Ta decyzja może pogrążyć Chelsea. Niezrozumiały wybór Grahama Pottera. "Sabotaż"

Ta decyzja może pogrążyć Chelsea. Niezrozumiały wybór Grahama Pottera. "Sabotaż"
Darren Woolley / PressFocus
Chelsea w tym sezonie mierzy się z wieloma problemami. Kolejną kłodę pod własne nogi rzucił Graham Potter. Trener z niezrozumiałych przyczyn skreślił Benoita Badiashile’a przy selekcji zawodników zgłoszonych do Ligi Mistrzów. Tego wyboru nie da się obronić. Jedna podjęta decyzja może pogrążyć ekipę “The Blues”.
W styczniu żaden klub nie był tak aktywny na rynku transferowym jak Chelsea. Londyńczycy wypożyczyli Joao Felixa, podebrali Arsenalowi Mychajło Mudryka, w deadline day rozbili bank na Enzo Fernandeza, a w międzyczasie negocjowali jeszcze transfer Moisesa Caicedo. Przy tylu kosmicznych ruchach nieco bez echa przeszedł w miarę skromny zakup Benoita Badiashile’a z AS Monaco. Mijają jednak kolejne tygodnie i to właśnie Francuz wyrasta na największe wzmocnienie “The Blues” z zimowego zaciągu nowych piłkarzy. 21-latek notuje kolejne świetne występy w Premier League, których jednak nie będzie mógł powtórzyć na arenie europejskiej.
Dalsza część tekstu pod wideo

Młody fenomen

Transfer Badiashile’a nie skradł pierwszych stron gazet, chociaż Chelsea pozyskała praktycznie gotowego zawodnika. Francuz ma dopiero 21 lat, lecz już dysponuje paroma sezonami gry na naprawdę wysokim poziomie. Stoper szybko przebił się do pierwszej drużyny AS Monaco, mimo że początkowo większym talentem wykazywał się jego brat, Loic. W klubie z Księstwa na szczęście znalazło się miejsce dla obu zawodników. I dziś już nikt nie ma wątpliwości, że w braterskim pojedynku zawsze tym lepszym pozostanie Benoit.
- Kiedy przybyliśmy do Monaco, Benoit miał tylko 17 lat, ale Thierry Henry od razu powiedział mi, że ten chłopak zrobił na nim wrażenie. Chociaż był bardzo młody, wykazywał się dojrzałością, piłkarską inteligencją. Oczywiście, już wcześniej słyszeliśmy, że to zawodnik z potencjałem, a kiedy zobaczyliśmy go na własne oczy, wiedzieliśmy, że jest gotowy do gry w Ligue 1 i w Lidze Mistrzów. To bardzo dobry obrońca, ma mocny charakter, ale potrafi kontrolować swoje emocje, nie boi się, gdy musi rywalizować z piłkarzami pokroju Neymara czy Kyliana Mbappe - analizował na antenie "Sky Sports" Joao Tralhao, asystent Henry'ego z czasów, gdy były napastnik prowadził Monaco.
- Benoit był najbardziej utalentowanym piłkarzem ze swojego rocznika. To wysoki gracz ze świetną lewą nogą i przeglądem pola, do tego jest bardzo dobrze wyszkolony technicznie - wtórował Nelson Caldeira, asystent Leonardo Jardima.
Badiashile już w wieku 17 lat zbierał minuty w lidze francuskiej i na arenie europejskiej. Na przestrzeni kilku sezonów wyrobił sobie taką markę, że zaczął przykuwać uwagę klubów ze ścisłej czołówki. W styczniu trafił do Chelsea, jednak swego czasu media informowały również o zainteresowaniu ze strony FC Barcelony czy Liverpoolu. Wiele ekip chciało mieć w swoich szeregach wciąż młodego zawodnika, który już rozegrał 135 spotkań w Monaco, z czego aż 106 na poziomie Ligue 1. Do tego zadebiutował też w kadrze Didiera Deschampsa. Chelsea dokonała zatem fantastycznego zakupu.
- Dołączyłem do Chelsea, ponieważ przekonał mnie ekscytujący projekt. Widać już, że klub pokłada ogromną wiarę w młodych zawodników, więc to idealne miejsce do rozwoju. Teraz chcę jak najszybciej pomóc drużynie wspiąć się wyżej w tabeli i później walczyć o trofea. Cena, jaką za mnie zapłacono? Nie czuję z tego powodu presji. Jestem tu po to, żeby grać w piłkę i na tym się skupiam - mówił Badiashile po podpisaniu kontraktu z "The Blues".

Bez aklimatyzacji

W Ligue 1 Badiashile dał się poznać jako zawodnik, który lubi rozgrywać piłkę, stroni od błędów i doskonale gra w powietrzu. Można było jednak mieć pewne obawy, czy 21-latek zdoła przełożyć poziom prezentowany we Francji na znacznie bardziej wymagającą rywalizację w Premier League. Już w debiucie stoper rozwiał wątpliwości, prezentując swoje największe atuty. Wychowanek ASM w meczu z Crystal Palace wygrał sześć pojedynków główkowych, zaliczył dziewięć wybić, a przy okazji zachował celność podań na poziomie 96%. Dla takich występów angielskie media rezerwują słowo “masterclass”.
Tydzień po spotkaniu z “Orłami” na Badiashile’a czekało znacznie trudniejsze wyzwanie. Wyjazd na Anfield, czyli prawdziwy chrzest bojowy w Premier League. Konieczność gry na jednym z trudniejszych terenów w Anglii nie zrobiła jednak jakiegokolwiek wrażenia na reprezentancie Francji. Nowy nabytek znów pomógł zachować drużynie czyste konto, zatrzymując Mohameda Salaha czy Darwina Nuneza.
- Benoit to świetny gość, zawsze opanowany, wyróżnia go ogromny spokój z piłką przy nodze. Jest też silny w pojedynkach powietrznych. Wszyscy mamy nadzieję, że będzie kontynuował grę na takim poziomie - chwalił go Kepa Arrizabalaga w rozmowie z oficjalną stroną Chelsea.
Badiashile natychmiast wniósł do zespołu ogromną jakość. Musiało minąć aż 298 minut, aby londyńczycy stracili pierwszego gola z Francuzem na boisku. 21-latek brylował w zakresie kreowania gry i wyprowadzenia piłki, ale jednocześnie zamurował dostęp do bramki. Zaprezentował właściwie wszystko, czego można by wymagać od dobrego obrońcy. To jednak nie wystarczyło, aby dostąpił zaszczytu reprezentowania Chelsea w Lidze Mistrzów.

Sabotaż

Przepisy UEFA zakładają, że kluby po zimowym okienku mogą zgłosić do gry w europejskich pucharach tylko trzech nowych piłkarzy. Szaleństwo Chelsea na rynku sprawiło, że Graham Potter musiał zrezygnować z usług kilku zawodników przed fazą pucharową Ligą Mistrzów. Trudno jednak wytłumaczyć, dlaczego spośród wszystkich opcji skreślono akurat Badiashile’a.
- Są trudne decyzje, które musimy podjąć. Każdy zawodnik wnosi do drużyny coś innego, ale musieliśmy kogoś wybrać. Zdaję sobie sprawę, że wszyscy piłkarze chcą grać jak najwięcej, pomagać ekipie, ale zarządzanie tą grupą jest jednym z moich wyzwań - tłumaczył później Potter.
Patrząc z boku, można odnieść wrażenie, że szkoleniowiec nie kierował się wyłącznie umiejętnościami, ale skalą tzw. hype’u wokół zawodnika. Mychajło Mudryk dobrze wyglądał na kompilacjach i kosztował 70 mln euro? Zapisujemy. Joao Felix ma łatkę wielkiego talentu i kiedyś zapłacono za niego 127 milionów? Też bierzemy. Solidny obrońca, który stroni od błędów i nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu? Brzmi dobrze, ale nie efekciarsko.
- Benoit Badiashile jest prawdopodobnie najlepszym piłkarzem spośród tych, którzy niedawno dołączyli do Chelsea. Mówimy o nim, chociaż nie został nawet zgłoszony do gry w Lidze Mistrzów. Jak to możliwe? Kto w ogóle podejmuje takie decyzje? - zastanawiał się Martin Keown cytowany przez portal "Football.london".
Decyzja Pottera od początku budziła kontrowersje. Z biegiem tygodni tylko potwierdza się, że szkoleniowiec dokonał niezrozumiałego wyboru. Badiashile utrzymuje równy poziom, podczas gdy choćby Mudryk nie spełnia oczekiwań. Po dobrym debiucie na Anfield Ukrainiec zgasł, w żadnym z sześciu meczów w barwach “The Blues” nie zanotował bramki czy asysty. Dziwić może też pierwszeństwo Joao Felixa, który formalnie nawet nie jest w pełni piłkarzem Chelsea. Anglicy jedynie wypożyczyli napastnika Atletico Madryt, ale już przeskoczył on w hierarchii gracza, na którym faktycznie londyńczycy mogą oprzeć zespół w najbliższych latach.

Kłopoty rosną

Selekcja zawodników zgłoszonych przez Chelsea do gry w Lidze Mistrzów może błyskawicznie odbić się czkawką. Graham Potter postawił głównie na ofensywne opcje, a to obrona zaczyna być poważnym problemem. Benoit Badiashile nie zagra z Borussią Dortmund i na domiar złego kontuzji kolana doznał jeszcze Thiago Silva. W efekcie londyńczycy spróbują gonić wynik przeciwko BVB bez swoich dwóch najlepszych stoperów. W rolę lidera defensywy będzie musiał wcielić się Kalidou Koulibaly, który dotychczas nie imponuje formą po opuszczeniu Napoli.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni z Benoita. Wniósł balans do drużyny, jego spokój i umiejętności rozgrywania są imponujące. Oczywiście, on wciąż się uczy, to nie jest gotowy zawodnik, wiemy, że może być jeszcze lepszy, ale już pokazał dobry poziom. Naszym zadaniem jest sprawienie, aby nadal się rozwijał, ponieważ ma wszystko, aby stać się topowym obrońcą - mówił Potter na jednej z konferencji prasowych.
Biorąc pod uwagę wszystkie aspekty, trudno znaleźć wytłumaczenie wyborów trenera Chelsea. 47-latek przecież na własne oczy widzi, że Badiashile wyrasta na filar zespołu, a Mudryk czy Felix pozostają tylko niespełnioną obietnicą dobrej gry. Wystarczy przytoczyć, że od momentu transferu Francuza rozegrał on sześć spotkań, w których “The Blues” zachowali cztery czyste konta. Z nim na boisku drużyna traci gola średnio co 270 minut. Bez niego defensywa była kompletnie pogubiona w starciach z Tottenhamem czy Borussią.
Oczywiście, może dziś stanie się cud i Mudryk lub Felix przesądzą o awansie Chelsea do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Sęk w tym, że poza tą dwójką Graham Potter ma jeszcze do dyspozycji furę piłkarzy ofensywnych. Sytuacja w obronie nie jest tak kolorowa. Kontuzja Silvy to wypadek losowy, ale świadome skreślenie Badiashile’a to już jawne działanie na szkodę drużyny. Może Francuz nie kosztował stu milionów, może nie jest jeszcze tak znany w świecie piłki. Na tę chwilę to jednak on gra najlepiej spośród wszystkich transferów Chelsea. Wielka szkoda, że nie będzie mógł tego udowodnić na arenie europejskiej.

Przeczytaj również