Santos powołał go do szerokiej kadry. Będzie debiut? "Małymi kroczkami dążę do reprezentacji"

Santos powołał go do szerokiej kadry. Będzie debiut? "Małymi kroczkami dążę do reprezentacji"
Wiśniewski spezia
Przemysław Wiśniewski Zabrze zamienił na Wenecję, a tę już po pół roku na La Spezię. W klubie z tego miasta ma zastąpił Jakuba Kiwiora. Oczekiwania spore, kilka występów w Serie A już zaliczył, ale na razie jest rezerwowym i nie ma co się z tym oszukiwać. Teraz dostał powołanie do szerokiej kadry Fernando Santosa.
Reprezentacja Polski ma problem ze środkiem obrony, ponieważ Kamil Glik leczy uraz i nie gra od 15 stycznia. Fernando Santos zdecydował się powołać go do szerokiej kadry, tak jak i Przemysława Wiśniewskiego, który po transferze do Spezii zaliczył 97 minut. Sam zainteresowany nie spodziewa się, że będzie na krótkiej liście nazwisk, które stawią się 20 marca w Warszawie, ale sam fakt, że Santos go zauważył - cieszy bardzo. Zapraszamy na wywiad ze stoperem klubu Serie A.
Dalsza część tekstu pod wideo
SAMUEL SZCZYGIELSKI: Jaka była twoja reakcja na powołanie, które przyszło do klubu podpisane przez Fernando Santosa?
PRZEMYSŁAW WIŚNIEWSKI: Wiedziałem trochę wcześniej, że dostanę powołania do szerokiej kadry, ale co do tej wąskiej, to nie mam jeszcze żadnych informacji. Myślę, że powoli, małymi kroczkami dążę do tego, żeby zostać reprezentantem Polski.
Czujesz się gotowy na przyjazd na kadrę?
Zrobiłem duży krok wchodząc do Serie A po pół roku w Serie B. Mentalnie i piłkarsko jestem gotowy, cieszę się, że trener Santos mnie dostrzegł i pracuję na to cały czas, żeby faktycznie grać z orzełkiem na piersi.
To pierwszy selekcjoner, który cię zauważył.
To bardzo uznany trener, dokonał wielkich rzeczy z Portugalią. Poprzedni selekcjonerzy nie mieli okazji, żeby mnie lepiej poznać oprócz trenera Czesława Michniewicza, który brał mnie do kadry U21, ale praktycznie w niej nie występowałem. Grałem wtedy w Ekstraklasie, a żeby grać w pierwszej kadrze, trzeba wyjechać i dobrze prezentować się w zagranicznej lidze.
I wyjechałeś z Zabrza do Włoch, ale wybrałeś Serie B mimo że była oferta z Serie A.
Tak, miałem ofertę z Cremonese. Z biegiem czasu wyszło to dla mnie bardzo dobrze. Wiemy jaki jest poziom Serie A i uważam, że wtedy nie byłem gotowy na ten poziom. Nie chciałem iść do ligi, w której siedziałbym na ławce lub co gorsza na trybunach. A Venezia przedstawiła mi konkretny plan rozwoju.
Nauczyłeś się szybko włoskiego?
W klubie rozmawialiśmy tylko po angielsku. Zarówno dyrektorzy, pracownicy klubu, jak i szatnia nie funkcjonowały po włosku, to też utrudniło obycie się z językiem. W Spezii dominuje właśnie włoski i tutaj szybciej nabiorę wprawy w mówieniu.
A jak wyglądała tam logistyka?
W Wenecji mieszkał jeden zawodnik, reszta w innym miejscu, ja też. W La Spezii można pojechać dobrą drogą do innych miasteczek, są ładne plaże, życiowo wygląda to zdecydowanie lepiej. Zresztą logistyka w Wenecji to jest dobra historia. Byliśmy transportowani z portu na stadion łodziami. Jak ktoś podczas meczu Serie B kopnął piłkę za mocno, to ta mogła wylądować nawet w wodzie. Na te łodzie mieściło się 30 osób, ale na stadion pływały też taksówki, takie po 8 osób, z której korzystał na przykład Cristiano Ronaldo, gdy na mecz przyjechał Juventus.
Macie w Spezii polską szatnię. Ty, Bartłomiej Drągowski, Arkadiusz Reca i Szymon Żurkowski. Które z was jest w niej najgłośniejszy?
A to wiadomo… Bartek Drągowski. Dyryguje szatnią, jest ważną postacią w drużynie i ma dużo do powiedzenia. Arek Reca też ma posłuch w ekipie, jest ważnym zawodnikiem i ma najdłuższy staż z Polaków. Ale jednak o jest spokojniejszy, a Bartek to urodzony wodzirej. Jak wynik jest na styku, to w szatni rozmawiamy, motywujemy się, to jest pozytywny wydźwięk.
Poznałeś Roberta Platka, właściciela Spezii? Mieliście okazję rozmawiać?
Tak, poznałem go, ale nie od razu przy transferze, tylko niedawno. Nie mówi po polsku, tylko angielski, porozmawialiśmy sobie, bardzo sympatyczny, spokojny człowiek.
Jakie masz zalety, które spowodują, że wywalczysz pierwszy skład?
Uważam, że rozwijam we Włoszech wiele cech piłkarskich jako obrońca, świetny uniwersytet, a ja wyróżniam się na pewno szybkością, to jest mój atut.
Kiedy spodziewasz się zostać faktycznym następcą Kiwiora?
Faktycznie Spezia chciała mnie stricte za Kubę Kiwiora, dlatego transfer mógł się odbyć zimą, ale też latem. Wszystko zależało od odejścia ’’Kiwiorka”. Nie było takiego parcia, żeby iść teraz, byłem gotowy na rozegranie całego sezonu w Serie B, ale chciałem trafić level wyżej. Przychodząc tu musiałem się liczyć z tym, że trzeba dać jeszcze więcej od siebie. Zadebiutowałem z Napoli wchodząc na kilka minut, potem rozegrałem 90 minut z Empoli…
Uważasz, że zawaliłeś wtedy gola?
Mogłem zachować się zupełnie inaczej, ale dostałem sygnał od chłopaków, że jestem wolny. Nie widziałem tego zawodnika. Następnie klub zmienił trenera, a ja daję z siebie wszystko. Na razie pojawiam się na boisku z ławki.
Przede wszystkim ostatnio w rewelacyjnym spotkaniu z Interem.
Atmosfera na stadionie, otoczka wokół spotkania to fantastyczna sprawa. Dla chłopaka z Zabrza wybiec do gry z Interem, to coś pięknego. Z Napoli wszedłem przy wyniku 0:3, a tutaj do końca walczyliśmy o wygraną, kibice mimo małego stadionu robią wielką atmosferę. I to spotkanie wygraliśmy robiąc wielką niespodziankę.
O utrzymanie walczycie z Hellasem Pawła Dawidowicza czy też Salernitaną Krzysztofa Piątka. Jak widzisz tę walkę?
Ktoś musi spać, oby największa liczba Polaków została w Serie A. Tak ma być i tak będzie w przypadku Spezii. Każdy daje z siebie sto procent i wierzę, że nasza praca się obroni.
Przed spadkiem broni się też twój Górnik Zabrze.
Wydaje mi się, że tam będzie ciężko, jeśli spadną. Będzie też trudna sytuacja z kibicami. Jestem w stałym kontakcie z chłopakami, czują presję, oni wiedzą jaki temat jest do zrealizowania. Nie wiem, co mają w planach w klubie tam u góry, ale bardzo liczę, że i Spezia i Górnik będą się cieszyć z utrzymania. Było mi bardzo szkoda jak dowiedziałem się o zwolnieniu trenera Urbana. To świetna postać i moim zdaniem pożegnanie go to był błąd.

Przeczytaj również