Jednogłośna deklaracja graczy tenisa w Montrealu. "To bzdura"
Tenisistkom i tenisistom nie podoba się format turniejów rangi ATP i WTA 1000. Swój głos w tej sprawie zabrała między innymi pogromczyni Igi Świątek w finale turnieju Bad Homburg, Jessica Pegula.
Lipiec i sierpień to okres, w którym w USA i Kanadzie rozgrywane są turnieje rangi ATP i WTA 1000. W przeciwieństwie do ich europejskich odpowiedników, trwają one 12 dni, co jest dość nietypowe nawet w odczuciu samych sportowców.
Sytuację skomentował amerykański tenisista, Frances Tiafoe. Olimpijczyk z 2020 roku skrytykował pomysł rozgrywania finału w czwartek.
- To totalna bzdura. Podoba mi się, że turniej jest trochę krótszy niż w Madrycie czy Rzymie. Dziesięciodniowe zawody są trudne, ale mnie będzie łatwiej, bo jestem bliżej Stanów Zjednoczonych. To nie tak, że nagle utknę w Europie i będę grał na czerwonej mączce, a ludzie mówią różnymi językami - stwierdził.
Zdziwienia nie kryła też Jessica Pegula. Czwarta w rankingu WTA 31-latka, która wygrała turniej Bad Homburg w Niemczech, pokonując w finale Igę Świątek, wyraziła swoje zdanie na temat wydłużonego czasu turnieju.
- Lubię, gdy turniej jest krótszy i wszystko idzie szybciej. Powinniśmy zrezygnować z tego formatu. Nie da się grać w jednym miejscu przez długi czas przed Wielkim Szlemem - skomentowała.
- Przekształcanie niemal wszystkiego w analogię do Szlemów jest bardzo wyczerpujące. Mam nadzieję, że turnieje w Montrealu i Cincinnati będą dla mnie złotym środkiem - dodała reprezentantka Stanów Zjednoczonych.
Taylor Fritz z kolei podkreślił, że w letnim okresie brakuje przerwy dla zawodników. - Trzeba rozegrać określoną liczbę turniejów ATP 500, albo dostaje się karę pieniężną. Wielu zawodników nie chce teraz się forsować, przyjeżdżając do Toronto, a potem do Cincinnati, by później biegać z wyczerpaniem na US Open - zaznaczył.