan-Bissaka dołożył do dwóch zdobytych bramek cztery asysty. Według danych portalu “WhoScored.com” zanotował też średnio najwięcej kluczowych podań (0,9 na mecz) oraz najmniej strat piłki (0,6 na spotkanie) w karierze. Równocześnie coraz rzadziej skutecznie drybluje (średnio raz na mecz, wcześniej kolejno: 1,9; 1,7; 1;5). Określany “wymierającym gatunkiem” obrońcy, czyli takim, który potrafi przede wszystkim bronić, zawodnik Manchesteru United nauczył się odpowiedzialnej gry w defensywie. Teraz, wszystko na to wskazuje, będzie stopniowo starał się odgrywać coraz większą rolę również w ataku.
“Ballerzy” takich rzeczy nie zapominają.

Przeczytaj również