Tak Polacy radzili sobie w Bundeslidze. Wystawiliśmy oceny. Nie tylko Lewandowski zasłużył na pochwały

Tak Polacy radzili sobie w Bundeslidze. Wystawiliśmy oceny. Nie tylko Lewandowski zasłużył na pochwały
Philippe Ruiz / PressFocus
Futbolowy rok szkolny zmierza ku końcowi, zbliża się więc czas wystawiania ocen. Nasza polska klasa piłkarska w Niemczech jest już po klasyfikacji. Na jakie cenzurki zasłużyli poszczególni uczniowie za miniony rok?
W sezonie 2021/22 kluby Bundesligi łącznie miały w swoich kadrach dziewięciu polskich zawodników. Oto oceny “Biało-czerwonych”.
Dalsza część tekstu pod wideo

Robert Lewandowski (Bayern Monachium)

34 mecze i 35 bramki w samym sezonie ligowym, a biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki - 50 trafień w 46 meczach. Lewandowski zdobywał w minionym sezonie gole co 80 minut, co jest wynikiem wręcz niebotycznym. Rekordu sprzed roku nie udało się pobić, ale trudno być rozczarowanym. Takie historie nie zdarzają się przecież co sezon. Tym niemniej Robert może odczuwać pewien niedosyt. Z oficjalnych statystyk Bundesligi wynika, że w rozgrywkach 2021/22 zmarnował aż 18 czystych sytuacji strzeleckich - najwięcej ze wszystkich zawodników w lidze, choć to oczywiście dość myląca statystyka, bo oddał też zdecydowanie najwięcej strzałów ze wszystkich piłkarzy, więc i częstotliwość popełnienia błędu była większa. Z drugiej strony jednak - “Lewego” nie ma wśród 50 najefektywniejszych piłkarzy w lidze. Mowa tutaj o graczach, którzy zdobyli więcej bramek niż wynikałoby to z modelu goli oczekiwanych, wyliczonego na podstawie sytuacji, w jakich się znajdowali.
Trudno przywiązywać się do liczb, bo różne portale podają bardzo różne dane (jest np. spora różnica w wartościach podawanych przez samą Bundesligę w porównaniu do “understat.com”), ale istotna jest tendencja. Według “understat” w poprzednim sezonie Robert strzelił mniej więcej dziewięć goli więcej niż wynikałoby to sytuacji, w których się znalazł, zaś w dopiero co zakończonym sezonie o prawie trzy mniej niż powinien, podczas gdy wszyscy inni zawodnicy z TOP10 w klasyfikacji strzelców mieli te współczynniki na plusie, czyli strzelili więcej, niż wynikałoby to z modelu xG.
Analiza statystyczna wykazuje, że Robert - uwzględniając liczbę minut spędzonych na boisku - oddał mniej więcej identyczną liczbę strzałów na bramkę, co rok wcześniej. Co więcej - stworzono mu więcej lepszych sytuacji w okolicach bramki (w sezonie 2020/2021 oddał z pola bramkowego 16 strzałów, a xG strzału wynosiło 0,36, w sezonie 2021/2022 tych strzałów z pola bramkowego miał 24, a każdy z nich miał średnią wartość xG na poziomie 0,56). Polakowi u Nagelsmanna grało się jednak nieco trudniej, a wynikało to z… ultra ofensywnego ustawienia Bayernu w zakończonym sezonie. Bayern Nagelsmanna dublował pozycję numer 10 poprzez zejścia skrzydłowego do środka, to pociągało za sobą zejście do środka kolejnego zawodnika defensywnego po stronie rywala, a to zaś prowadziło do jeszcze większego zagęszczenia tej strefy. Nie był to zatem tak wystrzałowy sezon Roberta Lewandowskiego, jak poprzedni, choć liczby są nadal fenomenalne.
Ocena za sezon: 5-

Rafał Gikiewicz (FC Augsburg)

Drugi sezon z rzędu, w którym Rafał stoi w bramce we wszystkich ligowych meczach i nie opuszcza swojego posterunku choćby na minutę (w całej Bundeslidze takim samym rekordem w tym okresie może się pochwalić jedynie Christian Guenter z Freiburga). “Giki” zaliczył rozgrywki bez wielkiej sinusoidy formy. Kilka meczów naprawdę bardzo dobrych (np. z Bayernem w Monachium, Unionem w Berlinie czy z Wolfsburgiem u siebie), zdarzały się też i nieco słabsze (np. z Freiburgiem czy Bayerem Leverkusen), ale ogólnie trzymał poziom przez cały sezon i był oparciem niezbyt pewnej defensywy Augsburga.
Dziewięć czystych kont na koniec to w tym kontekście też bardzo dobry wynik i przy okazji jego osobisty rekord kariery. W większości statystyk Gikiewicz plasuje się w górnych stanach stanów średnich wśród ligowych bramkarzy. Jest siódmy zarówno pod względem liczby wykonanych interwencji, jak i współczynnika post-shot expected goals - goals allowed, a więc wartości, pokazującej stosunek goli straconych do liczby i jakości sytuacji, jakie stworzył sobie przeciwnik. Współczynnik ten jest jednym z najbardziej obiektywnych mierników jakości gry bramkarza (Yann Sommer z Borussii Moenchengladbach mówił w jednym z wywiadów, że to jedyna wartość statystyczna, na którą zwraca uwagę). Pozycja Rafała w Augsburgu jest niezagrożona. W mediach niemieckich można co prawda przeczytać, że FCA rozgląda się na rynku i rozważa różne opcje na jego pozycji, ale bardziej chodzi o szukanie dublera dla naszego bramkarza w miejsce Tomasa Koubka, który chciałby odejść z klubu, bo nie widzi w nim dla siebie perspektyw, niż prawdziwego konkurenta do walki o skład.
Ocena za sezon: 4

Marcel Lotka (Hertha Berlin)

O Lotce pisałem niedawno szerzej TUTAJ. I nic nie straciło na aktualności, poza tym, że wyjaśniła się jego przyszłość. Hertha zrezygnowała z prawnych przepychanek z BVB i odpuściła temat, otrzymując w zamian kilkunastoprocentową klauzulę od następnego transferu. I wydaje się, że metoda małych kroków w przypadku Marcela będzie zdecydowanie korzystniejsza. Lotka ma realne szanse powalczyć o bycie dublerem Gregora Kobela, a nawet jeśli nim nie będzie, to granie w trzecioligowych rezerwach BVB wcale nie będzie złym rozwiązaniem. Nie można też wykluczyć scenariusza, w którym Borussia wypożyczy go do 2. Bundesligi. Perspektywy mimo wszystko lepsze niż w Berlinie, bo wątpliwe, by tam postawili na niego odważniej i zrobili z niego bramkarza numer jeden. Tak czy inaczej - Lotka przebojem wdarł się do świadomości fana Bundesligi, usłyszał wiele ciepłych słów od znaczących postaci niemieckiej piłki i dostał dużego kopa motywacyjnego do dalszej pracy.
Ocena za sezon: 4-

Robert Gumny (FC Augsburg)

Na sezon 2021/22 w wykonaniu Roberta można spojrzeć dwojako. Z jednej strony grał regularnie. 28 meczów w lidze i 2400 minut spędzonych na boisku, to jest naprawdę bardzo przyzwoity bilans i duży postęp w stosunku do poprzedniego sezonu (niemal 1000 minut więcej). Z drugiej strony jednak, mało było meczów, w których wyróżniałby się na tle kolegów z zespołu. Praktycznie nie było go widać w grze ofensywnej drużyny. Można to usprawiedliwić po części pozycją, na której przychodziło mu grać (połowę meczów rozegrał na pozycji środkowego obrońcy, najczęściej półprawego w systemie z trzema defensorami), a także sposobem gry Augsburga (to lewa strona obsadzana przez Iago i Pedersena jest tą aktywniejszą), jednakże jeden gol i zero asyst w 51 meczach ligowych w ciągu dwóch sezonów to słaby dorobek.
Co więcej, portal “fbref.com” zaliczył Gumnemu… jedno celne dośrodkowanie w całym minionym sezonie. Z siedmiu oddanych przez Roberta strzałów ani jeden nie był celny, dodatkowo zanotował tylko sześć kluczowych podań, a więc zagrań, po których następował strzał kolegi z zespołu. Oczywiście, obrońca ma przede wszystkim bronić dostępu do własnej bramki, ale i z tym bywało różnie. Reprezentant Polski miewał duże problemy z ustawianiem się, często łamał linię spalonego (i zdarzało się, że skutkowało to golami dla przeciwników), przegrywał kluczowe pojedynki i popełniał błędy przy wyprowadzaniu piłki, jak chociażby w meczu z Herthą (w sumie popełnił trzy straty, które skutkowały bezpośrednimi strzałami na bramkę Augsburga - najwięcej w zespole wśród zawodników z pola).
O ile więc trzeba bardzo docenić fakt, że wywalczył sobie pewne miejsce w zespole i gra bardzo regularnie (pod względem liczby rozegranych minut jest piąty w drużynie), o tyle trzeba dodać, że jego rozwój nie przebiega tak szybko i harmonijnie, jak można było oczekiwać. Kolejny sezon będzie dla niego kluczowy, bo tu i ówdzie można usłyszeć, że Augsburg chce sprowadzić do siebie kolejnego prawego obrońcę.
Ocena za sezon: 3

Krzysztof Piątek (Hertha Berlin)

Spędził w Berlinie tylko jedną rundę i nie była to runda udana. Zaledwie jeden zdobyty gol to zdecydowanie za mało, jak na oczekiwania i możliwości Krzyśka. Taki Ishak Belfodil potrafił w rundzie wiosennej strzelić dla Herthy aż pięć bramek. Tyle tylko, że to piłkarz o nieco innym profilu, bardziej mobilny, silniejszy i z lepszą techniką. Piątek natomiast to typowy napastnik pola karnego, który jest skazany na to, co wypracuje mu drużyna. A w Hercie, grając z przodu, można uschnąć z tęsknoty za piłką. Nie jest to przyjazne środowisko dla typowych “dziewiątek”. Polak wraca po okresie wypożyczenia do Herthy, ale raczej nie zagrzeje w niej dłużej miejsca. Hertha chcę się całkowicie przebudować i to na każdym szczeblu (od gremiów zarządzających aż po kadrę) i chce latem wypchnąć z klubu aż 20 piłkarzy (w tym całą dziesiątkę przebywającą obecnie na wypożyczeniach). Dla Krzysztofa Piątka najistotniejsze teraz jest to, by mądrze wybrał klub. Potrzebuje stabilizacji i zespołu, który będzie potrafił kreować swojego napastnika. Być może wtedy jego kariera wrócić na odpowiednie tory. Sporo wskazuje na to, że pozostanie we Fiorentinie, o czym szerzej pisaliśmy TUTAJ.
Ocena za sezon: 2

Dennis Jastrzembski (Hertha Berlin)

Dennis pokazał się wreszcie szerszej publiczności. Dostał jesienią kilka szans od Pala Dardaia. Zagrał w siedmiu meczach, w których spędził na boisku blisko 180 minut. Grywał głównie jako wahadłowy, ewentualnie jako skrzydłowy. Szansy jednak nie wykorzystał i Hertha zdecydowała się zwolnić go z kontraktu. W Berlinie uchodził swego czasu za bardzo perspektywiczny talent, wykręcał świetne liczby w rozgrywkach juniorskich, ale przejście w wiek seniora na razie nie przebiega tak, jak oczekiwano. Jastrzembski ma niezły potencjał motoryczny, ale na warunki Bundesligi jedna dominująca cecha to trochę za mało. Musi budować swoją pozycję na międzynarodowym rynku od nowa poprzez występy w polskiej Ekstraklasie i być może wróci jeszcze kiedyś na poziom lig TOP5.
Ocena za sezon: 2

Bartosz Białek (VfL Wolfsburg)

Bartek wrócił do gry po ciężkiej kontuzji kolana i niełatwo było mu wskoczyć do składu drużyny, która niemal do samego końca sezonu walczyła o utrzymanie. Tym bardziej, że konkurencja w Wolfsburgu jest potężna, zwłaszcza w ofensywie. Nasz napastnik rozegrał 12 meczów (bez gola), ale spędził na boisku zaledwie 176 minut. Trudno, grając takie ogony, pokazać swoją wartość i wrócić do odpowiedniej formy. Obóz Bartka musi się zastanowić, jak nim dalej pokierować i czy nie warto wystarać się o wypożyczenie do klubu, który da mu większą gwarancję gry w następnym sezonie, bo nie byłoby dobre dla jego rozwoju, gdyby stracił kolejny rok czy nawet pół na siedzeniu na ławce. Z drugiej strony - w Wolfsburgu stoją na stanowisku, że Bartek jest im potrzebny, bo choć mają w kadrze wielu napastników, to jednak żadnego o charakterystyce Białka, co sprawia, że takie wypożyczenie wcale nie musi być łatwe do zrealizowania.
Ocena za sezon: 2

Tymoteusz Puchacz (Union Berlin)

Kiedy “Puszka” trafiał do Unionu, wydawało się, że trudno o lepsze dopasowanie. Ambitny i wybiegany piłkarz miał idealnie pasować na unionowe wahadełko, tym bardziej, że trafiał na pozycję, która była najsłabiej obsadzona w całej kadrze. Jedynym konkurentem miał być Nico Giesselmann, który nie odgrywał w Unionie praktycznie żadnej roli, a trener Urs Fischer wolał obsadzać w roli lewego wahadłowego nawet prawego obrońcę Juliana Ryersona niż jego. Dość szybko jednak w Berlinie zreflektowali się, że Tymkowi sporo jeszcze brakuje do tego, by być regularnym graczem na poziomie Bundesligi i postanowili zabezpieczyć się, ściągając do siebie w końcówce okna nie mającego klubu Bastiana Oczipkę, który miał fatalny poprzedni sezon w Schalke. Niestety obaj okazali się w końcowym rozrachunku lepsi od naszego reprezentanta.
Cały dorobek z pierwszego roku pobytu Puchacza w Unionie to siedem meczów w Lidze Konferencji i nieco ponad 500 minut na boisku. W Bundeslidze nie zdołał zadebiutować, co na pewno jest dla reprezentanta Polski dużym rozczarowaniem. W Unionie zauważyli u niego duże zaległości w zakresie taktycznym i w grze defensywnej. U Ursa Fischera nie ma miejsca na improwizację. Zawodnicy muszą w 100% realizować założenia. I wszyscy muszą udzielać się w grze obronnej. Wahadłowi w Unionie to w komplecie przekwalifikowani boczni obrońcy, co pokazuje, na co w Berlinie kładzie się największy nacisk, jeśli chodzi o grę na tej pozycji.
Co dalej z Tymkiem? Jeśli Trabzonspor nie skorzysta z klauzuli wykupu, wychowanek Lecha Poznań będzie musiał wrócić do Unionu. Ostatnio zapowiadał w programie “Misja Futbol”, że gdyby nie mundial, to zacisnąłby zęby i powalczył w Berlinie o miejsce w składzie, dał jednak jednocześnie do zrozumienia, że wolałby trafić do klubu, w którym miałby pewne miejsce. Mam wrażenie, że to nie do końca właściwa postawa. Po pierwsze - nie jestem zwolennikiem układania całej kariery pod jedną imprezę, po drugie - na zachodzie nie ma niczego za darmo, wszystko trzeba sobie wypracować. Skoro już Tymek trafił do jednej z topowych lig w Europie, to powinien robić wszystko, by wyszarpać sobie w niej miejsce. A wtedy będzie naturalnym kandydatem do gry w kadrze. Tymczasem “Puszka” sprawia wrażenie kogoś, kto wolałby pójść na łatwiznę, bo na horyzoncie pojawia się mundial. Chyba nie tędy droga.
Ocena za sezon: 2-

Paweł Wszołek (Union Berlin)

17 minut w meczu Pucharu Niemiec to wszystko, co Paweł Wszołek zdołał uzbierać w tym sezonie na niemieckich boiskach. Bilans oczywiście skrajnie rozczarowujący. Pawła wzięto do Unionu “na sztukę”, na zasadzie - a nuż się sprawdzi. Wydawało się, że tak jak Puchacz idzie walczyć o miejsce na lewym wahadle, tak Wszołek będzie rywalizował z Trimmelem o miejsce na prawej “pompie”. Ale w Unionie szybko orzekli, ze wahadło to jednak nie jest jego pozycja, a w związku z tym, przy obecnym systemie Unionu, pozycji dla Wszołka po prostu zabrakło, bo Berlińczycy grają bez skrzydeł. Trudno więc o pozytywną ocenę dla Pawła.
Ocena za sezon: 1

Przeczytaj również