Sprzedawał wodę i nosił buty z wysypiska śmieci, teraz jest warty 50 milionów. To on ma zastąpić Milika

Sprzedawał wodę i nosił buty z wysypiska śmieci, teraz jest warty 50 milionów. To on ma zastąpić Milika
Vlad1988 / PressFocus
Futbol zna mnóstwo historii typu “od zera do bohatera”. Wielu piłkarzy musiało niemal sięgnąć dna, zaliczyć bolesny upadek, aby później wspiąć się na szczyt. Coś o tym wie Victor Osimhen, który dwa lata temu był uznawany za kolejny zmarnowany talent, bez perspektyw na sukcesy w poważnej piłce. A teraz właśnie przeszedł do Napoli za rekordowe 60 milionów euro.
Wysoka kwota transferu idealnie odzwierciedla klasę Nigeryjczyka. Prezydent Aurelio de Laurentiis niezbyt chętnie szasta pieniędzmi, a na transfer pod Wezuwiusz trzeba sobie zasłużyć. Pomimo futbolowej inflacji, najdroższym zakupem neapolitańczyków przez siedem lat pozostawał przecież Gonzalo Higuain. Dopiero Osimhen przebił “El Pipitę”. I to o ponad 20 mln.
Dalsza część tekstu pod wideo

Szkoła życia

Jeszcze kilka lat temu Osimhen za nic w świecie nie uwierzyłby, że może wskoczyć na taki poziom. Chłopak w dzieciństwie nie marzył o rywalizacji z Juventusem czy grze na prestiżowym San Siro. Codziennym celem w Olusosun, dzielnicy biedy w Lagos, dawnej stolicy Nigerii, było - tylko i aż - przetrwanie kolejnego dnia. Kilka miesięcy po narodzinach Victor stracił matkę, a niedługo potem jego ojciec został zwolniony z pracy. Z dnia na dzień byt rodziny stanął pod ogromnym znakiem zapytania.
- Mój brat sprzedawał gazety sportowe, młodsza siostra sprzedawała pomarańcze na ulicy, a ja wodę mineralną. Musieliśmy trzymać się razem, żeby przetrwać. Wieczorem spotykaliśmy się przy stole i zbieraliśmy wszystkie zarobione pieniądze - mówił Osimhen cytowany przez portal “Goal”.
- Mieszkaliśmy obok wysypiska śmieci. W weekendy chodziłem tam z przyjaciółmi, żeby znaleźć ubranie. Spędzaliśmy tam długie godziny, ale czasem się opłacało. Znajdujesz prawego buta Nike, szukasz dalej i wreszcie się udaje. Znajdujesz lewego marki Reebok. To był trudny okres w życiu, jednak to ukształtowało moją osobowość. Dzięki temu jestem tu, gdzie jestem - dodał 21-latek.

Od wystrzału do niewypału

Po raz pierwszy świat futbolu usłyszał jego nazwisko w 2015 r. To właśnie wtedy reprezentacja Nigerii sprawiła sensację, zwyciężając na mundialu do lat 17. “Super Orły” rozwinęły skrzydła, pokonując na drodze do złota USA z Christianem Pulisicem czy Brazylię, gdzie występował choćby Eder Militao. W rolę lidera wcielił się nie kto inny, ale właśnie były sprzedawca wody mineralnej. W siedmiu spotkaniach Osimhen zdobył aż dziesięć bramek. Został przy okazji pierwszym zawodnikiem w dziejach, który strzelał przynajmniej jednego gola w każdym meczu młodzieżowego turnieju.
Niecodzienny wyczyn przykuł uwagę skautów z każdego zakątka świata. Kluby z europejskiej czołówki chciały za wszelką cenę pozyskać zawodnika przerastającego rówieśników o klasę. Chociaż Stary Kontynent stał przed nim otworem, Osimhen podjął dojrzałą decyzję, dołączając do Wolfsburga. Nastolatek wiedział, że przyjdzie czas na Premier League czy Serie A.
- To prawda, wiele klubów się mną interesowało. Wybrałem Wolfsburg, bo myślę, że to klub, który pozwoli mi się rozwinąć. Gdybym poszedł np. do Arsenalu, nie grałbym często, musiałbym czekać na szansę - wyznał w rozmowie z “Bildem”. Niestety również w Niemczech nie wszystko potoczyło się po jego myśli.
Tuż po przybyciu na Volkswagen-Arena doznał groźnego urazu łąkotki, który wyeliminował go z gry na prawie pół roku. W barwach “Wilków” zadebiutował w maju 2017 roku, mimo że kontrakt podpisał 1 stycznia. Kolejny sezon miał być przełomowy, ale Nigeryjczyk nadal stąpał po równi pochyłej. Przez urazy łydki oraz brak zaufania ze strony trenera rozegrał ledwie ponad 200 minut w Bundeslidze. Przylgnęła do niego łatka niewypału i zmarnowanego talentu. Swoją wartość musiał udowodnić na wygnaniu.

Od Charleroi na salony

Działacze Wolfsburga stracili cierpliwość i odesłali utalentowanego atakującego na roczne wypożyczenie do belgijskiego Charleroi. W mniej renomowanej lidze i bez zbędnej presji Osimhen uciszył głosy krytyków. Na boisku znów obserwowaliśmy tego samego żywiołowego chłopaka, który poprowadził Nigerię do złota. W Belgii spędził tylko rok, jednak to wystarczyło, aby pozostać w pamięci większości tamtejszych defensorów.
W Niemczech uważano chyba, że to jednorazowy wystrzał afrykańskiego diamentu. Zamiast dać Osimhenowi jeszcze jedną szansę, przyjęto pierwszą lepszą ofertę, która pojawiła się na biurku władz Wolfsburga. Po raz wtóry francuskie Lille okazało się prawdziwym królem transferowego polowania. Tuż po sprzedaży Nicolasa Pepe do Arsenalu za gigantyczne pieniądze, "Mastify” w promocyjnej cenie pozyskały godnego następcę Iworyjczyka. Na obu tych transakcjach francuski klub zarobił, lekko licząc, ponad 100 mln euro. Tak się robi interesy.
Wbrew pozorom, nawet 60 mln euro zapłacone przez Napoli nie może szokować. W ostatnich miesiącach Nigeryjczyk zrobił prawdziwą furorę, zupełnie zapominając o nieudanym epizodzie w Wolfsburgu. Jedynie Kylian Mbappe, Wissam Ben-Yedder i Moussa Dembele zdobyli w lidze więcej bramek od nowego nabytku Napoli. Wysoki poziom zaprezentował także na arenie europejskiej, gdy w Lidze Mistrzów notował trafienia przeciwko Chelsea i Valencii.

Materiał na gwiazdę

Gennaro Gattuso nie pozyskał kota w worku, ale napastnika gotowego do rywalizacji o najwyższą stawkę. Osimhen wyróżnia się pod względem skuteczności, jest niezwykle dynamiczny, silny fizycznie. Z równą łatwością wdaje się w dryblingi, co wygrywa pojedynki powietrzne. Dodatkowo pasuje do gry kombinacyjnej, o czym świadczą cztery asysty czy statystyka średnio 1,4 skutecznego kluczowego podania na mecz. W teorii to snajper idealny i transfer pozbawiony wad. Ligę francuską opuścił po zaledwie dwunastu miesiącach, jednak wydaje się, że ma wszystko, by podbić Półwysep Apeniński.
- Victor wie prawie wszystko o Neapolu. O wiele rzeczy pytał mnie tylko, żebym coś potwierdził. Gdy ja przechodziłem do Napoli, trochę się bałem, ale po dwóch tygodniach czułem się tu jak w domu. Z nim będzie podobnie - zapowiada jego nowy kolega z szatni, Kalidou Koulibaly.
Mimo że mówimy o młodym, 21-letnim zawodniku, przed którym kariera dopiero stoi otworem, Osimhen już powinien stanowić wzór dla innych. Nigeryjczyk udowodnił, że miejsce urodzenia nie musi determinować życia w skrajnej biedzie. Nie zdeprymowały go nawet liczne kontuzje i wpadki w Bundeslidze. Wytrwałością, ciężką pracą i naturalnymi zdolnościami zasłużył na przenosiny do Neapolu. Erupcja jego talentu nastąpiła w Ligue 1. Czekamy na dalsze popisy pod Wezuwiuszem.

Przeczytaj również