Cięgi po meczu Sabalenki z Kyrgiosem. I jeszcze takie słowa Białorusinki
Mecz Aryny Sabalenki z Nickiem Kyrgiosem nie został dobrze przyjęty przez fanów tenisa. Sama Białorusinka ma jednak nadzieję na kolejną potyczkę z Australijczykiem.
W niedzielę odbyła się kolejna "bitwa płci" w tenisie. Aryna Sabalenka przegrała z Nickiem Kyrgiosem 3:6, 3:6. O szczegółach pisaliśmy TUTAJ.
Spotkanie nie było porywającym widowiskiem. Wielokrotnie szwankował serwis, zwłaszcza po stronie Białorusinki. Pozytywnego efektu nie przyniosło również zmniejszenie kortu po stronie zawodniczki. Nic więc dziwnego, że mecz zebrał negatywne recenzje w mediach społecznościowych.
- Mecz Kyrgios - Sabalenka "idealny" dla zwolenników jednego serwisu. Nie da się na to patrzeć w takim formacie, między innymi przez liczbę błędów serwisowych Aryny. Umie Sabalenka w show, ale dziś stricte tenisowo to była przepaść. Nie chodzi o fizykę, ale czysty talent tenisowy i to co potrafi się zagrać na korcie. Kyrgiosa można lubić lub nie, ale rękę do tenisa to on ma pierwszorzędną - stwierdził Hubert Błaszczyk.
- Fajne show, ale sam mecz bez większej historii. Bez większego sensu od początku, poza czystą pokazówką. Nie wiem, czy ktokolwiek będzie do tego wracał. Pewnie przy okazji następnych pojedynków tego typu. "Bitwą Płci" bym tego nie nazywał przy zmniejszonym korcie - dodał Dawid Żbik.
Sama Sabalenka wydawała się jednak zadowolona - zarówno z całego widowiska, jak i własnej postawy. Wyraziła również nadzieję na zorganizowanie kolejnej "bitwy płci".
- Czułam się świetnie. Myślę, że dałam z siebie wszystko. On się męczył. Był naprawdę spięty. Wykonałam wiele świetnych uderzeń. Dużo biegałąm do siatki. Naprawdę podobało mi się to widowisko. Czuję, że następnym razem, kiedy będę z nim grać, będę znała taktykę. Znam jego mocne i słabe strony. To będzie na pewno lepszy mecz. Uwielbiam rewanże. Uwielbiam stawiać sobie wyzwania. Chciałabym znowu zagrać. Granie z mężczyzną to zupełnie inny tenis. Wszystko jest o wiele szybsze. To był dla mnie dziś świetny trening - stwierdziła Białorusinka.