Tata Martino znów rozwścieczył meksykańskich kibiców. "Ta kadra mogłaby być dużo lepsza"

Tata Martino znów rozwścieczył meksykańskich kibiców. "Ta kadra mogłaby być dużo lepsza"
Kelley L Cox-USA TODAY Sports/SIPA USA/PressFocus
Meksykańscy kibice nie mają wielkich oczekiwań przed mundialem. Fani irytują się na działania selekcjonera Taty Martino, którego powołania wzbudziły sporo kontrowersji. - Nikt specjalnie nie liczy na wyjście z grupy - mówi nam tamtejsza dziennikarka.
Dzień ogłoszenia listy powołanych na wielki turniej piłkarski jest zawsze momentem, który mocno elektryzuje kibiców danej reprezentacji. W Meksyku w związku z decyzjami Taty Martino nikomu nie było jednak do śmiechu. 14 listopada selekcjoner pierwszego rywala Polski na MŚ w Katarze ogłosił ostateczną kadrę na mundial i niektórymi swoimi wyborami wywołał w kraju niemały szok.
Dalsza część tekstu pod wideo
Martino od dłuższego czasu musi mierzyć się ze sporą krytyką ze strony opinii publicznej. Meksykanie w pewnym momencie zaczęli wręcz domagać się dymisji Argentyńczyka. Były trener Barcelony dostał jednak spory kredyt zaufania od przełożonych. Sam też mocno zaryzykował. Postawił na autorski zestaw nazwisk. Nic więc dziwnego, że w Meksyku trwa narodowa debata na temat jego powołań.

Żadna niespodzianka

Czy możesz zrezygnować z aktualnego współlidera klasyfikacji strzelców Ligi Europy na rzecz zawodników, którzy ostatnie miesiące spędzili głównie w gabinetach fizjoterapeutów? A co z bramkarzem uważanym za absolutną czołówkę ligi meksykańskiej, który w kadrze nie może liczyć nawet na rolę trzeciego golkipera? To tylko dwa pierwsze z brzegu pytania, które od kilku dni zadaje sobie wielu fanów meksykańskiego futbolu. Tych jest jednak znacznie więcej, a osoba, która mogłaby, czy wręcz powinna na nie odpowiedzieć, raczej od tego stroni.
- Głównym problemem niezadowolenia kibiców była obawa przed powołaniami. Rogelio Funes Mori i Raul Jimenez byli w ostatnich miesiącach kontuzjowani, a jednak są powołani. Z kolei piłkarze, którzy mieli naprawdę dobry okres w Lidze MX czy też w Europie, ostatecznie nie znaleźli się w planach selekcjonera. Mowa tu szczególnie o Santiago Gimenezie i Carlosie Acevedo. Drużyna powinna przejść zmianę pokoleniową, tymczasem wciąż bardzo ważną rolę odgrywają w niej weterani. Generalnie w Meksyku raczej nie ma zbyt dużego optymizmu przed mundialem i nikt specjalnie nie liczy na wyjście z grupy - mówi nam Karla Villegas Gama z “foxdeportes.eth”.
To właśnie brak napastnika Feyenoordu i bramkarza Santosu Laguna budzi chyba największe kontrowersje. Gimenez nieźle wprowadził się do holenderskiego zespołu po letnim transferze z Cruz Azul. Łącznie w 18 meczach dla klubu z Rotterdamu strzelił sześć goli. Z kolei Acevedo wystąpił nawet w tegorocznym meczu gwiazd Ligi MX przeciwko najlepszym piłkarzom MLS. Pominiętych piłkarzy jest jednak znacznie więcej, dlatego nie dziwi to, że kibice “El Tri” są dość mocno zaskoczeni.
- Z punktu widzenia Martino nie jest to jednak żadna niespodzianka. Jest to mniej więcej podobna lista, którą powołałby pewnie również dwa lata temu, niezależnie od formy czy kondycji poszczególnych zawodników. Jedynymi wyjątkami są Jesus Angulo i Johan Vasquez. Z drugiego z nich selekcjoner dotąd niemal wcale nie korzystał. W grupie powołanych brakuje jednak przynajmniej 6-7 zawodników. Oprócz Acevedo i Gimeneza są nimi również: obrońca Omar Campos, pomocnicy Israel Reyes i Erik Sanchez oraz skrzydłowy Diego Lainez. Wszyscy oni mają poniżej 23 lat, a przed sobą ogromne perspektywy, szczególnie biorąc pod uwagę kolejny mundial w 2026 roku - opowiada nam Fernando Esquivel, meksykański analityk sportowy.

Wybrańcy

O tym, że atmosfera wokół kadry prowadzonej przez Martino jest co najmniej średnia, pisaliśmy w ubiegłym miesiącu TUTAJ. Selekcjonerowi “El Tri” przede wszystkim zarzuca się zbyt mocne przywiązanie do tych samych nazwisk. 59-latek kurczowo trzyma się graczy, którzy niekoniecznie prezentują obecnie najwyższą formę lub… od miesięcy w ogóle nie grali w piłkę. Tak jest w przypadku choćby Raula Jimeneza, który w Wolverhampton po raz ostatni zagrał w sierpniu, a swoje pierwsze minuty od tego czasu zanotował w zeszłą środę w towarzyskim spotkaniu ze Szwecją (1:2).
- Kadra powołana na mundial przez Tatę Martino nie jest najsilniejszą z możliwych. Są zawodnicy, którzy znajdują się w dużo lepszej formie, zarówno fizycznej, jak i tej piłkarskiej, ale selekcjoner tego nie dostrzega. Mniej więcej dwa lata temu zakończył proces selekcji i od tego czasu ogranicza się do 30-35 nazwisk. Ufa swoim wybrańcom i zapomniał o całej reszcie piłkarzy. To właśnie dlatego w kadrze widzimy takich zawodników jak Rodolfo Cota, Luis Romo, Jesus Gallardo, Roberto Alvarado, Raul Jimenez czy Rogelio Funes Mori. Niektórzy z nich nie są w zbyt dobrej kondycji fizycznej, a inni po prostu nie prezentują reprezentacyjnego poziomu - podkreśla Esquivel.
Martino często zarzuca się również, że nie zdecydował się na żadną zmianę pokoleniową. W kadrze wciąż pozostaje wielu weteranów, średnia wieku reprezentacji Meksyku wynosi 28,5 - starszą kadrę spośród uczestników mundialu ma jedynie Iran (28,9). Dla sporej grupy kadrowiczów to trzecie mistrzostwa świata w karierze. Andres Guardado i Guillermo Ochoa z kadrą byli już na mundialu w 2006 roku. Oczywiście obecność bardziej doświadczonych zawodników sama w sobie nie razi, ale w działaniu Martino można dostrzec pewnego rodzaju krótkowzroczność.
- Opinia publiczna w Meksyku bywa często nacjonalistyczna i tendencyjna, ale wciąż prawie zawsze ma przynajmniej w części rację. W przypadku Taty Martino ta krytyka była przesadzona, ale sam selekcjoner zrobił wiele, by zyskać taką, a nie inną łatkę. Jego niektóre decyzje naprawdę ciężko wytłumaczyć, do tego dochodzi odizolowanie się od kibiców i dziennikarzy. Z drugiej strony, choć ludzie słusznie krytykują Tatę, to ich stosunek do niektórych piłkarzy też jest jednak czasem przesadzony - uważa Esquivel.

Bez wysokich oczekiwań

Reprezentacja Meksyku od 1994 roku za każdym razem wychodziła z grupy na mistrzostwach świata i jest pod tym względem prawdziwym fenomenem. Ani razu nie udało jej się jednak w tym czasie przedrzeć do najlepszej turniejowej ósemki. I chociaż mit “quinto partido” (piątego spotkania) jest powszechnie obecny wśród tamtejszych kibiców, w tym roku niewielu z nich spodziewa się po swojej kadrze fajerwerków.
- Kibice reprezentacji są bardzo niezadowoleni. W Meksyku nie ma za wysokich oczekiwań, nawet wobec awansu kadry do 1/8 finału. Oczywiście mam nadzieję, że sama się w tej opinii mylę, bo jako kibicka reprezentacji chcę dla niej jak najlepiej. Bez wątpienia piłkarz pokroju Santiago Gimeneza jest obecnie w lepszej formie niż Raul Jimenez, który w obecnym sezonie ze względu na kontuzję nie rozegrał jeszcze choćby minuty. Media i kibice nie zgadzają się z decyzjami Taty Martino, ale jeśli na mundialu będą dobre wyniki, pewnie tak jak zwykle wszyscy puszczą te kontrowersje w niepamięć - twierdzi Villegas Gama.
Meksykański związek wytrzymał ogromną krytykę ze strony kibiców i dziennikarzy, zdecydował się pozostawić Martino na stanowisku. Argentyńczyk w swoich działaniach jest za to bardzo konsekwentny i choć na ostatnich osiem spotkań wygrał zaledwie trzy, nie zamierza rezygnować z obranej strategii.
Jeśli “El Tri” powinie się noga i z mundialem pożegnają się oni już po fazie grupowej, dni Martino w kadrze zapewne będą policzone. W przeciwnym wypadku to jednak selekcjoner będzie głównym architektem sukcesu.
- Niestety pod tym względem kibice i dziennikarze w Meksyku nie są konsekwentni. Jeśli Tata Martino dojdzie do tego mitycznego “quinto partido”, wszyscy zapomną o wcześniejszej krytyce i będą określać Argentyńczyka mianem “najlepszego trenera w historii”. To właśnie tylko sukces może uratować jego kadencję. Jeśli go nie osiągnie, zostanie zapamiętany jako selekcjoner popełniający zdecydowanie za dużo błędów - podsumowuje Esquivel.

Przeczytaj również