Sekret taty, duma mistrza świata, zainteresowanie Realu Madryt i FC Barcelony. Synowie idą w ślady ojców

Sekret taty, duma mistrza świata, zainteresowanie Realu i Barcelony. Synowie idą w ślady znanych ojców
Cristiano Barni/shutterstock.com
Najlepsze geny. Większe możliwości. Odpowiednie wsparcie. Wydawałoby się, że potomek znanego piłkarza ma przed sobą tylko jedną drogę. Tym bardziej, jeśli - wzorem taty - od najmłodszych lat przejawia zainteresowanie futbolem. Okazuje się jednak, że synowie profesjonalnych piłkarzy, zwłaszcza tych na najwyższym poziomie, prawie nigdy nawet nie zbliżają się do tego, co osiągnął senior. Z pojedynczymi wyjątkami.
Dziennikarze Alex Bellos i Ben Lyttleton wyliczyli kilka lat temu, że spośród 125 reprezentantów Anglii powołanych na dziewięć kolejnych turniejów finałowych o mistrzostwo świata w latach 1982-2014 zaledwie… czterech kontynuowało rodzinne tradycje. A przecież ojcowie Franka Lamparda i Alexa Oxlade’a-Chamberlaina rozegrali łącznie w narodowych barwach raptem 10 spotkań.
Dalsza część tekstu pod wideo
Przyjrzyjmy się za to tym młodym obecnie piłkarzom, którzy podjęli rękawice i - choć zapewne niekoniecznie chcą oglądać się na “utytułowanego” tatę - postanowili podążyć wyznaczonym w rodzinie kierunkiem.

Federico Chiesa

- Mój ojciec był świetnym piłkarzem. Zdarza mi się oglądać wideo z jego gry na YouTubie. Chciałem zrozumieć, jak on to robił, że uderzając z miejsca, potrafił umieścić piłkę w okienku bramki prawą, a następnie lewą nogą. Musiałem to obejrzeć sam, bo on nie chce mi nic powiedzieć. Tak jakby to był jego sekret!
Przed wybuchem pandemii koronawirusa 22-letni napastnik Fiorentiny znajdował się na dobrej drodze, żeby po raz pierwszy w karierze osiągnąć to, co Enrico Chiesie udało się aż ośmiokrotnie: zdobyć dwucyfrową liczbę bramek w sezonie Serie A. Ojciec Federico nie zrobił wielkiej reprezentacyjnej kariery, a jego największym klubem, w którym występował zresztą krótko, było Lazio.
W latach dziewięćdziesiątych i na początku XXI wieku niewielu napastników strzelało jednak gole na włoskich boiskach z podobną regularnością. Chiesa senior sięgnął też razem z Parmą po Puchar UEFA. Jako najlepszy strzelec rozgrywek.
Jego starszy syn ma aktualnie na swoim koncie cztery ligowe bramki zdobyte w samym 2020 roku, a także pierwsze trafienie dla “Squadra Azzurra”. W reprezentacji Federico rozegrał już zresztą niemal tyle meczów, co ojciec. Całkiem prawdopodobne, że w odróżnieniu od niego przejdzie też wkrótce do jednego z czołowych włoskich klubów. To jednak być może nie koniec piłkarskiej historii tej rodziny. Piłkarskie ambicje powoli zgłasza bowiem również młodszy brat Federico - Lorenzo.

Justin Kluivert

Wystarczył jeden telefon. Rywalizując przeciwko sobie w pamiętnym półfinale Euro 2000 pomiędzy Włochami a Holandią, Francesco Totti i Patrick Kluivert z pewnością nie spodziewali się, że niespełna dwie dekady później będą prowadzić rozmowy transferowe.
Choć legenda Romy klubu sama nigdy nie zmieniła, nastoletniego skrzydłowego Ajaxu - za pośrednictwem jego ojca - do przeprowadzki do stolicy Italii zdołała jednak przekonać.
Niespełna 21-letni dziś Justin Kluivert nie zanotował może błyskotliwego początku swojej kariery na Stadio Olimpico, ale podobnie jak tata w młodym wieku trafił do wielkiego włoskiego klubu (Patrick przeszedł latem 1997 roku z Ajaxu do Milanu). I zadebiutował w reprezentacji Holandii.
Tak jak Federico Chiesa, Justin nie musi wcale okazać się najbardziej utalentowanym z potomków byłego napastnika Barcelony. Młodych Kluivertów jest aż pięciu. Najmłodszy, Shane, jest już zawodnikiem słynnej “La Masii”.

Marcus i Khephren Thuram

Zanim - jeśli w ogóle - zobaczymy w zawodowym futbolu kolejnego Chiesę lub Kluiverta, za najdumniejszego tatę w europejskiej piłce nożnej śmiało może uchodzić póki co Lilian Thuram. Profesjonalnymi piłkarzami zostali bowiem obaj synowie francuskiego mistrza świata z 1998 roku.
Zarówno Marcus (rocznik 1997), jak i Khephren (rocznik 2001) urodzili się we Włoszech, gdzie ich ojciec spędził większość swojej piłkarskiej kariery, i dorastali na przedmieściach Paryża. Jako 15-latkowie trafili do akademii zawodowych klubów. Starszego ściągnęło do siebie Sochaux. Młodszy powędrował kilka lat później do Monako. W tym sezonie Marcus jest już jednym z najszybszych zawodników w Bundeslidze w barwach Borussii Monchengladbach. Tymczasem ciągle nastoletni Khephren wywalczył sobie miejsce w środku pomocy prowadzonej przez innego triumfatora mundialu sprzed 22 lat, Patricka Vieirę - Nicei.
Następne wyzwanie dla obu braci: przekuć lata gry we francuskich młodzieżówkach na powołanie do seniorskiej reprezentacji “Trójkolorowych”. Wtedy dopiero tata rozpłynie się z dumy.

Daniel Maldini

Historia Thuramów już wydaje się niezwykła. Co dopiero jednak napisać o tej rodziny Maldinich?
Debiutując na początku roku w pierwszej drużynie Milanu, 18-letni Daniel poszedł w ślady zarówno swojego ojca, jak i dziadka. Co ciekawe, dokonał tym samym czegoś, co nie udało się wcześniej jego starszemu bratu - Christianowi (rocznik 1996).
Cesare i Paolo rozegrali w sumie dobrze ponad tysiąc meczów w koszulce “Rossonerich”, zdobywając łącznie sześć Pucharów Europy i 11 tytułów mistrza Włoch. Czas pokaże, czy Daniel zaliczy w ogóle kolejne występy w seniorskim zespole mediolańskiego klubu, zanim będzie mógł spróbować “dorzucić się” do rodzinnej kolekcji trofeów. W odróżnieniu od ojca i dziadka - obrońców - jest zawodnikiem ofensywnym, choć, jak pokazuje poniższe wideo, zapowiadało się… inaczej!

Ianis Hagi

Ostatnim piłkarzem - spoza pięciu największych, europejskich lig - na którego warto zwrócić uwagę w tym zestawieniu jest zmieniający w minionych latach kluby jak rękawiczki i nadal dopiero 21-letni Ianis Hagi.
Wypożyczony zimą z Racingu Genk do Glasgow Rangers rozgrywający zdążył m.in. zdobyć dwie bramki i zaliczyć jedną asystę w nowych barwach w fazie pucharowej rozgrywek Ligi Europy. Ianis jest oczywiście synem uważanego za najlepszego piłkarza w historii rumuńskiego futbolu Gheorghe’a. To zresztą w akademii swojego ojca stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki.
Hagi dał się po raz pierwszy poznać kibicom na Wyspach Brytyjskich podczas ubiegłorocznych finałów mistrzostw Europy do lat 21. Wówczas niezwykle ofensywnie usposobiona reprezentacja Rumunii pokonała po świetnym meczu Anglików, a znakomicie wyszkolony technicznie “potomek słynnego taty” zdobył jedną z bramek. Od tamtej pory nie może być wątpliwości, że Ianis znajduje się w notesach skautów największych klubów. Kto wie, czy nawet nie tych, w których grał jego ojciec - Realu i Barcelony.
Wojciech Falenta

Przeczytaj również