Oto "następca" Tysona? Nie do wiary, co zrobił w ringu [WIDEO]

To było jedno z najbardziej szokujących zdarzeń w historii zawodowego boksu. Druga walka Evandera Holyfielda z Mike'iem Tysonem, która odbyła się 28 czerwca 1997 roku, zakończyła się makabrycznie.

Starcie przerwano po tym, jak Tyson odgryzł Holyfieldowi kawałek ucha. Z rany od razu zaczęła broczyć krew. Holyfield wygrał przez dyskwalifikację, natomiast Tyson popadł w niełaskę wielu sympatyków.

28 lat później w identyczny sposób do historii postanowił przejść Wsiewołod Szumkow, który mierzył się z Abdumalikiem Chałokowem w mistrzostwach świata w boksie amatorskim IBA. Odbyły się one w emirackim Dubaju.

Walka Rosjanina z Uzbekiem nie stała na najwyższym poziomie. W ringu roiło się od niecelnych ciosów. Wiele razy obaj pięściarze doprowadzali do klinczu, co przysporzyło niezwykle dużo pracy sędziemu.

W kluczowej sytuacji arbiter jednak nie zareagował. W ostatniej minucie starcia Rosjanin... dziabnął Uzbeka w ucho. Pozostało ono w nienaruszonym kształcie, choć u Chałokowa widoczny był ślad po ugryzieniu. Nie poskutkowało to jednak ani wykluczeniem, ani ostrzeżeniem.

- To była tylko kwestia emocji. Trzymał mnie, a ja lekko ugryzłem go w ucho. Właściwie to nie było prawdziwe ugryzienie. Nie miało to żadnego wpływu na rezultat. Nic specjalnego - powiedział Szumkow.

Ostatecznie Rosjanin pokonał Uzbeka jednogłośnym werdyktem, zaś niedługo później sięgnął po mistrzowski pas. Niewykluczone, że zdarzenie będzie się jednak za nim ciągnęło jeszcze przez sporo czasu.

W trakcie imprezy doszło też do innej kontrowersji. Mimo że Erasyl Żakpekow posłał na deski Tarchana Byżamowa, Kazach przegrał starcie z Rosjaninem 2:3. Zażądano jego dyskwalifikacji. Bezskutecznie.