Ten transfer byłby strzałem w dziesiątkę. "Plusy dla obu stron. Połączenie idealne"

Ten transfer byłby strzałem w dziesiątkę. "Plusy dla obu stron. Połączenie idealne"
MB Media / PressFocus
Szanujemy przywiązanie Harry’ego Kane’a do Tottenhamu. Rozumiemy, że w północnym Londynie regularnie pracuje na miano klubowej legendy. Mamy jednak nadzieję, że Anglik już niedługo dostanie od fanów “Spurs” owację na stojąco, powie “do zobaczenia” i spróbuje swoich sił w nowym miejscu. Jakim? W tym momencie najbardziej logiczny wydaje się kierunek monachijski.
Kane to Tottenham. Tottenham to Kane. 29-letni napastnik zbudował już w północnym Londynie pomnik trwalszy niż ze spiżu. Od kilku tygodni dumnie może nazywać się najlepszym strzelcem w historii “Spurs”. Ma na koncie 268 goli i o dwa trafienia wyprzedza drugiego pod tym względem Jimmy’ego Greavesa.
Dalsza część tekstu pod wideo

Pusta gablota

Teraz Kane śmiało może więc odejść i poszukać nowych wyzwań, bo - nie oszukujmy się - jest od wielu lat napastnikiem skrojonym pod klub ze ścisłego europejskiego topu, którym akurat Tottenham nie jest i pewnie na dłuższą metę nie będzie. Anglik zasiada dziś przy stole z najlepszymi “dziewiątkami” świata. Problem w tym że “Spurs” tylko epizodycznie próbują dosiąść się do czołowych klubów Starego Kontynentu.
Pokazuje to pusta gablota, która na pewno coraz mocniej irytuje Kane’a. Anglik ma dziś 29 lat, a jeszcze nigdy nie zdobył, czy to z klubem, czy reprezentacją, żadnego trofeum. Musiał obejść się smakiem, gdy “Spurs” przegrywali finał Ligi Mistrzów z Liverpoolem. Nie poznał smaku mistrzostwa Anglii, bo szczyt Tottenhamu z ostatnich lat to drugie miejsce w sezonie 2016/17. Ponadto w 2015 i 2021 roku “Koguty” z Kanem w składzie docierały do finału Pucharu Ligi, ale nawet tam nie udało się wygrać.
Gdy dodamy do tego przegrany przez Anglika finał EURO 2020, otrzymamy historię piłkarza jednocześnie wielkiego, ale i coraz mocniej rozczarowanego brakiem sukcesów. Niewielkim pocieszeniem pozostają tytuły indywidualne: trzy korony króla strzelców Premier League czy nagroda dla najskuteczniejszego zawodnika mistrzostw świata z 2018 roku.

Możliwe kierunki

Wiele wskazuje na to, że Kane rozgrywa właśnie ostatni sezon w barwach Tottenhamu. Jego umowa wygasa bowiem 30 czerwca 2024 roku, a zatem po zakończeniu tego sezonu “Spurs” będą mieli ostatni moment, by jeszcze zarobić na sprzedaży napastnika, który raczej nie planuje przedłużania swojej umowy. O odejściu poważnie myślał już kilka lat temu, gdy bardzo chciał go Manchester City. Wtedy po pewnym zamieszaniu, a nawet próbach “buntu”, ostatecznie został w Londynie. Teraz raczej nie ma co liczyć na powtórkę z rozrywki.
Kane nie może oczywiście narzekać na brak zainteresowania ze strony europejskich gigantów, ale pewne kierunki, choćby ze względu na innych klasowych napastników, wydają się zamknięte. Mowa przede wszystkim o wspomnianym wcześniej Manchesterze City, który przed sezonem zakontraktował Erlinga Haalanda czy Barcelonie, bo ta może liczyć na Roberta Lewandowskiego.
Pod koniec stycznia “Bild” informował, że Tottenham, jeśli nie dogada się z Kanem w sprawie nowej umowy, zgodzi się jedynie na sprzedaż napastnika do klubu z innej ligi. Padły w tym kontekście trzy nazwy - Bayern Monachium, Real Madryt i PSG.

Piłkarz stworzony dla Bayernu

Wszystkie wymienione kierunki miałyby mniejszy lub większy sens, ale najbardziej logiczny wydaje się transfer do Bayernu. Dlaczego? Monachijczycy po odejściu Roberta Lewandowskiego nie zdecydowali się na kupienie nowej klasowej “dziewiątki”. Rolę tę zaskakująco dobrze pełni w tym sezonie Eric Maxim Choupo-Moting, ale na dłuższą metę klub tego kalibru potrzebuje jednak snajpera z najwyższej możliwej półki. A takim jest właśnie Kane.
Anglik w Monachium mógłby też nadrobić stracone lata i w końcu poznać smak zdobywania trofeów. Bayern od wielu lat dominuje na niemieckim podwórku, a i w Lidze Mistrzów niemal zawsze wymienia się go w gronie największych faworytów. Z takim napastnikiem “Die Roten” w teorii powinni być jeszcze dużo mocniejsi. Wydaje się też, że dobrze wyszkolony technicznie i potrafiący grać kombinacyjnie Kane pasowałby do drużyny prowadzonej przez Juliana Nagelsmanna.
29-latek mógłby przy okazji posmakować gry w nowej lidze. Bo choć Premier League to z pewnością rozgrywki znacznie bardziej ekscytujące niż Bundesliga, to jednak po tylu latach obcowania z angielskimi boiskami pojawia się pewnie ciekawość świata, poznania nowego środowiska.

Może jednak Anglia?

Chociaż przez długi czas to Bayern wyrastał na głównego faworyta do pozyskania Kane’a, ostatnio w niektórych przekazach medialnych następuje pewien zwrot akcji. Angielskie media twierdzą, że w grze o napastnika jest także Manchester United. Gryzie się to z informacjami, że Tottenham nie chce sprzedać Anglika do innego klubu Premier League. Być może jednak włodarze “Spurs” zmienili zdanie.
Transfer na Old Trafford? Nie wydaje się aż tak logiczny jak przenosiny do Bayernu. Co prawda “Czerwone Diabły”, pomijając ostatnią klęskę na Anfield Road, pod wodzą Erika ten Haga wyraźnie odżyły, ale nadal nie jest to w tym momencie klub o jakości ekipy z Monachium. Jeśli Kane faktycznie chce regularnie zdobywać trofea, w czerwonej części Manchesteru może mieć z tym problem. Poza tym taki transfer mógłby w jakimś stopniu wpłynąć na jego status w Tottenhamie. Jest tam legendą i zapewne nią pozostanie. Ale znajdą się i tacy, którzy nie podejdą ze zrozumieniem do wewnątrzangielskiej zmiany barw.
Z wypiekami na twarzy czekamy zatem na decyzję Kane’a. Dla świata futbolu jego transfer do któregoś z czołowych klubów Europy byłby naprawdę dobrą wiadomością.

Przeczytaj również